-
Postów
12 269 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Jest też dużo przystępniejszy, ale przez to bardziej... casualowy Dla mnie to nie wada, bo w slasherach (tych prawdziwych, japońskich, nie action-adventure typu GoW, Castlevania czy Darksiders, które ludzie mylnie do tego worka wrzucają) jestem raczej cienki, więc ta przystępność jest dla mnie niewątpliwą zaletą. Poza tym stare DMC mają "residentowo" przedefiniowane ujęcia kamer, co również nie pomaga "współczesnym graczom" Szanuję klasykę i posiadam w kolekcji tą zremasterowaną trylogię, ale to przy DmC bawiłem się lepiej
-
O! W sumie też mnie to interesuje, bo w Dead Island było to zrobione rewelacyjnie. Do tego stopnia, że kiedy wróciłem do Skyrim i zacząłem machać mieczykiem poprzez zwykłe wciśnięcie przycisku, to jakoś tak biednie było.
-
Ja Thiefa ostatnio ledwo napocząłem (ale nie Pluso - kupiłem pudełeczko), jednak musiałem odstawić na później, bo mnie cała masa innych tytułów pochłonęła. Wrażenia z wersji PS3 całkiem OK, choć loadingi długie, sterowanie lekko specyficzne, a animacja potrafi znacząco chrupnąć (no i brak synchronizacji dźwięku z wydarzeniami na ekranie podczas cut-scenek). Poza tym klimacik jest i na pewno będę się dobrze bawił. Nie wiem czy tak dobrze, jak przy genialnym Dishonored, ale chętnie się przekonam
-
Ależ ja wiem, że technicznie to żaden problem - kwestia tylko chęci ze strony Capcomu i dogadania się z Nintendo. Ja po prostu studzę niczym nie poparty optymizm co niektórych jednostek
-
W tym wideo nie było ani słowa o RE Zero. Chciałbym podzielać optymizm XM, ale to nadal tylko spekulacje rozmarzonych fanów. @Kobik - popieram, pudełko być musi, choćby w Azji - znów sprowadzę najwyżej
-
Ja nie twierdzę, że nie dałby rady. Widziałem te fanowskie produkcje i strasznie mi się podobały. Sęk w tym, że w obecnym Capcom raczej mało komu na tym zależy i jeśli już doczekamy się jakiegoś odświeżonego klasyka to najprędzej będzie to RE Zero z Gamecube, bo można to osiągnąć najmniejszym nakładem pracy. REmake "dwójki" to byłaby zupełnie nowa gra, a tego na bank nie będzie im sie chciało robić.
-
Jak chyba każdy, kto miał z tym cudeńkiem styczność... Niestety tutaj Capcom musiałby pracować od zera, bo sam remaster HD nie wchodzi w grę - w tym układzie wątpię, by coś z tego było.
-
Będąc złośliwym, napisałbym że 1/4 gry miałeś już więc za sobą Dla mnie słabizna. Tak bardzo wzorowali się na Call of Duty, że gra straciła własną tożsamość i stała się obrzydliwie wręcz korytarzowym celowniczkiem na szynach. Na Elite to jakieś 4 godzinki bezstresowego parcia przed siebie, bo nawet zginąć nie ma jak, skoro zaraz przybiegnie przydupas z defibrylatorem Multi fajne, ale nawet w nim kilka rzeczy niepotrzebnie zmienili. Pamiętam, jaki zawód przeżyłem, kiedy to ukończyłem - dawno tak nie żałowałem kasy wydanej na premierę i tylko powtarzałem sobie "Idioto, trzeba było brać Bulletstorm" (którego kupiłem później i bawiłem się wyśmienicie).
-
Na to bym nie liczył. Zresztą już dawno mówili, że główna seria ma być poligonem doświadczalnym, i w jej obrębie chcieliby "próbować nowych rzeczy i rozwiązań". W sumie niby każda z części wprowadzała jakiś tam nowy element, na nowo definiujący serię, ale ten samograj dla debili, z żyrafą na okładce, według mnie przebrał miarkę. Ja się nie łudzę, ale liczę na dobrą sprzedaż REmastera (dołożyłem do tego dwukrotność ceny cyfrówki, bo sprowadziłem pudełko z HK) bo chciałbym, aby w ten sam sposób odnowili jeszcze Resident Evil 0 - w końcu to dokładnie ten sam materiał źródłowy, tylko kwestia dogadania się z Nintendo.
-
"Brawo Jasiu" No cóż, w każdym razie jest to walka godna starych japońskich gier typu Resident Evil czy Metal Gear Solid - jest klimacik. A cała lokacja jest wręcz obrzydliwie przepiękna - te zacieki na ścianach, syf na glebie - strasznie mi się podoba to przywiązanie do detali.
-
Na Normalu niszczy jak marzenie. Na hardzie też daje radę i używałem go do tego celu nawet, kiedy waliliśmy do Oracli z góry (choć jest problem z amunicją, a łykanie packów na PS3 to katorga - można zginąć 20 razy). Szkoda, że go nie zbuffowali, ale mimo to i tak nadal pozostaje moją główną bronią na VoGa, nawet na Hard.
-
Aczkolwiek w czternastym klimacik powraca, dorzucając do tego fajną
-
To źle rozumiesz Poziomy na starcie są 3 - Very Easy, Easy i Normal, więc grasz na Easy Oryginał z PSX pamiętam jak przez mgłę, ale grało mi się łatwiej. Z tym że wtedy istniały TYLKO trudne i wymagające gry. Dziś mamy czasy samograjów od Ubi itp, więc poziom Normal w tym REmasterze to Hard większości dzisiejszych produkcji, szczególnie dla osoby przesiąkniętej dzisiejszymi grami "dla idiotów"
-
@Banny - mam nadzieję, że to "nie podobało mi się" odniosłeś tylko do AC, bo w tej linijce wymieniłeś tyle zajedwabistych tytułów, że gdybyś tak skwitował je wszystkie to nie mielibyśmy o czym rozmawiać Ze slasherów to zdecydowanie DmC Devil May Cry (jednocześnie zahaczając o punkt drugi w Twoim poście), Bayonetta i Metal Gear Rising Revengeance. Podobne do Uncharted... Nowy Tomb Raider - genialna gierka, no i nie grałeś w pierwsze Uncharted Co do puntu trzeciego to polecam X-Com Enemy Unknown - mimo uproszczenia względem szanownego oryginału, nadal zostaje jedą z najlepszych, najbardziej wciągających gier taktycznych.
-
Widziałem, dlatego zamawiaj na e-bayu, tak jak ja. Ty myślisz, że skąd oni to mają? Z wysyłką wyniesie Cię koło 170zł, więc chyba tragedii nie ma.
-
A ja właśnie uważam dokładnie na odwrót. Trofea w Heavy Rain i Beyond tylko psuły ogólny obraz gry, bo kazały wykonywać różne dziwne, często sprzeczne z naszym podejściem do gry, czynności (że już nie wspomnę o trofkach wzajemnie wykluczających się). Robienie platyny w takim Heavy Rain tylko obnażyło mi braki w scenariuszu i luki w myśleniu scenarzystów, ukazując mi grę dziurawą i nieprzemyślaną do końca, burząc tym samym genialne pierwsze wrażenie, jakie gra zostawiła tuż po pierwszym ukończeniu. Stąd uważam, że zestaw pucharków w The Walking Dead jest idealny do takiej gry - chłoniemy tą genialną, klimatyczną opowieść, zuepłnie nie zastanawiając się nad pierdołami typu "O! Tu jest świetne miejsce na to, by pofarmić te 50 killów krzesłem!" , czy nad innymi równie wciągającymi czynnościami - brawa dla Telltale.
-
Doskonale Cię rozumiem - stąd właśnie REmaster sprowadzony z Hong Kongu - może i 2 razy drożej niż z PS Store, ale za to mogę go dotknąć, poczytać książeczki (są dwie - po angielsku i japońsku) i przełożyć okładkę na drugą stronę (również dwie wersje językowe)
-
Odnośnie RE: Revelations 2 to pisząc "badziewie", nie miałem na myśli samej gry, tylko pomysł wydawania w wersji cyfrowej i do tego w odcinkach - sama gra zapowiada się fajnie. W moim przypadku od Destiny oderwałem się przy pomocy Alien Isolation, co prawda gry nie skończyłem i teraz skaczę "po łebkach" innych tytułów (REmaster np), ale przynajmniej wyrwałem się z pola grawitacyjnego czarnej dziury od Bungie (choć wiem, że wrócę, ale chciałbym ukończyć ze 2, 3 tytuły najpierw)
-
Eee tam. RE Revelations 2 to będzie badziewie w odcinkach, więc spokojnie możesz olać, dopóki nie ukaże się całość, a w tym czasie ogrywać genialnego REmastera. No i kolejna dobra rada... Odstaw Destiny Serio, ja od dwóch tygodni tego nie tykam i dzięki temu w końcu ruszyłem wiele innych tytułów, bo kiedy byłem wessany w ten świat - nic innego nie istniało. Odwyk dobra rzecz
-
Z tym angielskim tak tylko napisałem, bo wiem, że wielu gamoni musi mieć spolszczone wszystko, ponieważ jak na ekranie widzą "Press start" to już się gubią Ja angielskim władam perfekt, więc dla mnie to żaden problem. Jeśli będzie tylko cyfrówka to pożyczę slota od znajomego, kiedy już uzbiera się cały sezon. Tylko w przypadku pudełka mogą liczyć na moją kasę
-
Ja jestem świeżo po ukończeniu demka - to wpółczesna przygodówka point and click, w stylu Beyond Two Souls czy The Walking Dead od Telltale, a stylem graficznym znajdująca się gdzieś pomiędzy kreskówkowością TWD a dążeniem do realizmu w Beyond. Widać, że Francuzi odpowiedzialni za ciepło przyjęte Remember Me, mają swój styl i starają się go trzymać, co mi się bardzo spodobało. Life is Strange na samym wejściu wita nas chyba najbardziej intensywną burzą z piorunami w historii gier video (kapitalnie udźwiękowiona), by później przejść w dużo spokojniejsze klimaty, w których poznajemy główną bohaterkę, Max (np poprzez czytanie jej pamiętnika, czy słuchanie lekko sarkastycznych komentarzy w stylu Ellie z TLoU). Modele postaci fajnie wykonane, otoczenie również niczego sobie, fajnie prezentują się te wszystkie strzałki oraz ikonki oznaczające możliwość interakcji z otoczeniem. Dźwiękowo jest nierówno - melancholijne brzdąkanie na gitarce buduje klimat, voice-acting na dobrym poziomie, choć dialogi wchodzą z takim trzaskiem i wyraźnie odcinają się od reszty oprawy dźwiękowej. Oprawa w takim tytule to jednak sprawa drugorzędna, bo najważniejsza jest historia. Jak więc się ona prezentuje, i czy zachęciła mnie do kupna pełnej wersji? Otóż z pozoru błaha historyjka o aklimatyzacji nastolatki w nowej szkole, ma swoje drugie dno i to zapowiada się intrygująco, choć zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim będzie chciało się lizać ściany, czytać teksty na plakatach, przeglądać pamiętnik, smsy w telefonie Max, czy prowadzić rozmowy ze wszystkimi, z którymi można pogadać (ja to zrobiłem, bo w takich tytułach najważniejsze jest odpowiednie wprowadzenie się w ten świat i klimat). Na pewno przeszkodą dla wielu osób będzie brak polskich napisów, bo żeby się tu odnaleźć, potrzebna będzie jednak znajomość angielskiego. Zgodnie z obowiązującą modą, gra wyjdzie w epizodach, co niespecjalnie mnie jara, bo wiadomo że uwielbiam wersje pudełkowe. Trial kończy się oczywiście w najciekawszym momencie, ale to za mało, by wywołać u mnie chęć posiadania całości (no chyba, że byłoby w pudełku:p) - zdecydowanie poczekam na jakąś okazję, a najlepiej na pudełko