Skocz do zawartości

Wredny

Senior Member
  • Postów

    12 306
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    35

Treść opublikowana przez Wredny

  1. Wredny

    Chernobylite

    Ukończone - miłośnikom tych klimatów nie musze polecać, a jak ktoś jest niezdecydowany to zapraszam do "wlasnie ukonczylem" na obszerniejszą lekturę
  2. Wredny

    własnie ukonczyłem...

    Chernobylite (XSX) Moja dziewiętnasta w tym roku ukończona gierka to całkiem udana produkcja naszego Farm51, rozgrywająca się w klimatach radzieckiego post-apo (tutaj z Czarnobylem w tle), w stylu S.T.A.L.K.E.R. i serii METRO. Podobnie jak tam, mamy tu do czynienia z grą FPP, choć dużo bardziej nastawioną na opowiadanie historii i zarządzanie bazą, niż akcję i rozpierduchę. Strzelanie oczywiście również jest (zarówno do ludzi, jak i nie-ludzi), ale pierwsze skrzypce gra tu eksploracja, zbieranie surowców na crafting i powolne odkrywanie co, skąd i dlaczego. Rozbudowa bazy i rekrutacja napotkanych stalkerów jest raczej prosta i niech nie zraża się ten, któremu się wydaje, że będzie musiał zbierać jakieś SIMSy i je niańczyć. Sama rozgrywka podzielona jest na dni, a każdy dzień to możliwość wykonania jednej misji. Do głównych zadań to wiadomo, a do pobocznych można posłać swoich towarzyszy. Nasz Igor ma nawet eRPeGowe drzewko rozwoju i każdy z naszych nowych znajomych może go czegoś przydatnego nauczyć w zamian za zebrane punkty doświadczenia. Wspominałem o strzelaniu - te jest dość czułe i raczej odradzam bezpośrednie wymiany ognia z kilkoma przeciwnikami na raz - da się, ale o wiele lepiej stosować walkę podjazdową i ciche eliminacje. Plus fajny patent ze stopniową utratą zmysłów po każdym brutalnym akcie, na co lekarstwem jest (a jakżeby inaczej!) alkohol. Nasze wypady rozkładają sie na kilka leveli odwiedzanych wielokrotnie (ale spokojnie, zmieniają się - czasem jest większy pył, czy skażenie radioaktywne, czasem słońce, czasem deszcz lub wieczór) i mimo, że nie jest to otwarty świat, to jest gdzie łazić i co zwiedzać. Miejscówki te są również zaprojektowane z wieloma opcjonalnymi pomieszczeniami, niedostępnymi za pierwszym razem - trzeba zdobyć odpowiedni gadżet, by niektóre zamknięte przejścia otworzyć. Po zaliczeniu misji możemy dalej biegać sobie po terenie, jeśli uznaliśmy, że mamy tu coś jeszcze do zrobienia (tylko nie za długo, bo robi się ciemniej, wzmaga się wiatr i zaczynają bić pioruny, zwiastujące nadejście...), a jak uznamy, że już wszystko zaliczone to w dowolnym momencie wyciągamy teleport gun i otwieramy portal do naszej bazy. Klimat gry jest świetny, ale ja uwielbiam post-apo wszelkiego rodzaju, więc jestem trochę mało obiektywny. W każdym razie zdecydowanie pomaga tu bardzo sugestywna grafika, wykonana przy użyciu fotogrametrii, czyli skanowania 3D prawdziwych okolic Czarnobyla. Jasne, zbliżając się do tekstur na odległość wyciągnięcia ręki widać, że jest to sprawa dość umowna, ale podczas normalnej gry niejednokrotnie można zachwycić sie wręcz fotorealistycznymi widokami. Dźwiękowo też jest klimatycznie, myzyczka w tle to melancholijnie brzdękanie akustycznej gitarki z okazjonalnym mocniejszym pyerdolnięciem dla podkreślenia dramaturgii wydarzeń. Dubbing (grałem z rosyjskim) raczej średnich lotów, wszyscy brzmią w sposób przerysowany i gdyby angielski był tak dobry jak w METRO to bez wahania bym przełączył, jednak z tym jest jeszcze gorzej i całkowicie psułby klimat. Za to należy pochwalić nasze napisy - są bardzo kwieciste i każdy mizernie dostarczony dialog potrafią odpowiednio ubarwić Przy dialogach będąc... Szkoda, że rozmowy z eNPeCami odbywają się w znany i oklepany, skyrimowo/falloutowy, kukiełkowy sposób, bo przez to nie robią konkretnego wrażenia. A szkoda, bo sama historia i nawet niezły twist pod koniec to zdecydowanie jedne z mocniejszych punktów gierki, ale brak fajnie odegranych cut-scenek (wiem, budżet, to wciąż gra niezależna) sprawił, że nie było takiego WOW, jakie mogłoby być, gdyby wiele z tych rozmów zostało zrealizowanych z konkretnym rozmachem i w sposób bardziej filmowy. W każdym razie fabularnie jest ciekawie i naprawdę niegłupio, choć chyba ciut za długo, bo pod koniec miałem wrażenie zbytniego rozwleczenia i spokojnie kilka z tych misji głównych mogłoby pójść pod nóż bez straty dla całości. Nawet wbiłem 100% achievementów, bo do tego praktycznie trzeba tylko przejść grę Podsumowując... Chernobylite to naprawdę kawał fajnej gry niezależnej, z której na zmianę przebija raz ambicja zespołu Farm51, a za chwilę ograniczenia budżetu. Fanów tych klimatów i tak namawiać nie muszę, a niezdecydowanym radzę spróbować, bo to naprawdę udana produkcja. Ocena 7/10
  3. Wredny

    własnie ukonczyłem...

    Właśnie ten wątek sprawia, że gra robi się bardziej interesująca i zmienia całkowicie klimat (a do tego jest niezłym twistem fabularnym, jeśli ktoś wcześniej nie wiedział - podobnie zresztą jak później zrobili to z obcymi w Crysis).
  4. Wredny

    Platinum Club

    Far Cry Classic Platyna #130 Mały jubileusz i okrągła, sto trzydziesta platynka przypada na moją dopiero drugą platynową zdobycz w tym roku - Far Cry Classic, zdobytą na PS3 (stąd też wszystkie screeny z gry to zdjęcia ekranu TV robione telefonem). Trzeba by chyba było przenieść tem temat do jakiegoś ogólnego działu o PlayStation, bez podziału na numerki, bo trochę głupio pisać w dziale PS4 o platynie z PS3. Wreszcie, trochę na fali hajpu spowodowanego wszechobecnością FC6, postanowiłem wziąć się za bary z remasterem pierwszej odsłony, robionym przez indyjski oddział Ubisoftu, ale oryginalnie gierka jest od Crytek i to im zawdzięczamy tę serię, którą UBI ostatecznie tak popsuło... Klimacik znany miłośnikom tego tasiemca - piękne, tropikalne wysepki, dużo soczystych kolorów i strzelanie do niemilców. Oryginał to jednak dużo bardziej klasyczny FPS, niż późniejsze odsłony od UBI i choć mamy dość spore levele to nie jest to otwarty świat (na całe szczęście). Dzięki tej skondensowanej formule i klasycznemu podziałowi na misje, grało mi się w to zajebiście i wciąż towarzyszyło mi uczucie stałego progresu, a nie przytłoczenia, jak w FC4 i wzwyż. FC Classic w swojej konstrukcji przypomina pierwszego Crysisa, do tego stopnia, że momentami miałem wrażenie, iż późniejsze dzieło Crytek było próbą udoskonalenia formuły Far Cry. Sporym podobieństwem jest również następująca w pewnym momencie zmiana z typowo tropikalnego strzelania do żołnierzy/najemników, na bardziej... "odjechane" klimaty. Zamknięte levele w różnych budynkach również mi się bardzo podobały - niektóre momenty miały wręcz horrorowy vibe. Graficznie nadal jest znośnie - wiadomo, że oryginał pochodzi sprzed prawie dwudziestu lat, ale wciąż udawało mi się chwytać fajne widoczki i mimo różnych ułomności, przestarzałej geometrii obiektów, czy znikających całych połaci tekstur, można w to pograć bez skrzywienia. Dźwiękowo to dziwna mieszanka - niby na początku wita nas ekran z powiadomieniem o dts, ale w trakcie gry wielokrotnie przeciwnicy zachodzili mnie z zupełnie innej strony, niż ich słyszałem - implementacja dźwięku przestrzennego jest jedną z najgorszych, jakich miałem (nie)przyjemność doświadczać. Odgłosy strzelanin, gadanie wrogich żołdaków czy warczenie mutantów mogą być, muzyczka również, a głosy naszego bohatera (z charakteru taki trochę przygłup, jak Duke Nukem), czy też innych postaci fabularnych to raczej poziom pornoli, podobnie jak cała fabuła z przeruchanym motywem szalonego naukowca, uskuteczniającego niecne eksperymenty na odludziu. A jak wygląda sprawa z trofeami? Zestaw raczej prosty, choć jest kilka rzeczy, na które trzeba uważać, no i polecam grać na Easy, bo na wyższych poziomach wiele z trofków może okazać się nie lada wyzwaniem (albo wręcz niemożliwych do zdobycia). Wszystko z powodu tego, że wrogie jednostki może i są przygłupie, ale strasznie oszukują, widząc nas z jakichś chorych odległości i trafiając nas nawet przez dziurkę od klucza. Kilka trofeów, wpadających wraz z postępem fabularnym, kilka związanych z wyzwaniami danego, konkretnego levelu (przebiegnięcie bez podnoszenia broni w 19. levelu było trochę stresujące), kilka z zabiciem odpowiednich ludzi w konkretny sposób, a kilka typowo "farkrajowych" w stylu "zabij kogoś z 600 metrów", albo "skocz do wody z wysokości 150m". No i trofeum za poziom trudności Hard/Realistic - na szczęście jest na to obejście i można całośc zaliczyć na Easy, a na Hard zaledwie ostatni checkpoint i wpada. Platynka do zrobienia gdzieś w okolicach 15h i chyba jakoś tyle mi zeszło. Podsumowując - polecam serdecznie, jeśli ktoś tak jak ja ma odruch wymiotny na widok kolejnej UBI-kuwety, osranej milionem znaczników do odhaczenia (i oczywiście nie ma uczulenia na staroszkolne, lekko drewniane FPSy). Z mojej strony solidne 7/10 (byłoby więcej, gdyby nie ten skopany dźwięk), a trudność w zdobyciu platyny to okolice 3/10.
  5. Wredny

    własnie ukonczyłem...

    Far Cry Classic Moja osiemnasta ukończona gierka w tym roku Wreszcie, trochę na fali hajpu spowodowanego wszechobecnością FC6, postanowiłem wziąć się za bary z remasterem pierwszej odsłony, robionym przez indyjski oddział Ubisoftu, ale oryginalnie gierka jest od Crytek i to im zawdzięczamy tę serię, którą UBI ostatecznie tak popsuło... Klimacik znany miłośnikom tego tasiemca - piękne, tropikalne wysepki, dużo soczystych kolorów i strzelanie do niemilców. Oryginał to jednak dużo bardziej klasyczny FPS, niż późniejsze odsłony od UBI i choć mamy dość spore levele to nie jest to otwarty świat (na całe szczęście). Dzięki tej skondensowanej formule i klasycznemu podziałowi na misje, grało mi się w to zajebiście i wciąż towarzyszyło mi uczucie stałego progresu, a nie przytłoczenia, jak w FC4 i wzwyż. FC Classic w swojej konstrukcji przypomina pierwszego Crysisa, do tego stopnia, że momentami miałem wrażenie, iż późniejsze dzieło Crytek było próbą udoskonalenia formuły Far Cry. Sporym podobieństwem jest również następująca w pewnym momencie zmiana z typowo tropikalnego strzelania do żołnierzy/najemników, na bardziej... "odjechane" klimaty. Zamknięte levele w różnych budynkach również mi się bardzo podobały - niektóre momenty miały wręcz horrorowy vibe. Graficznie nadal jest znośnie - wiadomo, że oryginał pochodzi sprzed prawie dwudziestu lat, ale wciąż udawało mi się chwytać fajne widoczki i mimo różnych ułomności, przestarzałej geometrii obiektów, czy znikających całych połaci tekstur, można w to pograć bez skrzywienia. Dźwiękowo to dziwna mieszanka - niby na początku wita nas ekran z powiadomieniem o dts, ale w trakcie gry wielokrotnie przeciwnicy zachodzili mnie z zupełnie innej strony, niż ich słyszałem - implementacja dźwięku przestrzennego jest jedną z najgorszych, jakich miałem (nie)przyjemność doświadczać. Odgłosy strzelanin, gadanie wrogich żołdaków czy warczenie mutantów mogą być, muzyczka również, a głosy naszego bohatera (z charakteru taki trochę przygłup, jak Duke Nukem), czy też innych postaci fabularnych to raczej poziom pornoli, podobnie jak cała fabuła z przeruchanym motywem szalonego naukowca, uskuteczniającego niecne eksperymenty na odludziu. Podsumowując - polecam serdecznie, jeśli ktoś tak jak ja ma odruch wymiotny na widok kolejnej UBI-kuwety, osranej milionem znaczników do odhaczenia (i oczywiście nie ma uczulenia na staroszkolne, lekko drewniane FPSy). Z mojej strony solidne 7/10 (byłoby więcej, gdyby nie ten skopany dźwięk).
  6. Wredny

    Ghost of Tsushima

    Mnie urzekła właśnie główna bohaterka i główna oś fabularna (poboczne to lipa - fakt), a także znajdźki, odkrywające przeszłość. Reszta postaci faktycznie nijaka, tylko Erend mi zapadł w pamięć i był sympatyczny, ale obawiam się syndromu Jonaha z nowych Tomb Raiderów i że zrobią z niego wkurzającego gamonia, którego musi ratować strong female protagonist (takie wrażenie odniosłem po trailerze Forbidden West). No i Sylens, choć to pewnie spora zasługa aktora, który go odgrywał.
  7. Wredny

    Ghost of Tsushima

    Nope. Błędne myślenie. Dlaczego nie jebiesz Ghost of Tsushima, skoro "wieżyczki/obozy/śledzenie śladów"? Bo w grach od Sony jest to podane z umiarem, w ciekawy sposób (tallnecki w Horizon>>>>wieże w AC/FC, liski/ptaszki w GoT>>>>>jebitny znacznik z metrami do pokonania) i w przeciwieństwie do UBI - zupełnie opcjonalne (w ich nowych raczyskach wręcz trzeba zaliczać te pierdoły, żeby przylevelować do wątku głównego). Origins? No spoczko piaskownica, ale to jest właśnie RAK - tego tam jest tyle, że chyba już czwarty rok mojej "gry" się zaczął - zero umiaru, przytłoczenie szajsem i zmęczenie grającego. Fajnie, że zmienili formułę, ale po własnoręcznym sprawdzeniu wolę starego Assassina. No i jeszcze brak fajnych postaci czy interesujących historyjek, podczas gdy te "ubi-gry" od Sony za każdym razem wciągały mnie właśnie fajną opowieścią obok zajebistej eksploracji świata (nawet Spiderman, którego uważam za gorszego od trójcy HZD/DG/GoT, miał fajne postacie i ciekawą, a nawet wzruszającą historyjkę). Tak więc o grach Sony nie mówi się tak surowo bo to są "UBIgames done right", a nie klepane od jednej sztancy, bezduszne, coroczne kopiuj-wkleizmy i kuwety osrane milionem znaczników, spod których nie widać mapy.
  8. Wredny

    Ghost of Tsushima

    Takie samo pyerdolenie było w przypadku Ghost of Tsushima, a gówno prawda - tak właśnie powinny te "UBI-raki" być robione (jak HZD, GoT czy DG) i wtedy nikt by ich tak nawet nie nazwał.
  9. Wredny

    Ghost of Tsushima

    Cóż to jest przy Horizonie A tak bardziej w temacie - trudne te rajdy? Z randomami da radę ogarnąć?
  10. Wredny

    Crysis Remastered Trilogy

    Ja grałem za czasów PS3, bo wtedy jeszcze człowiek się łudził, że singiel to priorytet (od KZ3 przestałem się łudzić).
  11. Wredny

    Ghost of Tsushima

    Jakby wyglądała tak to byś walił do niej konia
  12. Wredny

    Crysis Remastered Trilogy

    No dokładnie o tym piszę - ludzie jarają się singlem w Titanfall 2, który ledwo wychodzi poza korytarzykowe, oskryptowane normy, wyznaczone przez CoDy, BFy i Killzone'y, a takie Crysisy (każdy jeden) gameplayowo to praktycznie liga wyżej.
  13. Wredny

    Ghost of Tsushima

    To zmień listę po przeczuwam podobne nawrócenie również i w tym przypadku
  14. Wredny

    Ghost of Tsushima

    Właśnie, @Paolo de Vesir, grałeś w Days Gone? Bo ciekaw jestem Twojej opinii po tym nagłym nawróceniu z "AC w Japonii" na "GOTY giereczka"
  15. Wredny

    The Riftbreaker

    Ja pograłem w ten Prolog z MS Store i tak jak piszesz - chyba sobie daruję, bo na padzie ciężko to widzę (i faktycznie na 55" jest nieczytelnie). Szkoda, bo myślałem, że jednak się tu pobawię, ale fajnie, że jest "Demo" (no i w GP), jakby ktoś miał wątpliwości, czy mu podejdzie.
  16. Wredny

    Crysis Remastered Trilogy

    Pierwszy Crysis już nawet na PS3 trącił myszką. Ale teraz ogrywam pierwszego Far Cry i widzę, jak te gry są bardzo do siebie podobne. Przez to też nabrałem ochoty na ponowne przejście pierwszego Crysisa - tylko pamiętam, że wkurzał mnie ten niby zajebisty nano-suit, w którym ginąłeś od dwóch strzałów z pistoletu (w trybie Armor). Ale to pewnie wina C2, od którego zaczynałem i tam naprawdę strój chronił przed obrażeniami.
  17. Wredny

    Ghost of Tsushima

    Wcześniej to robili solidną, rzemieślniczą robotę. Sly Cooper to były spoczko platformówki, pierwszy inFamous to straszny średniak, dwójeczka to już prawdziwe AAA, Festival of Blood takie sobie DLC, Second Son to fajny pokaz możiwości PS4, ale trochę oklepana formuła i lekko zaczęło przynudzać, First Light nawet nie zacząłem jeszcze, ale Ghost of Tsushima Tutaj SP weszło do pierwszej ligi zajebistych developerów, na których dzieła czeka się z niecierpliwością.
  18. Piękne zbiory, choć drażni mnie trochę ten niealfabetyczny rozpiździel
  19. Wredny

    Crysis Remastered Trilogy

    Ech...
  20. No ja też aktualnie na PS3, a jak mi się znudzi to wciąż mam XSX, ale tęskno już do PS4, na której tyle gierek mam wciąż do ogrania
  21. Update był 14 września i od tamtej pory NIC? Czy Sony się w ogóle do tego odniosło gdziekowiek? https://gamerant.com/ps4-system-update-9-issues-bricked-consoles-explained/
  22. Zdecydowanie - sprawdź mojego Wieśka Kocham tę grę i sporo czasu tam zeszło, ale na bank nie dłużej niż 200h. Z PUBG to już jestem skłonny uwierzyć (plus jeszcze 75h z XBOXa) - szkoda, że pubglookup.com pokazuje tylko w dniach, ale to niestety nie dni przegrane, a dni, w których było grane po prostu. The Division za to wygląda jak najbardziej legitnie - uwielbiam ten tytuł i sporo się tam bawiłem - dużo też zeszło na genialny Survival. Na "Klocuchu" na razie bidnie i jeszcze w żadnym szpilu nie mam chociażby stu godzin:
  23. Wredny

    Elden Ring

    Fajne open world Dark Souls - brzydkie i puste, ale to wczesny build plus gameplay z najsłabszej konsoli zeszłej generacji, więc na pewno będzie lepiej. Dla mnie day-one.
  24. Kropkę usuń i "the" z małej zostaw
  25. Wredny

    The Day Before

    The Division nadal wygląda zajebiście, więc nie widzę przeciwwskazań
×
×
  • Dodaj nową pozycję...