-
Postów
12 271 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
A ja na PS4 szukam w miarę ogarniętych ludzi, ale niekoniecznie wymiataczy, którzy mieliby ochotę na okazjonalne granie w Destiny. W tygodniu mam zamiar znów zakupić, tym razem fulla, bo wcześniej zatrzymałem się na House of Wolves i dalej już nie grałem. Z The Taken King nic nie ogarniam, podobnie zresztą jak pewnie z samej gry, która po tym dodatku zmieniła się diametralnie.
-
Nie wyszło? Serio? Nawet nie wiedziałem Może to dlatego, że oddział MS XBOX ma jakiś dział kontroli jakości, bo w Sony najwyraźniej takowego niet
-
Kupiłem wczoraj w tej promocji, bo mimo że Amiga 600 to kawał mojego dzieciństwa, ograłem masę tytułów, praktycznie każdego killera i w chooy gier od Psygnosis, to jakimś cudem Shadow of the Beast nigdy u mnie nie zagościł. Pewnie to wina ówczesnych piratów i ich lakonicznych opisach gier na dyskietce ze spisem giełdowego towaru - na bank obok tytułu widniał opis "biegniesz niebieskim stworem i walisz z piąchy", co niekoniecznie musiało pobudzić moją wyobraźnię Zresztą... zabijcie mnie, ale oglądając gameplaye na YT (z amigowego oryginału) jakoś nie widzę siebie, nawet te dwadzieścia parę lat temu, żebym się tym jarał. W każdym razie remake jest śliczny, płynny do bólu, jucha kapie elegancko, a system walki wygląda na całkiem rozbudowany. Zbyt krótko pograłem, by wydawać jakieś bardziej wiążące osądy, ale póki co - jest fajnie
-
No oczywiście, że teraz sam wymagam dużo więcej, tak mnie po prostu wzięło na wspomnienia No i to jest właśnie problem tej gry - chooy wie, o co tam będzie chodzić. Jeśli byłyby jakieś losowe zdarzenia, jak te opisane powyżej, jakieś jasno nakreślone cele, misje, handel... W materiałach tylko marketingowy bullshit, zero konkretów - to właśnie sprawia, że jestem nieufny - za blisko premiery jest na takie ogólniki, kota w worku nie kupię.
-
Heh, wczoraj w końcu zakupiłem to cudeńko, bo za taką kasę to aż żal nie brać (wahałem się do tej pory tylko dlatego, że miałem nadzieję na wydanie pudełkowe). Pograłem ledwie chwilę przed snem, ale już widzę, że niezły sztosik się szykuje.
-
Mi tam kiedyś miejsce lądowania w zupełności wystarczało. Amiga600, Frontier i nieskończenie wielki wszechświat na jednej dyskietce - resztę dogrywała wyobraźnia
-
Ja nie wiem w takim razie, co Ty robisz w internetach? Kiedy ja grałem w to cudeńko, to nie mogłem się oderwać, aż nie ukończyłem. Później napisałem recenzję, a kiedy ją przeczytałem, sam narobiłem sobie hajpu na kolejne przejście Jak skończysz, to zapraszam do lektury: http://www.ps3trophyclub.pl/showthread.php?5424-The-Last-of-Us-Recenzja
-
Paradoksalnie jej żywa wersja mnie "nie robi", dużo bardziej mi się podoba jej wirtualne wcielenie. Odnośnie samego fil... znaczy samej gry, to dzieła Davida Cage lubię, ale po znaczącej obniżce cenowej, więc na premierę na pewno nie kupię, bo jednak żal trochę kasy na tego rodzaju "cinematic experience".
-
W temacie ograniczenia free-roamingu? No w sumie tak, bo tam faktycznie nie było co robić poza głównym wątkiem - w Mafii to działało, ale ja wiem, czy każda gra tego typu powinna być tak ograniczona? Niby to lepsze niż milion niepotrzebnych gówien na mapach UBI-sandboxów, ale z drugiej strony czasem fajnie oderwać się od głównego wątku i polatać za pierdołami. W sumie L.A. Noire jest pod tym względem bardzo podobne do Mafii II, choć jednak jest kilka zadań pobocznych.
-
Powiedzcie mi, jakim cudem to jest w dziale souls-like (nie żeby nie zasługiwało, ale...), a taki Ni-Oh ciągle nie? Wydaje mi się, że gra TeamNinja ma wystarczająco wiele podobieństw, by jej temat przenieść tutaj.
-
W sumie dawno nie grałem w jakieś multi dłużej (oprócz Destiny), a to z U4 o dziwo mi się spodobało (bo w U3 nie szło mi kompletnie), więc wyślij mi zapro - chętnie popykam
-
Tak, jest. Do tego trochę farmienia na okolicznych mobkach, handel wymienny w kapliczkach, max estu... znaczy elixirów i jazda. Ja też miałem kilka podejść do grubasa, ale później właśnie mnie olśniło i poświęciłem trochę czasu na farmienie - efekt przyszedł natychmiast:
-
Ktoś początkujący ma zamiar zacząć granie w tego szpila? Bo samemu to nudno, a później też trudno, więc w sumie szukam towarzyszy
-
Nie no oczywiście, pewnie że Demon's Souls teraz wydaje się takie bardziej kanciaste i kwadratowe, ale sterowanie jest responsywne, w większości przypadków robi się dokładnie to samo, tym samym, co obecnie, więc tak jak mówiłem - powrót po latach bezbolesny.
-
Nie no w sumie rozumiem teraz to co chłopak pisze, i ma w tym sporo racji. To żywy dowód, że można się dobrze bawić tą serią, nie traktując jej śmiertelnie poważnie. Casualowe podejście, ale daje radę, więc w sumie szacun za to, bo wielu spinaczy i full-pro-mastah, odbijało się od tych gier i wracało do Assassinów, czy innego plugastwa. Ma chłop swój własny styl i dwójka najbardziej mu pod niego podpasowała - tyle - no i fajnie
-
Na zbliżeniach wszystko fajne, w sumie na oddalonej kamerze stadion i murawa też fajne wrażenie robią, ale już bieganie tych śmiesznych ludzików to znów przekomiczne przebieranie nóżkami, ślizganie się po murawie i znów będzie uczucie grania balonikiem, a nie zawodnikiem z krwi i kości - sam silnik podniesie jedynie walory wizualne, a te wszystkie nowe bajery staną się mało ważne, skoro core gameplayu będzie ciągle taki sam. Szkoda, że nie przemodelują jakoś tej rozgrywki i to tak porządnie, od podstaw nawet...
-
No wiem, taki handicap jest denerwujący, ale co zrobisz... W większości ścigałek też taki goovniany system jest zaimplementowany - dopóki ciągniesz się z tyłu stawki to masz super tempo i możesz doganiać przeciwników, ale jak wyjdziesz na prowadzenie to każdy błąd oznacza spadek prawie na sam koniec.
-
Ja dla RE4 to nawet GaCka kupiłem (w zestawie z Zeldą WW), ale chwilę później ogłoszono, że gierka wyjdzie również na PS2, więc skończyło się na Verbatimie pomazanym markerem, a GC do dziś się kurzy, bo nawet ta Zelda wsiąkła kiedyś u kumpla, więc tak na dobrą sprawę nie pograłem na tosterze prawie wcale
-
Dla mnie PES nigdy nie był grą "multiplayer", chyba że z kumplem/ojcem na jednej kanapie. Po prostu siedzę przy tej serii od jej samych początków, więc jakoś olałem wejście PESa w świat internetów (nienajlepsze zresztą, jak człowiek poczyta o lagach itp). Od tamtej pory wyszło kilka odsłon, a dla mnie PES (czy FIFA) to zawsze takie przyjemne odstresowywacze, w których odpalam sobie np meczyk, który zaraz ma być w telewizji, lub się właśnie odbył, żeby zasymulować sobie przebieg spotkania, lub pomścić drużynę która przegrała - czysty fun, nic więcej - rywalizacja online mało mnie interesuje w tych grach. Wyjątkiem była FIFA11, w której rozegrałem trochę spotkań w sieci, ale zbyt wiele z nich kończyło się rage quitami osobników przegrywających (co nie oznacza, że byłem dobry, po prostu jak już mi się trafił jakiś leszcz, to nie dał mi radości z wygranej, tylko bezdusznego walkowera). No i z tym tempem się nie zgadzam (choć może winą za to obarczę nienaturalną animację zawodników w piłce EA - po prostu zbyt kreskówkowo przebierają nóżkami, co sprawia wrażenie przyspieszonego tempa całej rozgrywki), podobnie jak z Twoją rozpiską FIF z tematu o F17 (ten wykres "sim-arcade-sim") - już samo umieszczenie "sim" w jednym zdaniu z "FIFA" jest niepoważne.
-
O to to to!!! Pięknie napisane.
-
To chociaż niech dadzą inny zestaw trofeów, taki godny tej gry, czyli z platynką włącznie, a nie jakieś marne 100%, jak na PS3 - to mi wystarczy, żeby znów pobiegać Leoncjem
-
No dokładnie - trzeba przejść tylko jeden konkretny poziom, chyba nawet pierwszy.
-
Ja to utłukłem tak:
-
Te "archaizmy" to mechanika Soulsów, która do dziś przetrwała w praktycznie niezmienionej formie, przynajmniej jeśli chodzi o PvE. Przechodziłem wszystkie części po kolei (Bloodborne i DS3 jeszcze nie ukończone, wiem - wstyd, ale co zrobić, czasu brak) i powiem, że po tygodniu naprzemiennego grania w BB i DS3, kiedy odpaliłem sobie Demon's Souls, poczułem się jak w domu. Może nie ma tych bloodborne'owych uników i ładowania super pierd.olnięcia, inaczej niż w Dark Souls celuje się z łuku, ale cała reszta - to wciąż to samo, więc zupełnie nie odczułem jakiegoś dyskomfortu, grając w ten ponadczasowy klasyk, mimo przesiąknięcia nowszymi częściami.