-
Postów
12 269 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Ogólnie zagadki są w Darksiders proste, ale satysfakcjonujące. Sam jestem świeżo po przejściu obydwu części na Apocalyptic (na razie odstawiam, ale wrócę, by dobić platynki). Szkoda, że mu trochę zaspoilowałeś Bluber, bo dla mnie ten patent z Voidwalkerem był niezłym zaskoczeniem - w tym momencie pomyślałem sobie "kurde, ile ta gra ma pomysłów, ile rzeczy tam upchnęli", a następnie dopadła mnie refleksja "dziś by to nie przeszło, smutny pan w garniturze kazałby to wszystko pociąć i sprzedawać jako DLC"... W każdym razie polecam również część drugą - może fabularnie jest mniej "gęsta", głównie za sprawą większych przestrzeni i swobody, a także RPGowo-questowego systemu rozgrywki, ale design lokacji, walka i rozmach robią wrażenie - sam nie wiem, jakim cudem tak długo ignorowałem fakt istnienia takich perełek
-
Wiem, wyczytałem to powyżej, więc uznałem, że powinieneś wiedzieć W każdym razie nie wyobrażam sobie tego inaczej. Jeśli nie byłoby konsekwencji za śmierć, nie byłoby tego klimatu zaszczucia i tego napięcia. Dlatego seria Souls jest taka zajefajna i daje tyle satysfakcji. Tutaj nie jest może aż tak, jak w Soulsach, bo po zgonie nie tracisz nic oprócz czasu na powtarzanie, ale i tak jest fajnie. Gry z możliwością zapisu stanu gry w dowolnym momencie wywołują w graczu poczucie bezkarności i ten system za cholerę by się tutaj nie sprawdził.
-
To zepsujesz sobie doznania. Obcy nie gra nie fair - jego zachowanie to świetny zbiór losowych czynności, nigdy nie mas pojęcia skąd wyskoczy, na jak długo się schowa i czy jak już sobie pójdzie, to za sekundę nie wyskoczy znowu, jakby chciał krzyknąć "Mam Cię!" Zdecydowanie najwyższy poziom trudności, bo przecież gra nie polega na strzelaniu do hord przeciwników, tylko na unikaniu wszelkiego rodzaju niebezpieczeństw - im lepsze AI xenomorfa, tym lepsza wczuwka. I tak - save manualny, wykonywany przy dość uczciwie porozstawianych skrzynkach na ścianie - stres jest, bo nawet podczas save'owania możesz nagle zobaczyć czarny ogon rozrywający klatkę piersiową Ripley Tak jak pisano wyżej - gra nie straszy jakoś mocno, po prostu bazuje na tym, że boimy się konsekwencji swojej śmierci - tutaj osiągnięto ten efekt poprzez właśnie te savepointy - każda śmierć to konieczność powtarzania około 20 minut grania, a czasem i lepiej, jak zginąłeś przy następnej skrzynce, którą od paru minut obserwowałeś z ukrycia, ale nie mogłeś do niej podejść, bo obcy kręcił się w pobliżu - to plus rewelacyjny dźwięk sprawiają, że klimacik jest bardzo gęsty.
-
Dziwię się tym hejtom - dla mnie absolutny must-have. Może trochę za bardzo trąci Far Cry, ale i tak wolę FPSa z taką swobodą, aniżeli korytarzowe badziewiaki w stylu CoDów, BFów, czy innych Killzone'ów. Graficznie super (trailer to tylko słaby montaż - gameplaye mi się podobały), klimacik zacny - prawdopodobnie wezmę na premierę.
-
Powinien być jakiś ogólny temat o PlayStation, bez podziału na numerki, gdzie właśnie takie ogólne działy, jak Platinum Club, czy "W co teraz grasz?" , mogły się znaleźć. Podział na konkretne konsole tylko w przypadku konkretnych tytułów - reszta tematów mogłaby być wspólna.
-
I o to chodzi - to ma być survival, a Ty masz robić w majtki na każdy głośniejszy dźwięk. Chcesz postrzelać do Aliena, odpalaj Colonial Marines
-
Bierz najtańszą możliwą, bo Demon's Souls żadnych DLC nie miało - wersje różnią się regionem wydania i czasem bonusami w postaci Art Booków itp. Serwery ciągle żyją, bo odpalałem gierkę w zeszłym tygodniu, żeby to zweryfikować. No i jak Ci się spodoba, to możesz wbić nawet 3 calaki, gdyż każdy region to osobny zestaw pucharków (EU, USA, JPN) Ja niedawno kupiłem wersję amerykańską i powalczę o drugą platynkę, bo stęskniłem się za tym klimatem
-
Po tradycyjnym zapierdzielu, jaki na koniec roku zgotowała mi praca oraz... żona (bo ktoś musiał testować te wszystkie pierogi, kapusty itp, mówię Wam - zero wytchnienia ), w końcu nastąpiła seria dwóch długich weekendów (świąteczny i noworoczny), podczas których miałem w końcu więcej czasu na poważniejsze granie. W odstawkę poszły więc wszystkie te tytuły, które odpalałem z doskoku, a więc WATCH_DOGS, Just Cause 2, Kingdoms of Amalur Reckoning, Star Wars The Clone Wars Republic Heroes oraz Fallout New Vegas (choć tutaj akurat określenie "z doskoku" jest krzywdzące, bo naprawdę chciałem się wciągnąć, niestety warunki nie pozwalały) i postanowiłem wrócić do Darksiders, które jak zresztą wiele innych, porzuconych wcześniej tytułów, musiałem przechodzić od nowa, bo jak już wszyscy wiedzą - skasowałem sobie całą bazę save'ów W każdym razie przygoda Wojny strasznie mnie wciągnęła i praktycznie jednym tchem ukończyłem ją na poziomie trudności Apocalyptic. Na platynowanie nie ma czasu (ciągle zastanawiam się, czy nie porzucić tego zajęcia na rzecz zwyczajnego przechodzenia fabuł, inaczej nigdy nie wydostanę się ze sterty zaległości), bo strasznie kusiła mnie część druga, którą to niezwłocznie odpaliłem i znów jestem pod ogromnym wrażeniem. Darksiders II to wręcz idealna kontynuacja w stylu "bigger, better and more badass" - co prawda fabularnie wydaje się mniej spójna czy porywająca, niż przygody białowłosego jeźdźca, ale to trochę wina rozbudowania tej odsłony. Mamy naprawdę wielgachny świat, który może i nie jest sandboxem, ale i tak jest tu masa zwiedzania i swobody. Do tego ta skala ogromu i epickości - "jedynka" miała swoje momenty, ale jednak była bardziej... kameralna. Tutaj budynki i lokacje robią niesamowite wrażenie, wszystko jest olbrzymie i wyj#bane w kosmos Do tego ta genialna muzyka, która albo cudownie buduje klimat podczas spokojniejszych momentów, albo zagrzewa do walki podczas starć z przeciwnikami. Wszystko to przyprawione szczyptą RPG (questy, statystyki, loot w stylu Diablo), oraz slashera (system walki nawet fajniejszy niż w poprzedniej części) i gram w hiciora, którego istnienie przez tyle lat ignorowałem (podobnie było z pierwszą odsłoną). Do tego gra jest strasznie długa, już gram coś koło 20 godzin, a nadal mnie bawi i nie zdążyłem się znudzić. Docelowo chciałbym uhonorować obydwie odsłony zasłużonymi platynkami, ale wszystko okaże się w praniu, bo tyle innych perełek czeka na półce, bym tylko zdmuchnął z nich kurz, więc kto wie....
-
Nie ma co się zastanawiać - trza brać wszystkie 3 Serio, nie mógłbym chyba wybrać, całe szczęście wszystkie trzy ograne na platynkę
-
Dokładnie tak. Może i jest w niej sporo niedociągnięć, archaizmów i technicznych mankamentów, ale dawno żadna gra nie przykuła mnie tak do konsoli, bo w końcu wyszedł "porządny resident" - dawno nie było tak rozbudowanej gierki, w takich fajnych klimatach, która dodatkowo nie ma mnie za idiotę (RE6 i wielgachny GPS anyone?). Tony oldschoolowej zabawy i za to nie potrafię się gniewać na Shinji'ego ani trochę - ja chcę więcej takich tytułów, bo może i on idealny nie jest, ale przeszedłem go na PS3, z tymi pasami, a nadal chcę więcej Właśnie... wie ktoś może, czy patch usuwający pasy dopadł również starszą generację, czy tylko PS4/XONE?
-
Na pewno Destiny, choć tutaj bez edycji The Taken King nie ma co podchodzić, bo inaczej będziesz grał w demo. O dziwo zarówno pierwsze, jak i drugie Battlefield Bad Company są całkiem zaludnione, podobnie jak Battlefield 3. Dowolne Call of Duty, choć im nowsza odsłona, tym lepiej, bo starsze pełne są hakerów, co równa się zerowej przyjemności z grania. Poza tym PeeStrójkowe exy, jak Killzone 3, Uncharted 2 i 3 oraz The Last of Us - tutaj zawsze jest sporo ludzi.
-
Po pierwsze - "czego" A oczekiwać możesz przepięknego, otwartego świata, z masą opcjonalnych lokacji, które skutecznie będą odrywać Cię od wątku głównego i powodować częste zbaczanie z obranej wcześniej trasy. Jak na Bethesdę, graficznie jest zaskakująco ładnie, urzekają zwłaszcza ośnieżone góry i wszelkiego rodzaju mokradła, przykryte delikatnym welonem utkanym z mgieł - cudny widok. Masa questów, tony książek do przeczytania, świetny system rozwoju postaci (nie słuchaj Yano, "króla sztyletów" ^_^ ) i epickie starcia ze smokami. Po wszelkich patchach spokojnie można grać, ja bez problemów wbiłem platynkę, więc jest OK
-
He he, znam ten ból. Platynka wbita już dawno temu, ale 100% kusi, choć znacząco się oddaliło, bo skasowałem sobie save i musiałbym grać od nowa, a na to czasu nie mam zbytnio Ostatnio zrobiłem trzeciego Fallouta na 100%, więc wiem, że i Skyrim by mnie pochłonął bez reszty - nie mogę mu jednak na to pozwolić
-
Może Loaded/Reloaded? Choć tam nie było żołnierza, tylko jakieś psychole
-
Po około 30 godzinach zaliczyłem wątek główny (przeplatany sporą ilością aktywności pobocznych) i na liczniku pokazało mi się 28% ukończenia całości. Teraz mam gdzieś 45 godzin i 41% - olbrzymia gra Co prawda grając non stop można by się było obrzygać z nudów, ale przy odpowiednim dawkowaniu dziennym, gierka nadal świetnie bawi. Ogólnie to taki "Symuator Kozy", tylko że bardziej rozbudowany - idealna gra na odprężenie i wtedy, kiedy okoliczności nie bardzo pozwalają zagrać w coś klimatycznego, czy z rozbudowanym wątkiem fabularnym - jako taki zlepek challenge'y, JC2 sprawdza się doskonale.
-
No i co? Bo w sumie urwało Cię, jak hejnał strzałą Tatara Jak zakończenie? Bo żadnych wrażeń nie opisałeś Nadal zbierasz szczękę z podłogi, czy jak? Ja uwielbiam tę grę, ale fakt - fabularnie to straszny zawód, całe szczęście że gameplayowo to prawdziwy mesjasz. Szkoda tylko, że trailery sugerowały jakąś konkretną historię, gdyby tego nie było to bym się nie nastawiał, a tak lekki niedosyt pozostał.
-
Dla mnie najlepszy. W sumie Fight Night Round 4 był chyba "głębszy taktycznie", ale Champion ma najnowszy silnik graficzny i świetny tryb fabularny, który wciąga jak dobry film. System walki jest uproszczony w stosunku do poprzedników, ale mi to nie przeszkadzało, bo ogólny feeling jest mistrzowski
-
A wiesz, bez czego Twój profil wyglądałby lepiej? Bez tego żółtego banera "Hidden Trophies" Przyznaj się, co tam ukrywasz? Hannah Montana?
-
0 Ja też, wielokrotnie, uwierz mi - najgorzej było w ostatnim DLC, które robiłem - Broken Steel. Niby najgorzej miało być w Point Lookout, bo przed tym ostrzegały mnie poradniki, że "nowa mapa, nowe lokacje, jak save większy niż 10MB to częste freezy i zwiechy", ale mimo save 12MB, nic szczególnego się nie działo, oprócz oczywiście spadków animacji, do których w tym tytule zdążyłem się przyzwyczaić. W Broken Steel też nie było jakiejś tragedii, aż do momentu, jak nie wlazłem na lądowisko na tym mobilnym centrum dowodzenia - w pewnym momencie zaczęło tak klatkować, że przez bite 5 minut nie mogłem wstrzelić się z wciśnięciem START, żeby przywołać menu i załadować wcześniejszy stan gry. No i ogarniał mnie pusty śmiech, gdy patrzyłem na tą biedną grafikę i przypominałem sobie podobną scenę z Killzone 3 (MAWLR) - tam jakoś wszystko działało płynnie, mimo przepaści graficznej, liczonej w latach świetlnych (tylko nie piszcie mi, że jestem głupi, porównując korytarzowy celowniczek, z "rozbudowanym eRPeGo-sandboxem, bo akurat ta mobilna platforma oferowała podobny poziom "swobody", co flagowy shooter Guerrilla. W każdym razie przeżyłem i od razu odpaliłem New Vegas - jakoś po tych 136 godzinach ciężko mi było przestawić się na coś zupełnie innego, więc padło na część kolejną - przynajmniej czuję się komfortowo i... jak w domu
-
Platyna #72 Fallout 3 (tak, dobrze czytacie ^_^ ) - wreszcie... Nie zliczę podejść do tej gry, ale posiadam ją od zamierzchłych czasów, kiedy jeszcze nie miała pucharków. Całe szczęście mam wersję UK, więc patch z trofeami załatwił sprawę (czego do dziś nie doczekali się posiadacze polskiej wersji - karny k#tas dla Cenegi - omijać naszą wersję z daleka). Wielokrotnie rozpoczynałem moją przygodę na post-nuklearnych pustkowiach i równie wiele razy ją przerywałem. Na poprzednim koncie osiągnąłem już nawet 14 level, ale ban od Sony sprawił, że trzeba było bawić się od nowa. Kiedy znów zacząłem przemierzać te radioaktywne miejscówki, coś musiało mnie od nich odciągnąć, bo gra wróciła na półkę. Później usunąłem wszystkie save'y z dysku twardego, więc znów zmuszony byłem zaczynać od początku i w końcu, po 136 godzinach grania (z czego te sześć pewnie poszło na... spanie z padem w dłoniach:p), wpadła platynka oraz 100%. Sama gra, mimo technicznych niedoskonałości (o których szerzej później), to mega wciągająca, klimatyczna przygoda wprost z post-apokaliptycznych ruin Waszyngtonu i okolic - krajobraz po wojnie atomowej, zmutowane zwierzaki, zbuntowane roboty, ludzie starający się przetrwać, oraz tacy, którzy w nowej rzeczywistości odnaleźli się idealnie i zwietrzyli szansę na dostatnie życie, kosztem innych (handlarze niewolników czy zwyczajni bandyci). Fabularnie jest nieźle, główny wątek jest całkiem interesujący, ale i tak najwięcej klimatu mają niektóre poboczne questy, oraz wszelkiego rodzaju notatki, znajdywane w różnych ciekawych miejscach. Jako że do posiadanej już wcześniej podstawki, dokupiłem edycję GOTY, w celu zaliczenia wszystkich dodatków i zdobycia 100%, powiem że niektóre z nich są bardzo słabe (Operation Anchorage, które nieudolnie imituje Call of Duty, czy Mothership Zeta, które jest nudne, jak flaki z olejem). The Pitt jakoś obleci, przynajmniej w temacie fabuły (zakończenie naprawdę fajne), Broken Steel jest całkiem fajnym przedłużeniem głównego wątku fabularnego, a Point Lookout dodaje całkiem spory kawał terenu do eksploracji i miejscówki przywodzące na myśl zamglone, bagienne okolice Luizjany - bardzo fajny klimat i nie najgorsze questy do wykonania. Technicznie Fallout 3 to porażka na całej linii i nie wiem, jakim cudem ta gra zbierała tak wysokie oceny. Graficznie jest brzydko, choć na tą tematykę wystarczy, płynność animacji to jakiś ponury żart (im większy save, tym większe problemy, a jak ktoś jeszcze ma dodatki...) - przy niektórych spadkach zastanawiałem się, czy ja się jeszcze ruszam, czy zawiesiła mi się konsola. Dźwiękowo ok, głosy postaci całkiem spoko, ale kiedy animacja przytnie, to i dźwięk nie nadąża. Do tego okazjonalne zwiechy konsoli (mogły być częstsze, ale starałem się bardzo, by mój save nie przekroczył 13MB) - ogólnie dramat, a im bliżej końca gry, tym gorzej. Trofea raczej proste, choć sporo do przegapienia (część questów może być niedostępna, jeśli podejmiecie złe decyzje, lub zabijecie jakiegoś NPCa), quest Take it Back to taki punkt bez powrotu, więc zanim go wykonacie możecie się jeszcze cofnąć i zrobić wszystko, czego Wam brakuje (chyba że macie DLC Broken Steel, wtedy bez obaw można grać dalej), trzeba pamiętać o kilku Bobblehead'ach, bo do paru lokacji nie będzie można wrócić, a trofea za awans na poszczególne levele z inną karmą załatwia save na końcówce levelu 7., 13. i 19. (a także 29., jeśli macie DLC Broken Steel). Sam teraz nie wiem, czy od razu odpalać Fallout New Vegas w edycji Ultimate (a więc również ze wszystkimi dodatkami), czy jednak zrobić sobie przerwę od tych klimatów. Zauważyłem jednak, że jakoś więcej radości sprawiają mi platynki w tak długich i obszernych tytułach - wolę sto razy bardziej przechodzić jakiś tytuł raz, choćby i przez 150 godzin, niż jak w niektórych, dużo krótszych grach, wielokrotnie. Podsumowując mój wywód, który dłuży się, niczym wspomniany wyżej tytuł: Gra 7/10 Trudność platyny 5/10
-
A pytanie zrodziło się w Twojej głowie po obejrzeniu powyższego filmiku, czy zupełnie przypadkowo?
-
Dzięki Piotros, dobra duszyczko Obawiałem się, ponieważ nie znoszę polskich wersji językowych, a czasem te spolszczone, jako drugą opcję mają język rosyjski, kiedy XMB mam ustawione po angielsku (a tak właśnie mam). Czyli śmiało mogę kupować nasze wydanie - jeszcze raz dzięki
-
Ktoś orientuje się, czy w X-COM Enemy Within (pudełko) można zmieniać wersję językową, czy kupując u nas, będę skazany na polski dubbing? Enemy Unknown kupiłem jeszcze zanim Cenega zdążyła spolszczyć, więc nawet nie wiem, jak to tam wyglądało (i nie chcę wiedzieć), a jak jest w EW? Mogę śmiało kupować "naszą", czy jednak pozostaje mi import?
-
Ale zawsze mogą zrobić FFVII, a później FFVII-2 i tak dalej... Myślę, że o to obawia się Leo, a znając poronione decyzje SE, nie są to obawy bezpodstawne