-
Postów
12 303 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Kuźwa Sylvan - do Origins platynowałem wszystkie Assassiny, a ten SANDbox mnie tak zmęczył, że od ponad roku nie mogę się zmusić, żeby chociaż wątek główny ukończyć - za dużo tu wszystkiego naebane... @SebaSan1981 Daj znać, jak Pillarsy - przede wszystkim jakie loadingi, bo podobno na konsolach to straszna męczarnia.
-
Przez Wasze spusty i propozycję wspólnej gry od Wojtka, wróciłem do gierki i zaliczyłem kilka z tych głównych misji w wersji Invaded (czyli WT5, Black Tusk itp). Ostatnią, którą grałem, była ta z Camp White Oak (więc z darmowego update'u) i muszę przyznać, że było k#rewsko trudno. Masakryczne zestawy przeciwników, ich ruchliwość, często otwarte tereny, a także... gitche.... Na jednym z etapów misji parę razy zginąłem przez... niewidzialnego medyka - co jakiś czas słyszałem jego głos, zabici przeciwnicy wstawali, ale nigdzie typa nie widziałem. Dopiero jak rzuciłem wieżyczkę i ta zaczęła zadawać obrażenia powietrzu, wiedziałem że się uda. A jaka długa ta misja! Masakra, aż mi się odechciało dalej grać - tak mnie wymęczyła Ale satysfakcja jest, nie powiem...
-
Dwa śmieszne meczyki od różnych streamerów. AverageSniper i jego zaskoczenie nad końcową strategią, obraną przez jego przeciwników: No i bóg PUBGa, chocoTaco i jego zabawy z BRDM'em:
-
OK, tylko tu chodzi o czas, ponieważ jeśli kogoś w trakcie wywali to trzeba zaczynać od nowa - dlatego lepiej mieć gotowca Jakby co to gierkę mam zainstalowaną, więc możecie jutro wieczorem zapraszać, jak będziecie coś działać
-
A masz zaczęte 5 questów, żeby je tylko oddać (albo ktoś z zainteresowanych)? Bo to najlepsza metoda - doprowadzić do etapu zdania questa u zleceniodawcy, zaprosić ziomków i razem oblecieć NPCów, zbierając expa.
-
Ja gierkę kupiłem razem z PS4 w 2015 (tydzień przed powodem zakupu - premierą W3) i jakoś się ludzie znaleźli. W sumie nawet nie wiem, skąd Jak masz jeszcze gierkę to mogę pomóc.
-
He he he - Days Gone jest tak skonstruowane, że wiele razy człowiekowi wydaje się, że za chwilę nastąpi koniec
-
Patrzę na tę mapkę z jedynki i coś pięknego Ten wielgachny DZ w środku miasta No miało to sens, k#wa, a nie to co teraz...
-
Nie wiem, gdzie "mało znana", bo dość głośno było o anime-soulsach przed premierą, demko można było ograć...
-
Słaba linia obrony, ziom Już lepiej, jakbyś napisał, że w Dark Souls, Final Fantasy, albo inne Divinity - tak na przyszłość, jak chcesz wspominać o mojej wszechstronności A wracając do gierki to teraz mogę odpowiedzieć na pytanie, które zadał @Rozi - solo można, ale nie polecam, bo przeważnie trafia się na duety (a jak pozwolimy w opcjach to nawet na trio) i raczej trzeba być FPSowym wymiataczem, żeby wyjść żywcem z takiego spotkania.
-
He he, ta horda przy pociągu to praktycznie pierwsza i jedna z najmniejszych A na starcia z nimi najlepszy jest Tommy Gun - szybkostrzelny, duży magazynek, plus później perk z penetrującą amunicją i jest zabawa.
-
Nie wiem, po co ta złośliwość znowu, bo nie gram tylko w FPSy, a najbardziej lubię gierki action adventure z kamerą zza pleców, więc pudło. W każdym razie to taka metoda celowania rodem z oldshoolowych strzelanek typu DOOM czy Quake, bo grając w takiego PUBGa np to latając na boki ciężko coś trafić i celuje się wybitnie prawą gałką.
-
Udało mi się wygrac pierwszy meczyk w Quickplay, ubijając w końcówce dwóch typów, dzięki czemu zostałem również ostatnim przy życiu na serwerze Pierwszego typa nawet nie zauważyłem, schodząc z wieży, ale to tylko pokazuje, jakie celowanie jest ciężkie, skoro typ mnie nie ubił podczas tego manewru. Super sprawa z tym strzelaniem przez drewniane ściany/podłogi itp. Ostatniego typa powinienem skasować wcześniej, bo zarówno psy, jak i spłoszone kruki dały mi znać o jego obecności, ale całe szczęście miałem dobrą kampę i musiał do mnie wejść - łatwy kill przez podłogę
-
Chyba nie. Z tego co pamiętam, też mnie to wkurzało - nie przemyśleli wszystkiego niestety.
-
Po prostu w U4 zbyt dużo było TLoU, o czym wielokrotnie pisałem. Jako całość to nadal świetny tytuł i druga najlepsza odsłona po idealnym U2, ale duet Straley/Druckmann wprowadził zbyt wiele rozwiązań ze swojego post apokaliptycznego arcydzieła i tutaj zamiast budować klimat (jak tam), zamulały. Oczywiście doceniam chęć zrobienia z Uncharted czegoś więcej, ale przez to chyba po raz pierwszy w serii miałem wrażenie przeciągania na siłę. The Lost Legacy pokazało, że mimo tej samej formuły, można wyważyć proporcje w dużo lepszy sposób, nie powodujący ziewania (trochę koloryzuję, ale faktycznie miałem już dość tej zielonej wyspy pod koniec U4).
-
No nie jest to CoD czy PUBG niestety - dynamika celowania jest dość ślamazarna. Sporo rzeczy można ogarnąć w ustawieniach czułości, ale ogólnie trzeba się przyzwyczaić chyba. Kurde, klimat, oprawa (jednak), udźwiękowienie, emocje, wygląd i animacje przeładowywania broni to cudeńko, no i wciąga, ale to czekanie na następny mecz... Choć byłem zbyt surowy, przed chwilą odpaliłem Quickplay, włączyłem stoper i wyszło mi 4 minuty i 30 sekund od początku szukania do ruszenia postacią - ale nadal to wystarczająco, by wytrącić z rytmu i zniechęcić do kolejnego podejścia. Odnośnie sterowania jeszcze... Poniżej filmik pewnego konsolowego wymiatacza, na którym pokazuje swoje ustawienia, ale on poleca celować ruchem postaci, a prawą gałkę tylko do lekkiej korekty celownika, więc dośc specyficzna metoda raczej.
-
Niestety nie - gierka niszowa, mało osób zainteresowanych to i czasy takie, a nie inne... Powinni zrobić to, co PUBG niedawno i połączyć bazę graczy konsolowych. Tyle że na XBOXach ludzie grają w to od ponad roku, plus masa osób używa tam myszek i klawiatury do takich tytułów, więc sam już nie wiem...
-
Na polowanie masz godzinny limit, ale tak pewnie pomiedzy 20 a 30 minut wszystko trwa (Bounty bo Quickplay szybszy). Wyszukiwanie trwa długo niestety
-
Wczoraj obejrzałem fragment streama dość ogarniętych chłopaków, gdzie udało im się wybić wszystkich innych graczy i zabić obydwu bossów (a więc PERFECT), no i po takich akcjach to aż chce się samemu spróbować (mniej więcej od 1h45 do końca meczu):
-
Update 6.2 streszczony krótkim, rzeczowym filmiku:
-
Ponad 20 minut gameplayu od Angry Joe. Może i generic, ale mam słabość do looter shooterów, podoba mi się technomancerowy klimacik, gore i moce, które robią niezły rozpierdziel na ekranie. No i lubię gierki TPP, więc kolejny plusik.
-
Nie no dla mnie jest to idealnie nazwane. Bounty to danie główne, gdzie masz objective wytropić i ubić bossa, a później uciec z nagrodą, a Quickplay to tak jak pisałem - mini battle royale, gdzie liczą się starcia z innymi graczami, więc jako trening sprawdza się idealnie, bo spotykasz żywych graczy z większą częstotliwością, dzięki czemu można się zaznajomić ze sposobem walki z prawdziwym przeciwnikiem. W Bounty spotkania są rzadsze, a porażka bardziej dotkliwa, bo po zgonie tracisz postać z dobytkiem, a w Quickplay po prostu odpalasz nowy mecz bez konsekwencji, więc nie wiem o co chodzi tym płaczkom z reddita.
-
OK, po kilku godzinach grania w Quickplay (bo póki co chcę potrenować przed głównym daniem) mam mieszane odczucia. Z jednej strony wiadomo - wysoki próg wejścia, strzelanie pojedynczymi nabojami, więc jak ktoś ma problem z celowaniem to lipa (auto aim niby jest, ale polecają wyłączyć, bo bruździ). Qp to takie mini battle royale - 12 graczy (choć częściej bliżej dziesięciu), start z prawie pustymi rękoma, randomowy loot, żeby przybliżyć się do wygranej trzeba przejąć 4 "źródełka", no i pozostać przy życiu do czasu wyzerowania licznika przy ostatnim (wtedy jesteśmy zaznaczeni dla innych). Póki co mój K/D to 1/6, udało mi się ubić typka szabelką (zdecydowanie najlepsza broń w grze), dwa razy jako pierwszy aktywować cztery punkty, a raz nawet pozostać jako jedyny przy życiu, ale za to nie ma nagrody, bo trzeba wyzerować "źródełko", a tego nie zdążyłem. Emocje są dość spore, jak to w gierkach, gdzie jeden bład kosztuje powtarzanie meczu, a tutaj ten koszt jest naprawdę wysoki, bo matchmaking plus loading to jakieś 5-7 minut czekania, co w porównaniu do PUBGa jest wiecznością niestety. Technicznie, oprócz loadingów, jest spoko, zwłaszcza jeśli chodzi o płynność - przycięć nie zauważyłem, bo też raczej nie ma takich zadym (chyba że podpalenie z pięciu zombiaków to wtedy coś dropnie), ale pop-up tekstur jest dość upierdliwy - gierka wygląda nieźle, choć po Cryengine spodziewałem się więcej i całość przypomina trochę Kingdom Come Deliverance - niby nie jest źle, ale szału nie ma. Za to dźwiękowo to jeden z najlepszych tytułów, w jakie w życiu grałem i chyba nawet PUBGa bije w temacie lokalizowania zagrożenia na słuch. Każdy odgłos jest soczysty i taki "crispy", wiadomo co i skąd nadejdzie. No i ten main theme w menu - cały dzień sobie nucę Na pewno gierka zyskuje z kumplem, ale póki co - żaden inny wariat na mojej liście znajomych tego nie kupił Ogólnie polecam fanom battle royale, a także emocji rodem z Dark Zone'ów w The Division, jest tu potencjał, tylko trzeba nauczyć się grać.