Tyle że Ty najwyraźniej potrafisz cieszyć się grą i doceniasz artystyczną stronę tytułu. Do tego pewnie i jakieś emocje w Tobie wywołały losy Arthura, żyjący świat, muzyka itp...
Berion to jest koleś, który gry traktuje mechanicznie, by wyciskać z nich 100%, bo tak mu nakazuje jego "mroczny pasażer" - odpala, odfajkowuje, zalicza, zapamiętuje techniczne aspekty, ale nic więcej - to gość praktycznie wyprany z ludzkich odruchów, którym całkowicie rządzi jego wewnętrzne OCD. Jak sobie go wyobrażam, to przed oczyma mam obraz Bena Afflecka z filmu "Księgowy" - to ta sama przypadłość najwyraźniej, zapewne minus geniusz matematyczny (choć kto wie).
Stąd też jego "opinia", której nikt przy zdrowych zmysłach nie weźmie poważnie - tu nie ma co ratować, RDRII nie jest grą dla niego, bo zbyt wiele zalet tego tytułu kryje się w aspektach, których on nie tylko nie doceni, ale nawet nie zauważy.