-
Postów
415 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Josh the Boy
-
Jeżeli nie ma się odruchu wymiotnego na widok mechów, to KONIECZNIE trzeba obejrzeć Tengen Toppa Gurren Lagann. Epickość i absurd wylewają się z tego anime strumieniami, a niektóre twisty fabularne nieźle miażdżą czachę. Wypas anime.
-
Nikt nie napisał, że chodzi o Nemesisa.
-
Przede wszystkim FFXIII fabularnie to wielka przygoda z zachowaną ciągłością wydarzeń i wyraźnie zaznaczonymi charakterami postaci. Natomiast Resonance w tym elemencie prezentuje bardzo luźne podejście do tematu - ot, jest sobie trójka bohaterów (dwa dzieciaki i ich nie do końca normalny mentor), która przez większość czasu zajmuje się wykonywaniem luźnych, niepowiązanych ze sobą zleceń dla lokalnej ludności, takich tam questów. W zasadzie to by było na tyle, gdyż główny wątek (notabene bardzo ciekawy) pojawia się bardzo późno, praktycznie dopiero pod sam koniec gry. Fabuła tkwi tutaj na zdecydowanie zbyt daleko odsuniętym planie, żeby zadowolić miłośnika epickich, wykonanych z niesamowitym rozmachem historii jak FF, chociaż nie wypada nie przyznać, że miejscami jest bardzo zabawna (świetne gagi i żarty sytuacyjnie). Jeżeli naprawdę zastanawiasz się nad kupnem RoF'a, to radziłbym skupić się przede wszystkim na rewelacyjnej stronie gameplayowej. W innym wypadku zastanów się lepiej nad Tales of Vesperia lub Lost Oddysey (obie exclusive na Xboxa360).
-
Gdyby MP3 miał pozostać utrzymany w konwencji mrocznego kryminału noir, to co innego, ale jeżeli ma z tego wyjść kolejna schematyczna strzelanka bez klimatu (których to dzisiaj nie brakuje), to rzeczywiście mogliby dać sobie spokój i zacząć dłubać przy czym sensowniejszym. Canis Canem Edit 2 przyjąłbym z otwartymi ramionami.
-
Ironizowałem.
-
Wbrew wielu krytycznym opiniom odnośnie fabuły i postaci osobiście sądzę, że FFXIII w tych elementach trzyma dosyć przyzwoity poziom. Bohaterzy są zróżnicowani i dają się lubić, a historii nie brakuje świetnych motywów (przynajmniej do połowy gry). Jednak szczerze stary, zagraj sobie w takie gry jak Persona 3/4, Tales of the Abyss, Suikoden 2, czy Knights of the Old Republic, a dopiero przekonasz się jak naprawdę dobre mogą być erpegi pod tymi względami.
-
Jeżeli nastawiasz się na super efekciarską i filmową fabułę jak w Finalach, to się zawiedziesz, bo w RoF ten element praktycznie nie istnieje. Grafika jest ładna, ale to też nie fajerwerki godne trzynastki. Natomiast cała reszta - klimat, system, walki, questy, w ogóle cały gameplay IMO daleko przebija produkcję Square. Dość powiedzieć, że obok ToV, to chyba najlepsze jRPG tej generacji.
-
Łysy Payne w hawajskiej koszuli. MOC.
-
Ot, zapowiada się po prostu kolejna efekciarska zombiakowa rozróba, których na rynku ostatnimi czasy coraz więcej. Jako wielki fan serii RE nad kupnem jednak zastanawiać się nie będę. Był już pokazany na na pierwszych skanach z OPM. Ciekawe czy wrzucą jego zmutowaną wersję.
-
Fairy Tail jest IMO okropne, najbardziej schematyczna i bezpomysłowa podróbka Dragon Balla jaka kiedykolwiek wyszła. Ze swojej strony mógłbym polecić Welcome to the NKH (bardzo zabawna, jednak miejscami dająca też do myślenia seria o pewnym nołlajfie), Claymore (sieka, ale napakowana świetnym klimatem), Honey & Clover (serial przedstawiający życie grupki studentów, bardzo udany miks komedii i dramatu) oraz Soul Eater (bijatykowy shounen, który z tłumu wyróżnia się rewelacyjną stylistyką i zakręconymi postaciami). Poza tym skoro podoba Ci się DBZ, to nie widzę powodu dla którego miałbyś nie spróbować takiego Naruto. Wprawdzie jest to tasiemiec, który jeszcze się nie skończył, ale na tle tych wszystkich Bliczów czy innych Fejry Tejlów zdecydowanie wyróżnia się ciekawszą fabułą i bardzo fajnymi walkami, daleko odbiegającymi od schematu durnego nap*erdalania. D.Gray-man również bardzo fajny.
-
Jakby nie było akcja RE2 rozgrywa się w tym samym czasie co przygoda Jill i Carlosa, więc nie widzę, żadnych oporów, żeby wcisnąć gdzieś po drodze Nemesisa. W sumie bardzo na to liczę, mogliby dać z nim jakieś sekwencje "ucieczkowe". Co do kwestii sterowania - w przypadku tej gry nie wyobrażam sobie nawet, żeby nie było możliwości jednoczesnego chodzenia i strzelania, takie coś może (z naciskiem na MOŻE) sprawdza się w zabawie singlowej, ale w dynamicznym multiplayerze nie ma takiej opcji. Zresztą widać już na przykładzie 3DS'owego Mercenaries, że Capcom w końcu poszedł po rozum do głowy w tej kwestii.
-
Jak dla mnie nowe Fallouty są absolutnie genialne (z ciut większym naciskiem na New Vegas) - jedne z najbardziej rozbudowanych (jeżeli po prostu nie najbardziej), długich i wciągających gier tej generacji. Ilość misji fabularnych, questów czy wszelakich atrakcji do odkrycia powala na kolana, a do tego brakuje niemal jakichkolwiek ograniczeń - od samego początku można robić co i gdzie się podoba (jedyną barierą jest level postaci, w związku z czym na wyższych poziomach można mieć problem z przebiciem się przez niektóre lokacje). Te produkcje to swoista antyteza typowych współczesnych gier - Fallouty nie są ani piękne, ani efektowne, ani nawet filmowe, nie posiadają nawet trybu sieciowego, który przecież wielu dzisiejszych grach jest niemal standardem, ale z drugiej strony niespotykana nieliniowość, ilość wyzwań (naprawdę nie warto grać na niższym stopniu niż hard) i możliwości interakcji ze światem nadrabia to z nawiązką. Łącznie przy obu częściach spędziłem grubo ponad 200 godzin, a i tak nie widziałem wszystkiego co przygotowali twórcy. Coś pięknego, raj dla fanów RPG, co najmniej bardzo dobra produkcja dla całej reszty.
-
Nie i nie.
-
Przydałoby się coś konkretnego o nowym Devil May Cry i Silent Hill. Nie pogardziłbym również zapowiedzią szóstego Residenta. Poza tym jakieś trailerki Uncharted:3, Mass Effect:3 oraz MGS: Rising, bo ostatnio coś ucichło w temacie tego ostatniego. No i może jakiś sekretny cichy killer, o którym na razie nic nie wiadomo. Zabawki sprzętowe mogą sobie natomiast podarować, przede wszystkim domagam się GIER.
-
Ot, sprzedający nie wiedzą co sprzedają. Zdarza się. Pamiętacie numer 103, ten z półnagimi laskami z DoA, które siedziały na wersalce? Znalazłem go na półce z pornosami.
-
W sumie chyba nie ma co kombinować Tak czy inaczej zakończenie jest mega.
-
Czołówka moich ulubionych animców. Swoisty miks Bourne'a, Leona Zawodowca i Mission Impossible, okraszony masą mocarnych zwrotów akcji i świetnych postaci, do tego niesamowicie klimatyczny soundtrack. Serio, kto nie oglądał, ten pała.
-
Wprawdzie wyścigi nie należą do moich ulubionych gatunków, jednak porządnego arcade racera nie potrafię sobie odmówić (symulacji za to nie tykam). Burnouty, Wipeouty, NFS'y, starusieńkie CTR, Moto Racer, a ostatnio chociażby Split/Second czy Blur - bardzo fajne, odprężające tytuły, które zawsze dobrze sobie odpalić. Ideałem natomiast jest dla mnie najnowszy Hot Pursuit - po prostu esencja ścigania arcade, z efektowną rozwałką na drugim planie.
-
Przez nieuwagę skasowałem sobie mojego legendarnego save'a z wszystkimi SS'kami do DMC3. K*rwa. Mam nadzieję, że Capcom niedługo walnie zliftingowaną trylogię na PS3, to sobie zacznę jeszcze raz..
-
Pierwsza-pierwszótka. Specjalnie wstawałem 2 godziny przed wyjściem do szkoły, żeby sobie pograć. Piękne czasy.
-
Zgodzę się, że nie jest to aż tak wysoki poziom jak SH czy SH2, jednak w moim osobistym rankingu Homecoming plasuje się zaraz obok bardzo mocnej trójki. Fabularnie jest co najmniej dobrze, pomijając kilka większych baboli to cieszy możliwość podejmowania wyborów (skromnie, bo skromnie ale przynajmniej z wpływem na zakończenie) oraz naprawdę niezły końcowy twist. Klimat - rewelka, głównie za sprawą świetnego wyglądu stworów (IMO lepszy niż w poprzedniczkach, w których potwory wyglądały zwyczajnie groteskowo) oraz bardzo mocnego designu lokacji (Grand Hotel, Hell Descent, Alchemilla Hospital - moc). Że SH:H nie straszy, to się na pewno nie zgodzę - nałóż na uszy słuchawki, podkręć mocno dźwięk i przeleć sobie przez Shepherd House w demonicznej wersji - ja się prawie posikałem ze strachu kiedy spod ciemnego kąta wyskoczył mi Lurker . Do tego dochodzi kilka dobrych motywów w gameplayu, jak chociażby znacznie większy nacisk niż do tej pory położony na walkę wręcz/ucieczki (broń palna ograniczona do minimum), fajne walki z bossami, sporo przemyślanych zagadek czy przyjemne, okazjonalne QTE. Jak dla mnie hamburgery spisały się na medal, bo nie tylko nie schrzaniły tej gry, ale też zrobili z niej jedną z lepszych części.
-
To go nie usprawiedliwia jako ch'ujowej postaci.
-
Ok 30 h na liczniku, fabuła już dawno skończona, przy okazji porobione trochę questów. Pomimo wcześniejszych narzekań na bohaterów muszę przyznać, że z czasem zaczęły pojawiać się coraz ciekawsze postacie (na początku przeważała masa czubów i to mnie odrzuciło), jednak ogólne zdanie na temat scenariusza pozostało takie samo - niewiele się w tej grze dzieje, ot Marston biega sobie od jednego zleceniodawcy do drugiego licząc na jakieś wskazówki mogące mu pomóc schwytać Billa i spółkę, dopiero pod koniec akcja nabiera większego tempa. Plus za bardzo wporzo zakończenie. Sam John jak był pipą, tak pipą pozostał. Nie wiem, może poprzednie gry Rockstar za bardzo mnie przyzwyczaiły do wrednych charakterów, ale w każdym razie świętoszkowatego ex-bandyty zdzierżyć nie potrafiłem. Kolo nudny jak flaki z olejem, przesadnie ugrzeczniony. Gameplay z jednej strony świetny, niesamowicie żywotny - sporo zadań do wykonania, multum questów, mini-gierek innych bajerów, rozbudowany świat, z drugiej to o czym pisałem na początku - porażająco niski poziom trudności, a tym samym brak większych wyzwań oraz monotonne, schematyczne misje wątku fabularnego (dojedź na miejsce, wybij wszystkich, powtórka). Większa dawka nieliniowości czy bardziej rozbudowane relacje z lokalną społecznością nomen omen też by się przydały. Nie przepadam za tematyką westernu, po prostu nużą mnie te pustynne klimaty (w kółko powtarzające się fragmenty, małe zróżnicowanie lokacji, usypiająca muzyka). I już choćby z tego względu, że RDR' mimo to zdołał mnie utrzymać tak długo przy konsoli, to należy się mu się z mojej strony szacun. Bo generalnie źle się nie grało, powiem nawet że pomimo wielu rzeczy, które mi się nie spodobały całkiem nieźle. IMO w żadnym wypadku nie jest to produkcja godna miana gry roku 2010, ale już dobry, bardzo rzemieślniczy tytuł jak najbardziej. 8+/10
-
Nad zliftingowanym RE4 spuszczać się nie będę, ale niech tylko dadzą RE0, a biorę bez zastanowienia.
-
Nom, w dwójce też jest jakieś tam nowe miasto, przy czym składa się ono z kilku uliczek na krzyż i zaraz gracz wraca do Kamurocho, gdzie spędza niemal całą reszte czasu gry. A jak to wygląda w Y3? Czterech bohaterów, ale niech zgadnę - tym najważniejszym, w skórze którego przyjdzie szarpać najwięcej czasu jest Kazek? Tak czy inaczej to już jest dobry motyw, zdecydowanie in plus.