-
Postów
12 303 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Ostatni, wyczekiwany przeze mnie tytuł tego roku, niestety na twitterze pisali, że fizycznej wersji nie biorą pod uwagę, więc pozostało mi zakupić bezduszny plik
-
Nazwa beznadziejnie głupia, już lepiej mogło zostać kodowe XBOX Scarlett i byłoby elegencko, ale wtedy pewnie musieliby coś czerwonego dorzucić... Jeśli chodzi o wygląd - mi się podoba - owszem, wielki kloc, monolit wręcz, ale ma swój urok, jest bardzo estetyczny. Widziałem już brzydsze konsole, że z ostatnich wspomnę premierówki PS2, czy PS3.
-
Dla mnie GOTY to wciąż niezmiennie Days Gone - mimo wszystkich wad, to właśnie ten tytuł sprawił, że nie mogłem oderwać sie do samego końca, a nawet dalej (platyna). Wciąż nie skończyłem Death Stranding, ale... No właśnie - z DS nie mam problemu, by go porzucić na tydzień i ciśnienia, by doń powrócić, więc chyba jednak nie pykło, choć ogólnie lubię ten gameplay i klimacik. Drugie miejsce to zdecydowanie Resident Evil 2, a trzecie CONTROL. Rozczarowaniem roku wybieram RAGE 2, bo jednak po naprawdę udanej jedynce spodziewałem się czegoś innego, niż FPP-Just Cause. Najbardziej oczekiwanym tytułem 2020 wybieram Ghost of Tsushima, bo wciąż jest to dla mnie gra-zagadka i chciałbym już jakieś konkrety, gameplay, solidną datę premiery. Wiadomo, że najbardziej chcę zagrać w TLoU2, ale tak wiele już niej wiem, że praktycznie nie czekam - będzie to się kupi i tyle
-
@Dave Czezky zrobił restock i mam swojego Dragon's Crown - mój pierwszy steelbook na PS4 Do tego jeszcze Resident Evil Revelations 2 w dobrej cenie, bo tak mi stronka PerfectBlue podpowiedziała, jak wrzucałem do koszyka gierkę od Vanillaware Ogólnie nie wiem, jak ON to robi, ale wygląda na to, że za każdym razem, gdy człowiek kliknie "ZAPŁAĆ" to Dave bierze gierki pod pachę, wskakuje w furę i śmiga do paczkomatu w mieście adresata - zamówienie złożyłem przedwczoraj, w godzinach mocno wieczornych, a dziś około południa miałem maila, ża paczka czeka. Niesamowity facet - pełen profesjonalizm i oddanie sprawie - olbrzymi szacunek
-
Mnie bolały kałuże, po których latało się, jak po lustrze, ale nie zmienia to faktu, że po przesiadce z PS3 inFamous Second Son robił kolosalne wrażenie ostrością obiektów, czy kulistością kuli (był jakiś plac tam i takie rzeźby - wtedy zobaczyłem po raz pierwszy, co znaczy Full HD w gierce video) Więc OK, może to moje subiektywne odczucia, bo był to pierwszy taki naprawdę nextgenowy tytuł na PS4, który ogrywałem, ale i tak uważam, że SP "umie w grafikę", tylko całej reszty się obawiam, bo chociażby interakcja z otoczeniem zawsze u nich kuleje.
-
Kuźwa, śliczne to Dead Cells GOTY... Aż kusi, by dokupić drugi egzemplarz (bo premierówkę mam już w pudełku, też śliczna okładka). Też mam Green Lantern w kolekcji - uwielbiałem komiksy, mam nawet wszystkie GL od TM-Semic, ale ta gierka... Niby klon God of War, ale taki średniak, że nigdy nie skończyłem.
-
Nie no jasne, trochę uprościłem, wiadomo że oryginał też celował w taki klimat, w końcu to "survival HORROR", ale dla mnie to zawsze był taki "horror light" - trochę jumpscare'ów, obrzydliwości... No mogło to "robić" za dzieciaka... Co jednak udało się wykreować, dodatkowo osłabiały żenujące dialogi czy uskutecznianie slalomu pomiędzy zombiakami. Nawet wtedy ciężko mi było brać RE na poważnie, więc tym bardziej teraz (mówię o oryginale). Co innego Silent Hill - ta gra przeorała moją psychę i tak jak Residenty czy inne MGSy przechodziłem po piętnaście razy, tak pierwszy SH po dziś dzień tylko raz... Dla mnie w tym gatunku muzyka nadaje się do podkreślenia epickich wydarzeń, do pompowania adrenaliny, do walk z bossami np, ale podczas przemierzania ciemnych korytarzy muzyka powinna być schowana gdzieś w tle - tak jak to wyglądało w Dead Space, czy Alien Isolation. Jak to kiedyś ładnie ujął Butcher w recenzji Dead Space 2 - "ambient, radośnie kopulujący z odgłosami otoczenia" - tak właśnie lubię.
-
Jasne, że miał gorszą, bo było jej mało, ale czy "ZA mało"? Według mnie wszelkiego rodzaju niepokojące odgłosy są dużo lepszą ścieżką dźwiękową, od jakiegoś plumkania na paninku. Remake uderzył w trochę bardziej poważne tony i w przeciwieństwie do oryginału starał się zbudować jakąś atmosferę grozy, więc dla mnie zmiana w udźwiękowieniu na plus, bo bardziej pasuje to do przyjętej koncepcji.
-
Jakie to musi być smutne życie - zero emocji, uczuć, wrażliwości... jak yebany robot - zamiast brunetek i blondynek widzieć tylko ciągi kodu matrixa... To zupełnie jak z Berionem, jest ku#wa niezniszczalny O! Jest i doktor Czy mógłby Pan zabrać stąd pacjenta? Bo nie dość, że pyerdoli jak potłuczony, to jeszcze myli mnie z Bzdurasem (przypominam - ja to ten, co Mevek [i pół forum] nie wie, gdzie mieszkam)
-
O! Ale kałuże to mogliby ogarnąć, bo strasznie mnie wkurzała ich nieinteraktywność w inFamous SS
-
To nie były główne problemy Anthem i nie - nie był on "dobry" - był spyerdolony po całości. Głównie chodzi tu o jeden wielki loading, którym ta gra była - nie można było wejść do jakiejkolwiek opcji, żeby nie odpalił się ekran ładowania, co było tym bardziej chamskie, jak człowiek sobie przypomni te zapowiedzi "seamless open world with no loading screens" Dopiero teraz to naprawdę fajny tytuł, w którym naprawiono mase chorób wieku dziecięcego, ale nastąpiło to zdecydowanie za późno, bo smród pozostał...
-
Dokładnie - to nie Diablo III, albo pierwszy inFamous, że nie masz wyjścia - oryginalna ścieżka dźwiękowa jest jak najbardziej dostępna.
-
O to to to. Przypominam, że ta "niższa liga" zrobiła dwa prześliczne inFamousy Horizon Zero Dawn, Red Dead Redemption 2, czy chociażby Days Gone (przecież też "niższa liga" developerów) pokazały, jak piękne na obecnej generacji mogą być sandboxy, więc nie widzę żadnych powodów, by wątpić w wygląd Ghost of Tsushima.
-
Jak bym chciał oryginalnego RE3, to bym po prostu w niego zagrał na PSX. To jest nowa gra i jeśli podejdzie do tematu podobnie jak RE2 to na ch#j mi oryginalny soundtrack, skoro ten nowy lepiej buduje klimat, w którym remake jest utrzymany?
-
Ja yebię, co za czasy... teaser trailera... Dawać mnie to TGA już!
-
Mnie tam zachwyt trzymał od początku do niezbyt satysfakcjonującego zakończenia. Ale ja ogólnie lubię spokojne, powolne, klimatyczne otwarcia gierek, nastawionych na opowiadanie historii.
-
Póki co moje osobiste TOP 10 dekady wyglada tak (bez numerków, raczej w kolejności ogrywania): Battlefield: Bad Company 2 (2010) - przez długi czas moje ulubione multi ever (zwłaszcza dodatek Vietnam), a do tego naprawdę fajna kampania kontynuująca opowieść o losach sympatycznej grupki wykolejeńców, których mieliśmy okazję poznać w części pierwszej. W sumie ostatni dobry konsolowy BF, bo następne to juz bardziej PeCetowe gierki, a każda kolejna coraz bardziej olewała kampanię, by co roku konkurować z CoDem. Red Dead Redemption (2010) - przez długi czas mój ulubiony tytuł, niesamowicie żywy, sugestywny świat, brutalna opowieść, fajny główny bohater i ten klimacik... The Elder Scrolls V: SKYRIM (2011) - wciąż najlepszy RPG, jak dla mnie. Piaskownica, pozwalająca na bardzo dużą dowolność, setki lokacji do eksploracji, świetny system rozwoju postaci, muzyka, śnieżne krainy, magia, smoki... Dark Souls (2011) - tytuł, od którego zaczęła się moja miłość do soulsów (choć najpierw ograłem Demon's Souls) i który na dość długi czas obrzydził mi inne gry - po przejściu tego majstersztyku, inne gry wydawały się jakieś takie wybrakowane i dla debili Portal 2 (2011) - cudowna gra logiczna, obudowana w bardzo ciekawą fabułę, tonę zayebistego, inteligentnego humoru, no i ten syndrom "jeszcze jednej misji" - ciężko się oderwać. Tomb Raider (2013) - zaskakująco świetny reboot znanej serii i okład na moje zranione serce, po niezbyt udanym U3. Metroidvania w cudownej oprawie, grywalność na najwyższym poziomie, eksploracja, zagadki, łuk, Lara... Gdyby tylko jeszcze była tu jakaś fabuła... Ale i tak klimacik, brutalność, Yamatai - na zawsze w pamięci. The Last of Us (2013) - chyba najczęściej wymieniany tu tytuł, u mnie też go nie zabraknie. Niezwykle dojrzała i naturalna opowieść w klimatach "zombie-apokalipsy". Plejada znakomicie wykreowanych postaci, z dwójką genialnie zagranych protagonistów na czele. Silnie stojący narracją i historią tytuł, który jest także pełnoprawną grą, a nie jakimś klikadłem, czy interaktywnym filmem. Przez długi czas mój numer jeden... Wiedźmin 3 (2015) - aż nadszedł W3 i król na mym tronie się zmienił. Gra, dla której kupiłem PS4 i poznawałem na szybkiego uniwersum, pochłaniając książki jak szalony. Opłaciło się, bo dzięki temu miałem dużo więcej pojęcia i wyłapywałem masę smaczków. Cudowna oprawa graficzna, zayebisty polski dubbing (a tych zwyczajowo nienawidzę), swojski klimacik i masa zapadających w pamięć postaci oraz historii (Krwawy Baron). Horizon Zero Dawn (2017) - tytuł, który intrygował od początku, ale nie spodziewałem się, że oprócz ładnej oprawy dostanę coś więcej... A tu zaskoczenie, bo oprócz wspomnianych wizualiów, dostałem jeszcze przezayebistą główną bohaterkę, intrygującą historię zarówno jej, jak i tę ogólnie, genialny klimacik, piękny świat do eksploracji, a także pompujące adrenalinę starcia z mechanicznymi stworzeniami (walkę z ludźmi litościwie przemilczę). No i ten główny motyw muzyczny... God of War (2018) - na wieść o kolejnym GoW dostawałem odruchów wymiotnych, ale jak tylko zobaczyłem, że nowa odsłona idzie w ślady TLoU czy Tomb Raidera, od razu się zainteresowałem. Kratos nareszcie zyskał głębię i jakiś konkretny rys psychologiczny, dzięki czemu poczułem się, jakbym otrzymał do kontroli zupełnie nową postać. Świetna historia, połączona z bardzo rajcownym gameplayem, a to wszystko podane w przepięknej oprawie A/V - absolutna perełka tej generacji. Red Dead Redemption 2 (2018) - byłem dość sceptycznie nastawiony, zarówno do pomysłu na prequel, jak i do "nijakiego" głównego bohatera... Jakże się myliłem! Przepiękny, żywy świat, w którym można się zatracić i żyć, zupełnie olewając trzon fabularny. Masa smaczków, "mechanik tarmoszących siusiaka", którymi ta gra jest przeładowana, sprawia że człowiek z politowaniem patrzy na inne tytuły podobnego typu. Do tego przezayebisty główny bohater, przy którym John z RDR wydaje sie być dość kreskówkowym protagonistą. Sama opowieść też interesująca, choć trzeba przyznać, że Dutch jest raczej irytujący. Tak czy siak - absolutnie mój aktualny numer jeden i raczej długo nic go nie pobije. Na wyróżnienie zasługują także: Assassin's Creed IV Black Flag (2013) za spełnienie moich marzeń o jakiejś nowej części gry Sid Meier's PIRATES! z Amigi. Playerunknown's Battlegrounds (2017 - PS4), które uznaję za najlepsze multi ever - nie dość, że sam gram, to jeszcze czasem oglądam streamerów, co u mnie się nie zdarza. Resident Evil 2 (2019), które jako jedna z niewielu gier ostatnio, potrafiła przenieść mnie (i kumpla, z którym grałem) do czasów beztroskich lat młodości, gdzie jedyne, o co się martwiliśmy, to alkohol, fajki i to, jak przejść następnego bossa
-
Normalnie w opcjach da radę wszystko ustawić
-
Też w to grałem, ale coś koło godzinki, więc to trochę za mało... Ale kupiłem nawet pudełeczko
-
Nie zapominajmy również o DMC5 i MHW Iceborne - Capcom w tym roku nie miał sobie równych.
-
No teraz to OK - z tym mogę się zgodzić
-
Model jazdy to akurat absolutny top sandboxów.