-
Postów
12 307 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Nie no Mejma to sie nie da czytać, jak Paolo jakiś czas temu - wszystko ch#jowe (choć nic ponad siódmą generację nie zna i tylko teoretyzuje), wszędzie spisek i lewactwo.
-
-
Nie wiem, czy ktokolwiek się tego spodziewał, ale oto jest - trailer remake'u Gothica: Animacja CGI, nienajwyższych zresztą lotów i w sumie nie ukazująca nic interesującego. Nigdy nie grałem w oryginał, więc nie miałem żadnych ciareczek nostalgii, ale ELEXa lubię, więc i to na pewno będę chciał sprawdzić. Podobno produkcja jest jeszcze daleko w lesie, więc premiera pewnie najprędzej w 2024.
-
Kuźwa, ale to zajebista wiadomość Ostatnio jakoś mam mejmozę i mało co mnie cieszy, jeśli chodzi o gierkową przyszłość, ale tym się autentycznie jaram. Oprócz The Callisto Protocol (oraz w dużo mniejszym stopniu RE4 i DS Remake) na to będę wyczekiwał najmocniej i chyba jest tak, jak podejrzewałem już od dłuższego czasu - survival horrory to mój ulubiony gatunek
-
Folia i tak już się lekko naderwała na spodzie tego pudła, więc chyba otworzę Choć nie powiem - kusi zostawienie nówki i kupno jakiejś używki w niezłym stanie
-
XBOXik? No rośnie na niego kolekcja, tyle że na starszy model Kolejna porcja staroci z listy, która wciąż jakimś cudem jest bardzo obszerna Uzupełniłem już poszukiwane FPSy z okresu wczesnej siódmej generacji, których poszukiwałem właśnie w wersji na X360 - Blacksite wleciało zeszłym razem, a dziś dołączają Legendary oraz Turning Point. Podobnie miałem z Fracture i jeszcze innym, podobnym TPSem, który przyjdzie w przyszłym tygodniu - też koniecznie chciałem je kupić i teraz, mając X360 mam większa motywację, bo w przeciwieństwie do PeeStrójkowych odpowiedników, wszystkie do tej pory wymienione tu tytuły mają "pucharki" Tak samo jak Viking Battle for Asgard, którego mam już na PS3, ale zagram tam, gdzie dostanę wirtualną nagrodę. FUSE to pierwszy nie-ex od insomniac, który wyszedł również na maszynkę Microsoftu, ale wziąłem na PS3 - kiedyś zupełnie olałem ten tytuł, ale wypadałoby sprawdzić co też "studio od Ratcheta" upichciło w nieco poważniejszym klimacie. Warto dodać, że FUSE, Legendary i Fracture to nówki w folii No i "truskawka na torcie", jakby to powiedział nasz słynny przemytnik papierosów i postrach babć na pasach - kolejny exclusive z X360 w postaci polskiego Two Worlds Royal Edition. Szukałem używki w dobrym stanie, ale albo coś mi nie pasowało, albo brak książeczki, a i tak około 30-40zł trzeba było wywalić. I nagle znalazłem to wypaśne wydanie (nowe w folii!!!) za 65zł. Bajer i zdecydowana ozdoba tego odcinka zakupowego
-
O to to, od razu przypomniała mi się misja z RDR2, w której z Charlesem mieliśmy wyjaśnić właśnie takich sk#rwieli.
-
To, że grasuje to chuj, ale oni wiedzieli, że "on poluje na najsilniejsze osobniki" (skąd ta wiedza? czytali komiksy?), a później robią na niego zasadzkę z przynętą, jak na jakąś mysz kurwa Bo filmy są robionę pod debilną publikę, przez ludzi, którzy chcą kasy, ale nie za bardzo myślą, czy jedno lub drugie ma sens. Do dziś pamiętam jak zajebisty był ten gruby komiks "Alien vs Predator" i jak po przeczytaniu tego dzieła pomyślałem sobie, że film na tej podstawie musiałby kosztować z miliard dolarów, żeby wszystkie zajebistości z komiksu przenieść 1:1. A później dostaliśmy PG-13 teledysk MTV z czarną podróbą Ripley i jakąś piramidą w lodowcu, a kiedy człowiek myślał, że gorzej być nie może to dojebali nową wersją "Krzyku", tyle że zamiast gościa w masce, amerykańskie nastolatki szlachtował potwór z kosmosu. K#rwa, aż sobie chyba zamówię skądś ten komiks, bo swój chyba wywaliłem na śmietnik (stęchliza w piwnicy). Zawsze miałem z tej części bekę, bo raz, że gdzie Pianista zamiast Arnolda, dwa że gruby Morfeusz i ogólnie kilka bezczelnych wręcz "mrugnięć okiem" do fanów, ale jak ostatnio robiłem rewatch wszystkich części przed obejrzeniem najnowszego (tego z 2018) to stwierdziłem, że chyba za surowo go kiedyś oceniałem i po jedynce jest to chyba najlepsza część. Dwójka jest za bardzo kiczowata i bije od niej niskim budżetem, typowym dla filmów klasy B lat osiemdziesiątych/dziewićdziesiątych - Danny Glover to nigdy nie był pierwszoplanowy, kasowy aktor, więc obsadzenie go w roli głównej (do spółki z budżetem) wyraźnie dawało sygnał, jakim poważaniem cieszy się marka PREDATOR. Ale film ważny, choćby ze względu na rozudowanie lore i szkalować go nie będę. Mój ranking PREDATORów wygląda więc następująco - PREDATOR --> PREDATORS -->PREY --> PREDATOR 2 --> AvP --> AvP Requiem --> gówno obesrane --> THE PREDATOR
-
Są smaczki, ale nie jest ich jakoś wybitnie dużo. Kurde, ciężko się z Mejmem nie zgodzić - samą prawdę napisał w sumie Jaranka jako takiego to ja w tym temacie nie widzę, a właśnie takie odetchnięcie z ulgą, że nie było tak chujowo, jak w tym ostatnim. Też uważam PREY za średniaka, ale jakoś tak na fali entuzjazmu i "na zachętę" dałem mu 7/10, chyba głównie dlatego, że nie jest gównem obesranym
-
-
Tu (8:40) chłopaki fajnie wyjaśniają, w czym jest problem i że to mega słabe rozwiązanie, typowe zresztą dla dzisiejszych czasów, jeśli chodzi o kreowanie kobiecych postaci:
-
Obejrzałem przed chwilą i naprawdę spoko. Co prawda słabiutkie CGI zdradzało streamingowe korzenie tego tytułu, ale ogólnie można było to przełknąć. Z bohaterką mam problem, bo niby aktorka jest w połowie krwi indiańskiej to jednak tajsko-chińska mieszanka ze strony matki zbyt mocno odcisnęła piętno na jej twarzy i jakoś mi tu nie pasowała. No i to budowanie postaci - z jednej strony możliwe, że tak zbuntowana była niejedna, młoda indiańska dziewczyna, którą wkurzało zbierania jagód i pranie gaci w rzece, a przez te wszystkie "strong female protagonist" z dzisiejszych filmów ja jestem przewrażliwiony, ale wydało mi się bardzo leniwym i prostackim zabiegiem to całe pomiatanie nią i mówienie, że się nie nadaje, żeby mogła udowodnić, że jednak girl power i zdobyć uznanie męskiej części plemienia. Predator naprawdę spoko, odpowiednie dawkowanie jego obecności, walki dobrze zrealizowane, krwawe egzekucje również na plus, podobnie jak zestaw gadżetów. Podobała mi się zarówno maska, jak i to co pod nią - w końcu oni też mogą mieć różne twarze. Ogólnie więc dam te 7/10 na zachętę i nawet sprawię sobie fizyczne wydanie do kolekcji - jest jeszcze nadzieja w tej marce.
-
No jak wjechałem Marstonem do Thieves Landing to od razu zamarzyła mi się taka Tortuga na poważnie właśnie od Rockstar - doskonale Cię rozumiem
-
@Roger, dzwoń do Microsoftu, żeby udostępnili więcej serwerów
-
Obejrzałem i nie ma startu do serialu. Ogólnie to straszny szrot ten film i sam w sobie to może 4/10 by wyciągnął. Broni się jedynie na zasadzie sentymentalnej podróży i odkrywania smaczków ("o patrz, młody Paulie/Silvio/Pussy!" albo to nawiązanie do "American Gangster"). Główny bohater chujowy i bezjajeczny (nie pomógł fakt, że cały czas widziałem w nim nerdowatego braciszka N.Cage z "Face Off"), w sumie cała obsada w chuj nijaka, historia również jakaś z dupy, zupełnie nieinteresująca. Jedynie sceny zabójstw/egzekucji mogę pochwalić, cała reszta to kilka lig poniżej serialu (aktorstwo, klimat, historia). Naciągane 6/10 tylko i wyłącznie ze względu na smaczki, bo ogólnie to szajs i nie polecam.
-
Też kiedyś mi się coś takiego od R* marzyło, ale taka gra już dawno powstała i zrobił ją UBIsoft, a nazywa się Assassin's Creed IV Black Flag Pamiętam, że te moje fantazje o pirackiej grze od Rockstar były świeżutko po tym, jak Disney ubił fajnie zapowiadającą się Armadę:
-
Kurde, skoro pudełko ma wyjść we wrześniu to mogliby to DLC wrzucić już w komplet
-
Po prostu na każdej konsoli są tytuły z duszą/magią/pieprzem (czy co tam teraz za termin na forumku obowiązuje), nawet na tym bezdusznym, zimnym, amerykańskim, korporacyjnym XBOXie. ORI to właśnie jedna z takich gierek. Inny przykład to chociażby cudny Sunset Overdrive
-
FORZA HORIZON (GS 950/1500) Bliżej/więcej niestety już nie będzie - wycisnąłem ile się dało, choć gdybym się nie opierdzielał to zdążyłbym jeszcze 3 online'owe acziki drapnąć (i miałbym 990GS), ale niestety serwery wyłączyli, więc i tak cieszę się, że z pomoca pewnego ziomka z UK, udało się dziś ogarnąć ostatnie dwa wyzwania do achievementa Cruise Club (20GS). Jak widać na screenach - 100% aktywności zaliczonych, gierka singlowo wyciśnięta na maxa. Gdybym kiedyś musiał wybrać ten jeden, jedyny tytuł w historii XBOXa, w który należy przed śmiercią koniecznie zagrać, bez wahania wskazałbym właśnie pierwszą część Forza Horizon I pisze to ktoś, dla kogo wirtualne ścigałki mogłyby nie istnieć. Ta gierka to absolutne ucieleśnienie konsolowego funu i czystej radochy z gry - wszystko, począwszy od zajebistego wprowadzenia, prześlicznej grafiki (włącznie z całą oprawą, otoczką, designem menusów), świetnego udźwiękowienia, poprzez super zaprojektowaną mapę i genialny klimat motoryzacyjnej fiesty, a na zajebiście przystępnym i rajcownym modelu jazdy kończąc - wszystko tu krzyczy "10/10!" Otwarta, ale nie przesadnie wielgachna, skondensowana i sensowna mapa do zwiedzania, rozsądna ilość aktywności i tryb kariery z oldschoolowym pokonywaniem "bossów" i pięciem się w górę społecznej drabinki. Do tego odjechane wyścigi specjalne, które przez lata stały się wizytówką serii, podobnie jak kapitalne rozszerzenia (w tym przypadku o tematyce rajdowej), ale o tym niestety nie mogę się wypowiadać, bo zawartości cyfrowej, związanej z tym tytułem, niestety już znikąd nie można pobrać. Na nowszych generacjach (choć na X360 również - niedawno testowałem) gra wygląda prześlicznie, a na XONEX i XSX dostała update rozdzielczości do 4K. Szkoda, że nie ma boosta do 60fps, ale i tak z całego serca polecam zagrać bo to jednocześnie początek, jak i szczytowe osiągnięcie tej zajebistej serii. Moja ocena to 10/10 i jest to chyba pierwsza dycha, którą dałem grze wyścigowej Trudności calaka oceniać nie będę, ale gdyby wszystko działało to myślę, że byłoby to gdzieś w granicach 4/10.
-
Kolejna porcja zabytków, uzupełniających stare kolekcje. Sonic Generations to zakup trochę impulsywny, choć miałem w obserwowanych od dłuższego czasu. Wrzutka na grupie fb przypomniała mi o tym tytule i uległem emocji chwili, a teraz kojarzę, że chyba raczej powinienem brać na X360, bo we wstecznej dostał FPS boost Dwie Yakuzy przyszły w pakiecie z resztą widocznych na zdjęciu tytułów (oprócz Sonica i Conana) - przeglądałem "inne przedmioty sprzedającego" i dodałem do koszyka, żeby Yakuza Dead Souls miała jakieś towarzystwo na półce X-MEN Destiny jeszcze w folii - swego czasu olałem, ale jak zobaczyłem u tego samego sprzedawcy to dorzuciłem do kosza. Conan jakoś zawsze umykał mojej uwadze, aż wreszcie sobie o nim przypomniałem i trafiłem nawet nówkę w folii - wersja X360, bo ta z PS3 nie miała trofeów. Blacksite od dawna miałem na liście i podobnie jak Conan wybrałem wersję z wirtualnymi pucharkami (szukam jeszcze Legendary i dark Sector w dobrym stanie). Tony Hawk's American Wasteland to kolejny z "remasterów" na X360 z przełomu generacji (mam już takich kilka, że wspomnę GUN, NFS Carbon/MostWanted, Burnout Revenge czy The Godfather), a że nigdy w tę odsłonę nie grałem to chętnie sprawdzę. A trzy ostatnie tytuły... Stare, indiańskie przysłowie głosi, że "kto w wirtualny gra tenis, ten duży ma beniz" Tak mnie jakoś naszło po tym "Matchpoint" w Gamepassie - przypomniałem sobie zajebiste chwile spędzone z dwiema pierwszymi częściami Virtua Tennis na Dreamcascie, a Top Spin 2 wpadł przy okazji (teraz, dla uzupełnienia kolekcji trzeba będzie jeszcze Top Spin 3 kupić). No i komplet nowych pudełek BR, bo ludzie to świntuchy i musiałem wymienić pudełko od Sonica i Yakuzy 4 - obydwie spaskudzone naklejką zdartą prawie do samego kleju.
-
Nie no z tym to przegięli pałę jak na tak lajtowy tytuł - miałem większego moralniaka niż po skończeniu The Last of Us Part II
-