-
Postów
12 483 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
36
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Ja wczoraj miałem kolejny owocny dzień Udało mi się dostać do ekipy, która miała zamiar robić obydwa Raidy, więc najpierw uderzyliśmy na Crotę - po pierwszym etapie mogłem cieszyć się z hełmu Willbreaker's Watch (gram Titanem), więc już w sumie droga do levelu 32. stoi przede mną otworem po zeszłotygodniowych rękawicach i nogawkach (klaty jeszcze nie mam, ale noszę Exotica - Armamentarium, więc chyba i tak bym nie wymieniał). Po ubiciu Croty (tak, wyciągali kabel ) wpadło przepiękne Monte Carlo, którym aktualnie wymiatam w multi - jest świetne. Vault of Glass raczej bez większych emocji, nie wpadło nic wartego wzmianki, ale na szczęście był jeszcze Weekly Nightfal, który obdarował mnie Exotikiem na główkę o dość skomplikowanej nazwie - An Insurmountable Skullfront Jak widać - szczęśiwej passy ciąg dalszy
-
Zdecydowanie za wcześnie, chyba że chcesz robić za maskotkę całego przedsięwzięcia i sprawiać problemy wyższolevelowym "opiekunom". Choć w sumie... ja swój pierwszy Raid zaliczyłem na levelu 25. Jak więc widać - da się, ale w sekrecie Ci powiem, że za bardzo przydatny to ja nie byłem @dApo - nie płacz
-
A'propos Croty... Odpalam Destiny lekko przybity, że nie mam z kim robić Raidów, bo co nie odpalę to zawsze znajomi mają już kompletną ekipę i znów tak właśnie było. Zobaczyłem jednak "lukę w systemie" i dołączyłem do niekompletnej drużyny znajomego. Okazało się, że część ekipy jest gdzieś daleko z przodu (i chyba tłucze jakiegoś bossa - nie wiem, nie znam się, bo tego Raidu praktycznie nie robiłem ), a dwóch ziomków stoi na samym początku, więc im towarzyszyłem przez chwilkę (tańczyłem, machałem i gadałem:p) po czym tamta druga ekipa najwyraźniej musiała czegoś dokonać, bo dostałem shardy i raidowe rękawice dla Titana - Willbreaker's Fists. Stwierdziłem, że fajnie, przeteleportowało mnie dalej, do mostu, znów ktoś coś robił, ja stałem na jednej z kolumn i po chwili dostałem do kompletu nogi - Willbreaker's Greaves. Wiem, przeginam
-
Serio? Nie masz jeszcze żadnego znajomego na PSN? Hmm... grasz w Destiny, więc konsolę masz podłączoną do neta, więc nie chce mi się wierzyć, że nie masz kogoś na Friendliście HeadSeta masz, coby można było pogawędzić podczas grania?
-
Kalinho kilka postów (lub stron) wcześniej uważa, że to byli "Janusze" Ja się na razie nie wypowiadam, bo to ciągle przede mną, ale wiem że kilka momentów na Survival było dość trudnych (głównie zimą), więc tu też może być ciekawie. Kiedyś udało mi się zrobić platynę w Call of Duty World at War - myślę, że tu trudniej nie będzie
-
No właśnie z tym jest problem u mnie. Poleciałem na miejsce, czekałem na Public Event, a kiedy w końcu zacząłem bronić satelity, czekałem na Urzoka. Jak już się pojawił, zacząłem do niego walić z Murmura (podniesiony wcześniej miecz jednego ze sługusów Croty też działał) i kiedy wydawało mi się, że już mam go "na strzała" - zginąłem (bo sporo tego tałatajstwa tam lata i wcale o to nie trudno). Po respawnie już go nie było i doopa
-
He he, miałem dokładnie to samo, na prywatnym robiłem Fort Mercer - ależ to było nudne! Choć ja zawsze odpalałem to podczas Double czy nawet Triple XP Weekend. No i z tym skillem i zapamiętaniem położenia przeciwników też racja, choć zauważyłem, że po dłuższej sesji, kiedy konsola była już rozgrzana wrogowie potrafili się glitchować i czasem respili się w ścianie np - nie zawsze udało mi się ich automatycznie znaleźć W każdym razie - dla mnie chyba najlepsza gra ever - z przyjemnością zrobiłem w niej 100% i to na dwóch różnych kontach PSN.
-
Dobra, już jest, ale jakieś to dziwne. Byłem w sumie pomiędzy misjami ale musiałem dotrzeć do markera odpalającego kolejny quest (nie musiałem go aktywować, tylko do niego dotrzeć, żeby gra zrobiła save) i w tym genetycznym łańcuchu (podobnie jak w poprzednich częściach) pojawiła się opcja Replay przy przeglądanych, ukończonych wspomnieniach.
-
Ha! Twój drugi spoiler przypomniał mi o pewnym wpisie na innym forum - moje wrażenia świeżo po zagraniu: "W wolnych chwilach (których w tym tygodniu praktycznie nie było) pogrywam w God of War Ascension. Na razie nie widzę śmierdzącej kupy, w którą wdepnął Pepe i której spodziewałem się po ograniu demka. Prawdopodobnie ma to związek z tym, że grę ledwo liznąłem i jeszcze nie zdążyła mnie zniesmaczyć... bardzo... Gra i sieka się standardowo fajnie, Kratos jak zwykle drze ryja i rzuca się ze scyzorykami na stwory wielokrotnie go przerastające. Karny kutas należy się za brak praktycznie jakiejkolwiek fabuły, przez co nie widzę głębszego sensu i motywacji w parciu dalej (oprócz ewentualnej platyny). Todd Pappy, który wziął na swe barki obowiązek wyreżyserowania najnowszej odsłony przygód wkurzonego Spartiaty, wyraźnie zadaniu nie podołał - przeładowanie sekwencjami wspinaczkowymi (tragicznie zrealizowanymi - PS One normalnie) a także zjeżdżalniami (koleś chyba pracował kiedyś w aquaparku) każą mi wątpić w jego umiejętność zręcznego żonglowania różnymi elementami rozgrywki (co reżyser powinien mieć opanowane, by do gry nie zakradła się monotonia i powtarzalność). Zobaczę, jak będzie dalej, ale coś mi się wydaje, że widok ślizgającego się Kratosa będzie mi śnił się po nocach." Tak to wyglądało wtedy i wątpię, by spodobało mi się dzisiaj. Grafika ma dla mnie drugorzędne znaczenie (no i te dziwne proporcje ciała - zapadnięta klatka piersiowa i długie łapy, jak u szympansa - po cholerę ktoś grzebał w modelu postaci?), więc tym mnie nie kupisz, zwłaszcza kiedy rzucają mi kolejną dokładnie taką samą, odtwórczą grę - Kratos powinien skończyć się, kiedy się skończył, ale markę trzeba doić... No i jeszcze jedno - nic nie straciłem, bo tytuł ten ciągle jest u mnie na półce, ale nie widzę na razie szans na jego odpalenie.
-
Czy w tym tytule możliwość restartu wspomnień odblokowujemy jakoś później, czy jak? Bo w drugim wspomnieniu spieprzyłem 100% synchronizacji, chciałem zrobić to jeszcze raz, a tu doopa, ne ma takiej opcji - WTF?
-
He he Sam pożyczałem od znajomego, bo używkę kupiłem, a Sony wyraźnie zrobiło ten jeden pucharek tylko po to, by kasę za Network Pass (bo tak to się u nich nazywa) zgarnąć. No cóż, sama gra jest w najlepszym wypadku średnia (no bo ile można?) i w sumie mnie odrzuciła po jakiejś godzinie, więc pucharek za multi to chyba moje jedyne w niej dokonanie
-
Chyba jednak napiszę Zapomniałem wspomnieć o Gjallarhornie, którego dostałem po dołączeniu do dwóch kumpli , robiących poprzedni Nightfall. Zdążyłem ubić ze 2 Gobliny i 2 razy Minotaura, bo praktycznie wlazłem na walkę z bossem - na koniec wpadł mi właśnie ten exotic A dzisiaj odpaliłem sobie Crota's End solo, by otworzyć pierwszą skrzynkę (po raz drugi, pierwszy raz w zeszłym tygodniu, ale tylko shardy były), ale okazało się że jest dopiero w trzecich drzwiach, więc trochę daleko. Nawkoorviałem się trochę, próbując do niej dotrzeć, a kiedy mi się w końcu udało, znalazłem w niej Suros Regime - broń, na którą nie mogłem się doczekać u Xura, a którą niedawno dostałem "z głupia frant" za 40 sekund meczu w Iron Banner (tak więc mam dwa) - to mój piąty exotic od czasu wejścia DLC, a szósty ogólnie
-
Zdecydowanie polecam trylogię Resistance (co mi przypomina, że "jedynki" jeszcze sam nie skończyłem:)). W każdym razie trójka jest jednym z ciekawszych FPSów ubiegłej generacji - z przyjemnością splatynowałem Sądząc po Twoim wpisie, jesteś posiadaczem PS3, więc na starcie odradzam BF4 (które na tej konsoli jest półproduktem oraz workiem pełnym błędów, którego nikt nie kwapi się opróżnić) oraz Far Cry 4 (z podobnych względów, choć nie jest tak zabugowany, jak gra od DICE). Piszesz, że nie grałeś w Far Cry 3, więc polecę Ci właśnie tą grę - jak się spodoba to wtedy będziesz wiedział, czy chcesz grać w FC4. Podobnie ma się sprawa z CoDami - piszesz, że ostatnio grałeś w MW2, więc zamiast zastanawiać się nad Advanced Warfare polecam ograć którąś ze starszych i tańszych części. Zresztą z Battlefield tak samo - najpierw ograj BF3 - taniej wyjdzie, no i "trójka" to ostatni porządny BF na PS3 - nowszych nie tykaj.
-
Nie "cebuluj" Jest promocja na Bordery - za 21zł to nie tragedia. Kumpla z konsolą pewnie też znajdziesz, więc do dzieła
-
Nic nie było u postmastera - no chyba, że wczoraj, kiedy PSN nie działał EDIT: Szczęśliwej passy ciąg dalszy... Grając w VoG, tuż przed samym Atheonem, zauważyłem wylatującą z mobka, niebieską kulkę. Podniosłem, okazało się, że zawiera legendarny engram. Po odkodowaniu - Red Death (Exotic Pulse Rifle)
-
Tyle że Suchy nie sprecyzował, iż chodzi mu o pucharki z DLC. Jakby co, to ja jestem chętny.
-
Icebreakera nie ma, więc wydałem kasę na Exotic Sharda. Najlepsze jest to, że dołączyłem przed chwilą do dwóch znajomków, którzy robili Weekly Nightfall, wlazłem praktycznie na walkę z bossem, ubiłem z dwóch Minotaurów, a na koniec wypadł mi... Gjallarhorn - szcześliwej passy ciąg dalszy
-
Ja tam jestem... specyficzny i mnie takie tytuły jarają bardziej solo. Co prawda kumam frajdę ze wspólnego grania w towarzystwie kumpli, ale kiedy tytuł posiada choćby jakąś namiastkę fabuły, to wolę pierwsze przejście obalić w samotności - co-op ewentualnie na drugi playthrough. Borderlands splatynowałem praktycznie solo (nie licząc pomocy kumpla przy trofeach wymagających obecności innych graczy), podobnie zresztą zrobiłem z obydwiema częściami Dead Island. Choć w takim Destiny czy Defiance z radością witam znajomych i chętnie wykonuję misje wraz z nimi, lub kompletnymi nieznajomymi - chyba się starzeję
-
Popieram - zdecydowanie Dark Souls - najlepsza część serii i szczytowe osiągnięcie From Software. Ten tytuł na długi czas obrzydził mi inne gry, więc ostrzegam