Skocz do zawartości

Wredny

Senior Member
  • Postów

    12 456
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    36

Treść opublikowana przez Wredny

  1. FB_IMG_1742770058547.jpg.79e97d84fd01e64a1d1c1baf99102154.jpg

    1. krzysiek923

      krzysiek923

      prosto z facebooka, nie? nie tylko tobie wyskoczyło

  2. Wredny

    Konsolowa Tęcza

    YukiDeSan? To debil jest, a najlepsze są te jego odklejone od rzeczywistości ceny na allegro.
  3. To "sam sobie odkrywasz znaczniki" jest równie zajebiste, jak ten ptasi dron z poprzednich odsłon - wszędzie najebane znacznikami, ale ten jeden ostatni to już musisz w pobliżu ptaka wypuścić, żeby ci namierzył (ale wcześniej musiałeś dojechać do znacznika, w którym gra kazała wypuścić drona, więc znacznik jako taki był i tak). Super mechanika Tutaj też mapa jest nimi ujebana, tylko są niewidzialne, dopóki sobie ich nie zmaterializujesz - no zajebiste urozmaicenie
  4. Nie "na odwagę" tylko zwyczajnie nie mogli się powstrzymać, jak tylko wygrzebali z odmętów historii taką postać (co jest tym bardziej zabawne, bo wcześniej jakoś nie czuli potrzeby dawania nam protagonisty, który istniał naprawdę, no ale skoro murzyn to nagle było grane kartą "historycznej akuratności"). To na pewno nie jest jakiś straszny crap, czy gwóźdź do trumny ubisoftu, jak niektórzy chcą tu wieszczyć, ale idealny pokaz, jak bardzo ubi jest oderwane od rzeczywistości i tego, czego chcieliby gracze. Od jak dawna były wołania o AC w Japonii? Ciągle tylko zbywano graczy, w międzyczasie wyszło cudowne Ghost of Tsushima, feudalna Japonia znów wróciła do mainstreamowych produkcji za sprawą takich tytułów jak NIOH, Sekiro, Rise of the Ronin, a oni się nagle obudzili i jeszcze zamiast zrobić to porządnie to dali swoim lewackim juleczkom spełnić ich DEI-marzenie i obsadzić wielgachnego kloca w serii, której bohaterowie słyną ze zwinności i wtapiania się w tłum. Dla mnie problemem nie jest jego kolor skóry (choć oczywiście uważam ten tokenizm za śmieszny, ale czego spodziewać się po ubi), tylko rozmiary, nadludzka siła i to, że grając nim nie można doświadczać gry tak, jak została zaprojektowana, ale oczywiście nie można było zrobić pana mudżina zwyczajnym człowiekiem, bo tak przecież nie wypada, gdy święty George od Fentanylu spogląda z niebios. Naoe powinna być jedyną bohaterką, skoro i tak w większości przypadków gracz musi nią grać (bo Yasuke ani nie umie w stealth, ani w parkour), ale pewnie była za mało "diverse", zwłaszcza że Azjaci dla lewaków są "przystawką do białych".
  5. Serio? Od dobrych kilkunastu gier UBI nie wypuściło niczego z dobrą fabułą, więc nie wiem, skąd takie nierealne oczekiwania
  6. Wredny

    Zakupy growe!

    Allegro od jakiegoś "loombardu".
  7. Też o tym pomyślałem, klikając "Dodaj odpowiedź", ale już mi się nie chciało usuwać tego fragmentu, bo żona na obiad wołała - nie spodziewałem się hiszpańskiej Inkwizycji - brawo za bystrość umysłu @Homelander Niezbyt mogę pojąć pisanie o pierwszej części gry majstersztyk i później zupełnie bezkrytyczne robienie tego samego o jej nędznej adaptacji od HBO, ale OK - zbyt wiele już tych dyskusji widziałem, żeby nie zorientować się, że prowadzą donikąd - masz swoją bańkę, dzięki czemu Intergalactic raczej idealnie Ci siądzie, więc tylko Ci zazdrościć (no chyba, że zrobią z niego souls-like'a, ale takiego dla casuali), a ja mam swoją bańkę, w której mam wiele obaw co do warstwy fabularnej i postaci, za to raczej wierzę w sferę gameplayowo techniczną - pytanie tylko jak mocno dowiezie to drugie, żebym mógł przymykać oko na to pierwsze.
  8. Aaa... to o tym tam było, bo ja sobie myślałem, że ten tjery to już całkiem ześwirował i oprócz stosowania PeCetowej nowomowy, oczekuje, że będziemy rozumieć również alfabet Morse'a (tak, mam białe tło forumka, jak człowiek).
  9. Dla mnie poszło i też bym wolał, żeby "wróciło". Takie Call of Duty co roku też jest "sukcesem pod każdym względem", a ja bym chciał, żeby ta seria w ogóle przestała istnieć i żeby studia tym się zajmujące, robiły coś fajnego, zamiast tego tasiemca. Pierwsze TLoU miało postacie i fabułę 10/10 - wszystko było na miejscu, nic bym nie zmienił, no ideał (dlatego tak bardzo gardzę serialem, który na wiele z tych rzeczy zwyczajnie się wysrał), ale drugie TLoU pod tym względem to już jakieś 6/10 max - sam zamysł jest świetny (druga strona barykady, spirala zemsty, poczucie pustki, straty i niespełnienia na koniec), plus oczywiście technikalia i gameplay, ale postacie i ich relacje to straszny zjazd formy, a tak się przeważnie dzieje, gdy ktoś się skupia na upychaniu różnych ideologicznych wysrywów, zamiast po prostu skupić się na kreowaniu dobrze działającej i wciągającej opowieści. Ja za to Ci dałem, bo Uncharted nie pozwalam obrażać - po pierwsze tak - były hitami, a po drugie to zajebiste gry, z zajebistymi postaciami i ich relacjami - coś, co Naughty Dog kiedyś umiało pisać, ale wtedy był jeszcze Straley, a teraz z samym Druckmannem ciężko o optymizm w tej kwestii. Wiem, że dla Ciebie story w gierkach mogłoby nie istnieć, bo Ty lubisz hardkorowy gameplay, więc trochę rozumiem Twój punkt widzenia, ale nie lubię takiego generalizowania pod własne upodobania. Seria Uncharted dość mocno stoi postaciami i story, więc nic dziwnego, że tak mocny nacisk jest na to położony. Jakbym wyśmiewał story w serii Resident Evil to byłbyś pierwszy w pisaniu o "konwencji", więc przyjmij, że konwencją Uncharted jest rozwinięty ten właśnie aspekt (czy kosztem gameplayu? bo ja wiem... Residenty też jakoś skomplikowanym gameplayem nie grzeszą, a się nimi podniecasz dość bezkrytycznie).
  10. Ale ten romans to pewnie tylko z Naoe, bo UBI tylko takie związki promuje.
  11. Wredny

    Zakupy growe!

    Tuż przed lawiną postów z AC Shadows, wrzucam swój, przy którym możecie potrenować rozdawanie klaunów wszystkim miłośnikom czarnych samurajów OK, już w momencie zakupu Concorda mozna było zdiagnozować u mnie jakiś problem, ale teraz to już naprawdę mięknę na starość. Dopadło mnie tzw "fomo" i jak tylko zobaczyłem na allegro "okazję" za ponad stówkę poniżej ceny premierowej, stwierdziłem, że biorę, bo z tymi gamepassowymi grami jest tak, że ich pudełkowe wydania na rynku wtórnym praktycznie nie istnieją, więc ich ceny nie tylko nie spadają, ale wręcz rosną z czasem. Oto przed Wami Avowed Deluxe Edition (XSX/PC) - piękny steelbook, w środku bardzo ładna mapa, liścik od jednego z twórców i... karteczka z kodem zamiast płyty. Wiedziałem o tym, dlatego długo ze sobą walczyłem, ale przez niedawne odkrycie Deadside i przerzucenie tam moich wszystkich mocy przerobowych i odsubskrybowaniu Gamepassa (z pełnym zwrotem kasy na kartę - po praktycznie całym miesiącu wykorzystanym), stwierdziłem, że chciałbym mieć opcję wracać do gry na swoich warunkach, a nie tylko wtedy, kiedy wykupiony abonament mi na to pozwala.
  12. Nie pozwala mi moje OCD - nie grałem w stare Baldury, nie skończyłem dwóch Divinity Original Sin i czuję, że moje doświadczenie byłoby niepełne A w temacie AC Shadows to odpaliłem reckę Luke'a Stephensa, który jest takim trochę amerykańskim "ludologiem" i raczej jechał po tym tytule w zapowiedziach, ale tutaj wypowiada się dość pozytywnie, mówi, że jest zupełnie inaczej niż w Valhalli (i ogólnie inaczej niż w ostatnich trzech dużych odsłonach), gra jest mniejsza, bardziej stawia na konkrety, mniej znaczników, gra zachęca do samodzielnej eksploracji, a o wielu rzeczach dowiesz się, słuchając gadających eNPeCów. Obejrzałem jedynie 15 minut tego filmiszcza (trochę przesadził z długością, jak na "recenzję"), ale wyłania się obraz gry lepszej niż Valhalla.
  13. Ja już Origins musiałem rozłożyć na 4 lata, więc coś rozmiarów Valhalli zajmie mi pewnie z dekadę
  14. Dobrze, przechodzenie takiego molocha zabierze Ci czas na około 100 innych tytułów, więc Twoje podsumowanie roczne nie będzie już tak okazałe, gdy przedstawisz jedynie "marne" 400 pozycji
  15. Jasne... W fajną grę jeszcze uwierzę, ale na dobrze napisane postacie od UBI to nie ma co liczyć.
  16. Wredny

    Avowed

    Ja to miałem od samego początku gry i nigdy nie przestało.
  17. Wredny

    Konsolowa Tęcza

    Jedne z najlepiej wspominanych przeze mnie gierek to właśnie te z przedziału 7/10 - Spec Ops the Line, Star Wars the Force Unleashed, The Godfather II, Dead Island, The Evil Within czy wspomniane wcześniej Binary Domain (ba, nawet niżej, bo Lost Planet 3 to już przedział 6/10, a takie Neverdead, Splatterhouse czy Medal of Honor Warfighter to nawet 50 na metacritic). O Days Gone nie będę wspominał, bo dla mnie to gra 9/10, ale ostatnio np zakochałem się w The Sinking City: Wersja PS4 ma nawet niżej, bo chyba 64, a i tak uważam ten tytuł za jeden z lepszych, które ogrywałem w zeszłym roku. Nie wiem, co Figaro urzekło w The Club, bo w tamto nigdy nie grałem, ale na przykładzie "mojego" średniaka napiszę, że mnie kupił zajebisty klimat, masa serca włożona w kreację świata, a także zaufanie pokładane w graczu i nie prowadzenie za rączkę, jak większość dzisiejszych produkcji. Po prostu często te "średniaki" (a przecież przedział 7/10 to nadal gra "dobra") mają więcej głębi, mitycznych "duszy i serca" oraz zapadających w pamięć motywów, niż te wielkie, docenione przez branżowe media blockbustery, które muszą podobać się każdemu, ale często sprawiają wrażenie produktów klepanych od jednej sztancy pod nadzorem księgowych.
  18. Wredny

    Deadside

    W wielkim skrócie trochę tak, ale jak jesteś ostrożny i wybierasz mądrze swoje bitwy to możesz pożyć długo i mieć fun z ciągłego progresu, lepszego gearu i lepszych giwer. Pod wieczór na serwerach robi się tłoczno - np teraz jest 47/70 graczy na serwerze, na którym gram, ale później będzie full, a w nocy spada gdzieś do 20 czy nawet 10 i wtedy jest trochę mniejszy strach przed wyściubieniem nosa
  19. Wredny

    Deadside

    Może i ruskie, ale na pewno nie gówno - wreszcie fajna, dobrze działająca wersja DayZ na konsolach, plus trochę Tarkova, którego też na konsolach nie można się doczekać, więc nie mam zamiaru skreślać zajebistej gierki tylko dlatego, że robią ją kacapy. @oFi, są serwery PvE, jak najbardziej - ja gram PvP, bo większa adrenalinka, no i skoro coś musi mi chwilowo zastąpić PUBG to muszą być gracze.
  20. Wredny

    Deadside

    Totalnie bez żadnego rozgłosu na konsole trafiło Deadside - ruski klon DayZ, momentami tak podobny, że można posądzić developerów o plagiat, ale także o tyle inny, że śmiem uważać go za... lepszy. Tzn pod wieloma względami jest uboższy i bardziej uproszczony, ale jeśli chodzi o konsole to właśnie niezaprzeczalna zaleta w porównaniu z topornym i mocno PeCetowym DayZ, w które na konsolach gra się strasznie niewygodnie. Zacznijmy od podobieństw. Również tutaj mamy jakąś sowiecką krainę ze swojsko brzmiącymi nazwami, masą opuszczonych budynków i większe miejscówki z lepszym lootem, ale też większą szansą na kulkę w łeb. Lootujemy ciuchy, plecaki, giwery, a także rzeczy do craftingu i budowy bazy. Musimy pić i jeść - możemy łowić rybki, polować na zwierzątka, oskórować je i upiec nad ogniskiem, a pod jabłoniami można znaleźć jabłka, pijemy wodę ze studni, oraz napełniamy z niej znalezione butelki i menażki. Możemy znaleźć pojazd, co znacząco przyspieszy poruszanie się po ogromnej mapie, ale sprawi również, że będziemy bardziej słyszalni. W rozwalonych helikopterach znajdujemy lepszy loot. Wszystko to brzmi znajomo? To teraz trochę różnic. Zamiast zombie mamy boty - ludziki do nas strzelają, są różne ich rodzaje i w zależności od strefy mogą mieć różnie podkręconą celność i agresywność, a także lepszy ekwipunek. Na mapie co chwila pojawiają się misje o róznym poziomie trudności (misja to wybicie wszystkich botów w zaznaczonym obszarze), po zaliczeniu których nagradzają nas skrzynką z fajnym lootem niczym w typowych looter-shooterach. Pojawiają się również czasowe eventy - jak właśnie rozbite helikoptery, zrzuty zaopatrzenia, konwój, czy obwoźny handlarz. Są pozamykane bunkry, do otwarcia których potrzebujemy specjalnego klucza, a które skrywają niebezpieczne przeszkadzajki i loot nagrodę na końcu. Mamy też bezpieczne strefy, w których spotykamy handlarzy, u których możemy spieniężyć niektóre fanty, a także podbić naszą reputację, przy okazji spotykając tam innych graczy, robiących to samo, niczym w jakimś The Division. U handlarza mamy też dostęp do schowka, w którym możemy składować nasze przedmioty - zajebista sprawa, dzięki czemu zawsze można mieć jakąś rezerwę. Wszystkie mechaniki są dużo bardziej przyjazne graczowi i mimo, że nadal nie jest to szczyt intuicyjności, uważam że w temacie szerokopojętego QoL Deadside wyprzedza DayZ o lata świetlne. Nie ma ręcznego ładowania nabojów do magazynków, nie ma konieczności odkażania wody za pomocą tabletek, nie ma też upierdliwych wirusów i zatruć. Wszystko tutaj podporządkowane jest dynamicznej rozgrywce ze znacznie ograniczoną liczbą zamulaczy, które w DayZ może i budowały immersję, ale głównie stanowiły przeszkodę w fajnej zabawie (piszę o konsolach, bo na PC to wiadomo, że myszką ogarnia się to spoko). Gierka wygląda ślicznie, chodzi w płynniutkich 60fps (z dziwnym stutteringiem podczas jazdy pojazdami), dźwiękowo też poprawnie (choć mogliby popracować nad odgłosami pojazdów i ich lokalizowaniem po dźwięku, bo wydają się dużo bliżej, niż faktycznie są). Póki co nie ma zmiennych warunków pogodowych i musi nam wystarczyć cykl dnia i nocy. Serwerów jest od cholery i przeważnie jest na nich od groma ludzi (max 70 na serwer). Podsumowując - dla mnie Deadside jest bardziej gierkowe, bardziej arcade'owe niż DayZ, mimo że ogólnie to żaden arcade i nadal jest całkiem hardkorowo - po prostu ktoś posiedział i pomyślał, jak by można było usprawnić formułę z gierki Bohemia Interactive i według mnie świetnie się to im udało. No i najważniejsze - @Boomcio, w trybie FPP widać nogi
  21. Wredny

    Zakupy growe!

    Aż takich rzadkości nie posiadam, żeby czegoś brakowało, a jeśli nawet trafię na jakiś brak to mam opcję dodania, dzięki czemu nie tylko uzupełniam swoją listę, ale i bazę danych dla wszystkich innych użytkowników - ja sobie bardzo chwalę, aczkolwiek miałem farta i załapałem się na jednorazową opłatę - od kilku lat niestety działają już na zasadzie abonamentu.
  22. Wredny

    Zakupy growe!

    Całe szczęście robi to za mnie aplikacja Staty już z najnowszymi artefaktami, które przyszły od LRG z tego ich "skarbca": Najbardziej cieszy xboxowy FC3 Blood Dragon w edycji stylizowanej na VHS SupraLand mocno polecana przez użytkownika @Kmiot.
  23. Wredny

    Zakupy growe!

    Ostatnio, paradoksalnie dzięki Avowed, mam fazę na eRPeGi i tak sobie dokupuję do kolekcji gierki z tego gatunku. Gra Obsidian przypomniała mi o Kingdoms of Amalur, które zaliczyłem już kiedyś na PS3 i nawet bliski byłem wbicia platynki, ale niestety uszkodzony save sprawił, że maksowanie tej sympatycznej gierki nie wypaliło. Pathfinder Kingmaker to kickstarterowy klon Baldura tudzież Pillarsów - podobno całkiem udany. Szkoda, że druga część występuje na allegro wyłącznie w wydaniu niemieckim, bo też bym chętnie dokupił. Suikodeny to był wręcz obowiązek - dwójeczkę na szaraku wspominam bardzo ciepło i mega się cieszę, że ktoś w Konami postanowił to odświeżyć. Split Fiction kupione na premierę, żeby wesprzeć Pana Faresa i jego Hazelight za kreatywność i płynięcie pod prąd - póki co nie mam człowieka do wspólnej gry, ale przynajmniej mam już gierkę, więc jestem gotowy. Jusant w wydaniu fizycznym to rarytas, któremu zwyczajnie nie mogłem się oprzeć
  24. Wredny

    Avowed

    Mimo wszystko nie nazywałbym Avowed "średniakiem" - dla mnie to dobra gra, a przecież nienawidzę woke/DEI, więc naprawdę musi nadrabiać innymi aspektami, żebym w ogólnym rozrachunku raczej pozytywnie się o niej wypowiadał. No ale taki przedział 6-7/10 to w sumie uczciwe postawienie sprawy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...