-
Postów
12 305 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Widziałem dziś ten glitch (z ręką Abby) w kompilacji błędów z gierek na kanale gamesprout i sobie pomyślałem, że u mnie nie było ani jednego buga - w tak wielkiej i długiej grze - zupełnie NIC. Szpil wypolerowany do granic możliwości. No ale tak to już z błędami bywa, że jednych oszczędzają, a innych nawiedzają.
-
No sama chciała, nalegała wręcz podobno, co nie znaczy, że szefostwo powinno się na to zgodzić - raz że medyk, dwa że ciężarna.
-
Dina? No powiem, że ma super ciałko - fajnie się na nia patrzyło
-
Dziś przed obiadem trochę czyściłem mapę, a teraz odpalam i szok - jakiś pach 1.44, prawie 8GB. Co oni tam jeszcze dodają do tego starocia? OK, widzę że pierdoły typu: Improved the performance and stability of the game application
-
Ja wiem, że tu wszyscy ograli w gamepassie, ale jak są jacyś pudełkowcy, to na LRG można zamawiać wersję PS4 i switchową do 19. lipca. https://limitedrungames.com/collections/neo-frontpage/products/limited-run-348-outer-wilds-ps4
-
Minęły dwa dni od ukończenia, więc mogę trochę zebrać myśli i podsumować swoją przygodę. Całość zajęła mi dokładnie 38h58min na Hard, znalazłem 190 znajdziek, więc trochę się starałem Materiałów jakoś nie śledziłem, oczywiście widziałem trailer z gitarą, a później ten z mylącym momentem i imprezą, a także gameplay z chowaniem się w trawie przed psim patrolem. Niestety, przebywając w internecie ciężko nie wpaść na jakieś spoilery, więc akcja w stylu bioshockowego "Would you kindly" nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia, jak mogłaby. Tzn nie że się nie spodziewałem, bo przesłanki co do postaci, którą będziemy sterować były jasne, ale mimo wszystko wolałbym się dowiedzieć wszystkiego samodzielnie w grze. Technicznie to majstersztyk - graficznie absolutny top, choć ziarno nie pozwoliło mi w pełni docenić wizualnych wodotrysków. W każdym razie ilość detali, wykonanie, animacja postaci, ich naturalne odruchy, mokra skóra, ciuchy (w ogóle deszcz to chyba najlepszy w gierkach ever)... Uwielbiam image Ellie, zwłaszcza w SB Design miejscówek, zarówno pod kątem eksploracji, możliwości do kombinowania, czy ogólnego poziomu wykonania - absolutny top topów, choć na początku parę razy drażniły niewidzialne ściany czy uproszczona geometria niektórych obiektów na zewnątrz (zaspy śnieżne, powalone drzewa). W każdym razie, podobnie jak w jedynce, tak i tutaj, każdy budynek, każde wnętrze to masa rzemieślniczej roboty, dłubania w szczegółach, zapełniania pomieszczeń przedmiotami codziennego użytku, które same w sobie opowiadają interesujące historie. No a w drugiej części gry takie lokacje jak wieżowiec czy szpital to absolutne mistrzostwo klimatyczne - gra światła, cienia, niepokojące odgłosy, ciągłe napięcie... Dźwiękowo też kapitalnie, zaskakująco dużo motywów muzycznych, do złudzenia przypominających Sicario (zwłaszcza u Abby), odgłosy otoczenia (wprost uwielbiałem wskakiwać do wody, albo przejeżdżać przez strumyki koniem, bo wreszcie ktoś pomyślał o tym głębokim "plum" przy zanurzaniu kończyny), no i oczywiście głosy postaci i ich gra aktorska (choć przyznam, że o ile wiele z dialogów jedynki pamiętam do dziś, tak w dwójce ten poziom "pamiętności" trzyma jedynie początek gry i wizyta Tommy'ego w pokoju Ellie). Gameplayowo to cymesik, choć formuła jedynki niewiele się tu zmieniła. Wystarczyło jednak ją wzbogacić o kilka nowych ruchów, a otworzyły się ciekawe opcje i możliwości. Wiadomo, że priorytet ma tu granie stealth i tak też pokonywałem 95% przeciwności losu, ale jak przyszło do otwartej wymiany ognia to również nie było się do czego przyczepić - ruchliwi, kombinujący wrogowie, ciężar broni (w ogóle ich upgrade przy stole, te animacje), dewastująca siła headshotów. Do tego świetnie zaprojektowane lokacje i dzięki padaniu na plecy, czołganiu się, ukrywaniu w trawie, podkładaniu min czy przeciskaniu przez wąskie szczeliny, można bawić się z przeciwnikiem niczym w MGSV (które w kwestii możliwości nadal oferuje chyba najszerszy ich wachlarz). Poza starciami to wiadomo - eksploracja, otwieranie szuflad/szafek, zbieranie złomu, czytanie notatek - nie każdemu musi się to podobać, ja zawsze to lubiłem, więc i tu mi sie nie dłużyło. No i długość gry - przy moim czasie na granie, całość zajęła mi prawie 3 tygodnie i czułem się, jakbym oglądał fajny serial, który zawsze przerywałem w najciekawszym momencie. Fabularnie... Sprawa dość kontrowersyjna i być może kwestia otwartego umysłu. Dla mnie tytuł pod tym względem wyjątkowy i bardzo godny marki, którą reprezentuje - to wciąż jest The Last of Us - ponure, mroczne i moralnie niejednoznaczne. Wiele osób spodziewało się zwykłego DLC do jedynki, Ellie i Joel biegający za rączkę i ogólnie happy days... Tego tu nie ma (choć w pewnej formie też się pojawia), a zamiast tego mamy dość bezpardonowe i obcesowe akcje, które są tu nie dla "taniego shock value", a jako katalizator następnych wydarzeń. Ciężko tu pisać cokolwiek bez spoilerów, ale bioshockujące "would you kindly" nastąpiło w takim, a nie innym momencie, żeby umotywować nagłą chęć wyruszenia na wyprawę, a zabieg z oddaniem w ręce gracza innej, znienawidzonej wręcz postaci, nie od początku (oprócz epizodu), też był IMHO świetny, bo z czasem zacząłem ją rozumieć, a pod koniec zacząłem sympatyzować. Może dałem się złapać na tanie sztuczki, głaskanie piesków itp, ale trudno - według mnie bardzo fajnie to zrobili. Kapitalny motyw z końcówką gry, Dwie ostatnie "walki z bossem" niesamowicie niepokojące Jasne, można przywalić się do wielu rzeczy. Tak, gra jest czasem zbyt nachalna w byciu broszurą LGBTQ+, ale w ogólnym rozrachunku, podczas oglądania napisów końcowych nie pamięta się o tym zbytnio. Dużo bardziej razi w oczy sarkeesianowanie i wciskanie wszędzie silnych kobiet. Już nawet nie piszę o Abby, choć nie da się obojętnie przejść obok tego wyglądu, ale o tych wszystkich facetów, z których robi się nieudaczników, bigotów, rozhisteryzowane divy, a dookoła rządzą babki. Pamiętam, jak pod koniec gry w SB, tuż przed wejściem na teren wrogiej frakcji, znalazłem list przy jednym z zabitych zwyroli, w którym babka pisze, że jej mąż zginął przy zbieraniu pomidorów, więc uciekła, jest wolna i wróci tu zayebać ich wszystkich, to trochę parskłem, bo ile ku#wa można... No i Tommy, którego najpierw jego żona (najwyraźniej szefowa Jackson) każe sprowadzić do domu dwóm filigranowym dziewczynkom (obowiązkowo dorzucając "dumbass"), później typ cudownie że aż poczułem ciarki zażenowania... Pomijając te kilka drobnych zgrzytów... Dla mnie są to rysy na diamencie, który całościowo jest niesamowicie dobrze oszlifowany - tak, głównie pod kątem technicznym, ale podoba mi się również kolejność zdarzeń, retrospekcje, gameplayowe decyzje i to, w jaki sposób współgrają ze scenariuszem. Tak jak jedynka miała zakończenie, które mimo, że mnie osobiście satysfakcjonowało (bo sam postąpiłbym podobnie), wiele osób pozostawiło z niesmakiem w ustach, tak i tutaj zakończenie historii bardzo mi się podobało - - dla mnie idealnie tu pasowało i cokolwiek innego śmierdziało by sztucznością w zaistniałych okolicznościach. Po ukończeniu miałem problemy z zaśnięciem - nie wiem, czy z powodu końcowych wydarzeń, czy ogólnie z powodu całościowego wrażenia, ale przez około godzinę nieświadomie wracałem do gierki, wspominając to czy tamto. Następnego dnia w robocie łaziłem rozkojarzony, bo również myślałem o wydarzeniach z The Last of Us Part II - rzadko kiedy gierka wywołuje u mnie takie emocjonalne huśtawki, czy pozostawia w głowie ślad na dłużej. Tutaj się to udało, całość zrobiła na mnie na tyle mocne wrażenie, że nie mam zamiaru grzebać się w detalach czy przypierdzielać do pierdół, byle tylko umniejszyć jej zayebistość. Dla mnie tytuł absolutnie wyjątkowy, godny następca ukochanej jedynki, praktycznie pod każdym względem od niej lepszy. A że mniej wygodny i komfortowy... Taki był zamysł twórców i ja to szanuję - zrobiło na mnie wrażenie i zapadło w pamięci, a to chyba najważniejsze.
-
Beyond Blue polecam - ciężko o coś bardziej relaksującego niż nurkowanie wśród wielorybów
-
Jesteś znany jako ograniczona umysłowo maskotka forum, więc nikogo nie obchodzi twoje zdanie
-
To akurat mi sie mega podobało, a do tego pozwalało na implementację bardzo fajnego detalu - podczas schodzenia w dół tym residentowym wieżowcem, ilekroć się podeszło do krawędzi, czy spojrzało w dół, to od razu miała przyspieszony, paniczny oddech.
-
No bokser z niego dobry jest, krzepę ma, szczupły, dynamiczny, wieczny nerwus, ADHDowiec, nie usiedzi na miejscu, wiecznie zapyerdala A tak odnośnie Abby to bardziej niż jej wygląd, przeszkadzał mi fakt, że taka komandoska, killer i w ogóle, a jakieś głupie craftowanie shivów, zamiast potężnej kosy Rambo przy pasku - trochę głupie to było, nie powiem...
-
E tam, za 2 tygodnie premiera, obszerny gameplay, wraz z mechanikami i różnym podejściem niedawno był prezentowany, więc po co komu więcej? Idealna dawka materiałów, nadmiar to byłoby już psucie sobie zabawy.
-
Mam w robocie dziada ponad 60 (3 lata do emerytury) - jest szybszy, wydajniejszy i ogólnie zapyerdala na najwyższych obrotach, zawstydzając młodzież, więc potwierdzam.
-
Już weź przestań z tym "kłamcą", bo się tego czytać nie da. W obecnym świecie inwazyjnych socjali i ogólnie internetu trzeba używać zasłon dymnych, żeby nie zepsuć ludziom wrażeń z samodzielnego odkrywania historii. Jeśli już to jestem wdzięczny Naughty Dog za taki marketing, bo przynajmniej nie wszystko było podane na tacy i nie znałem gry przed premierą. Bo ja, w przeciwieństwie do ciebie, lubię grę poznawać sam w nią grając i doświadczając pewnych wydarzeń w takich okolicznościach i takich momentach, w jakich przewidzieli i zaplanowali to twórcy, a nie wyciągnięte z kontekstu po przewinięciu let's playa na YouTube. Tak jak zawsze szanowałem Kojimę za jego zmyłkowy marketing (koleś jest w tym absolutnym mistrzem - virale, podstawieni ludzie, fikcyjny tytuł, czy nawet studio developerskie), tak tutaj też jestem psiakom wdzięczny, że choć trochę mylili tropy. Gdyby jakiś idiota nie zaspoilerował mi sceny z Joelem to już w ogóle byłbym zachwycony, podobnie jak z wieloma innymi rzeczami, które dało się wyczytać między wierszami w postach na forum niestety - gdybym podszedł do tej gry na poziomie totalnej niewiedzy, mój odbiór byłby dużo lepszy i silniejszy, a i tak, mimo wszystkich spoilerów, teorii i domysłów, na które się tu natknąłem, jestem zayebiście zadowolony z całościowego efektu.
-
A propos RDR - tam nie przypominam sobie takich hejtów na fabułę, mimo że była w gruncie rzeczy debilna, postacie były kreskówkowo głupie (Dutch, o k#rwa) i chyba tylko do Arthura nie ma się o co przyczepić (ok, Sadie też była fajna, ale to nie ten poziom głębi - ot, charakterna, pyskata, pasowała by do Uncharted np). A tu nagle "wydmuszki", "netflixy" i inne epitety, mimo że postacie są dużo bardziej naturalne, niż w grze Rockstar.
-
Ale jak się "nie udała"? Jakie "zniszczył to IP"? Skończ już może to pyerdolenie, bo gry nawet nie przeszedłeś, a tylko się nakręcasz wysrywami oszołomów, którzy najpierw łykali wszystkie wycieki, później obejrzeli kompilację scenek na YT, a na końcu (niektórzy z nich) zagrali, byle tylko mieć podkładkę pod to całe yebanie. No k#rwa nic dziwnego, że teraz jej nie docenią, bo po pierwsze zepsuli sobie jej odbiór, świadomie przedawkowując spoilery, po drugie nakręcając się wzajemnie podczas walenia konia do hejterskich filmików i "artykułów", a po trzecie, trzeba teraz trzymać się tej narracji, bo koledzy patrzą. Każdy, który nie ograł tego samodzielnie (czyli bez wspomnianych "przygotowań zapoznawczych") powinien zamknąć mordę, bo sam siebie pozbawił szans na właściwe doświadczenie z tym genialnym tytułem.
-
Nie wiem, nie zauważyłem, pyerdolenie... Dziś w nocy ukończyłem i przez 1h nie mogłem zasnąć - majstersztyk - pod każdym względem lepsza niż jedynka.
-
Tak jak @messer88 napisał - mi też by to nie przeszkadzało, gdyby to był jedyny tego typu przypadek a tak była to kropelka, przelewająca czarę. No ewidentnie zabrakło tu tej subtelności, którą chwaliłem przy okazji części pierwszej i Billa. Nie będę za to yebau gierki, bo nadal jest świetna, a fabularnie wciąż mnie interesuje, ale przez to nawarstwienie tęczowej propagandy zrobiło się ciut groteskowo.
-
OK, jestem tolerancyjny, cierpliwy i dużo znoszę, lesbijki mi nie przeszkadzają, silne kobiety również, ale to o jeden woke-checkbox za dużo jak dla mnie. Nie żebym miał coś do tej historii, to naprawdę fajne postacie, ale kuźwa - nie za dużo tego w jednej grze? Nie mogli z tym poczekać do następnej części? Przez to gra naprawdę wydaje się jakąś reklamówką LGBTQ+ Pewnie w ogólnym rozrachunku na moją ocenę fabuły nie wpłynie to jakoś znacząco, ale niesmak pozostanie, bo przy takim nawarstwieniu tych wszystkich woke'izmów w obrębie jednego, 30-godzinnego tytułu, nie sposób nie uśmiechnąć się pod wąsem z grymasem politowania na twarzy...
-
A jak z graficzką, bo podobno pogorszyła się, pop up większy, a całość rozmazana? MudRunner to taka praca dyplomowa bardziej - kilka mniejszych mapek z takimi samymi zadaniami i odgórnie przydzielonymi samochodami (choć można sobie przed rozpoczęciem levelu ustawić, jakie fury mają być na mapie - trzeba się jednak zmieścić w limicie gwiazdek, więc zupełnej dowolności tu nie ma). Na każdej mapie robisz to samo - odkrywasz punkty widokowe, zapełniasz drewnem tartaki i odblokowujesz garaże. Po zrobieniu mapki na hardkorze lecisz do następnej i tak dalej.
-
Może nie tyle zmiana tematu, co jakiś dział dla tych niszowców zrobić. Na konsolach wiele z tych rzeczy nie wyszło, ale sporo już jest - The Long Dark, tak jak piszesz (ostatnio chyba jakieś update'y były, story rozbudowano chyba), The Forest jest zayebiste, a wyspy na pacyfiku to Stranded Deep - mega fajny tytuł, przy którym można naprawdę się zrelaksować (nareszcie survival, w którym nic nie chce mnie zabić co 5s). Ja ze swojej strony polecam jeszcze Subnautica i Ancestors Humankind Odyssey - zwłaszcza to drugie jest ciekawe.
-
Co oni opóźniają i chcą "polish" - prawie piętnastoletnią grę? please...
-
Dlatego napisałem, że wygląda mało wiarygodnie
-
A gdzie dużo bab tam wiadomo, że dziury - logiczne
-
Jasne, ale Blantiemu raczej chodziło o wykorzystanie podobnych motywów, a nie że jest to równie głębokie czy coś - Spec Ops the Line też z tego korzystał i też były takie porównania, a wszyscy zgodnie twierdzili, że to bardzo dojrzała fabuła, jak na gierkę dla dzieci. Z tą "Listą Schindlera" to kogoś trochę poniosło
-
No i super - rzadko kiedy gry poruszają temat "przeciwnej strony barykady" - ostatnio pamiętem tylko Assassin's Creed Rogue np. Nie twierdzę, że jest to jakaś prawda objawiona, ale motyw niezbyt często stosowany, więc nie widzę powodu, by się tego czepiać. Przypominam, że w ubóstwianej przez wszystkich (w tym i mnie) jedynce też jakiejś górnolotnej fabuły nie było - ot, kino drogi i powolne przekonywanie się różnych charakterów do siebie nawzajem. W ten sposób można uprościć każdą fabułę, nie tylko tę gierkową - tu nie chodzi o rozbieranie czegoś na czynniki pierwsze i pastwienie się nad każdym z elementów z osobna, ale na spojrzenie, jak to wszystko świetnie ze sobą współgra i jaki obraz maluje całościowo.