-
Postów
12 273 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
O kuźwa - TAK! Najlepsze było to, że obydwie części DC (trzecią pomijam) były tak bardzo od siebie różne - pierwsza to taki Resident z dinusiami, a druga miała kombosy, masę strzelania, szybkie tempo - pamiętam, w jakim szoku byłem, że poszli w te stronę. Co by o Capcom nie mówić to w obrębie Residenta też często eksperymentowali (i piszę tu o głównej, numerowanej serii), raz lepiej, raz gorzej, ale dość często dodawali jakiś element, który na nowo definiował RE.
-
Dokładnie tak to widzę. Zajawka na max tydzień i do widzenia. Niezła oprawa, pojedynki 1 vs 1 bardzo fajne, ale dominacja z botami to jakaś chaotyczna i zlagowana wersja Dynasty Warriors. Do tego masa pierdół na ekranie, typowo UBI_style. Wydmuszka, ale od początku się na nią zapowiadała.
-
PS4 PRO i jego BOOST Mode trochę polepszył doświadczenie z JC3. Co prawda nadal tnie, ale znacznie szybciej zbiera się do wyjściowych 30fpsów
-
Jak nie będzie za to trofeów, to jadę na Normal :) Ale znając życie pewnie będą :)
-
Ja zagrałem ledwie ze trzy meczyki i o ile pojedynki 1 vs 1 są zajefajne, tak dominacja z bandą botów to jakiś chaotyczny rozpierdziel rodem z Dynasty Warriors. Słabo zopytymalizowany chaotyczny rozpierdziel, należałoby dodać. Szał ciał, masa znaczników, nie wiadomo, w którą stronę się obrócić... Grafika i animacja całkiem przyjemne, ale sam gameplay... Jakieś to puste i bez większej głębi - ot, kolejna gra, która niby oferuje singla, ale tak naprawdę cała rozgrywka to tylko kolejne starcia z innymi graczami - jakoś nie jestem fanem tego typu szpilów.
-
Trochę w tym racji jest. Wczoraj oglądałem sobie gameplay z czwartej Onimushy (sam ledwo napocząłem lata temu na PS2 i rzuciłem w kąt - uroki posiadania piratów na kilogramy) u NRGeeka i to właśnie do tej odsłony porównałbym Nioha, jeśli chodzi o powierzchowność, bo wiadomo że reszta to Soulsy.
-
Mi For Honor kojarzy się z Dynasty Warriors, a Horizon z Wiedźminem - na podstawie tak powierzchownych skojarzeń wybieram produkcję GG :)
-
Najlepiej odpowie mu na to sam Geralt, rzuć kumplowi linkiem:
-
Najszybciej level wbija się grając samemu w trybe Watahy. Nudne to strasznie, wiem, ale nadal - to najszybsza droga.
-
Bardzo możliwe i na taki rozwój wypadków właśnie się nastawiam. Wszystko powyżej będzie przyjemnym zaskoczeniem, a jeśli będzie dokładnie tak jak piszesz to tylko się cieszyć, że na rynku wyląduje fajna alternatywa dla generycznych sandboxów od UBI i im podobnych (Mad Max np).
-
Pod względem...? Fabuły? Dialogów? Głównego bohatera? Klimatu? Ścieżki dźwiękowej? Modelu jazdy? Feelingu strzelania? Sterowania czarnuchem? Śmiem wątpić po ograniu triala (w sensie - wszystkie powyższe są lepsze w MIII). Jedyne czym W_D2 może górować to oprawa grficzna (a i to głównie dzięki oczoje.bnym kolorkom) oraz pewnie zróżnicowaniu w misjach (zakładam, bo MIII pod tym względem ssie, a w triala W_D2 zbyt krótko pograłem by mieć zdanie).
-
Taaaak... ten napis na dole pudełka może być jakąś wskazówką... Kolejne Destiny, gdzie bez neta nie pośmigasz i najwyżej obejrzysz ekran tytułowy - o ile tam w grze się w końcu zakochałem tak nienawidzę takiego rozwiązania (serwery off i mamy w domu bezużyteczny kawałek plastiku) i raczej FH nie jest dla mnie. Zaraz sprawdzę betę (jeśli jeszcze działa), ale od samego początku nie przemawia do mnie ten UBI-always online model gry.
-
Tu akurat pierd.olisz głupoty - pokaż mi sandboxa z lepszym modelem jazdy. Co do reszty to mi grafika się podobała, fajne takie stonowanie, a nie oczoje.bne kolorki rodem z Watch_Dogs 2 (o! tam dopiero masz tragedię jeśli chodzi o model jazdy).
-
Czuć dość wyraźnie. Ale to taki strasznie szarobury, przygnębiający, deszczowy i przepełniony zgnilizną klimat Mordoru. Po Wiedźminie czułem się, jakbym z Dubaju trafił do Detroit :)
-
Mimo tej powtarzalności, nie potrafiłem przeplatać tego z innym tytułem (co u mnie jest dość dziwne, bo często gram w 3-4 gry na raz). Jak mnie jednego dnia zmęczyła, to następnego i tak ciągnęło mnie, by znów zanurzyć się w ten klimat. Reszta tak jak piszesz - "klimat, muza, główny bohater" do tego jeszcze końcówka - te aspekty nie pozwalają mi zbesztać trzeciej Mafii - pod tym względem sztos.
-
Cokolwiek wybierzesz - będzie zaje.biste. Serio, wymieniłeś same świetne tytuły. Z horrorów najbardziej polecam The Evil Within, ale kolekcja dwóch zremake'owanych i zremasterowanych Residentów to też smakowity kąsek (RE5 też polecam, ale kolejność taka, jak napisałem). Z drugiej grupki zdecydowanie Wolfenstein the New Order, ale reszta też obowiązkowa do ogrania, jeśli jeszcze nie miałeś styczności.
-
Tu nie chodzi o to, żebym po tym materiale się przekonał do gry, bo chociażby po czytaniu tutejszych opinii wiem, że gierka jest zajedwabista. Po prostu lubię AJ (choć bardziej stare materiały, gdzie było więcej gadania do rzeczy, niż dzisiejszych głupot) i lubię posłuchać, co ma do powiedzenia na temat jakiejś gry - nie kieruję się jego opinią przy zakupie.
-
Podobieństwo z Wiedźminem ja widzę takie, że tutaj też pewnie będę co chwila gdzieś właził, szedł spacerkiem, zatrzymywał się i podziwiał widoki - uwielbiam takie żywe i sugestywne światy w grach, ale Wieśkowi trudno będzie dorównać. Się sprawdzi, się oceni.
-
Aż tak nie musisz go zniechęcać ;)
-
Jerome, i stał za kolumną :)Dobrze, że przynajmniej tutaj już go nie ma...To pisze o Niohu Dżizas, skąd Ty żeś to wytrzasnął? To ten sam typ? Ja pier.dolę, co za debil
-
Jerome, i stał za kolumną :) Dla mnie Nioh dużo trudniejszy niż Soulsy, ale swoje wrażenia opieram na obcowaniu z demkami. Chłopaki piszą, że w pełniaku znerfili trochę poziom trudności, więc może masz szansę :)
-
Próbowałem to wczoraj obejrzeć i nie dałem rady. Czy ten gruby buc nie potrafi już zrobić recki bez ciężkich spoilerów? Przecież tam średnio co minutę pojawia się jakiś motyw, którego każdy wolałby doświadczyć grając samodzielnie. Po pięciu minutach wyłączyłem.
-
Mimo wszystko wolę te z Wiedźmina, bo można je zacząć oddzielnie. Do The Following ciągle się jeszcze nie zabrałem, bo muszę ponownie przejść grę, żeby wbić odpowiedni level, by komfortowo bawić się w dodatku, a na to nie mam jakoś czasu i mimo całej sympatii do Dying Light - ochoty...
-
No właśnie nie mogę, dlatego odstawiłem i nie tykam :) Wkurza mnie taki roadmap w przypadku sandboxa - dwukrotne przechodzenie tak dużej gry, do tego jeszcze tak powtarzalnej, to wymóg autorstwa jakiegoś sadysty. No ale nic - to problem zboczeńców, zbierających pucharki :) Zastanawia mnie, czy podczas tego drugiego przejścia również będę musiał zakładać podsłuchy... Niby już nie muszę werbować nikogo, bo w pierwszym przejściu wszystkie trofki z tym związane wpadły, ale zastanawia mnie, czy pucharki za zabijanie będą wpadać, nawet kiedy Lincoln nie będzie miał wyboru i zabije automatycznie (mam nadzieję, że tak).
-
Fak, ja ledwo zacząłem drugie przejście w celu wbicia platyny i odłożyłem na bliżej nieokreślony czas, bo już mnie mdłości ogarniają na myśl o powtarzaniu tego wszystkiego. A tu jeszcze jakieś dodatki...