-
Postów
12 306 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Dzięki @Figuś
-
GROUNDED Calak #1 (GS 1000/1000) No i stało się - mój pierwszy xboxowy calak, a drugi ogólnie w tym roku, wliczając Terminator Resistance na PS4 Do tej pory na "klocuchu" grałem w tytuły, w których zdobycie kompletu aczików było raczej niewykonalne - czy to ze względu na ogromną ich ilość, dochodzącą wraz z kolejnymi DLC, albo z racji martwego już multiplayera. Teraz wreszcie wziąłem się za tytuł tak świeży, że jeszcze nawet niewydany, bo w MS Store wciąż figuruje jako "Game Previev" Niemniej jednak wraz z ostatnią aktualizacją, ta sympatyczna gierka od Obsidian otrzymała sporo nowej zawartości, a także zestaw dwudziestu achievmentów, więc wreszcie postanowiłem spędzić z nią trochę czasu (35h). Grounded to gra typu survival, a więc znany wszystkim schemat - trzeba jeść, pić, spać i craftować coraz to lepszy ekwipunek, żeby przetrwać jak najdłużej, dotrzeć jak najdalej i zobaczyć jak najwięcej. To, co odróżnia tego microsoftowego "exa" od innych gier tego gatunku, to setting - widać tu wyraźną inspirację filmem "Kochanie zmniejszyłem dzieciaki", bowiem właśnie w takiego zmniejszonego dzieciaka się wcielamy (jednego z czterech - można też grać w czteroosobowym co-opie). Jako ten miniaturowy malec trafiamy do przydomowego ogródka, w którym gęsta trawa robi za las, porzucone tu i ówdzie puszki czy kartony po napojach to nasze "landmarki", a wszędobylskie insekty to nasza fauna, często mająca wobec nas mordercze zamiary. O ile mrówki, biedronki, świetliki, pszczoły, mszyce, czy inne wołki są do nas nastawione neutralnie (lub nawet się nas boją), tak już większe owady (pająki, żuki bombardiery, komary, pluskwy, larwy) są dla nas śmiertelnym zagrożeniem, któremu stawić czoła możemy jedynie wyposażeni w dobrą zbroję (najlepiej zrobioną z... biedronki) i mocny oręż (maczuga z mrówek, a później z... miętusów). Są tu również uproszczone elementy RPG, z mutacjami, jako perkami i bonusami od pełnych setów zbroi np. Mamy tu też jakąś historyjke z szalonym naukowcem w tle i odkrywamy ją przez odnajdywanie labolatoriów, w których znajdujemy notatki, czy kasety do odsłuchania, ale ogólnie gra nie kieruje nas w jakikolwiek sposób i koniec przygody jako taki nie istnieje - jak dla mnie wyznaczył go ostatni z achievmentów, ale wiadomo, że kiedyś gra dostanie nowy update i pewnie nową porcję osiągnięć do odblokowania. Zresztą wystarczy przejść się po obrzeżach mapy, by zobaczyć żółtą taśmę z napisem "Under Construction" - już nie mogę się doczekać, gdy twórcy udostępnią wnętrze domu do zwiedzania - aż mi się kultowe MicroMachines przypomniało Jeśli zaś chodzi o prezencję i ogólny feeling z grania to jest super - graficznie jest bardzo ładnie, dużo kolorków, mamy tu fajny kompromis pomiędzy względnym realizmem, a kreskówkowatością. Oświetlenie robi wrażenie, zwłaszcza promienie słoneczne, przenikające półprzezroczyste elementy otoczenia, takie jak źdźbła trawy czy nawet ciała mrówek. Woda wygląda malowniczo, ale nie polecam pić z kałuży - od tego służą krople rosy, zawieszone wysoko ponad naszymi głowami na końcu trawy Do tego mamy płynną animację w 60fps (straszny luksus, jak później wróciłem do PUBG na PS4 to myślałem, że puszczę pawia). Można grać zarówno w FPP, jak i TPP - ale tę drugą perspektywę odpalałem raczej głównie do cykania fotek, bo jednak bardziej responsywnie grało mi się z pierwszej osoby. Udźwiękowienie też jest fajne - w tle przygrywa ambientowa muzyczka, a dookoła rozbrzmiewają odgłosy przyrody - słodkie postękiwania biedronek, chrumkania ryjkowców, piski przestraszonych mszyc, czy skrzypienie zaciekawionych mrówek (a także złowieszcze, wręcz pedofilskie sapanie obleśnych pająków). Ogólnie jak na "game preview" gierka jest w bardzo dobrym stanie, nie ma jakichś znaczących bugów (oprócz tych pełzająco-latających) i nie zawiesiła mi się ani razu, mimo takiego ostrzeżenia na ekranie startowym. Jeśli zaś o achievmenty chodzi... Zestaw nie jest jakiś specjalnie wymagający, ale będzie trzeba sporo pograć, żeby zdobyć materiały na coś, co pozwoli nam zrobić narzędzie/urządzenie, które z kolei pozwoli nam wytworzyć coś, co posłuży do zdobycia kolejnego czegoś i tak w kółko - taki już urok tego typu gier i jeśli macie uczulenie na taki "gameplay loop" to raczej sympatyczna otoczka Grounded w niczym nie pomoże i porzucicie ten tytuł w diabły. Najbardziej wymagającym aczikiem jest ten za ubicie Broodmother - największego pajęczego sk#rwiela, którego dorzucono właśnie w tym ostatnim update. Ogólnie starcia, zwłaszcza w początkowej fazie gry, są tu dość trudne i przypominają Dark Souls - jesteśmy na 2/3 hity i dobranoc - respawnujemy się w naszej bazie i musimy wrócić po upuszczony po zgonie plecak. A takie starcie z Broodmother to już w ogóle "soulsy" pełną gębą - nie dość, że wchodząc na jej arenę musimy użyć specjalnego przedmiotu, by ją przywołać, to jeszcze w trakcie walki ona przywołuje masę swoich pajęczych pomiotów, więc jak ktoś ma arachnofobię to nie wytrzyma tu zbyt długo. Męczyłem się z nią chyba z godzinkę, ale po około 10 próbach padła, a miałem najlepszą zbroję i broń - bez tego nawet nie ma co podchodzić. Jeszcze trochę kłopotów sprawiło mi osiągnięcie za rzut do kosza z odległości 40cm (tak wiem, ale dla naszego mikrusa to długość większa niż pełnowymiarowe boisko) i to wpadło mi jako ostatnie. Podsumowując mój długi wywód... Gierkę w obecnym stanie oceniam na mocne 8/10 (a będzie jeszcze lepiej), a trudność w zdobyciu calaka to jakieś 4/10.
-
GROUNDED Calak #1 (GS 1000/1000) No i stało się - mój pierwszy xboxowy calak, a drugi ogólnie w tym roku, wliczając Terminator Resistance na PS4 Do tej pory na "klocuchu" grałem w tytuły, w których zdobycie kompletu aczików było raczej niewykonalne - czy to ze względu na ogromną ich ilość, dochodzącą wraz z kolejnymi DLC, albo z racji martwego już multiplayera. Teraz wreszcie wziąłem się za tytuł tak świeży, że jeszcze nawet niewydany, bo w MS Store wciąż figuruje jako "Game Previev" Niemniej jednak wraz z ostatnią aktualizacją, ta sympatyczna gierka od Obsidian otrzymała sporo nowej zawartości, a także zestaw dwudziestu achievmentów, więc wreszcie postanowiłem spędzić z nią trochę czasu (35h). Grounded to gra typu survival, a więc znany wszystkim schemat - trzeba jeść, pić, spać i craftować coraz to lepszy ekwipunek, żeby przetrwać jak najdłużej, dotrzeć jak najdalej i zobaczyć jak najwięcej. To, co odróżnia tego microsoftowego "exa" od innych gier tego gatunku, to setting - widać tu wyraźną inspirację filmem "Kochanie zmniejszyłem dzieciaki", bowiem właśnie w takiego zmniejszonego dzieciaka się wcielamy (jednego z czterech - można też grać w czteroosobowym co-opie). Jako ten miniaturowy malec trafiamy do przydomowego ogródka, w którym gęsta trawa robi za las, porzucone tu i ówdzie puszki czy kartony po napojach to nasze "landmarki", a wszędobylskie insekty to nasza fauna, często mająca wobec nas mordercze zamiary. O ile mrówki, biedronki, świetliki, pszczoły, mszyce, czy inne wołki są do nas nastawione neutralnie (lub nawet się nas boją), tak już większe owady (pająki, żuki bombardiery, komary, pluskwy, larwy) są dla nas śmiertelnym zagrożeniem, któremu stawić czoła możemy jedynie wyposażeni w dobrą zbroję (najlepiej zrobioną z... biedronki) i mocny oręż (maczuga z mrówek, a później z... miętusów). Są tu również uproszczone elementy RPG, z mutacjami, jako perkami i bonusami od pełnych setów zbroi np. Mamy tu też jakąś historyjkę z szalonym naukowcem w tle i odkrywamy ją przez odnajdywanie labolatoriów, w których znajdujemy notatki, czy kasety do odsłuchania, ale ogólnie gra nie kieruje nas w jakikolwiek sposób i koniec przygody jako taki nie istnieje - jak dla mnie wyznaczył go ostatni z achievmentów, ale wiadomo, że kiedyś gra dostanie nowy update i pewnie nową porcję osiągnięć do odblokowania, ale póki co z czystym sumieniem wrzucam gierkę do tematu "Właśnie ukończyłem". Zresztą wystarczy przejść się po obrzeżach mapy, by zobaczyć żółtą taśmę z napisem "Under Construction" - już nie mogę się doczekać, gdy twórcy udostępnią wnętrze domu do zwiedzania - aż mi się kultowe MicroMachines przypomniało Jeśli zaś chodzi o prezencję i ogólny feeling z grania to jest super - graficznie jest bardzo ładnie, dużo kolorków, mamy tu fajny kompromis pomiędzy względnym realizmem, a kreskówkowatością. Oświetlenie robi wrażenie, zwłaszcza promienie słoneczne, przenikające półprzezroczyste elementy otoczenia, takie jak źdźbła trawy czy nawet ciała mrówek. Woda wygląda malowniczo, ale nie polecam pić z kałuży - od tego służą krople rosy, zawieszone wysoko ponad naszymi głowami na końcu trawy Do tego mamy płynną animację w 60fps (straszny luksus, jak później wróciłem do PUBG na PS4 to myślałem, że puszczę pawia). Można grać zarówno w FPP, jak i TPP - ale tę drugą perspektywę odpalałem raczej głównie do cykania fotek, bo jednak bardziej responsywnie grało mi się z pierwszej osoby. Udźwiękowienie też jest fajne - w tle przygrywa ambientowa muzyczka, a dookoła rozbrzmiewają odgłosy przyrody - słodkie postękiwania biedronek, chrumkania ryjkowców, piski przestraszonych mszyc, czy skrzypienie zaciekawionych mrówek (a także złowieszcze, wręcz pedofilskie sapanie obleśnych pająków). Ogólnie jak na "game preview" gierka jest w bardzo dobrym stanie, nie ma jakichś znaczących bugów (oprócz tych pełzająco-latających) i nie zawiesiła mi się ani razu, mimo takiego ostrzeżenia na ekranie startowym. Jeśli zaś o achievmenty chodzi... (szkoda, że dział XBOXa nie ma swojego tematu o osiągnięciach, bo ten z X360 to już trochę passe) Zestaw nie jest jakiś specjalnie wymagający, ale będzie trzeba sporo pograć, żeby zdobyć materiały na coś, co pozwoli nam zrobić narzędzie/urządzenie, które z kolei pozwoli nam wytworzyć coś, co posłuży do zdobycia kolejnego czegoś i tak w kółko - taki już urok tego typu gier i jeśli macie uczulenie na taki "gameplay loop" to raczej sympatyczna otoczka Grounded w niczym nie pomoże i porzucicie ten tytuł w diabły. Najbardziej wymagającym aczikiem jest ten za ubicie Broodmother - największego pajęczego sk#rwiela, którego dorzucono właśnie w tym ostatnim update. Ogólnie starcia, zwłaszcza w początkowej fazie gry, są tu dość trudne i przypominają Dark Souls - jesteśmy na 2/3 hity i dobranoc - respawnujemy się w naszej bazie i musimy wrócić po upuszczony po zgonie plecak. A takie starcie z Broodmother to już w ogóle "soulsy" pełną gębą - nie dość, że wchodząc na jej arenę musimy użyć specjalnego przedmiotu, by ją przywołać, to jeszcze w trakcie walki ona przywołuje masę swoich pajęczych pomiotów, więc jak ktoś ma arachnofobię to nie wytrzyma tu zbyt długo. Męczyłem się z nią chyba z godzinkę, ale po około 10 próbach padła, a miałem najlepszą zbroję i broń - bez tego nawet nie ma co podchodzić. Jeszcze trochę kłopotów sprawiło mi osiągnięcie za rzut do kosza z odległości 40cm (tak wiem, ale dla naszego mikrusa to długość większa niż pełnowymiarowe boisko) i to wpadło mi jako ostatnie. Podsumowując mój długi wywód... Gierkę w obecnym stanie oceniam na mocne 8/10 (a będzie jeszcze lepiej), a trudność w zdobyciu calaka to jakieś 4/10.
-
Ech... Mam praktycznie wszystkie te "Classics HD" na PS3 - chyba tylko Zone of the Enders nie kupiłem, bo jakoś nigdy nie przepadałem za tymi szpilami.
-
O! Ghost of Sparta też jeszcze przede mną, bo z tych zremasterowanych, przenośnych klasyków to tylko Chains of Olympus ograłem 2 lata temu (nawet platynkę wbiłem). Możliwe, że już czas, by wrócić, gdy zapomniałem już, jak bardzo obrzydła mi ta formuła
-
To lipa przyjacielu, ale trochę winny jest tu dobór gier - raz, że tytuły, które ciężko "skończyć" (Snowrunner np), a dwa, że bez sensu powtarzasz już ograne pozycje (zwłaszcza tak świeże jak Metro Exodus, czy GTAV). Gamepass naprawdę oferuje masę fajnych tytułów, tylko trzeba wiedzieć, czego się chce Odpalaj jakiegoś hiciora, który ma początek i koniec - Gearsy ograne? Sunset Overdrive? ReCore? Quantum Break? Kurde, narobiliście mi smaka i chyba w ten urlop odkurzę moje PS3 i zrobię kolejne podejście do wciąż nieukończonego Ascension - pamiętam, że dwa razy już porzucałem, bo strasznie wymiotowałem już tą formułą, ale może teraz, po latach i zupełnie innym God of War (dużo bardziej zajebistym w swej formie)...
-
W tym właśnie szkopuł, że fajnie by było, gdybym zamiast kolejnego "spoko średniaka", mógł zagrać w zajebistą grę o RoboCopie. Jasne, tytuł na poziomie Terminator Resistance też przygarnę i za około 50zł będę się dobrze bawił, ale jeszcze lepiej bawiłbym się, gdybym dostał hiciora, za którego warto byłoby wyłożyć premierową cenę. Jeśli ciekaw jesteś rozwinięcia mojego punktu widzenia to wrzucę cytat z moich wrażeń z tematu Terminatora:
-
Moja żona ma to samo - problemy z błędnikiem i jak chciała oglądać w co gra, to często było "nie kręć tak tą kamerą" Teraz już mam osobne pomieszczenie do grania, więc już nie widzi, w co gram. To miałeś farta, bo według mojej teorii to kobiety nie mają pasji i zainteresowań, a ich całe życie kręci się wokół facetów i uprzykrzania im życia Moja żona granie toleruje, ale nie ma żadnego hobby, może poza wyszukiwaniem linków do ciuchów, albo odmóżdżaniem się przy Hotel Paradise lub innym "Pustak Island". Kiedyś miała złe zdanie na temat giercowania, ale przy mnie zobaczyła, że gierki to nie tylko głupotki, ale i poważne fabuły i fajne historie (obydwa RDRy, czy TLoU przeżywała wraz ze mną). Gorzej, jak chcę pyknąć w jakiegoś Crasha, albo Mortal Kombat - pierwszego nie rozumie, bo "to dla dzieci", a drugie "nie ma historii i tylko się nawalasz" - muszę jej tłumaczyć, że może i Crash wygląda dziecinnie, ale jest yebanym hardkorem (tu wychodzi inna sprawa - nie lubi widzieć, jak się wkurwiam w gierkach i wróży mi zawał), a Mortal ma swoją historyjkę, a mordobijki to klasyka konsolowego grania. Zresztą teraz to i tak już nie ma znaczenia, bo gram w innym pomieszczeniu i przeważnie robię to, jak ona już śpi - wstaje co rano do pracy, więc kładzie się spać koło 20:00 i od tej pory do mniej więcej północy, mam czas na swoje hobby (wcześniej wiadomo - razem, obiad, obowiązki itp). Od sierpnia mi się trochę pozmienia, bo po 20 latach zmieniam robotę na coś zupełnie innego (i inne godziny), więc będę musiał sobie na nowo wszystko poukładać, ale nie jest źle i na pewno nie mam co narzekać, jeśli chodzi o wyrozumiałość kobity
-
No ja się ostatnio obawiałem, bo mimo tego, że kulturka pracy legancka, to kącik z "klocuchem" to była prawdziwa sauna
-
Gameplayowo to wyglądało jak No Man's Sky, nawet artstyle podobny, a czcionka i wszelkiego rodzaju napisy wręcz identyczne. ELITE Dangerous sprawdzałeś? Skoro jarają Cię tego rodzaju klimaty i szukasz czegoś poważniejszego, niż "fantasy w kosmosie" to sprawdź ED - może być tym, czego szukasz.
-
To również mój największy ból z tą odsłoną (podobnie jak z jedyneczką i dodatkiem rajdowym). Zwłaszcza to Storm Island, które wygląda, jakbym tracił fhooy zajebiste doświadczenie, nie grając w to. Przy okazji FH3 już sie zabezpieczyłem i udało mi się zakupić argentyński kodzik na Expansion Pass.
-
Wie ktoś, czy Below Zero w wersji PS4 dostaje darmowy update pod PS5, czy nie? Choć patrząc na te czasy loadingów to wydaje mi się, że coś takiego jak wersja typowo next-gen chyba nie istnieje i po prostu dostajemy wersję z XO/PS4, która korzysta z mocy nowszych sprzętów. Tak czy siak to na XBOXie sprawa jest jasna, bo wersja jest jedna, ale PS5 ma swoje osobne wydanie, dlatego pytam - może miał ktoś do czynienia z tą wersją? Z porównań wynika, że najlepszą konsolową wersją jest ta z XSX, ale jakoś tak kusi, żeby kupić na PS i postawić w kolekcji obok jedyneczki (no i na profilu PSN dorzucić platynkę w sequelu).
-
A ja nie bardzo, bo na XBOXie takie rzeczy są darmowe
-
Po obejrzeniu tego teasera jestem sceptyczny. Raz, że ten materiał zupełnie NIC nie mówi, a dwa, że studio jest małe, niezbyt utalentowane i nie dysponują budżetem, który pozwoliłby zatuszować braki w umiejętnościach. Jasne, Terminator był spoko gierką (wciąż moja jedyna platyna tego roku), ale to nadal średniak, któremu nie dam więcej niż 6/10, mimo całej sympatii za wierność marce. Widać, że pracują tam pasjonaci tych filmów i wierzę, że w przypadku RoboCopa również elegancko poszanują materiał źródłowy, ale obawiam się, że powyżej pewnego poziomu nie będą w stanie wyjść, przez co znów dostaniemy zaledwie spoko średniaka na znanej, choć zszarganej i nieco zapomnianej licencji.
-
Oj tak. Ja grałem na PS2 i choć nie ukończyłem, to pamiętam, że klimat filmu oddany był mega. Trzeba było dbać o morale i stopień zaufania - jak komuś podrzuciłeś ammo, albo bandaże to miał do nas więcej zaufania i w drugą stronę, jak kazałeś mu to oddać
-
U mnie jednak 5 z GP, bo się zorientowałem, że oprócz Microsoftowych tytułów, jeszcze Residenta VIII przecież kupiłem Tak czy siak nie jest źle i gdyby nie wygasłe umowy licencyjne to pewnie mógłbym jeszcze dwa tytuły do listy "ukończonych dzięki GP" dorzucić (FH i FH2). W każdym razie jak na mnie to super dobry wynik, bo przeważnie w roku kończę coś między 12 a 15 tytułów, a tu już 9 stuknęło Co prawda tylko jeden z nich wymaksowany, ale trudno - jakoś ostatnio gram w takie gry, w których platyna/calak są poza moim zasięgiem, więc nie przejmuję się tym zbytnio.
-
Ja póki co mam 9 skończone, z czego 5 dzięki Gamepassowi
-
Porównać? Najbliżej chyba do The Forest, ale w wersji uproszczonej i nieco bardziej... familijnej ("Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki" to dość wyraźna inspiracja). Co do czekania na pełną wersję to już teraz praktycznie można ją za taką uznać - jest stabilnie, 60fps płynne, nic się nie wiesza, bugów nie ma (oprócz oczywiście mrówek, pająków i innych wołków zbożowych).
-
Szukałem w różnych miejscach i trochę jestem zdziwiony, że taka fajna gierka nie ma swojego tematu. Ja wiem, że to survival, a tymi jara się tylko @Wredny i @Boomcio, ale Obsidian zrobił kawał naprawdę sympatycznego szpila - ładny, klimatyczny, z jajem i całkiem dopracowany, jak na wciąż wersję "preview". Poniżej focia z mojego prowizorycznego obozu, który musiałem ogrodzić, bo mrówki, mimo że raczej nie agresywne, to wścibskie i lubią grzebać w moich zapasach. Muszę przyznać, że jest trudno, niczym w jakimś Dark Souls, a większość większych insektów ma nas na przysłowiowego strzała. W sumie to chętnie spróbowałbym co-opa z kimś, bo można grać nawet w 4 osoby. Ostatnio (30.06.2021) Grounded dostało spory update ("Shroom and Doom Update"), który oprócz wielu nowych rzeczy w grze, dodał także 20 achievmentów do zdobycia. Więcej szczegółów na oficjalnej stronie - https://grounded.obsidian.net/news/grounded/shroom-and-doom-update-out-now Na deser wrzucam ten bekowy trailer z tegorocznego E3 - serio, te pająki są tu przerażające
-
Dokładnie to
-
Ta komuna to po to, żeby się nowi nie bali, czy o co chodzi? Przecież tu praktycznie nikt nowy nie zagląda, bo formuła forum jest nowym pokoleniom obca - większość nowych nicków wpadła tu max dwa razy, zadać jakieś facebookowe gówno-pytanie, które normalni ludzie olali i już więcej się nie udzielała. Tu nikt nowy się nie zadomowi, a większość z tych niby aktywnych "rookies" to jakieś altery, więc nie wiem, po co jednym posunięciem wchodzić w dupę ludziom, których i tak tu nic nie przyciągnie, jednocześnie wkurwiając starych użytkowników, którzy utrzymują to forum przy życiu
-
To co z tymi plusikami i normalnym licznikiem postów? Wrócą, czy nie? Bo strasznie chujowo teraz wszystko wygląda i jakby motywacja do pisania mi spadła - lubiłem widzieć, ile mam postów i że się zbliżam do kolejnego tysiaka, a rosnąca liczba zielonych plusików też motywowała do dalszego pisania. W imię czego ta gówniana zmiana?
-
Dawno nic nie kupowałem (magia XBOXa i UGP), ale tego w Gamepassie nie znajdę, a w kolekcji być musi
-
Ten trend "odstraszania" horrorów robi się niestety coraz bardziej wkurwiający. Najpierw EA uśmierciło Dead Space, bo jednym z powodów słabej sprzedaży było to, że ludzie nie lubią się bać w gierkach (oby ten remake DS nie okazał się zwykłym shooterem), później po klimatycznym RE7 wychodzi Village, które mimo bycia fajnym szpilem, horrorem jest żadnym, a teraz jakieś wizje Kojimy. Oby Schofield dowiózł z Calisto Protocol.
-
20 lat marki Xbox, nasze wspomnienia, ulubione gry itd.
Wredny odpowiedział(a) na ASX temat w Graczpospolita
O proszę, czyli kolega zaopatrywał się u mojego dobrego ziomka, Marcina - ile ja u niego przesiedziałem godzin po robocie, nawijając o gierkach - jeszcze w czasach, gdy na "Gildii" się mieścili. Pamiętam, że typa poznałem, jak mi przerobione PS2 sprzedawał z bagażnika fury, na parkingu obok mojej chaty - wyglądało to, jak jakiś narkotykowy deal Później jeszcze u niego PS4 w zestawie z Dying Light kupiłem, no i masę gierek na PS3/PS4 (a wcześniej piraty na PS2 i DC).