-
Postów
12 288 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Ale nie róbmy z tego Telltale. Jaka "przeciętna rozgrywka"? Koledze się chyba NIERy pomyliły... W części pierwszej to jeszcze bym się zgodził, ale tutaj? Rozgrywka i żonglowanie wieloma różnymi rodzajami gameplayu to da mnie największy plus tego nietuzinkowego tytułu.
-
Na G8, w okolicach kapliczki Green Cape jest malowniczy obszar nad klifem, mały stawek a tam zwierzaki, o których istnieniu na PS2 nie miałem pojęcia (chyba nigdy nie zapuszczałem się w te tereny). No i Agro przystanął, żeby się nawodnić - chyba zaczynam czuć do niego sympatię
-
Fak, to może ja mam jakąś lipną wersję, bo mi się dobrze grało właśnie przez pierwsze 10h, a później mapa stanęła otworem i gdzie bym nie poszedł to sromotne wpier.dol, więc gierka przestała mnie bawić.
-
No to przecież znów będziemy mieli czarnego w roli Kratosa. Co prawda będzie to ten Jabba (czy jak mu tam było) z serialu Gwiezdne Wrota, ale kolor skóry się zgadza
-
Gdzie tam masz obelgę? Ty nie reaguj za Ryo, bo jeśli uznałby to za obraźliwe to sam by się na ten temat wypowiedział. Mniej więcej się znamy, graliśmy razem trochę w The Division, więc uznałem, że taki koleżeński kuksaniec pod żebra nie będzie niczym nadzwyczajnym. Grzecznie prosiłbym o nie wpier.dalanie się następnym razem, taknieok?
-
He he he... Miałem to samo, jak grałem w demo. Ginąłem jak szmata i w końcu wygrał Normal. Tłumaczyłem sobie to tak, że w końcu gra jest japońska, więc Normal w takowej to żaden wstyd Zresztą gdy nie ma trofika za poziom trudności, to nigdy nie odpalam wyżej niż Normal - ja nie muszę być hardkorem, no i nie mam na to czasu w przeciwieństwie do bezrobotnych filmowców
-
Czyli sytuacja podobna jak z The Last Guardian - w dniu premiery żadna z sieciówek w Gdańsku nie miała (oprócz Saturna, który miał kolekcjonerki i bundle z konsolą, ale samej gierki nie). Wtedy udało mi się w maleńkim sklepiku, gdzie koleś miał rzut z UK, teraz nie ma tak różowo PS. Właśnie ubiłem szóstego kolosa, więc chyba doszedłem do miejsca, gdzie na PS2 porzuciłem gierkę (tak mi się wydaje, że po szóstym, już nie pamiętam - jak znajdę siódmego to będę wiedział, czy już się poznaliśmy).
-
Heh, jaka wieś ten Gdańsk - w Saturnie wciąż czekają na swoją dostawę, a w empiku taki poinformowany personel, że mojej żonie typek powiedział, że "wersja pudełkowa nie istnieje i to jest cyfrówka do pobrania z PS Store", mimo że wysłałem jej mmsem zdjęcie, które ktoś tutaj wrzucał, a ona mu to pokazała Czyli jednak zdążę ograć remastera przed otrzymaniem remake'u
-
OK, to ciekawy punkt widzenia. Fajnie czasem poczytać mądrego Ale pamiętaj - są jeszcze jaszczurki i owoce - a z grzbietu Agro ciężko cokolwiek dostrzec i czegoś nie ominąć
-
To zminusuj moje posty kilka stron wstecz i jeszcze w kilku innych tematach, bo tylko to najwyraźniej cię uspokaja. Spoko, jak już wiem, to mnie nie boli, po prostu parę skoków miałem nieudanych i trochę bolało, gdy trzeba było znów pływać kawał drogi
-
Bo tam trzeba było wisząc na rękach przeskoczyć na przeciwległą platformę, a sterowanie jest archaiczne. W dzisiejszych gierkach (Uncharted np, choć pamiętam, że w Prince of Persia Sands of Time też to było), postać sygnalizuje odpowiednim wychyleniem, czasem wyciągnięciem ręki, w którą stronę ma zamiar się odbić - tutaj musiałem poszukać w necie, że za każdym razem jest to gałka w dół i skok.
-
Ja dziś ubiłem trzeciego dopiero (na PS3), ale co się naebauem, żeby najpierw dostać się na arenę, a później na niego Całe szczęście, że coś tam pamiętam z PS2, bo inaczej pewnie walka trwałaby dużo dłużej, ale i tak nie wyobrażam sobie speedruna... Najgorsze jest jednak to, że planowałem tego remastera ukończyć przed otrzymaniem remake'u, ale się chyba nie uda, bo żona własnie wyszła z roboty i zameldowała mi, że śmiga do Saturna po gierkę... Ech... jak żyć?
-
Yhm, ale ja mam na tym jeździć, to środek transportu w grze, w której jesteśmy zmuszani do przemierzania olbrzymich połaci pustego terenu... W The Last Guardian to zrozumiałe, bo my się mamy z tym stworzeniem dogadać. Plus to tylko towarzysz, okazjonalnie ujeżdżany. A tutaj? To podobno mój zaufany wierzchowiec, więc jakiejś dyscypliny wymagam
-
No skoro Wam nic nie przeszkadzało to raczej nie mamy o czym rozmawiać, bo sterowanie tym bydlęciem to jest jakiś niesmaczny żart, a jego bezwładność i nieumiejętność trzymania linii prostej w biegu jest strasznie wkoorviająca. Pływająca kamera sprawy oczywiście nie ułatwia. Ale dość już o wersji oryginalnej/remasterze. Dziś żona przyniesie mi nową odsłonę, więc sprawdzę jak jest tutaj i oczywiście dam Wam znać
-
Czemu? Według mnie - dorastał. Taki Splinter Cell był tym, czego młody fan MGS potrzebował, bo nie mógł już znieść flamenco-wampirów i górnolotnej japońskiej naiwności i fabularnej żenady - poważna, wręcz "realistyczna" konwencja to coś, czego wtedy nie było i robiło to niesamowite wrażenie. Po prostu za czasów PSX nie było wyboru - grało się tylko w japońszczyznę, bo tylko to było (czasem jakiś Crash czy inny MediEvil i tyle). Czasy PS2 to właśnie większa ilość bliższych sercu i umysłowi przeciętnego Europejczyka produkcji, dzięki czemu nie musiałem po raz kolejny uczestniczyć w ratowaniu wszechświata przez grupkę dwunastolatków walczących z krwiożerczymi żelkami, które mają oczy... Jeśli Ty tu widzisz "cofanie się w rozwoju" to Twój problem, skoro musisz uciekać się do personalnych ataków, żeby bronić gierki, której ja nawet nie atakuję. Niekoniecznie. Rozumiem, że nie chce Ci się czytać wszystkiego, co napisałem, ale odniosłem się również do historii czy innych zabiegów narracyjnych. No i nawet jeśli bym się zgodził z tym, co teraz napisałeś... Niektórzy odmawiają bycia zayebistym tytułem grze The Last Guardian, tylko dlatego, że kamera czasem świruje i animacja nie jest płynna - można? Można...
-
Ale w sensie? Bo może teraz takowym będzie. W oryginale (i jego remasterze) to NAJGORSZY koń w historii gejmingu - tak skopanego sterowania tym zwierzakiem nie posiada chyba żadna inna gra. Jeśli mam ochotę chwalić wiedźmińską Płotkę to chyba coś jest z tym Agro nie tak. Odpal oryginał, zdejmij różowe okulary nostalgii i jeszcze raz, z pełnym przekonaniem napisz mi, że to "najlepszy koń"...
-
Ale zdanie niżej napisałem coś w stylu "Albo inaczej - nie każdego robi to samo, każdy ma wrażliwość na inne czynniki itp" (uproszczony cytat z głowy, nie chce mi się grzebać), więc tonowałem moją wypowiedź, żeby właśnie nie brzmiała jak "jedyna słuszna prawda". No i jak najbardziej rozumiem jaranie się gierkami przez innych hejtowanymi - TLG to świetny przykład, The Order już niekoniecznie (za 50zł spoko gierka, ale jakbym wydał 250 na premierę...), a Yooka Laylee wciąż nie sprawdziłem, ale jak zobaczyłem na pudełku logo team 17 to mój wewnętrzny amigowiec leciutko się wzruszył
-
Ale mi nawet nie chodzi o animację, bo ona była płynna nawet na PS4Plebs. Biednego wykonania świata przedstawionego i kartonowych budynków z niewidzianymi ścianami PRO nie podrasuje. No i nie jestem PeCetowcem, nie mam w zwyczaju upgrade'ować sprzętów na których gram - kupiłem PS4 i tak zostanie, a następną konsolą będzie PS5. Ale ja jestem jak najbardziej za tym, żeby kontynuacja (czy tam następna część, bo przecież może być zupełnie nowa opowieść) powstała. Ja widzę, że jak tylko ktoś nie rozpływa się w zachwytach nad zayebistością gierki Yoko Taro to od razu ludzie mają wrażenie, że ją hejtuje. Może tak nie operujmy skrajnościami zarówno z jednej, jak i drugiej strony? Ja napisałem, że gierka jest fajna, zdecydowanie mniej niż 8/10 bym nie dał, czyli to nadal przedział "bardzo dobra". Na metacritic średnia wynosi 88, więc jakoś strasznej krzywdy chyba moją opinią nie wyrządzam? Ja po prostu tonuję nastroje tutaj i tyle. Mi ogólnie również, ale mimo wszystko zawsze mam pewną dozę rezerwy dla typowo japońskich postaci, bo jednak różnice kulturowe powodują, że na pewne rzeczy czasem patrzę z przymrużeniem oka itp. Ogólnie jednak była to chyba pierwsza tak bardzo japońska gierka, którą przeszedłem, od czasów PS2 (no ok, druga, bo jednak najpierw był oryginalny NIER), więc musiała mi podejść, bo wcześniej odbijałem się od MGR czy Bayonetty np. Ja nic nikomu nie wmawiam, piszę jak jest MOIM ZDANIEM. Ja nie widzę tu materiału na mesjasza i tyle. Nikomu jednak nie zabraniam tak uważać. I oczywiście cieszę się, że tak odważna gameplayowo i fabularnie gierka wychodzi jako AAA - oby tego typu produkcji było jak najwięcej. Za czasów PSX 99% moich gier to była japońszczyzna, głównie FF, Vagrant Story czy inne Chrono Crossy, więc za młodu łykałem te klimaty jak gąbka, ale z czasem wyrosłem, no i też proporcje w gierkach odwracały się z każdą następną generacją - wychodziło dużo więcej "zachodnich" produkcji, więc siłą rzeczy człowiek przechodził na stronę God of Warów czy innych Splinter Cellów. Dopiero na PS4 zaczynam znów nieśmiało sięgać po typową japońszczyznę No i angielski znam perfect, praktycznie tylko po takiemu grywam (za wyjątkiem Wiedźmina ofc)
-
Ponadczasowa... To oczywiście jest niepodważalne, ale ten koń to ebany kryminał. Takiej technicznej spier.doliny to ja już dawno nie widziałem. Ta kobyła jest nie do opanowania, to już podczas sekwencji rodeo w RDR czułem większą kontrolę niż tutaj nad tym bezwładnym, czarnym bydlęciem. Może Ueda już wtedy implementował zwierzakom "geny nieposłuszeństwa", żeby sprawiały wrażenie bardziej żywych... No i kamera to dramat - teraz należałoby przeprosić TLG, bo od czasu Kolosów to jednak spory postęp poczyniono PISZĘ O WRAŻENIACH Z REMASTERA NA PS3 (ostatni raz, obiecuję), żeby nikt nie odniósł mylnego wrażenia, że narzekam na produkcję Bluepoint
-
Nie mówię, że nie wywołało to u mnie żadnych emocji, ale żeby mnie coś "rozje.bało"... Ogólnie gierka jest zbyt anime-japońska, więc może przez to też podchodzę do niej z rezerwą. Taki The Last Guardian mnie "rozje.bał" i wycisnął ze mnie autentyczne łzy na zakończenie - nie potrzebował do tego ani dialogów, ani wielowątkowej fabuły opowiadanej za pomocą różnorodnych środków przekazu. To nie ze mną jest coś nie tak, tylko ten tytuł w tej warstwie wcale nie dostarcza tyle, ile usiłuje się tu ludziom wmawiać. Albo inaczej - każdy ma inny punkt nacisku i inny poziom wrażliwości, do tego jeszcze różne rzeczy go triggerują - najwyraźniej NieR Automata operował na innym poziomie, który dla mnie jest w miarę obojętny, a Ciebie ruszył, bo to najwyraźniej Twoja częstotliwość - i tyle.
-
To już prędzej właśnie za ten gameplay bym ją genialną określił, zwłaszcza na tle 90% dzisiejszych produkcji. Fabularnie nie zrobiło mnie aż tak bardzo, no ale tak jak pisałem - być może zbyt wiele się spodziewałem po Yoko Taro, zwłaszcza po ograniu części pierwszej. Rozumiem że osoby nie zaznajomione z poprzedniczką mogły mieć ciekawsze doznania.
-
Do tego większa swoboda... Wyczuwam tu trochę takie Homefront the Revolution (nie bijcie, ale klimacik tam zacny był, a i wizualia wysokiej klasy, bo na CryEngine to chyba tylko Polacy potrafią paszteta zrobić) - otwarte lokacje, post-apo, sporo miejsc do splądrowania, jakiś crafting. W poprzednich częściach najbardziej podobały mi się etapy na powierzchni - te bagna w Last Light, to przecieranie mokrej szybki ręką, to nerwowe szukanie kolejnego filtra do maski... Jeśli w Exodus będzie tego typu atrakcji więcej to jaram się tym bardziej.
-
Ja przez te wasze zachwyty odpaliłem PS3 i właśnie ubiłem dwa pierwsze Kolosy... Ło matulu - ta muzyka przy starciu z drugim Chyba yebnę sobie szybkie przejście w tej wersji, żeby później sobie porównanie zrobić, jak już odpalę to na PS4
-
Choć samo machanie orężem było lepiej zrobione w Dead Island. Tutaj niestety obłożyli pada tyloma funkcjami, że nie dało rady, ale pamiętam, że na początku był to dla mnie trochę zawód, że nie da się już gałką kierować ostrza tam, gdzie sobie zażyczymy.
-
Oby nie - wtedy możemy się wymienić