-
Postów
12 303 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
@Magik Ale to nie jest kreskówka od Telltale, żeby na podstawie RZEKOMO słabej fabuły pisać, że g#wno i super, że oszczędziłem kasę, oglądając scenki na YT. Ta gra to kompletne doznanie, ze świetnym gameplayem, zayebistymi lokacjami, niezapomnianymi akcjami itp. Piszesz o Mass Effect, ale w takiej trójce, oprócz fabuły, która zawiodła przez ch#jowe zakończenie, było zbyt wiele dobrych rzeczy, żebym bezrefleksyjnie uznał całość za gniota, nie wartego mojego czasu.
-
Dokładnie - pyerdolenie o jakimś oszczędzaniu sobie rozczarowania i cieszeniu się z przecieków Gra jest zayebista jako całość, a wybieranie jednego elementu, który nam nie leży (i to przez oglądanie na YT) i na tej podstawie pisanie takich wysrywów to straszna żenada. Pozbawianie się takiego sztosiwa z powodu głupich uprzedzeń to jest jakiś wyższy stopień autyzmu.
-
OK, wszystko wszystkim, ale takiego natężenia pedałów to jednak się nie spodziewałem
-
Ja siedzę 3 metry od 55" OLEDa i też to widzę, więc tu nie chodzi o odległość. Ostatnim bardzo dobitnym przykładem ziarna w grach było świetne Control od Remedy. Poniżej TLoU Part II - to rzuca się w oczy w ciemnych lokacjach, jak panuje półmrok np. Swoją drogą te wykończenia, gdy ranimy postać i możemy podejść, zasadzić finishera @kanabis, nie bój nic, będzie dobrze - gierka dostarcza z nawiązką, a dla równowagi mam rzeczowe posty @Bzduras'a na przykład
-
Dlatego ja im nic nie otwierałem, tylko jak usłyszałem clickery to rzuciłem butelką w szybę samochodu na zewnątrz, a zarażeni sami sforsowali zamknięte drzwi i pogonili WLF do pobliskiej stacji benzynowej.
-
Dla mnie to nawet fajne jest, że one nawet nie wiedzą o tym całym LGBT, a wizyta w tej księgarni, co ją tu Observer zarzucił na screenach (swoją drogą tam miałem chyba najlepszą akcję w grze - zarażeni vs ludzie) jest dla nich cokolwiek edukacyjna (nawet Dina jest zdziwiona, że wszędzie same baby i pyta o co chodzi z tą flagą).
-
Ale wiesz, że akcja się dzieje w Seattle, a tam takie przejścia dla pieszych są od dawna?
-
@XM. jest, wszystko przechodzi, a w menu masz opcję oznaczania znajdziek, które zostały podniesione w poprzednim playthrough
-
Zaraz dostaniesz po głowie tekstem "ale tobie się wydaje, że tu chodzi o lesby, co się liżą? problem jest dużo poważniejszy" - zostaw, nie przegadasz, zwłaszcza tych, którzy grę przeszli na YT... Mnie rozpyerdala, że były tu głosy o tym, że taka prosta opowieść to marnowanie fabuły i dobrego post apo. Jakby każda fabuła gierki musiała opowiadać o ratowaniu świata, czy poszukiwaniu skarbu narodów
-
To akurat jestem w stanie zrozumieć, bo sam porzuciłem całkiem fajne Shadows of the Damned swego czasu z tego powodu - po prostu miałem dość obcowania z tym bezmózgim idiotą, głównym bohaterem (i to nie to, że ja muszę grać jakimś super kumatym typem - Duke Nukem np był zayebsity, mimo że też debil, a Garcia jest po prostu żenujący i mało sympatyczny).
-
No ja tak mam tylko w przypadku zamkniętych pomieszczeń - wtedy jest WOW i niedowierzanie, że tyle detali, że farba ze ścian odchodzi itp. Na otwartej przestrzeni wygląda to już niestety gorzej i im więcej jest elementów natury, tym słabiej całość wygląda. Nie mówię, że wygląda to źle - to nadal super śliczna gierka, ale jej mocne strony leżą we wnętrzach budynków, a lasy czy śnieżne zaspy wychodzą jej gorzej.
-
RDRII robi na mnie jednak dużo większe wrażenie - przede wszystkim naturalnością i organicznością świata - ten z gier ND często jest umowny, ograniczony niewidzialnymi ścianami, kwadratowymi zaspami śnieżnymi, czy drzewami z niezbyt wypasionymi teksturami. Choćby taki bajer, który znajdziemy w obydwu grach - strącanie śniegu z gałęzi podczas jazdy na koniu - w RDRII wygląda to jak życie, a w TLoU Part II dość umownie i kanciasto. No i gra R* to yebany open-world - nie ma co porównywać, yebani magicy w kreacji świata miażdżą każdego i ND nie jest tu wyjątkiem.
-
O to to - dokładnie tak! Grafa, klimat, aktorstwo, dialogi, projekty lokacji, eksploracja, strzelanie, walka wręcz, kombinowanie - to wszystko jest tu na najwyższym poziomie i tylko pytanie, czy fabuła siądzie do końca - o resztę nie mam się co martwić, bo jest na najwyższym poziomie.
-
OK, pozostwiając na boku kwestie fabularne (które z racji mojego powolnego stylu grania odkrywają się dość niemrawo), gameplay jest tutaj wyborny. Jasne, jest to rozwinięcie tego z jedynki - eksploracja, looting, crafting, stealth, ale jak to wszystko pięknie działa Przed chwilą znalazłem tęczową flagę na rogu jednego z budynków i już chciałem ustawić sobie ładne ujęcie, gdy nagle od strony stacji benzynowej wyszedł kilkuosobowy patrol. Szybki pad na ziemię, doczołganie się do osłony, w kucki do pobliskiego coffe shopu, a tam odgłosy zarażonych i clicker... No to butelka w łapkę, yeb za okno, w szybę samochodu i zza murka można oglądać piękne starcie WLF z "zombiakami". Co prawda zostały jeszcze cztery osoby, więc jednego pistoletem z tłumikiem, drugiego standardowo nożykiem, a ostatnią dwójkę w bardziej kreatywny sposób - rzut butelką w głowę, złapanie ogłuszonego, użycie jako żywej tarczy, eliminacja pozostałego zwyrola, a później wykończenie tarczy. Po takich akcjach tylko Obama
-
Kurde, ciężka sprawa, ale u powerpyxa napisano coś takiego:
-
Jet NG+, wszystko przechodzi, nawet jest opcja odznaczenia w menu znajdziek, które zebrałeś w pierwszym przejściu. No i polecają zostawić sobie manualny save z ostatniego chaptera, dzięki czemu będzie dostęp do Chapter Select - tu będziesz mógł wyczyścić wszystko, co pominąłeś.
-
Uważam, że uczynienie z Abby grywalnej postaci jest genialnym zabiegiem. Te sprzeczne emocje - z jednej strony chciałbym, by ginęła na masę różnych sposobów, ale z drugiej interesuje mnie jej strona opowieści. Jeszcze chyba nigdy w grach nie kierowałem poczynaniami postaci, której tak szczerze nienawidzę.
-
A Ty widziałeś kiedyś, co dziesięciolatki w Afryce potrafią zrobić dorosłym ludziom?
-
K#rwa, skończyły mi się reakcje na dziś, a tylu oszołomów prosi się tu o minusy... Jaki to trzeba mieć zryty beret, by w każdym słowie/geście doszukiwać się przepychania jakiejś ideologii To już prędzej bym się przyebau do Marii, która przed Seattle prosi dwie młode dziewuchy, by
-
Przed chwilą napotkałem na coś takiego, co wydaje się zayebiście sensowne, ale w takim Resident Evil 6 byłaby to przeszkoda nie do przejścia i wielki napis "locked from the other side"
-
Nie wiem, czego niektórzy oczekują po fabule, ale chyba nie każda gra musi być o czymś zayebiście górnolotnym, rozdmuchanym i ogólnie o ratowaniu świata (wtedy polecam jRPG). Klimaty post apo idealnie pasują do opowiadania prostych, osobistych, intymnych wręcz historii i The Last of Us nie jest tu wyjątkiem. Jedynka była grą drogi, w której dostaliśmy w gruncie rzeczy prostą opowieść o tym, jak dwa różne charaktery, początkowo niezbyt za sobą przepadające, w trakcie podróży dojrzewają i zaczynają postrzegać drugą osobę inaczej. Tutaj mamy prosty motyw zemsty z wplątanym wątkiem miłosnym i też jest OK - bo nie o to chodzi, by wypyerdolić wydarzenia w kosmos i okrasić epickimi eksplozjami, ale nie potrafić tego sensownie przedstawić, a o to, by każda, najbardziej trywialna rozmowa była podana tak, że człowiek zbiera szczękę z podłogi w podziwie dla kunsztu aktorskiego i świetnie napisanych dialogów. Po tych ~6h wiem, że ND po raz kolejny podniosło poprzeczkę dla całej branży, jeśli chodzi o aspekt prowadzenia narracji i zayebistych cut-scenek.
-
Żal nawet komentować takie wynurzenia (choć mimo wyraźnego uprzedzenia, takie trochę nieśmiałe). Ja jestem pierwszy, który wytknie, jeśli gra w czymś przegina, czy coś na siłę promuje, ale jeśli to wszystko zawiera się w historii i jest tak naturalne, jak tutaj, to nie widzę powodu, by to hejtować (podobnie jak wątek Billa w części pierwszej). Abby jest babochłopem, bo może jest jakąś ex-komandoską, czy inny ch... Nie wiem, nie wnikam, chcę ją zabić, ale także poznać jej stronę opowieści. A ten dialog? Bardzo na miejscu, biorąc pod uwagę kontekst i nawet zabawny (chyba, że gra się po polsku, wtedy może timing nie taki i źle siadło).
-
Wrażenia związane z "lpg" mam na razie pozytywne. Wątek romansu dziewczyn zupełnie mi nie przeszkadza - Dina jest bi, Ellie raczej les - czują do siebie miętę, mają chwilę intymności, to czemu miały by tego nie wykorzystać? Nic zdrożnego, bardzo to wszystko naturalne - ogólnie ta ich relacja jest naturalna właśnie - Dina sprawia wrażenie kokietki, pewnej siebie, lekko dominującej, a Ellie trochę zagubiona, nieśmiała, eksplorująca temat. Póki co bardzo dobrze napisane i jeszcze lepiej odegrane postacie. Gdyby w tej samej sytuacji postawić chłopaka i dziewczynę to pewnie wielu skrajnie prawicowych oszołomów nie miałoby problemu, a że są dwie baby to mamy dziwną nagonkę.
-
Ja pyerdolę, ale aktorsko to jest znów najwyższa możliwa półka. Ta rozmowa Ellie z Tommy'm przed wyjazdem do Seattle
-
Fajny byłby motyw, gdybyśmy spotkali Deacona gdzieś w drodze - wymiana spojrzeń, kiwnięcie głową i tyle. Coś jak Jackie Chan i Tony Jaa w "The Protector"