
Treść opublikowana przez Wredny
-
Call of Duty: Black Ops IIII
Mówiłem, ale Ty zawsze jakoś dziwnie uprzedzony byłeś, tak jakby Fortnite było synonimem BR. CoD nie dla mnie, bo za duże ADHD tu panuje, ale polecam Ci PUBGa w takim razie - myślę, że też powinno Ci się spodobać - ja nie mogę się oderwać
-
Resident Evil 2 Remake
Ja również tydzień urlopu od 28.01. choć zupełnie nie brałem pod uwagę Residenta
- theHunter Call of the wild
-
theHunter Call of the wild
A sorry, jakoś ostatnio nietowarzyski jestem i gram tylko solo Jakoś w tym tytule niezbyt co-op mi pasuje, wolę samotne skradanie i wyczekiwanie Coś w tym jest. Plus zauważyłem, że ciągnie mnie do tych typowo blaszakowych survivali - ostatnio obaliłem No Man's Sky, a kusi jeszcze Subnautica, The Forest, no i nie mogę się doczekać DayZ na PS4
-
Assassins Creed: Odyssey
Dark Souls II
-
NieR: Automata
Pierwszy NIER lepszy pod względem fabularnym i postaci nam towarzyszących, ale sprawy techniczno-gameplayowe to kilka klas niżej niestety. Ja się cieszę, że ograłem to w odpowiedniej kolejności, bo teraz może być ciężko bawić się tym potworkiem. Ale jak jesteś tolerancyjny na tego typu bolączki to warto, zdecydowanie.
-
Days Gone
Sandbox w klimatach TLoU i TWD - dla mnie spełnienie marzeń i najbardziej wyczekiwany tytuł tego roku. Filmik spoko, ale nie nakręcił mnie bardziej - po prostu poprzednie materiały i tak już mnie odpowiednio nastawiły - zakup premierowy bez chwili wahania.
-
Tom Clancy's The Division 2
"Mówię po polsku, bo myślę po polsku"... W tym przypadku myślałeś po angielsku, a tam "actual" oznacza "rzeczywisty"
- Prey
-
Prey
Nie odczułem w tej gierce żadnego backtrackingu. Wystarczy eksplorować, kombinować, zbierać i wtedy zbytnio nie ma potrzeby gdziekolwiek się wracać. Tzn i tak się wraca, bo tak jest Talos 1 skonstruowany, ale nie czułem, żebym był do czegokolwiek zmuszany. No i słabo coś z postępem - dla mnie szukanie członków załogi było zabawą samą w sobie - każdy z nich miał jakąś historyjkę, a do tego fajne itemki w kieszeniach. Dla mnie jeden z trzech najlepszych tytułów 2017 - cudowna gierka - nawet splatynowana w dwóch przejściach (trzeba będzie sprawdzić DLC w jakiejś promocji).
- Playerunknown's Battlegrounds
- Anthem
-
Playerunknown's Battlegrounds
Ło kuźwa! Widzę, że to ja będę sie musiał od Ciebie uczyć - "dziesiątki godzin" w H1Z1, tutaj wygrana... No ładnie ciśniesz Chyba jeszcze w tym tygodniu dostaniemy Vikendi (edit - jednak dopiero w przyszłym tygodniu - 22.01.2019) - śnieżna mapa opuściła już serwery testowe, więc jest gotowa do umieszczenia w podstawowej rotacji.
- Anthem
-
Metro Exodus
U fakin mad, bro? METRO to zakup day-one - nawet nie z jakiejś sympatii do studia, ale po prostu ze względu na ilość włożonej pracy i klimat, który uwielbiam. Ja nawet nie wiem, kiedy to wychodzi, ale pewnie u Ciebie data w kalendarzu zakreślona markerem
-
Resident Evil 2 Remake
Łooo korełaaa Pany!!! Jakie to jest dobre Nie wiem, o co chodzi tutejszym malkontentom, bo szykuje się jeden z najlepszych tytułów 2019 i to pod wieloma względami. Klimacik jest ciężki, momentami czułem się jak w Dead Space z tymi wszystkimi stukaniami, wyciem, waleniem, czy szumem buchającej pary - Resident 2 straszy i to całkiem dobrze. DO tego te ciemne lokacje, latarka, zakrwawione ściany... Graficznie zayebiście, od otoczenia, poprzez Leoncja, a na truposzach skończywszy. Do tego te ich strefy obrażeń... Jak jednego pocharatałem nożykiem, to wyglądał, jakby go dopadł Wolverine Pistolecik na kapiszony, ale to standard w serii, choć dwa zombiaki z rzędu udało mi się obalić pięknymi criticalami za pierwszym strzałem. Celowanie świetne, samo sterowanie również - typowy survival-horror w TPP, nie wiem, co tu o jakimś "drewnie" ludzie piszą - niczego innego się nie spodziewałem. Do tego fajne cut-scenki, oraz gra aktorska, która w końcu doczekała się poważnego potraktowania. Nie zdążyłem ukończyć demka, bo lizałem ściany, a skończyło mi się w idealnym momencie - jak licker przebiegł za oknem - lepszego cliffhangera nie mogłem sobie wymarzyć Zakup day-one, cudeńko i 10/10 - tak to widzę - niesamowicie zaczyna się ten nowy rok
-
Platinum Club
NO MAN'S SKY Platyna #111 Pierwszy calak tego roku przypada na tytuł, w którym spędziłem prawie 80h, głównie na relaksowaniu się... NMS po wszystkich ostatnich update'ach to tytuł, który nie tylko dorównał już swoim buńczucznym, przedpremierowym zapowiedziom, ale chyba je nawet przeskoczył. Przypomnę, że mamy tu do czynienia z survivalem w sralnie generowanej galaktyce i naszym celem jest przetrwać na niegościnnej planecie, zebrać materiały potrzebne do naprawy statku, a następnie z jego pomocą wyruszyć na eksplorację nieskończonego kosmosu. Platyna to banał, jedynie jest czasochłonna. Wszystkie trofea wpadają za tzw "milestone'y", czyli kamienie milowe. Polegają one po prostu na postępach w różnych kategoriach, czyli przykładowo skoczyć w nadprzestrzeń 30/50/80 razy (strzelam, już nie pamiętam dokładnych wartości), poznać 20/50/100 słów z dialektu obcych czy zeskanować wszystkie gatunki zwierząt na jednej, pięciu i dziesięciu planetach (to ostatnie w końcu poprawili i można było bez problemu zaliczyć - polecam skaliste, praktycznie martwe planety z zaledwie jednym gatunkiem zwierzaka). Każda z takich kategorii ma 3 pucharki i to w sumie tyle - zero wyzwania, tylko czas. Gorzej, jeśli chcemy bawić się w 100% - wtedy musimy zagrać w trybie Permadeath, a więc każdy nasz błąd i zaczynamy od nowa, bo zgon oznacza również skasowanie save (dlatego nieodzowny jest backup w chmurze). Tutaj najgorszym trofeum jest dotarcie do centrum galaktyki - baaardzo czasochłonne, dodatkowo przez konieczność uzupełniania zapasów i naprawy uszkodzeń. Po wielu godzinach nudnego warpowania z systemu do systemu, postanowiłem skorzystać z pomocy mojego szkockiego znajomka, który zaprosił mnie do swojej bazy nieopodal centrum, a stamtąd wystarczył już tylko jeden skok i upragnione 100% stało się faktem Podsumowując... Ocena Gry - 8/10 Trudność w zdobyciu platyny - 2/10 W tym przypadku dla mnie trudność liczona jest razem z calakiem,więc gdzieś tak 3-4/10, bo od samego początku zacząłem w trybie Permadeath - nie chciałoby mi się takiego molocha zaczynać drugi raz od zera
-
Assassin’s Creed: Origins
AC Unity jest spoko, doceniłem zwłaszcza po Syndicate Klimacik Paryżewa z okresu rewolucji jest rewelacyjny, do tego Arno też spoko, no i oprawa robi mocno - ogólnie to taka chęć powrotu do czasów ACII, czyli znów mniejsza skala, miasto, młody lovelas w roli głównej, do tego fajna historyjka... Wady to na pewno sterowanie - każda odsłona serii cierpiała do tej pory na nieszczęsną nieresponsywność protagonisty, który wspinał się nie tam gdzie chcemy itp, ale w tej części jest to jakoś szczegónie wrukwiające. Błędy połatane, więc najwyżej na typowe UBI-glitche się natkniesz. Miło wspominam, 7/10 dałbym bez wahania AC Syndicate z kolei poprawia wszystkie niedoróbki Unity - sterowanie jest super, dodatkowe ruchy, gadżety, dorożki... Gamplayowo jest naprawdę fajnie, ale kuleje ta druga strona - fabularno-narracyjna. Postacie to wydmuszki, historia niezbyt interesująca, klimatu bractwa brak, dobrze że chociaż samo miasto daje radę - dla mnie chyba najgorsza odsłona i aż szkoda, bo naprawdę wiele rzeczy robi dobrze. Dodatków do Origins jeszcze nie skomentuję, bo wciąż gram w podstawkę
-
Resident Evil 2 Remake
Cena przegięta i faktycznie trzeba mieć spory nadmiar gotówki, by sobie coś takiego sprawić, ale już nie przesadzajmy z demonizacją samej zawartości. Nie widzę nic złego w tych kluczach - ba, są jak najbardziej na miejscu, podobnie jak puszka sprayu czy roślinka w doniczce (wyobrażacie sobie takie fanty?). Gadanie, że to najbardziej "NIE potrzebny" (rozumiem, że ta spacja miała za zadanie zaakcentować wypowiedź) gadżet growy jest niezłym autyzmem, zwłaszcza w kontraście do spuszczania się nad zayebistością figurki Leona - a do czego on jest "potrzebny"? Będziecie go przebierać? Bawić się nim w dom z Barbie swojej siostry? Te klucze są tak samo sensowne, jak wszystko inne, co ładują do kolekcjonerek - dla zbieraczy tego typu rzeczy to fajny item, dla reszty niepotrzebny bibelot, jak wszystko oprócz pudełka z grą.
-
Metro Exodus
Zapomniałem, że z Ciebie taki młodzik Ja tam w szkole miałem rosyjski - "ałfawit uzie my znajem..." itd. Choć wszystko fonetycznie ogarniałem, bo z tym pisaniem to do dziś mam problemy (odczytam, ale będzie to dukanie analfabety)
-
Nioh
Ja grałem w alphę i betę i byłem zachwycony, a od pełniaka się odbiłem i mimo kilku prób wciąż nie mogę się przekonać - ale u mnie może być to efekt przedawkowania soulsów wszelakich, więc to niekoniecznie wina samej gry. Choć nie przeczę, że wolę spokojniejsze DSy - tutaj jest ciut za szybko i za skillowo dla mnie, jako manualnego melepety
-
Spider-Man
No historyjka i postacie to jedne z mocniejszych punktów tego szpila - aż sam byłem zaskoczony, jak dobrze im o wyszło.
-
Assassins Creed: Odyssey
Dla mnie jest dynamiczny i intuicyjny - aktualnie gram w Origins i pierwszy raz w historii serii system walki jest dla mnie przyjemny właśnie przez tę jego "soulsowatość". Przy Syndicate też rzygałem, więc rozumiem, no i szanuję Twoje zdanie, skoro piszesz z doświadczenia - po prostu się z nim nie zgadzam i uważam ża czepianie się na wyrost.
-
Assassins Creed: Odyssey
Tak może napisać tylko psychohejter tej serii, który zupełnie nie ma o niej pojęcia i powtarza zasłyszane bzdury, nie poddając ich samodzielnej weryfikacji - nie dość, że system walki zmieniał się wraz z różnymi odsłonami (choć "pakietowo", nie z odsłony na odsłonę), to jeszcze ten w Origins swoją konstrukcją idzie w souls-lajki, oferując uniki, blokowanie, parowanie tarczą, lockowanie się na celu - ogólnie wszystko to, co mamy w Lords of the Fallen czy Dark Souls chociażby. W pierwszych odsłonach, w sumie do Rogue włącznie, to był zwykły festiwal QTE i wciskania kontry w odpowiednim momencie, najczęściej w sytuacjach, gdy byliśmy otoczeni przez grupkę wrogów, w Unity się to zmieniło na coś, co przypominało choćby walkę w Wiedźminie 3 (choć bez tych efektownych chołubców i piruetów), a od egipskiej odsłony mamy tak jak napisałem - normalny, soulsowy system walki.
-
Uncharted: The Nathan Drake Collection
No nie od dziś wiadomo, że Crushing, podobnie jak Veteran w CoD, to zwyczajnie tania zagrywka z przesunięciem suwaków absurdu do granic akceptowalności - nie ma to nic wspólnego z dobrze przemyślanym, wymagającym, ale też uczciwym poziomem trudności.