
Treść opublikowana przez Wredny
-
NieR: Automata
Czemu? Według mnie - dorastał. Taki Splinter Cell był tym, czego młody fan MGS potrzebował, bo nie mógł już znieść flamenco-wampirów i górnolotnej japońskiej naiwności i fabularnej żenady - poważna, wręcz "realistyczna" konwencja to coś, czego wtedy nie było i robiło to niesamowite wrażenie. Po prostu za czasów PSX nie było wyboru - grało się tylko w japońszczyznę, bo tylko to było (czasem jakiś Crash czy inny MediEvil i tyle). Czasy PS2 to właśnie większa ilość bliższych sercu i umysłowi przeciętnego Europejczyka produkcji, dzięki czemu nie musiałem po raz kolejny uczestniczyć w ratowaniu wszechświata przez grupkę dwunastolatków walczących z krwiożerczymi żelkami, które mają oczy... Jeśli Ty tu widzisz "cofanie się w rozwoju" to Twój problem, skoro musisz uciekać się do personalnych ataków, żeby bronić gierki, której ja nawet nie atakuję. Niekoniecznie. Rozumiem, że nie chce Ci się czytać wszystkiego, co napisałem, ale odniosłem się również do historii czy innych zabiegów narracyjnych. No i nawet jeśli bym się zgodził z tym, co teraz napisałeś... Niektórzy odmawiają bycia zayebistym tytułem grze The Last Guardian, tylko dlatego, że kamera czasem świruje i animacja nie jest płynna - można? Można...
-
Shadow of the Colossus Remake
Ale w sensie? Bo może teraz takowym będzie. W oryginale (i jego remasterze) to NAJGORSZY koń w historii gejmingu - tak skopanego sterowania tym zwierzakiem nie posiada chyba żadna inna gra. Jeśli mam ochotę chwalić wiedźmińską Płotkę to chyba coś jest z tym Agro nie tak. Odpal oryginał, zdejmij różowe okulary nostalgii i jeszcze raz, z pełnym przekonaniem napisz mi, że to "najlepszy koń"...
-
NieR: Automata
Ale zdanie niżej napisałem coś w stylu "Albo inaczej - nie każdego robi to samo, każdy ma wrażliwość na inne czynniki itp" (uproszczony cytat z głowy, nie chce mi się grzebać), więc tonowałem moją wypowiedź, żeby właśnie nie brzmiała jak "jedyna słuszna prawda". No i jak najbardziej rozumiem jaranie się gierkami przez innych hejtowanymi - TLG to świetny przykład, The Order już niekoniecznie (za 50zł spoko gierka, ale jakbym wydał 250 na premierę...), a Yooka Laylee wciąż nie sprawdziłem, ale jak zobaczyłem na pudełku logo team 17 to mój wewnętrzny amigowiec leciutko się wzruszył
-
NieR: Automata
Ale mi nawet nie chodzi o animację, bo ona była płynna nawet na PS4Plebs. Biednego wykonania świata przedstawionego i kartonowych budynków z niewidzianymi ścianami PRO nie podrasuje. No i nie jestem PeCetowcem, nie mam w zwyczaju upgrade'ować sprzętów na których gram - kupiłem PS4 i tak zostanie, a następną konsolą będzie PS5. Ale ja jestem jak najbardziej za tym, żeby kontynuacja (czy tam następna część, bo przecież może być zupełnie nowa opowieść) powstała. Ja widzę, że jak tylko ktoś nie rozpływa się w zachwytach nad zayebistością gierki Yoko Taro to od razu ludzie mają wrażenie, że ją hejtuje. Może tak nie operujmy skrajnościami zarówno z jednej, jak i drugiej strony? Ja napisałem, że gierka jest fajna, zdecydowanie mniej niż 8/10 bym nie dał, czyli to nadal przedział "bardzo dobra". Na metacritic średnia wynosi 88, więc jakoś strasznej krzywdy chyba moją opinią nie wyrządzam? Ja po prostu tonuję nastroje tutaj i tyle. Mi ogólnie również, ale mimo wszystko zawsze mam pewną dozę rezerwy dla typowo japońskich postaci, bo jednak różnice kulturowe powodują, że na pewne rzeczy czasem patrzę z przymrużeniem oka itp. Ogólnie jednak była to chyba pierwsza tak bardzo japońska gierka, którą przeszedłem, od czasów PS2 (no ok, druga, bo jednak najpierw był oryginalny NIER), więc musiała mi podejść, bo wcześniej odbijałem się od MGR czy Bayonetty np. Ja nic nikomu nie wmawiam, piszę jak jest MOIM ZDANIEM. Ja nie widzę tu materiału na mesjasza i tyle. Nikomu jednak nie zabraniam tak uważać. I oczywiście cieszę się, że tak odważna gameplayowo i fabularnie gierka wychodzi jako AAA - oby tego typu produkcji było jak najwięcej. Za czasów PSX 99% moich gier to była japońszczyzna, głównie FF, Vagrant Story czy inne Chrono Crossy, więc za młodu łykałem te klimaty jak gąbka, ale z czasem wyrosłem, no i też proporcje w gierkach odwracały się z każdą następną generacją - wychodziło dużo więcej "zachodnich" produkcji, więc siłą rzeczy człowiek przechodził na stronę God of Warów czy innych Splinter Cellów. Dopiero na PS4 zaczynam znów nieśmiało sięgać po typową japońszczyznę No i angielski znam perfect, praktycznie tylko po takiemu grywam (za wyjątkiem Wiedźmina ofc)
-
Shadow of the Colossus Remake
Ponadczasowa... To oczywiście jest niepodważalne, ale ten koń to ebany kryminał. Takiej technicznej spier.doliny to ja już dawno nie widziałem. Ta kobyła jest nie do opanowania, to już podczas sekwencji rodeo w RDR czułem większą kontrolę niż tutaj nad tym bezwładnym, czarnym bydlęciem. Może Ueda już wtedy implementował zwierzakom "geny nieposłuszeństwa", żeby sprawiały wrażenie bardziej żywych... No i kamera to dramat - teraz należałoby przeprosić TLG, bo od czasu Kolosów to jednak spory postęp poczyniono PISZĘ O WRAŻENIACH Z REMASTERA NA PS3 (ostatni raz, obiecuję), żeby nikt nie odniósł mylnego wrażenia, że narzekam na produkcję Bluepoint
-
NieR: Automata
Nie mówię, że nie wywołało to u mnie żadnych emocji, ale żeby mnie coś "rozje.bało"... Ogólnie gierka jest zbyt anime-japońska, więc może przez to też podchodzę do niej z rezerwą. Taki The Last Guardian mnie "rozje.bał" i wycisnął ze mnie autentyczne łzy na zakończenie - nie potrzebował do tego ani dialogów, ani wielowątkowej fabuły opowiadanej za pomocą różnorodnych środków przekazu. To nie ze mną jest coś nie tak, tylko ten tytuł w tej warstwie wcale nie dostarcza tyle, ile usiłuje się tu ludziom wmawiać. Albo inaczej - każdy ma inny punkt nacisku i inny poziom wrażliwości, do tego jeszcze różne rzeczy go triggerują - najwyraźniej NieR Automata operował na innym poziomie, który dla mnie jest w miarę obojętny, a Ciebie ruszył, bo to najwyraźniej Twoja częstotliwość - i tyle.
-
NieR: Automata
To już prędzej właśnie za ten gameplay bym ją genialną określił, zwłaszcza na tle 90% dzisiejszych produkcji. Fabularnie nie zrobiło mnie aż tak bardzo, no ale tak jak pisałem - być może zbyt wiele się spodziewałem po Yoko Taro, zwłaszcza po ograniu części pierwszej. Rozumiem że osoby nie zaznajomione z poprzedniczką mogły mieć ciekawsze doznania.
-
Metro Exodus
Do tego większa swoboda... Wyczuwam tu trochę takie Homefront the Revolution (nie bijcie, ale klimacik tam zacny był, a i wizualia wysokiej klasy, bo na CryEngine to chyba tylko Polacy potrafią paszteta zrobić) - otwarte lokacje, post-apo, sporo miejsc do splądrowania, jakiś crafting. W poprzednich częściach najbardziej podobały mi się etapy na powierzchni - te bagna w Last Light, to przecieranie mokrej szybki ręką, to nerwowe szukanie kolejnego filtra do maski... Jeśli w Exodus będzie tego typu atrakcji więcej to jaram się tym bardziej.
-
Shadow of the Colossus Remake
Ja przez te wasze zachwyty odpaliłem PS3 i właśnie ubiłem dwa pierwsze Kolosy... Ło matulu - ta muzyka przy starciu z drugim Chyba yebnę sobie szybkie przejście w tej wersji, żeby później sobie porównanie zrobić, jak już odpalę to na PS4
-
Dying Light
Choć samo machanie orężem było lepiej zrobione w Dead Island. Tutaj niestety obłożyli pada tyloma funkcjami, że nie dało rady, ale pamiętam, że na początku był to dla mnie trochę zawód, że nie da się już gałką kierować ostrza tam, gdzie sobie zażyczymy.
-
Shadow of the Colossus Remake
Oby nie - wtedy możemy się wymienić
-
NieR: Automata
Nie no ja przeszedłem prawilnie 3 razy, poznałem całość, te różne mini zakończenia również, Sidequesty też w 90% zrobione i ogólnie platynka siedzi. Rozumiem też zachwyty nad nietuzinkowym gameplayem, jego zróżnicowaniem, umiejętnym żonglowaniem jego różnymi rodzajami, ciągłym zaangażowaniem gracza we wciskanie przycisków, zmianami perspektywy a nawet gatunku... Może w dzisiejszych czasach, pełnych UBIszajsboxów i pseudo-fpsów bez kampanii to faktycznie jest jakieś wyjątkowe, ale nadal - dla mnie gierka bardzo dobra, 8/10 jak nic, ale... Nie chcę się czepiać na siłę, bo Automata zdecydowanie na to nie zasługuje, ale technicznie, graficznie to nic nadzwyczajnego np. Oczywiście - nie to jest najważniejsze, ale staram się jak mogę kluczyć, żeby nie powiedzieć wprost, że fabuła to też nie jest niewiadomo jaki mindfuc.k, żebym pisał pieśni pochwalne. Owszem, gierka jest po japońsku poryta (i to tak Kojima/Suda/Taro-style), ma sporo twistów, sporo zayebistych motywów, ale... No nie wiem. Dodam również, że wyciągnąłem z gierki więcej niż wielu w tym temacie, bo wcześniej trzykrotnie zaliczyłem również pierwszego NIER, więc wyłapałem masę smaczków i nawiązań. Choć to też może być źródłem mojego podejścia - właśnie tam zobaczyłem jak ekipa potrafi zaskakiwać i żonglować różnymi pomysłami, więc może dlatego w Automacie nie robi mnie to tak, jak wielu tutaj...
-
NieR: Automata
Też mnie zastanawiają te wszystkie górnolotne stwierdzenia. Oczywiście - to świetna i nietuzinkowa pozycja, ale żeby zaraz jakiegoś mesjasza z niej robić? No sorry, ale aż tak zayebista nie jest.
-
Assassin’s Creed: Rogue
Jeśli chodzi o trofea, to ani w Black Flag, ani w Rogue nie było trzeba biegać za szantami, skrzynkami, czy fragmentami animusa - to wszystko opcjonalne zabawy, ale nic do nich nie zmuszało (oprócz naszej wrodzonej "nerwicy natręctw" ewentualnie). W Black Flag nie przeszkodziło mi to w zebraniu dosłownie WSZYSTKIEGO, ale w Rogue już mi się tak nie chciało (choć oczywiście sporo wyczyściłem). Rogue ma dużo więcej innych czynności, które zastępują nudne otwieranie skrzynek - te wszystkie osady, magazyny, konwoje - tu chciało mi się wymiotować czasem
-
Shadow of the Colossus Remake
Wciskając R3 odpalasz zmysł wędrowca, a będąc na czubku głowy kolosa możesz za pomocą kółka synchronizować mapę... Ogólnie to fakju i nienawidzę was wszystkich. Z racji tego, że nie chce mi się drugi raz doopy z domu ruszyć na miasto (jutro może żonę wyślę), muszę przełączyć kabelki i odpalam Kolosy na PS3
-
Elite: Dangerous
Bo tak jest - mnie też to kręci, bo nie każdy ma chęci i samozaparcie na coś takiego. Praktycznie wszystkie moje rzadkie trofea wg PSN Profiles pochodzą właśnie z tej gry I nam byłoby łatwiej, bo nie walczylibyśmy tyle z randomami, czy chociażby z nudą przy kilkudziesięciominutowym oczekiwaniu na brakujące ogniwo, żeby mecz odpalił... Gdyby babcia miała wąsy... My mamy to już za sobą, przed Tobą masa roboty i szczerze życzę Ci, byś znalazł się w ELITE'arnym gronie dumnych "pięćdziesiątek" w CQC.. Ale na mnie nie licz - w multi już moja noga nie postanie
-
Shadow of the Colossus Remake
Z tego co pamiętam, to w niektórych walkach Agro jest niezbędny.
-
Platinum Club
Ja mam nadzieję, że @ciwa22 żartował (z czego jest w sumie tu znany) i ironizował, bo jeśli to było na poważnie... Nieeee... to musiała być ironia.
-
Shadow of the Colossus Remake
To mnie właśnie kiedyś drażniło. Pamiętam, że wcześniej grałem w GUN (taki pierwowzór RDR od Neversoft) i tam jazda na koniu była przyjemnością, a później jak zobaczyłem tego Agro, jego krzywe i rozbrykane na różne strony kończyny, do tego jego nienaturalny rozmiar (Japończycy ogólnie mają chyba problemy z proporcjami zwierzaków, bo te dziki w NieR Automata to też jakieś mutanty), a także ta bezwładność i dziwne sterowanie... No przeszkadzało mi to strasznie, niepotrzebnie to udziwnione było. Zwłaszcza że po latach RDR pokazał, jak się powinno końskie sekcje jeżdżone robić (choć takie Assassin's Creed II i Uncharted 3 pokazały, że jednak nie wszyscy potrafią). Czyli tutaj jest podobnie kijowo jak w pierwowzorze? No cóż, mimo wszystko nie jest to jakaś straszna wada i wrzucę to do worka z napisem "Nostalgiczne smaczki", ale miałem nadzieję, że Bluepoint to poprawi.
-
Dying Light
Najlepsze, co w tematyce zombie mogło się graczom przydarzyć. Techland robił przymiarki za pomocą Dead Island, ale Dying Light to zdecydowanie ze dwie ligi wyżej (choć DI również uwielbiam). Oczywiście osoby uczulone na farkrajowe sandboxy mogą marudzić, ale dla mnie to wzór, jak zrobić takiego FC, tyle że dla odmiany - ciekawego, wciągającego i nie zamulającego.
-
Dying Light
Uwielbiam wrocławskie zombiaki, ale... Czy to się sprzedało na poziomie satysfakcjonującym dla wydawcy, żeby oczekiwać kontynuacji w najbliższym czasie? Tak pytam, bo w sumie nigdy nie sprawdzałem danych w tym temacie.
-
Metro Exodus
Wczoraj zobaczyłem ten obrazek w temacie i miałem napisać dokładnie to samo - gierka niby wychodzi w tym roku, a nie widzieliśmy ani skrawka (prawdziwego!) gameplayu. Co prawda u mnie to i tak day-one, bo uwielbiam te klimaty, a w crapa raczej trudno mi uwierzyć, ale mimo wszystko jakiś grywalny fragment mogliby zaprezentować.
-
Elite: Dangerous
Bez dodatkowych środków ludzkich się nie obejdzie. Jak z Figusiem tutaj pisaliśmy, to zostaliśmy kompletnie zlani. Ja zacząłem szukać na facebooku, w dwóch polskich społecznościach to wtedy nawet on się śmiał ze mnie i szydził... Znalazło się niby chętnych 8 osób, z czego tylko 2 z nami grało, a jednego w locie (dosłownie, bo latał w jednym z meczów) żeśmy zwerbowali do ekipy. Mało kto ma na tyle wyebane w swoje życie, żeby usiedział przy takim grindzie
-
Platinum Club
Z pierwszym zdaniem zgadzam się całkowicie - nuda, powtarzalność, czas poświęcony - te wszystkie czynniki również powinny wpływać na naszą ocenę tzw "trudności w zdobyciu platyny". Co do opinii na temat samej gierki - generalnie się podpisuję, aczkolwiek technicznie to w sumie bubel był. Nieumiejętne zastosowanie Unreal Engine (chyba, już nie pamiętam), powodowało chamskie doczytywanie tekstur, animacja dropiła, a do tego ten HUBowy świat i loadingi pomiędzy lokacjami... Amerykański developer ogarnął za to sprawy fabularne - historyjka ciekawa, klimacik konkretny, Jim to mega fajna postać... Multi... Raczej słabe, znów - głównie przez skopane technikalia, ale ja w nie grałem normalnie, bo gierkę kupiłem na premierę, więc praktycznie nie musiałem boostować. Moja opinia o platynce z przed ponad czterech lat wyglądała tak:
-
Elite: Dangerous
@Kyo - to jak? Piszesz się na to? Co to dla Ciebie kolejne 60h w tym zayebistym multi...