-
Postów
12 272 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Ale w typowej dla tych rockstarowych odgrzewańców cenie - 63zł i znów (podobnie jak w przypadku The Warriors) bez platyny. Sprawdzę po konkretnej obniżce, bo podobno wypadałoby
-
Kwestia gustu i osobistych preferencji/sympatii. Jak szukasz takiego TYLKO na PS4 to zdecydowanie Uncharted 4. Jeśli interesuje Cię cokolwiek, co można odpalić na tej konsoli, to ja polecam Destiny, a za chwilę Titanfall 2 (tutaj oceniam po wrażeniach z BETY).
-
Jako że wreszcie ukończyłem wątek główny w WATCH_DOGS, z pełną świadomością dwójkę "biere na premiere" - zabijcie mnie, ale nie widzę fajniejszego sandboxa do końca roku. Gdybym jeszcze miał Bansaia w znajomych... a tak groźba usuwania z listy osób, które to kupią nie rusza mnie zupełnie i mogę bezkarnie nakarmić "raka branży"
-
Uszkadzanie save'ów, wstrzymywanie loadingów, wieszanie gry - to niektóre z "ficzerów" najnowszej łatki. Więc do wcześniejszych problemów z glitchowaniem się kilku pucharków za wykonanie wszystkich misji i zrobienie wszystkich challenge'y, doszły kolejne problemy. Ja miałem farta i powpadało wszystko (choć jeszcze platyny nie mam), ale kilku moich znajomych się nieźle wkurzyło.
-
Dumna platyna #82 - Call of Duty World at War Ufff... to pierwsze, co ciśnie się na usta, po wbiciu ostatniego pucharka w tym tytule. Zrobiłem to drugi raz (pierwszy na starym koncie, więc czułem się w obowiązku odzyskać zgubę), tym razem nawet lepiej, bo oprócz platyny mam również 100% (zombiaki w CoDach od Treyarch to zabawa sama w sobie). Prawie sześć lat od wbicia pierwszego trofeum, udało mi się doprowadzić sprawy do końca - tak bardzo musiałem rozłożyć to w czasie, bo inaczej bym zwariował (no może przesadzam, po prostu długo nie miałem na to ochoty, później usunięte save'y, konieczność przechodzenia od początku...). W każdym razie dałem radę, musiałem bo DLC zaliczone sporo wcześniej, więc była niepowtarzalna szansa na calaka Samej gry nie opiszę, mimo że jest całkiem fajnym shooterem z okresu II WŚ, ale ani historia, ani bohaterowie jakoś nie porywają - ot typowa wojenna klisza i sporo scen inspirowanych filmami o tej tematyce. Zresztą... Tutaj poziom trudności Veteran jest motorem napędowym, a bohaterem gry jest gracz, który podejmie się wyzwania. CoD W@W ma najbardziej przegięty poziom trudności w FPSach, a przynajmniej najbardziej przegięty ze wszystkich CoDów na rynku (może oprócz zremasterowanego Classic). Treyarch nie potrafi robić algorytmów sztucznej inteligencji, w zamian więc wrogowie są liczni (nieskończony respawn, często za plecami), niezwykle celni i noszą przy sobie setkę granatów (a każdy jest quarterbackiem drużyny footballu amerykańskiego - rzucają tym wszędzie i niezwykle celnie). Gracz pada po trzech strzałach, a czasem po jednym znikąd, nasi towarzysze są idiotami, którzy włażą nam pod lufę, a przeciwników ignorują, pozwalając im zajść nas od tyłu. Główną trudnością nie jest jednak to wszystko, co wymieniłem powyżej, ale odporność gracza na ogarniającą go frustrację, nerwy i ogólnie pojętą k#rwicę, z powodu konieczności powtarzania tego samego fragmentu dziesiątki razy. W żadnej innej grze człowiek nie czuje takiej ulgi, jak tutaj widząc napis "Checkpoint reached" - samo pokonanie odległości pomiędzy kolejnymi punktami kontrolnymi to wyczyn na miarę platyny w innym tytule Chcąc na siłę szukać pozytywów, mógłbym napisać, że żadna inna gra wojenna nie odzwierciedla tak dobrze tej morderczej walki o każdy skrawek terenu Ludzie często polecają powolne, metodyczne przemieszczanie się do przodu, ale to nie zawsze jest najlepsza rada. Z racji nieskończonego respawnu wrogów, czasem warto pobiec przed sienie "na pałę" i uruchomić kolejny skrypt, które tutaj rządzą zachowaniami przeciwników. Sporym ułatwieniem w zdobywaniu terenu są też granaty dymne, jeśli tylko mamy ich zapas. Oprócz tego dużo szczęścia i dzbanek melisy Oprócz przejścia gry na Veteranie, trudność może sprawić trofeum za zastrzelenie Generała Amsela w czwartej misji. Jeśli nie chcecie się z tym długo męczyć, to przy okazji tego przejścia odkryłem w internecie, że istnieje sposób na ułatwienie sobie tego wyzwania: Z trofkiem za zestrzelenie samolotów nie miałem zbytnio problemów, trzeba tylko sprawdzać, czy na kolejnych etapach mamy wystarczająco killów na koncie, w razie czego wyjść z gry i jeszcze raz odpalić grę od ostatniego save (no i pamiętać, by używać również R2 do strzelania). Trofea co-op najlepiej zrobić ze znajomymi, bo multi (a także co-op) są już strasznie zglitchowe przez działalność domorosłych "hakerów" (przypadłość każdego leciwego Call of Duty). Pucharków z trybu Nazi Zombies nie pamiętam już najlepiej, ale do najłatwiejszych nie należały. Miałem jednak to szczęście, że trafili mi się jedni z większych specjalistów w tej dziedzinie - Broda, IAH, Arek i czasem ktoś jeszcze, ale już zapomniałem W tym miejscu chciałbym im serdecznie podziękować, bo bez nich nadal bałbym się zombiaków w CoDach, a tak w następnych odsłonach wchodziłem w ten tryb, jak do własnego domu Trudność zdobycia platyny 8/10 Samej gry nie oceniam, bo to zupełnie zeszło u mnie na drugi plan - zbyt długo czekałem na platynę
-
Lara ściąga go jednemu z żołnierzy Trinity dokładnie we Flooded Archives - sytuacja odbywa się w ramach cut-scenki, więc nie ma szans tego nie zdobyć. Urządzenie przyda się do splądrowania jednego z grobowców.
-
Ja akurat Trevora nie uznaję za pełnoprawnego bohatera serii - to po prostu ucieleśnienie sposobu gry większości osób, które grają w GTA - taki chodzący "Rampage mode". A RDR2 ma być jeden bohater, bo w kilku się nie wczuję... Ciężki temat, bo jeśli nie będzie to młodszy John, to wtedy inny protagonista będzie miał problem - JM oprócz aparycji, świetnego głosu i ciekawej historii, miał także bezbłędne poczucie humoru - szorstkie, ale błyskotliwe, może nie poziom Geralta, ale taka jego bardziej surowa wersja jak najbardziej - ciężko będzie im napisać taką fajną postać, zwłaszcza że GTAV nie nastraja zbyt optymistycznie pod tym względem.
-
Skoro już się chwalimy, to ja wbiłem w RDR platynkę (i 100%) dwukrotnie. Raz na poprzednim profilu PSN, a jak mi go zbanowali (komuś nie spodobało się moje PSN ID, że niby "inappropriate"), to czułem się w obowiązku odzyskać to cudo na profilu obecnym Wbiłbym trzeci raz, gdyby dali remastera - jedna z gier mojego życia, bez wątpienia.
-
Osoba ktora otwiera trailer wraz z zachodem slonca to Dutch. Jako glowna postac odnajdujemy na bezkresie pustkowia 6 mezow chcacych podzielac nasze ambicje. Idzie idealnie, budujemy swoje male dzikie imperium, stoimy ponad prawem. W gangu mimo to zaczyna wrzec, przez co niektorzy, w tym Marston, ukazuja nam sie w swietle, ktorego nie znamy z RDR, a z ktorego probuje sie potem odkupic. Zaczyna sie slepa gonitwa za celem, ktory wygasl. Hipokryzja to rzadki temat w grach. rowniez zdrada. w cliche'ach zapisujemy sie zawsze jako ci "lepsi", poszkodowani, ale pojecie "lepszy i gorszy" zawsze zalezalo od perspektywy. Na artworku stoimy z boku, by nie sprowadzac na siebie uwagi. gra konczy sie w Tall Trees. ten cytat na poczatku moglby nieco nam wskazac, jak bardzo nieczysta postacia byl John, i ze gracze pokochali go za jego skruche i chec odkupienia, niekoniecznie chcac znac jego przeszlosc. okazuje sie, ze potrafil wpakowac kule w dziewczyne. rzecz jasna tu jest gdybanie, bo dziewczyna mogla stwarzac zagrozenie, ale na dzikim zachodzie wszyscy sa niebezpieczni. czy waszym zdaniem taka romantyczna historia powinna miec miejsce? czy ludzkie wady powinny pointowac gry ktore maja sprawiac frajde? Ale weź przeczytaj jeszcze raz cytat, który sam wrzuciłeś, tylko tym razem ze zrozumieniem, bo ja tam nie widzę, żeby John zastrzelił jakąś dziewczynę. A tekst "wpakować kule w dziewczyne" jakoś tak mi się dwuznacznie skojarzył Co do końcowego pytania... Tak, właśnie dzięki takim historiom człowiek zapamiętuje niektóre tytuły, jako wybitne i "genialne". Sprawianie frajdy to jedno, ale jeśli czasem gierka poruszy jakieś "głębsze" tematy, to raczej też nikomu nie zaszkodzi - takie The Last of Us sprawiało mi masę frajdy, jednocześnie pozostając na zawsze w mojej pamięci dzięki opowiedzianej historii i fantastycznym postaciom.
-
Dokładnie. Po ubiciu wiedźmy dostaje się jej wdzianko i łuk. Można to przywdziać w obozach. Łuk warto rozbudowywać bo całkiem dobrze wymiata. Z tym że zamiast normalnej trucizny, rozsiewa tę halucynogenną toksynę - trzeba o tym pamiętać, bo ciężko tym ubić cokolwiek
-
Panowie - to jest jakiś trolling czy rodzaj upośledzenia umysłowego, o którym wcześniej nie słyszałem? Singla to olało ND w Uncharted 3, bo zbyt skupili się na multi. Ale jak Ty uważasz, że R* olało singla w GTAV, bo nie dali zbroi dla konia, to ja nie mam słów...
-
Ale poza tym w domu wszyscy zdrowi?
-
Mi się wydaje, że Yano może być na dobrym tropie z tymi bizonami - w jedynce była to co prawda opcjonalna sprawa, ale wybijając je wszystkie dostawaliśmy pucharek za wybicie całego gatunku, jakby to były ostatnie bizony na ziemi. Tutaj biegnie ich całe stado, jakby R* chciało nam tym coś przekazać Oczywiście, że to tylko domysły, ale fajnie tak czasem coś porozkminiać
-
Dokładnie - jeśli ktoś w to jeszcze nie zagrał, lub (o zgrozo!!!) porzucił, to należy nim pogardzać i walić spoilerami po oczach - niech ma, plebs jeden
-
O bezguściach się nie dyskutuje, czy jakoś tak A ten mechanizm otwierania to jest bardziej w stylu "tandetro" raczej - to jest taki budżetowy potworek, że aż żal na to patrzeć.
-
Fakt że multi w U2 było najbardziej wyważone i najbardziej przystępne, ale też było widać, że to eksperyment - niezwykle udany, ale tylko dodatek do zajefajnego singla. W U3 z kolei postawiono na rozgrywkę wieloosobową (co odbiło się negatywnie na singlu, ale tu nie o tym), konkretnie to multi rozbudowując, dodając te wszystkie zagrania tygodnia, UnchartedTV itp. - myślę, że właśnie w tej odsłonie było najbardziej popularne. U4 ma fajne multi, choć zbyt wiele zapożyczeń z TLoU (podobnie jak w singlu - tam to pasowało, tutaj niekoniecznie). W każdym razie na chwilę obecną to jednak firmowe multi PlayStation, więc z tą "niszowością" to trochę przesada.
-
Ech... przez długi czas moja gra wszech czasów... Aż nadeszło The Last of Us, a później także Wiedźmin 3... Ale to nadal Top 3, więc nie jest źle
-
Faktycznie, żaden z nich nie wygląda jak Butch...
-
Oby nie. Koniec ery WW był już w pierwszym RDR i tam też mieliśmy samochód, ale skoro to będzie prequel to dostaniemy tę romantycznie zacofaną epokę poszukiwaczy złota, traperów i łowców skalpów, bez żadnych samochodów itp.
-
Na ten "8 letni sprzęt" zdecydowali się to zrobić, więc albo umieją i się na tym znają, albo nie, skoro nie działa - proste. Kij mnie obchodzą ich "ambicje" i "pionierskie podejście", skoro nie mają umiejętności, by to technicznie wprowadzić w życie.
-
GTA ONLINE ssało technicznie. Ba! Na premierę GTAV wcale nie działało! Rockstar robi olbrzymie, piękne, zróżnicowane, rozbudowane i żyjące otwarte światy - w tym są mistrzami (choć CDP RED jak na razie zawiesił poprzeczkę najwyżej jak się da), ale online w KAŻDEJ ich grze jest niepotrzebnym dodatkiem. W każdym ich tytule online kuleje technicznie, nawet taki Max Payne 3 - niby klon Uncharted, ale kod sieciowy słabiutki, lagi, freezy - no cała infrastruktura do doopy. W GTAIV i RDR jakoś to działało, ale teraz kowbojskie online to jakaś patologia - nie da się w to grać na chwilę obecną (i nie chcę tu czytać o tym, że gra ma swoje lata, bo pierwsze Bad Company też je ma, a do dziś śmiga elegancko). GTA Online to już w ogóle największy szajs - żywy dowód na to, że wygórowane ambicje nie idą w parze z faktycznymi możliwościami. Niby jest nas.rane tych aktywności, niby mamy to co w singlu, tylko że online, ale przez to częściej patrzy się na ekrany loadingu czy próby połączenia z sesją, niż faktycznie się w to gra. Do tego częste problemy z połączeniem, miliony menusów, żeby przebić się do tego, co nas interesuje itp. I TAK - piszę o wersji PS3, bo w końcu na platformy siódmej generacji ta gra wyszła oryginalnie - kij mnie obchodzi, na co wyszedł remaster i że na mocniejszych sprzętach jest lepiej - tam gdzie zadebiutowało, zostawiło po sobie marne wrażenie.
-
W sumie wymieniłeś już chyba wszystkie tytuły godne uwagi, choć o RAGE tylko wspomniałeś, więc je tu wyróżnię Esencja z tego, co tam naskrobałeś wychodzi mi taka: 1. Wolfenstein The New Order 2. RAGE 3. Bulletstorm ewentualnie jeszcze Resistance 3 W sumie teraz wpadło mi do głowy, że brakuje tam pierwszego Bad Company, które miało kozackiego singla (choć dwójka też zła pod tym względem nie była) i zdecydowanie powinno się znaleźć w powyższym zestawieniu, choćby kosztem takiego Killzone 3, bo w singlu to gra dla daunów - celowniczek na szynach, straszny zawód... No i z tym Alienem to pojechałeś, brawo za odwagę W sumie jak ktoś jest fanem filmu, to mimo wszystko będzie się dobrze bawił - ja kupiłem na premierę i oceniam gierkę pozytywnie - taki spoko średniak z przedziału 6-7/10, technicznie niedzisiejsza, ale klimacik jest.
-
Lepiej taniej - zwłaszcza w przypadku BF - nigdy nie wiadomo, co tym razem nie działa na premierę. No i ta cena... Ja bym brał pudełko, bo takie mam zboczenie i lubię patrzeć na te grzbiety na półce, a Ty rób, jak uważasz za słuszne.
-
Ten kapelusz i płaszcz - to Bill jak w mordę strzelił, przypuszczam, że w centrum znajduje się John, chociaż nie on był przywódcą bandy, więc może ten po lewej od środkowego typa (Dutch?). Do tego Indianin maksymalnie z prawej... Jak nic prequel - i fajnie, bo właśnie tak to widziałem
-
John sam w sobie zły nie był, stąd jego odejście, więc ta historia byłaby cholernie interesująca. Bo sequel zupełnie nie ma sensu - i tak już obserwowaliśmy schyłek tego romantycznego okresu, bezlitośnie wdzierającą się cywilizację itp. Prequel to zdecydowanie świetny pomysł, ale jeśli nie pójdą tą drogą, to wolałbym zupełnie inną historię, dziejącą się dużo wcześniej - może jakiś Indianin, wioska, różne plemiona, polowania, handel, starcia z białymi najeźdźcami - chętnie poznałbym dziki zachód od tej strony.