Skocz do zawartości

Wredny

Senior Member
  • Postów

    12 306
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    35

Treść opublikowana przez Wredny

  1. Wredny

    Konsolowa Tęcza

    Oj tam... I tak ich długo trzymali. Ja nie wiem, po co w dzisiejszych czasach potrzebne im są działy QA, skoro gracze to debile, wszystko łykną, a jak coś już naprawdę będzie trzeba poprawić to się za darmo na reddicie przeczyta.
  2. Wredny

    Zakupy growe!

    I to jest właśnie ten plus w porównaniu do naszego rynku i allegro/olx. Pudełka/okładki dosłownie obdarte z plastiku, rozmazany od wilgoci nadruk, brud, jakby ktoś się tym podtarł, a opis "Stan wizualny oceniam na 4/5, normalne ślady użytkowania"
  3. Wredny

    Uncharted 4: A Thief's End

    W czasach, gdy Sony odpierdala takie akcje, nie ma dziwnych pytań
  4. Ok, a co z Origins, bo o tym pisał oFi i o to pytałem.
  5. Origins miało jakiś update pod nowe konsole? Bo jakoś nie obiło mi się o uszy. Może z Odyssey mylisz
  6. Wredny

    Uncharted 4: A Thief's End

    Obydwie części mam oczywiście w pudełkach - jak wtedy wygląda sytuacja z upgrade'm?
  7. Wredny

    The Last of Us Part II

    Pyerdolisz tam. Odśwież sobie jedynkę, bo widzę, że chyba różowe okulary nostalgii wjechały za mocno i pamięć płata figle.
  8. A Plague Tale to ledwie ciut więcej niż symulator chodzenia, a i tak lata świetlne przed Hellblade, jeśli chodzi o rozbudowany gameplay. Nie wiem, co się z tym Ninja Theory porobiło, ale po DmC zapomnieli, jak się robi fajne gierki
  9. Wredny

    Kena: Bridge of Spirits

    Jak to jest z tym upgrade'm do PS5? Czy to jest jakoś przypisane do kopii gry? W sensie, że pożyczam to pudełko kumplowi, on robi sobie upgrade do PS5, a jak kiedyś wreszcie dorobię się swojej konsoli to czy wciąż będę mógł zrobić taki upgrade u siebie? Może i głupie pytanie, ale Sony nawywijało już tak w tej generacji, że wszystkie ewentualności trzeba brać pod uwagę
  10. Wredny

    The Last of Us Part II

    Kij wie, ale przecież i jedynka i dwójka to action adventure, a nie jakieś łażenie typu Hellblade. Może i w dwójce więcej się tłuczemy, ale walka i kombinowanie są tu tak zajebiste, że ciężko mieć pretensje, że się chcieli tym co chwila chwalić.
  11. No na razie jest na odwrót i wychodzi na to, że nie teraflopy, a lepsze przemyślenie całości współgrania różnych podzespołów sprawiają, że multiplatformy wyglądają/działają lepiej na PS5. Ja wiem, że The Medium, The Elden Ring czy ostatnio SKYRIM Anniversary to nie są gry od tuzów developerki, ale jednak. Jeszcze niedawno zasłaniano się tym mitycznym brakiem narzędzi, ale teraz już chyba nie wypada No ja chciałbym, żeby pokazali, właśnie dlatego, żeby się przekonać, czy nadal jest takim gównem, czy może tym razem zaimplementowali gameplay
  12. Wredny

    Kena: Bridge of Spirits

    Szczerze powiedziawszy to chyba bym nie chciał... Tzn ja wiem, że i tak zrobili action adventure z trzeciej osoby, ale mimo wszystko wolałbym, aby Sony nie pchało tu swoich łapsk - zwłaszcza Sony dzisiejsze, zdesperowane, by osiągać zyski jak nigdy. Skończyłoby się klepaniem jakiegoś Captain America czy co tam im jeszcze chodliwego z Marvela zostaje i mielibyśmy zaorane kolejne, kreatywne studio.
  13. Wredny

    Kena: Bridge of Spirits

    Skończone wczoraj na Normalu Cóż to była za cudowna przygoda Debiutancki tytuł małego, niedoświadczonego ember lab, okazał się jednym z najmocniejszych kandydatów do Gry Roku 2021. Przed premierą było wiele wątpliwości, czy oprócz ładnej graficzki i dobrze zrealizowanych cut-scenek, będzie tu jakaś wciągająca historia i angażujący gameplay loop. Sam miałem takie obawy, no bo wiadomo - garstka ludzi, którzy wcześniej zajmowali się jedynie komputerową animacją... No ale zupełnie niepotrzebnie bo tutaj zagrało praktycznie wszystko - jakby twórcy mieli pod ręką recepturę na perfekcyjną gierkę i z niezwykłą pieczołowitością realizowali rozpisane wytyczne, rzadko kiedy nie trafiając idealnie w punkt. Były też obawy odnośnie czasu gry, że będzie popierdółka na 4-5h... Śmiesznie się to teraz wspomina, gdy po 26h zobaczyłem napisy końcowe, grając na poziomie Normal Oczywiście nie leciałem na pałę, bo "grając" w ten sposób, można by pewnie zejść grubo poniżej tych 10h, no ale wtedy ciężko mieć pretensje do kogoś innego niż tylko siebie. Nie - ja rozkoszowałem się tym cudownie wyważonym kawałkiem kodu, jakbym smakował wykwintne danie w renomowanej restauracji - dawno nikt nie zaserwował mi tak dobrze przygotowanego posiłku, więc nie mogłem ot tak po prostu żreć jak świnia - tu wręcz chciało się spędzić nad talerzem więcej czasu, by kubki smakowe zdążyły wchłonąć każdą cząstkę tej zajebistości. Zresztą gierka jest dużo większa i bardziej rozbudowana, a przez to dłuższa, niż się początkowo wydaje. Mamy tu cudownie wykreowany świat z kapitalnie zaprojektowanymi lokacjami, metroidvaniową konstrukcją, skrótami i połączeniami, wyraźnie inspirowanymi serią Dark Souls, a wszystko to podane w urzekającej, kolorowej, baśniowej oprawie, przy której nie raz można popaść w zachwyt i przystanąć, przygotowując odpowiedni kąt kamery do pstryknięcia fotki w bardzo fajnym foto mode. Przez większość czasu towarzyszy nam też taki japoński vibe, przywodzący na myśl Ghost of Tsushima, a niektóre fragmenty gry czy nawet bossowie (a jeden to już w szczególności) spokojnie pasowałyby do przygód Jina Kasai. Dobrze zaprojektowanym lokacjom towarzyszy fajna mapa, ze znajdźkami rozpisanymi na sektory, dzięki czemu zbieracze wszelkich pierdół mają trochę ułatwione zajęcie i z punktami szybkiej podróży, pomiędzy którymi możemy się teleportować, by oszczędzić czas i szybciej dostać się w porządany obszar. KENA bowiem ma całkiem spory, choć nie "otwarty" świat. Porównałbym go do konstrukcji rodem z ostatniego God of War - sporo do zwiedzania, większe, otwarte przestrzenie, połączone liniowymi korytarzami i ukryte, opcjonalne odnogi, jaskinie, zaułki. Eksploracja jest co rusz nagradzana jakimś bonusem, skrzynką z walutą czy miejscówką z wyzwaniem, za pokonanie którego, dostaniemy jakąś formę gratyfikacji. Świetnie wyważone jest również odblokowywanie nowych umiejętności, które są umiejętnie dawkowane i stopniowo uczymy się coraz więcej, przy okazji naturalnie i intuicyjnie wplatając to w nasz dostępny arsenał zagrań bojowych oraz wspomagających pokonywanie przeszkód terenowych. Drzewko rozwoju jest dość ubogie w porównaniu z innymi grami tego typu, ale znowu - tutaj to zaleta, bo są tylko umiejętności potrzebne, a nie masa zapychaczy, które są umieszczane tylko po to, by ten rozwój nam przystopować. Podobnie jak z umiejętnościami, jest również z zagadkami środowiskowymi, które gra przedstawia nam w praktycznie całej swojej rozciągłości i nawet blisko fabularnego końca potrafi nas zaskoczyć jakimś świeżym pomysłem, albo pomysłową modyfikacją tego, co poznaliśmy wcześniej. Warte odnotowania jest również idealne wyważenie pomiędzy walką, a eksploracją i o ile na niedobór tej pierwszej nie można narzekać to nigdy nie ma się wrażenia, że gra rzuca nam wrogimi stworzeniami w twarz, przeszkadzając w zabawie - wręcz przeciwnie - starcia następują zawsze w momentach, gdy wręcz jesteśmy ich stęsknieni, a zróżnicowanie przeciwników jest wystarczające, by nie popaść w rutynę. Sama walka w zwarciu zrealizowana jest zaskakująco dobrze (jak wiele rzeczy w tej niespodziewanej perełce) i trochę przypomina tę z Horizon Zero Dawn, tyle że tutaj... nie ssie pindola Owszem, ciosom brakuje trochę powera i czasem ma się wrażenie, że wrogowie nie reagują na szlagi, a bohaterka, podobnie jak w grze Guerilla Games, wyposażona jest w "dzidę", a później także w łuk, ale combosy i lockowanie się na przeciwnikach, działają tu dużo lepiej niż u Aloy, a blokowanie i parry, plus parę mocniejszych uderzeń, związanych z wykupionymi umiejętnościami, dodatkowo urozmaicają starcia i pozwalają na dość zręczne eliminowanie wrogich zastępów. Przeciwnikami są zagubione, zbuntowane dusze, przyjmujące różne formy demonów i stworzeń leśnych, a od czasu do czasu ścieramy sie z mini bossem, który od tego momentu trafia w poczet zwykłych przeciwników i od czasu do czasu pojawi się w towarzystwie mobków, żeby podgrzać atmosferę podczas pomniejszych potyczek. Jesli zaś o samych bossów chodzi to tutaj KENA błyszczy chyba najbardziej, bo jak dla mnie są to chyba najlepsze starcia z szefami od czasu Metal Gear Solid 3, a przynajmniej takie, przy których nie czułem frustracji (poza paroma momentami, o których później), tylko chęć spróbowania ponownie, jeśli chwilę wcześniej coś nie wyszło. Serio - ich ilość, różnorodność, zróżnicowane movesety, areny walk - to wszystko zawstydza dużo droższe i większe produkcje, że znów przypomnę God of War i tego samego trolla, w dziesięciu wersjach kolorystycznych. Walki z bossami są również trudne - tak zwyczajnie, po staroszkolnemu wymagające i nie wybaczające błędów, co przy paru pierwszych razach trochę zaskakuje w zestawieniu z dość pixarowo-sielankowym klimatem samej eksploracji tej baśniowej krainy. Dzięki temu są również niezwykle satysfakcjonujące, a zwycięstwo w nich powoduje uwolnienie endorfin i człowiek pozytywnie naładowany z radości leci dalej, chcąc zobaczyć, co gra ma do zaoferowania za kolejnym mostem/pagórkiem/powalonym drzewem. OK, sporo było o świecie, eksploracji, walce i bossach, a o czym w ogóle jest ten tytuł? Wcielamy sie w tytułową KENĘ, duchową przewodniczkę, która pomaga zagubionym duszom odnaleźć drogę do ich ostatecznego celu podróży. W trakcie tej przygody poznamy kilka ciepłych, przepełnionych smutkiem, ale i nadzieją, małych opowieści, z których dowiemy się, co doprowadziło do takiego stanu krainę, którą odwiedzamy, a także zbierzemy swoją małą armię słitaśnych, czarnych stworków, znanych jako Roty, które nie dość, że samym wyglądem i swoim radosnym podążaniem za Keną, boostują nam morale to jeszcze mogą pomóc w walce, a także w niektórych łamigłówkach. Sama bohaterka jest fajną postacią - mówi niewiele, ale jej czyny przemawiają za nią, a dodatkowo jest sympatyczną dziewczyną, co wystarczy by z przyjemnością kierować jej poczynaniami. Graficznie jest bardzo ładnie i choć grałem na upośledzonej wersji z podstawowej PS4 to i tak były momenty zachwytu, a wspomniany foto-mode był odpalany dość często. Jasne, widać pewne uproszczenia w geometrii niektórych przedmiotów, czy jakości tekstur (albo ogólnej rozdzielczości), ale generalnie rzecz biorąc KENA jest gierką śliczną. Na osobny akapit i ogromne słowa pochwały zasługuje oprawa dźwiękowa. SYmpatyczny voice-acting, odgłosy otoczenia, szum strumyka, ćwierkanie ptaków, czy rozkoszne odgłosy, wydawane przez hordę słodziaków, nam towarzyszącą to jedno, ale MUZYKA... Dawno nie słyszałem tak fajnie zaaranżowanych kawałków od zwykłej ilustracji naszego zwiedzania po pompatyczne i zagrzewające do walki, monumentalne wręcz kompozycje, odczas starć z bossami. Wielokrotnie miałem ciarki na rękach, a przecież słyszałem te nagrania po raz pierwszy - nie pamiętam, kiedy ostatni raz doświadczyłem czegoś takiego. No i dźwięk przestrzenny - w grach singlowych rzadko zwracam na to uwagę, bo tak szczerze powiedziawszy - nie jest mi do szczęścia potrzebny, ale tutaj jest i działa naprawdę świetnie, dorzucając kolejnego plusa do już i tak pełnego wiadra zalet. Żeby nie było jednak tak różowo to trzeba wspomnieć o tym, co nie do końca zagrało... Jak dla mnie będzie to głównie rozstawienie checkpointów przed starciami z niektórymi bossami, powodujące że po porażce trzeba będzie przejść kawałek i jeszcze raz tłuc support szefa, zanim znów doprowadzimy do starcia właściwego. Wkurzająca była zwłaszcza ostatnia, wieloetapowa walka, ale to może po prostu ja i moje odzwyczajenie sie od jakichkolwiek wyzwań w gierkach. Dla niektórych problemem mogą być również te nagłe skoki trudności z dość bezstresowej eksploracji do niemal soulsowych potyczek z szefem danego regionu (pamiętajmy, że ciągle piszę o normalnym poziomie trudności). No i sprawy techniczne na PS4 - rozdzielczość poniżej 1080p i niestabilne 30fps plus problemy z gammą na nowych TV 4K (trzeba ustawić jasność na maxa inaczej jest za ciemno), ale to już moja wina, że nie mogłem wytrzymać, aż kupię PS5 i postanowiłem to ogrywać na najsłabszej platformie. Raczej nie będę porywał się na platynę, bo skoro miałem takie problemy na Normalu to Master mnie zniszczy psychicznie, ale kiedyś na pewno wrócę na PS5, by ograć ten diamencik w lepszej wersji, bo zwyczajnie na to zasługuje. Dawno żadna gra nie dała mi takiej frajdy i nie zmusiła do wystawienia tak wysokiej oceny, ale cieszę się, że w końcu dam coś innego niż "siódemka" - zasłużone 9/10 i bardzo mocna kandydatka do GOTY 2021.
  14. Wredny

    własnie ukonczyłem...

    Nie rób sobie tego! Ja preszedłem to właśnie w tej wersji (jeszcze z tymi zjebanymi pasami) i mimo olbrzymiej sympatii do tego tytułu, mogę z pełną szczerością powiedzieć, że na tej platformie to jest techniczny crap. Głównym winowajcą jest silnik idTech, który jest wybitnie niekompatybilny z bebechami PS3, co prowadzi do kuriozalnie długich momentów bez doczytanych tekstur, albo ich chamskiego pop-upu na naszych oczach, pół metra od bohatera (albo podczas cut-scenek, gdzie mamy szybki montaż i zmianę ujęcia). To, plus cięcia w grafice, 15 fpsów i rozciągnięty obraz po wyłączeniu pasów daje techniczny koszmarek, którego w wersji na siódmą generację zdecydowanie polecam unikać. Szukaj wersji z PS4 i wtedy graj, bo to naprawdę fajny, choć drewniany szpil, ale zrób sobie przysługę i nie rób tego w najgorszej możliwej wersji.
  15. Wredny

    Konsolowa Tęcza

    Przecież to druga część The Forrest - typowego survivalu, jakich wiele. Dla mnie bardzo fajna gra, ale większość pewnie się znudzi, bo będzie tak, jak @SlimShady napisał
  16. Wpadłem tu tylko, by się pożalić, że po dłuższym czasie grania na Astro A50, kupionych do XBOXa, wróciłem jakiś czas temu do PS4, na których gram w Goldach 2.0... I kuźwa, jaki to jest dramat, jeśli chodzi o wygodę to jest mała bania (a może za duża właśnie). Już kij z nausznikami, które trochę gniotą i to zjebane tworzywo się złuszcza (po kilku latach, ale jednak), kij również z żałośnie krótko trzymającą baterią, ale ten pałąk gniecie w łeb od góry - wczoraj, grając w KENĘ, nie mogłem wytrzymać i co chwila je przemieszczałem na głowie, żeby nie uwierać zbyt długo tego samego miejsca. Niby są lekkie, ale trzymanie ich na głowie to po jakimś czasie normalna tortura. A50 są większe, cięższe, ale zarówno nauszniki jak i pałąk są tak wyściełane, że człowiek czuje, jakby się poduszeczką otulił, a tu kuźwa tylko ścisk i odgnioty (i czarny łupież na uszach i okolicach). Mam nadzieję, że te ich PULSE do PS5 są wygodniejsze, bo jednak te słuchawki od Sony bardzo dobrze emulują dźwięk przestrzenny (dużo lepiej niż A50 z atmosem czy innym dts'em, gdzie w ogóle tego nie słychać), ale obawiam się, że ta konstrukcja jest bardzo podobna i nauszniki np będą tak samo chujowe.
  17. Wredny

    Generation Zero

    Pewnie, że cisza, bo w takie gierki na tym forum to gram tylko ja, @Boomcio i @Szajka. Faktem jest, że na premierę to była straszna bieda no i błąd na błędzie (loot nie do podniesienia, który utkwił w ścianie, brak detekcji kolizji, nie zaliczanie questów, utrata progresu, czyszczenie inventory), ale z biegiem czasu wszystko było poprawiane, głównie dzięki bardzo fajnemu forum, na którym można było popisać bezpośrednio z developerami. Czuć, że ten mały projekt, niewielkiego odłamu Avalanche to takie ich dziecko, zrobione z miłości, ale widać również było mały nakład finansowy i że to coś, nad czym dłubią w czasie wolnym od innych Just Cause'ów czy tego tam, co teraz dla XBOXa klecą. Szkoda, że wciąż nie ma żadnego fps-boosta, bo często klatki lecą tu na pysk.
  18. Wredny

    Kena: Bridge of Spirits

    Teraz walczę z jego latającym wcieleniem w lesie - ależ to jest zajebiste starcie
  19. Wredny

    Kena: Bridge of Spirits

    Kij że post pod postem (strasznie mało forumowiczów sprawdziło tę perłę), ale po którymś z kolei wpyerdolu (na Normalu) wpadłem tu tylko napisać, że KENA ma chyba najlepsze walki z bossami od czasów Metal Gear Solid 3 (w spoilerze szef rodem z Ghost of Tsushima) Ich ilość, różnorodność, mnogość zachowań - no nie spodziewałem się po takiej gierce tego typu akcji
  20. Wredny

    The Gunk

    WycisnĄ*
  21. Wredny

    Wrzuć screena

    Walka jest zajebista właśnie - prosta, ale oferująca sporo możliwości. Takie melee to o niebo lepsze niż w Horizon Zero Dawn, mimo podobnej broni.
  22. Wredny

    Wrzuć screena

    Mi tam nie przeszkadza - jak dla mnie jest optymalnie, bo by mnie wk#rwiała taka mała horda (aktualnie ponad 80 na liczniku - na PS4 max to 20, co za mną łazi).
  23. Wredny

    Wrzuć screena

    Jeszcze jedna porcja z mojego GOTY 2021 (KENA Bridge of Spirits, PS4):
  24. Wredny

    The Gunk

    K#rwa, że mnie podkusiło z tym XBOXem... I tak kupowałem gry na zapas, mając nadzieję, że uda mi się je ograć, więc po ch#j mi była ta nowa konsola, na której nie dość, że namnożyło mi się zaległości z poprzednich generacji, dzięki zajebistej wstecznej, to teraz jeszcze ten pyerdolony Gamepass i co chwila nowe gierki. Jak ja mam sklecić swoje choćby Top 5 tego roku, kiedy pewnie przynajmniej drugie tyle tytułów nie zdążę w ogóle odpalić Co za poyebane czasy, a niech mi ktoś jeszcze napisze, że nie ma w co grać i jakiś "okres ogórkowy" czy coś... Oczywiście GUNKiem jestem żywo zainteresowany i będzie grane day-one - stąd te "gorzkie żale", gdyby ktoś się jeszcze nie domyślił
  25. Ja tam mu dałem minusa za usilne linkowanie resetcweli Pierwszy ładniejszy. Ten słaby i jeszcze te fioletowe dildosy, atakujące biodro Chiefa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...