
Treść opublikowana przez Wredny
-
The Surge
Ależ ta gra jest dobra :banderas: Ogólnie uwielbiam "soulsy", ale od ostatniego ich przedawkowania nie mogę się ponownie przemóc. O tym wiedziałem, że chcę kiedyś kupić, więc nawet demo nie sprawdzałem, tylko ostatnio zgarnąłem w niezłej cenie... No i jest tak dobrze, że nawet długo wyczekiwane Frozen Wilds do Horizona poszło w odstawkę. Niby chwilami mam dość, ale jak tylko wyłączę i zmieniam grę, to zaraz i tak chcę szatkować ludziki w egzoszkieletach :) I tak jak Pan Czezare pisał - konstrukcje poziomów to yebaniutki majstersztyk. Może nie jest to poziom pierwszego Dark Souls, bo tam jednak skala świata była większa i różne regiony były ze sobą płynnie połączone, ale w obrębie jednego obszaru to super przemyślane cudeńko. No i ten system walki oraz lootu - soczysta sprawa. Drugi boss mną na razie zamiata, ale jest dobrze - niby strategię mam - pozostaje kwestia realizacji :)
-
Wolfenstein 2: New Colossus
Umiejętności (perki) mam już praktycznie na maxa - nie trzeba nawet zwracać na to jakiejś szczególnej uwagi, bo się kumulują, nawet jak zginiemy, a ginąłem na tyle często, że wymaksowałem wszystko oprócz tych dwóch pozostałych "contraptions" (jeszcze ich nie znalazłem w side-questach) i tego perka z odrzucaniem granatów - jak na razie tylko jeden kill w ten sposób zaliczony, bo ciężko ogólnie się połapać, gdzie te granaty lądują. No i ogólnie dzięki temu systemowi gra staje się łatwiejsza, bo BJ się ciągle rozwija i dostaje bonusy do obrażeń itp.
- Wolfenstein 2: New Colossus
-
NieR: Automata
No i ogólnie jest szaro bura - po takim Horizon to jakbym się cofnął do czasów PS2. Poza tym ubogie projekty poziomów, kartonowe domki... Sporo by się tego znalazło. Jest to jeden z moich ulubionych tytułów tego roku, ale nie oszukujmy się - 900p i ząbki na krawędziach to nie jedyne mankamenty jeśli chodzi o oprawę w tej świetnej produkcji.
- Wolfenstein 2: New Colossus
- Wolfenstein 2: New Colossus
-
The Last of Us Part II
No właśnie widzę, że nie za bardzo rozumiesz ten podział... Kratos, czy wszystko inne, w co graliśmy w dzieciństwie (bo ja też w wieku 13 lat katowałem MKII czy uprowadzałem ludzi w Syndicate), miało bardzo umowną grafikę i owszem - wtedy człowiekowi wydawało się, że to jest dosadna, realna przemoc, ale dziś wiemy jak sprawa się miała z pikselami w MKII czy kreskówkowym Kratosem. I nawet Wolfenstein II The New Colossus, który jest baaaaardzo gore, aż wręcz niesmaczny momentami, to ciągle jakiś pastisz, groteska, kreskówka poniekąd. A The Last of Us Part II operuje bardzo naturalnie wyglądającymi obrazami i to jest właśnie ta różnica. Żeby nie było - nie zajmuję żadnego krytycznego stanowiska. Uwielbiam TLoU, uwielbiam klimaty post-apo i serial TWD - tam nie takie akcje widziałem i uważam, że gra opowiadająca o takich klimatach musi poruszać i uderzać w mocne nuty, więc ja z tym trailerem problemu nie mam.
-
Wolfenstein 2: New Colossus
Skończyłem... Poziom trudności "Do or die!", czas 28h z hakiem. Wszystko co mi się nie podobało zdążyłem już opisać, tutaj powiem tylko tyle, że nadal starałem się zajrzeć w każdy kąt, ale już nie czytałem znalezionych pocztówek/gazet itp. Na powyższy czas składa się wątek główny na dość wymagającym poziomie trudności, plus jedne odwiedziny na farmie, w celu ubicia Uberkomendanta (słabo zaprojektowana miejscówka - na stealth praktycznie nie do zrobienia, choć za 30 razem prawie mi się udało). W porównaniu do części poprzedniej tutaj dużo większą rolę gra opowiadana historia, a nie gameplay i jest to dość mocno odczuwalne. Oczywiście strzelaniny są mega soczyste, miodne, poruszanie się jest super, 60fpsów robi robotę i w ogóle, ale cut-scenek jest mnóstwo, różnego rodzaju "czasowstrzymywaczy" również - idealne proporcje w The New Order zostały zachwiane na korzyść przedstawienia odjechanej i baaaardzo tarantinowskiej opowiastki. Czasem mam wrażenie, że twórcy przeginali dla samego przeginania, choć żadną scenką nie poczułem się jakoś wybitnie zniesmaczony, to spotkanie z Adolfem, czy ostatnia akcja z Anyą (czemu nikt ze Szwedów nie zrobił researchu, jak się powinno to imię pisać??) zahaczają o konkretną groteskę... Zakończenie sugeruje kontynuację, bo oczywiście niedosyt pozostaje, ale może tak miało być i ze względu na słabą sprzedaż nigdy takowej nie ujrzymy... Wrócę jeszcze podobijać kilka rzeczy, wykończyć wszystkie misje poboczne (bo to osobne levele, nie takie, które już widzieliśmy w singlu), ale to pewnie później - w każdym razie kolejny plus, bo to zawsze dodatkowa zawartość. Mimo wszystko... Chcę więcej takich tytułów. Mimo przemiany, jaką przeszła marka i pójścia w stronę groteski i absurdów to nadal świetna historyjka przerywana miodnym gameplayem. Bethesda to ostatni bastion gier stricte singlowych i mam nadzieję, że jeszcze długo ich wydawnictwa będą umilać mi jesienne wieczory. Zdecydowanie mocne 8/10 i choć nadal uważam poprzednią część ogólnie za lepszą to The New Colossus polecam z czystym sercem - mimo błędów, wad i niepotrzebnego miejscami rozdmuchania, to nadal produkcja z wysokiej półki i jeden z najlepszych tytułów tego roku (masakrycznie dobrego pod względem hiciorów).
- The Evil Within 2
- Wolfenstein 2: New Colossus
-
Horizon: Zero Dawn
Ciężko stwierdzić po wykonaniu zaledwie jednego side-questa, no i na poziom Wieśka bym się nie nastawiał, bo mimo podobieństw, to ciężary obydwu gier leżą gdzie indziej. W każdym razie zostając w temacie Geralta, to ta poboczna przygoda, którą zleciła mi pewna dziewczyna, która już nie może grać na rurach (kto grał ten wie), jest świetna i bardzo wieśkowa w swej konstrukcji. Zaczyna się banalnie, później dochodzi do tego jeszcze coś/ktoś, do tego fajne miejscówki... To zaledwie jeden przypadek, ale wygląda na to, że popracowali nad side-questami w kwestii rozmachu i rozbudowania.
-
Horizon: Zero Dawn
W końcu udało mi się rozpocząć Frozen Wilds... Dla tych, którzy się zastanawiają - w menu nie ma żadnej opcji, to po prostu nowy obszar na mapie, do którego polecają wybierać się dopiero po osiągnięciu 30. poziomu. Najpierw odpaliłem Continue, ale miałem save na NG+, dodatkowo na Ultra Hard, którego nie idzie zmienić - połowa mapy nie odkryta, bo za tym drugim przejściem robiłem tylko wątek główny, więc postanowiłem zmienić save. Całe szczęście miałem całą ich masę, więc wybrałem ostatni, który przeniósł mnie do ostatniej walki w fabule - z przyjemnością odbyłem ją po raz kolejny, ale niestety - gra znów cofa nas do momentu PRZED ostatecznym starciem. Piszę o tym w takiej formie ("niestety"), ponieważ miałem nadzieję, że akcja Frozen Wilds ma miejsce po wydarzeniach z podstawki, a tu znów przerywamy wątek główny, ignorujemy śmiertelne zagrożenie i mając w doopie losy planety, wyruszamy na spotkanie z przygodą (nawet Sylens zwraca na to uwagę, gdy "dzwoni" do Aloy). Ja wiem, że to sandbox i takie rzeczy od zawsze były i pewnie długo będą (olewanie super ważnego wątku głównego na rzecz zbierania pierdół), ale tu jest dodatek, więc naprawdę mogli umieścić go PO pokonaniu przeciwności w podstawce. To tyle, jeśli chodzi o narzekanie, bo cała reszta jest cudna - w końcu to Horizon, więc nie mogło być inaczej. Na razie ledwo dotarłem do wiochy Banuków, pogadałem z trzema postaciami, wziąłem jednego side-questa i zaraz śmigam spać, ale wiem, że będzie fajnie. Mróz jest tak siarczysty, że prawie bolą mnie uszy, jak biegam w tym śniegu. Oprócz zachowania wody względem Aloy, poprawili chyba reakcję białego puchu na zetknięcie z rudą, bo fajnie żłobi korytarze, czy rozdeptuje większe grudki. Do tego sam początek i płatki osiadające na tafli wody - idąc, robimy w tym ścieżkę - fajna sprawa. Pierwsza demoniczna maszyna za mną i było ostro, nawet na Normalu - będzie ciężko, jak dorwie mnie kilka takich. To na razie tyle, ale ledwo co odpaliłem i tak na gorąco chciałem się podzielić wrażeniami.
-
L.A. Noire
Nie no... Ty "nie ucz ojca dzieci robić" - trochę platyn wbiłem, więc znam procedury i wiem, że do znajdziek w open-world to bez YT ani rusz (chyba że gra nazywa się inFamous lub cokolwiek od UBI ostatnio). Wiem też, że wbijanie pucharków potrafi grę obrzydzić, więc nigdy na tej podstawie nie śmiałbym jej oceniać :)
-
Elite: Dangerous
Szkoda, że tak późno tu zajrzałem, bo już pewnie nie siedzisz w lobby... No i pewnie siedzielibyśmy tam tylko we dwóch
- Wolfenstein: The New Order
-
Assassin’s Creed: Origins
No wiesz - trochę różne targety, więc raczej kwestia gustu, bo przypuszczam, że w takim AC Origins nie postrzelam no nazioli w akompaniamencie ostrej muzy... Dla mnie nie było "wyboru", bo jak już pisałem - brałbym obydwie, ale że poprzednie dwa Assassiny jeszcze do zaliczenia, więc wybór Wolfa był jedynym słusznym w tym dniu (27.10.2017). AC poczeka, stanieje i raczej się nie zepsuje, więc nie ma tego złego... No i jutro Horizon dostaje dodatek - dwa open-worldy z łukiem na raz? Wybieram Aloy, bo jest fajniejsza niż Bayek :)
- The Evil Within 2
-
Nioh
Ja jeszcze nie zacząłem. Od lutego leży....... Tak to jest jak się ogrywa same molochy na kilkadziesiąt godzin. Jeden przez 2-3 miesiące. xd Za to gierka i DLCki kupione prawilnie w premierę za pełną cenę. Podobnie jak ja, z tym że zacząłem, obaliłem parę misji, ale porzuciłem i do tej pory nie wróciłem :) Tyle dobrego w tym roku, że ciężko to wszystko ograć.
-
The Order:1886
Nie zgadzam się, bo oprócz wymienionej przez Ciebie grafiki, gierka ma również świetnego bohatera, interesującą historię, klimacik i intrygujący świat wykreowany. Co z nią nie tak - każdy wie, ale jak już pisałem parę stron wcześniej - kupiłem za 70zł i za tę cenę jest jak najbardziej OK - problem mają ci, którzy na kampanię reklamową się nabrali i polecieli do sklepów w dniu premiery. Patrzę na Twój gamecard i widzę Life is Strange - ja przy The Order bawiłem się lepiej, bo jednak oprócz oglądania filmików, czasem można było POGRAĆ :)
-
Assassin’s Creed: Origins
Jakiś czas temu pisałem (już nawet nie pamiętam w którym temacie), że w jakikolwiek temat z nową grą bym nie wlazł, tam Bansai opisuje swoje wrażenia z grania, albo już nawet ukończenia i wrzuca filmiki z rozgrywki - to jest dzik nie z tej ziemi - na wszystko ma kasę i czas, ale tym ELITE to mnie konkretnie wtedy zaimponował :) Wracając jednak do Assassina - dobry filmik z tymi stealth killami - beka, że tak łatwo można to załatwić. Choć z drugiej strony reszta patrolujących przeciwników wcale nie wydawała się bardziej czujna od tych śpiących :)
-
Wolfenstein 2: New Colossus
Dokładnie, tak jak w The Evil Within 2 w trybie Classic ostatnio. Cóż, albo jest na to jakiś sposób, na który jeszcze nikt nie wpadł, albo poniosła ich fantazja i stworzyli calaka nie do wbicia. Tak czy siak wali mnie to, bo po tym jak w końcu uporałem się z killroome'em, który ostatnio mnie przyhamował i wkurzył, to gierka się pięknie rozkręciła i jest fajnie. Nadal - uważam, że przegięli z wieloma rzeczami i jedynka podobała mi się bardziej ze względu na dużo lepiej wyważone proporcje, ale dwójka to nadal świetny tytuł i raczej będę miło wspominał.
- Wolfenstein 2: New Colossus
- Dishonored 2
- The Last of Us Part II
-
Assassin’s Creed: Origins
Nie chodzi o fabułę, choć lubię, gdy wyłapuję jakieś smaczki. Tu chodzi o pewną ewolucję rozwiązań gameplayowych i technikalia - po prostu muszę grać po kolei i chooy :) Przemęczę się, tak jak pisałem - żeby dotrzeć do mojego upragnionego ACIII, musiałem zmierzyć się z nudnym i powtarzalnym AC, nudnym ACII i dopiero Brotherhood mi podszedł (Revelations również, bo to więcej tego samego było, plus klimat ciekawszy), więc tutaj może być podobny scenariusz - chcę zagrać w Origins, a po drodze może któraś z tych części mi się spodoba - na razie Unity jest fajne :)