-
Postów
12 301 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Dla mnie od zawsze była to esencja residentowania - nożykiem torowałem sobie drogę również w RE4, choć w mniejszym stopniu. Zawsze miałem bekę z kumpla, który gdzieś utknął, bo nie miał amunicji, którą w panice wystrzelał, a ja zawsze zapasik
-
Kupiłem w jakiejś promocji na PS Store wersję PS4 (czyli port z PS2 z podbitymi teksturami), no i po przyzwyczajeniu się do sterowania (klasyczne, góra do przodu itp), oraz mniejszego ekranu i niezbyt dobrze starzejącej się oprawy, znów bawiłem się wyśmienicie Co prawda fabularnie to jest taki cringe, że brak słów, no ale to ostatni klasyczny Resident, zanim RE4 na zawsze odmieniło oblicze serii. Mając w bani świeże boje z RE2 2019 tutaj łapię się za głowe, jakie to łatwe jest - zombiaki mogą nas dziabnąć chyba z 5-6 razy, zanim będziemy mieli choćby Caution, a nóż (niezniszczalny) to broń masowej zagłady - praktycznie nie używam pistoletu (za wyjątkiem napotkanych nietoperzy - ciężko było nożem wyczuć moment), tylko szlachtuję truposzy i mam coraz więcej ammo Mam ambitny plan na platynkę, bo to jedna z gier mojej młodości (dla której zresztą kupiłem Dreamcasta, jak już wyżej pisałem), więc chciałbym ją kiedyś uczcić najważniejszym dzbankiem
-
Obejrzałem reckę od ACG i... No kuźwa, dawno nie widziałem czegoś tak NI-JA-KIE-GO... Mam tzw "gust pospolity", co oznacza, że podoba mi się naprawdę wiele tytułów z wielu różnych gatunków, a tutaj patrzę na ten gameplay w tle, setting, grafikę i NIC - pustka w głowie... Zero "ale bym w to pyknął", albo chociaż "o, to fajne było" - no po prostu kwintesencja nijakości. Ani z tego post-apo (które uwielbiam i łykam praktycznie każdą gierkę w tych klimatach), ani fajny shooter, a te cyferki wylatujące z przeciwników to ma być ten "system RPG"? Przynajmniej cena jest obniżona, bo wiedzieli, że to zwykłe DLC, ale nadal - max 50zł bym za to dał, no i musiała by być jakaś straszna posucha na rynku, żeby w ogóle chcieć w to zagrać. A przecież jutro wychodzi konkretny FPS w prawdziwym post-apo, więc nawet nie chcę wiedzieć, jaką chorobę trzeba mieć zdiagnozowaną, żeby wybrać te różowe wymiociny od UBI.
-
MEVEK oszukuje i te screeny sam podmienia - jakby mu faktycznie wyszło tak zayebiście to by było coś - ale oczywiście platynki również gratuluję
-
@kanabis, nie zapominaj, że wiem, gdzie mieszkasz
-
W sumie jedyne, co mnie na razie interesuje Wygląda na banał, tylko czasochłonny.
-
Ależ jajcarz z Ciebie, Bonanza... Boki zrywać...
-
A błędu w tytule tematu dalej nikt nie ogarnął...
-
Ale o czym Wy tu rozprawiacie? Przecież ten koleś to żadna firma, żeby ktoś mu miał za coś smarować. Poza tym jego "recenzji" chyba nikt nie traktuje poważnie, bo gościu nawet nie potrafi tego robić - nadawał się tylko do "Zagrajmy w crapa", ale o recenzowaniu gier zupełnie nie ma pojęcia. Co do samej gry to lekko się waham. W sumie nie skończyłem jeszcze M2033 Redux (Last Light zaliczone na PS3), więc jakoś wielkiego ciśnienia nie mam, ale setting i te klimaty uwielbiam, więc sam nie wiem - oceny na spodziewanym poziomie, więc nie ruszają mnie one zbytnio.
-
Ogólnie w paru miejscach można lickery triggerować, na pełnej wbiegając w korytarz i szybko uciec do drzwi, z których się wylazło - za chwilę korytarz powinien być pusty.
-
Kuźwa, tylko nie to... Słonie-zombie przerabialiśmy już w RE Outbreak
-
No ja wczoraj pyknąłem pierwszy meczyk. Oczywiście jeden z randomów na starcie wyszedł, bo nie mógł wybrać swojej postaci, ale z tym drugim dotarliśmy do pierwszej szóstki. Ja miałem 3 kille i bawiłem się świetnie, choć muszę się nauczyć być ostrożniejszym, bo jednak trochę na pałę biegałem i się ślizgałem. Na plus zdecydowanie feeling strzelania rodem z Titanfall 2, grafika, dynamika, movement, mapka, system komunikacji, revive kumpli, a na minus na razie nieczytelne itemy w postaci power upów, które różnią się tylko kolorami i niezbyt wiadomo, co chwytać. Podobnie zresztą z doborem broni, który jest mało czytelny, no bo te wszystkie wymyślone pukawki to jakiś kosmos i trzeba nauczyć się na pamięć (w PUBG z racji realistycznej konwencji wiadomo, co jest co).
-
No weź mnie nie rozśmieszaj z tą fabułą, bo jak się chcemy tak licytować, to ta "wydmuszka" The Division oferuje w tym temacie dużo ciekawsze doznania, niż te kretyńskie opowieści z FC.
-
Bo Division to dopiero druga część i takiego post-apo ze świecą szukać, plus fajna zmiana settingu, a tutaj znów to samo, tylko z różowymi reniferami i lesbijskim duetem sióstr Negan...
-
Z tym, że tutaj nie ma przesłanek, by uważać, że będzie coś w tym stylu.
-
U mnie też co jakiś czas znikają dźwięki, ale nie jest to jakieś nagminne. No ale niestety mnie również dopadł bug, uniemożliwiający interakcję z drzwiami w misji Department of Justice, więc postanowiłem pobiec tylko do DZ, żeby zobaczyć, co tam się dzieje i wystarczy.
-
Nie, bo jak grałem na tym Ultra Hard to było przegięcie pały i zrobiłem sobie speedrun, byle odhaczyć główne misje, byle trofea wpadły. W Horizon nawet na Normalu większe maszyny (od Sawtootha wzwyż) potrafią napsuć krwi, do tego kosztują sporo zasobów, których uzupełnianie to też masa czasu, więc nie uważam, że źle do tego podchodzę - dla mnie ta gierka jest absolutnie cudowna w takiej formie, w jakiej ją smakowałem i wyższy poziom trudności tylko by mi ją obrzydził.
-
Jw w sandboxach nie szukam wyzwania, bo wyzwaniem samym w sobie jest je ukończyć i spróbować po drodze zaliczyć jak najwięcej aktywności pobocznych. W liniowych, korytarzowych gierkach to sobie mogę ginąć i powtarzać jakiś fragment, ale nie w wielkiej piaskownicy, bo samo jej przemierzanie trwa wystarczająco długo, więc nie czuję potrzeby sobie tej przygody sztucznie wydłużać (jak np w Resident Evil 2, które na Normalu pewnie pękłoby w 5h, więc świadomie zacząłem na Hardcore, dzięki czemu wydłużyłem czas prawie dwukrotnie).
-
Idealne podsumowanie - plusik poleci, jak mi się odnowią
-
Podobnie u mnie, z wyżej wymienionych tylko TLoU odpaliłem od razu na najwyższym, bo to taki typ gry, w którym tylko na najwyższym jest odpowiedni klimat zaszczucia i survivalu - reszta to Normal na pierwsze (a czasem jedyne) przejście. God of War i Spider-Man to całkiem spore wyzwanie momentami było (tak, na normalu zdarzyło się zginąć), a Horizon raczej łatwa przeprawa, ale kilka starć też dało w kość (zwłaszcza w końcówce). Ja również nie uważam się za jakiegoś wymiatacza, ale nie mam zamiaru umniejszać poziomu trudności "Normal", bo to gruba przesada (bardzo popularna forma wyrażania swojej opinii na forumku), by pisać o "Very Easy". Obaliłem trochę trudnych gier, np. kilka części Soulsów, The Surge, czy CoD W@W, więc coś tam wiem o trudności, ale Normal w grach Sony jest według mnie dobrze wyważonym poziomem.
-
Da się gdzieś w grze (np w Whitehouse) w jakiejś łazience przed lustrem zmienić wygląd naszego pamperka? Bo jakoś tak średnio mi się gra tym meksykańcem
-
Hmmm... Splatynowałem Brutal Legend dwukrotnie i nigdy nie słyszałem o tym błędzie "74%"... Może to i lepiej, bo bym się niepotrzebnie stresował i cudował z pendrive'm
-
Jakby poszli na swoje to pewnie bym tak uczynił, a póki są pod skrzydłami EA to niech się bujają
-
Nie wiem, co tu niby jest słabszego, jak to praktycznie wszystko to samo, co w poprzednich częściach, tyle że wyważenie proporcji i setting dużo lepsze niż w Rise