-
Postów
12 302 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Gdyby nie ten blond babochłop z MGS2 to dałbym plusika, bo faktycznie reszta wymienionych czarnoskórych postaci napisana bardzo dobrze Faktem jest, że oprócz Lincolna z MIII to tak średnio z fajnymi czarnymi, a jeśli chodzi o głównych bohaterów to już w ogóle. Oprócz nieg był ostatnio jeszcze jakiś czarny, którym się biegało w gierkach? Jeszcze UBI czasem coś wrzuci - Adewale z dodatku do ACIV i Marcus z WD2, ale to raczej wydmuszki. No i wcześniej jeszcze ten koleś ze Starhawk, ale nie grałem, więc nie kojarzę, jak tam z jego "głębią".
-
Wciąż masz jakiś wyimaginowany problem z moją osobą i wbijaniem trofeów. Ja nie należę do trofidziewek, które odpalają byle co, żeby tylko zaliczyć kolejną platynę - gram raczej w tytuły dobre/bardzo dobre, a jeśli komplet puchrków jest przegięty to odpuszczam jego wbijanie i wystarcza mi ujrzenie napisów końcowych, więc choć sam czasem dopatruję się tutaj przyczyn mojego zmęczenia gierkami, to jednak nie w tym rzecz. Teraz np. gram w Mutant Year Zero Road to Eden zupełnie dla zabawy, na Normalu, nie myśląc o pucharkach - tym tytułem wyszedłem trochę ze swojej strefy komfortu, bo taktyczne turówki to nigdy nie był mój pierwszy wybór (dawno temu zaliczone FF Tactics, a później XCOM) W każdym razie Twoja troska i teksty o "zmianie systemu" są zbędne, bo tylko na PlayStation zagram w singlowe sztosy, które mnie interesują, nie oznacza to, że nie uzupełnię mojego zestawu o klocka np, żeby przejść Gearsy, Alana Wake, Ori czy inne Quantum Brake. Switcha raczej nie wezmę, bo interesuje mnie tylko Zelda, więc to trochę przesada dla jednej gierki. Graficzka, 4K i dobry TV nadejdą wraz z PS5, a póki co nie potrzebuję tego, by się dobrze bawić - wciąż co jakiś czas wracam nawet do poprzedniej generacji. No to regularnie gram ze znajomkami w PUBGa, ale właśnie to mnie męczy psychicznie. Bawię się świetnie, ale z tyłu głowy siedzą wyrzuty sumienia, że tyle nieodkrytych przygód stoi na półce, a ja tylko w to multi nawalam... Wcześniej miałem taki okres z Destiny w roli głównej Czyli podobnie jak u mnie - też najbardziej cenię sobie wciągające single-playery, dzięki którym przeżywam fajne przygody. Co jakiś czas też go odpalam i czasem zaskoczy, a czasem nudzi - kiedyś się z tym uporam, bo chętnie sprawdzę później Odyssey, ale do tak wielgachnego sandboxa trzeba mieć dzień - jak człowiek wraca zrąbany fizycznie z roboty, to taka piaskownica (dosłownie wręcz), potrafi uśpić niesamowicie.
-
Dzisiejsze zakupy - w końcu jest pudełkowa wersja Mutanta, więc wreszcie mogłem zakupić tego zacnego szpila
-
Swego czasu mocno robiły mnie mokre nogawki Drake'a w pierwszym Uncharted - nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. X-Ray w serii Sniper Elite - z każdą kolejną częścią coraz bardziej szczegółowy i niesamowicie rajcowny. Nadciągająca z daleka burza w trzecim Wiedźminie też robiła mocno - ciemne chmury i błyski w oddali, coraz silniejszy wiatr, kołyszący drzewami... Ostatnio najbardziej siusiaka wytarmosił mi Red Dead Redemption II, pod wieloma względami, ale najbardziej chyba ten śnieg, osadzający się na połach płaszcza i ogólnie brodzenie w nim - przejażdżka w te mroźne strony, obojętnie o jakiej porze dnia, to magiczne uczucie.
-
Wipeout nie dla mnie, bo ja mam problemy z ogarnięciem NFSów, a co dopiero czegoś tak szybkiego, a Snipera posiadam jeszcze w folii, jak kiedyś dorwałem w Biedronce Niemniej jednak - dobre tytuły, więc jeśli ktoś opłaca PLUSa dla gier to może być zadowolony.
-
Cyfrówki biorę w ostateczności, no ale jak nie mam innego wyjścia... Wszystko po promocjach. Fe chyba za 18zł, DayZ za 156zł, a przygody Myszaqa za 71zł. Nie wszystko na raz - zestaw z przeciągu dwóch miesięcy, czy coś koło tego.
-
O to to to - sam mam kilka takich tytułów, które bez połączenia z siecią będą tylko kawałkiem plastiku, ewentualnie bedę mógł obejrzeć sobie ekran startowy (ELITE Dangerous, obydwie Destiny i obydwie The Division), ale i ja zwyczajnie lubię widok tych pudełeczek na półce
-
Śliczna ta okładka SoT, serio piszę
-
Nie no ogólnie to mam dokładnie tak jak Ty i po przejściu właśnie te wszystkie elementy powyżej, również wymieniam jednym tchem jako zalety, które sprawiają, że zapominam o wadach, a gierce wystawiam pozytywną notę. Co nie zmienia faktu, że mogło być duuuużo lepiej.
-
Ja dojechałem jakiś czas temu do WT5 i mi przeszła zajawka... Nie chce mi się w to dalej cisnąć, mimo że teoretycznie uwielbiam The Division, dziwna sprawa...
-
Fabuła w "dwójce" tak mnie zmęczyła, że już niezbyt dobrze pamiętam, ale
- 157 odpowiedzi
-
- wolfenstein
- youngblood
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No trzymanie save'ów w jakiejś "szufladce" to jest dopiero patologia, bo po co to komu? Jak miałbym jakiś save z gry, której wciąż nie ukończyłem, a porzuciłem lata temu, to i tak nic by mi to nie dało i wolałbym zacząć od nowa, bo musiałbym przypomnieć sobie fabułę/mechanikę/rozkład pomieszczeń itp, więc łatwiej byłoby odpalić New Game. A jeśli byłby to save już ukończonego tytułu to też nie wiem po co, bo do zaliczonych/wymaksowanych tytułów raczej nie wracam (zbyt wiele wychodzi nowych gier, plus sterty zaległości) - od przypominania o moich wyczynach w takowych mam właśnie te "głupie trofea"
-
Recenzja od AJS, ale jako że "Rapid Fire", to robi ją gruby redneck Delrith. Gość ogólnie znany jest z tego, że jest marudą i praktycznie każdą grę yebie, więc nie brałbym tego filmiku jako wyznacznik, ale pewnie coś w tym jest... W każdym razie jeśli miałem jakieś (bardzo znikome) chęci, by być może to kupić, to mi przeszło - może kiedyś, za 70zł max...
- 157 odpowiedzi
-
- wolfenstein
- youngblood
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przejdzie Ci ten zachwyt... Ja od kilku dni robię sobie powrót w te piaski, ale nuda i monotonia zabija we mnie frajdę z gry. Co prawda wczoraj przed snem wykonałem pewnego "zielonego" side questa, po którym dostałem ekwipunek rodem z FF (bardzo ciekawa sprawa) i to było bardzo fajne, ale ogólnie te wszystkie misje poboczne to straszna patologia - trzech zleceniodawców na krzyż, voice acting na poziomie niższym niż ELEX, uszy drętwieją... Widoczki wciąż robią, to prawda, ale przestaje mnie bawić to czyszczenie mapy powoli.
-
Z tego, co kojarzę to normalne moby, których dość dużo się spotyka, byle mieli w rękach ten pręt... Już nie pamiętam, ale nie miałem z tym problemu, ubijałem co się rusza, obcinałem łapkę z bronią i zdobyłem, co trzeba.
-
Sam nie lubię speedrunów, bo grami lubię się cieszyć, eksplorować ich światy i podziwiać widoki, ale do stwierdzenia, że "ludzie którzy przechodzą na czas są chorzy" to bym sie nie posunął. Co więcej - podziwiam ich skill, oddanie sztuce i wielogodzinne treningi, by urwać kolejnych kilka sekund , żeby wyśrubować wynik. To już zahacza o sport momentami i jeśli ktoś lubi się bawić w tego typu wyzwania, to propsik dla niego. Hipokryzja bijąca z prawie każdej Twojej wypowiedzi...Wyraźnie masz szajbę na punkcie wbijania trofeów i wkurza Cię, gdy z różnych względów jest to utrudnione - z tym że trofea są jak speedrun - opcjonalne wyzwania, które w żaden sposób nie są wymagane do tego, by grę przejść, czy się nią cieszyć swoim tempem, więc nie wiem, po co taki wrogi i lekceważący ton wobec speedrunerów i tegoż zjawiska - równie dobrze można wyśmiać Twoje podejście, że jęczysz na coś, czego robić zwyczajnie nie musisz.
-
To w takim razie bierz i sie nie zastanawiaj, bo to bardzo fajny tytuł - ja nie miałem takiego wyboru i jedynie bundle ze Street Fighter V były w sklepie
-
Dokładnie tak - ja bym brał z Days Gone, bo Spider-Man to dla mnie taki ciut lepszy inFamous. A nie możesz wyebać tego "Morrowinda" i wziąć obydwa exy?
-
Jak nie można odblokować normalnie w grze, to się Berion wk#rwi...
-
Obejrzałem tę reckę od ACG i ze zdziwieniem zobaczyłem jakiś HUB, open world (a w zasadzie open-dzielnica w mieście), a także levelowanie i przeciwników z cyferkami nad głową... Trochę mi to Destiny pachnie...
- 157 odpowiedzi
-
- wolfenstein
- youngblood
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dokładnie tak WW lubię, Godsmack również, ale jednak pierwsza część trylogii była esencją tego, o czym myślę, gdy wymawiam Prince of Persia. Druga część poszła w te mroczno-rozpierduchowe klimaty, pejcze i gołe pośladki i jakoś tak mi to nie do końca pasowało - zdecydowanie wolałem baśniowo-eteryczny klimat Sands of Time.
-
Dla mnie to co wymieniłem to wystarczające podobieństwa, no i nowy God of War też jest TLoUwy - jak najbardziej
-
Pamiętam,że kupiłem DC, bo mnie na PS2 wtedy nie było stać, a takie tytuły jak Soul Calibur, Resident Evil Code Veronica, czy Headhunter to były wystarczająco dobre powody, by mieć tę konsolkę Najlepsze chwile z DC? Rozpakowanie, podłączenie i pierwsze zobaczenie "makarona" na ekranie TV, a później ustawianie zegara i daty Oczywiście Soul Calibur w akcji - czegoś tak pięknego w życiu nie widziałem Nocne sesje z RECV i zakrywanie konsoli poduszką, żeby nie budzić domowników (napęd zgrzytał fest w nocnej ciszy). Przejażdżki motocyklem w świetnym Headhunter, karmienie kotka w Shenmue, czy hodowanie "pokemonów" w Sonic Adventure.
-
No w sumie przy poprzedniej części po wszystkich update'ach tak się pozmieniało, że łatwiej było chyba wejść nowemu, niż gościowi ze starymi przyzwyczajeniami sprzed tych wszystkich nowinek, więc może i tutaj próg wejścia nie będzie taki zły...
-
Kurde, trochę kusi zerwanie folii z D2, które kiedyś dorwałem w jakiejś promocji za 19zł Jedynka wciągnęła mnie na kilkaset godzin i właśnie z tego względu nie odpalałem nawet dwójki. A teraz, po tych wszystkich update'ach, gdy wszyscy znają gierkę na wylot, to chyba już trochę za późno na wejście od zera - tak mi się przynajmniej wydaje. Choć ostatnio mam gierkowy kryzys, w nic nie chce mi się szpilać, więc może taki powtarzalny looter-shooter byłby remedium na moje dolegliwości... A Crucible w jedynce uwielbiałem - moje ulubione multi przełomu generacji.