-
Postów
12 311 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
Nie warto. Tego nie było warto ściągać "za darmo", jak było w GP to tym bardziej 20zł bym za to nie dał. Strasznie generyczny GAAS, robiony przez księgowych, typowo pod mikrotransakcje i lootboxy. Nie ma tu ani grama duszy, wszystko jest generyczne i dziergane w jakimś generatorze chujowizny - nie polecam.
- 284 odpowiedzi
-
- 2
-
- Avengers
- Square-Enix
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wreszcie trochę przysiadłem nad customizacją Razorleafa i oprócz dorzucenia mu dodatkowej ładowności (więc teraz ma porywające 1020, póki co nie chcę robić molocha) pomalowałem go patriotycznie Zrobiłem też misję dla Sary i zaprosiła mnie w malownicze miejsce, już miałem nadzieję na obciąganko, ale jednak jeszcze friendzone
-
Wraz z tym update'm dostałem też chyba nowe bugi na XSX. Jakiś czas temu zrzędziłem, że jak np pada deszcz czy śnieg to w trybie foto tego niestety niewidać (a szkoda, bo pierwsza wizyta na Titanie była fhooy malownicza), a teraz bywa na odwrót i mimo braku opadów, tryb foto czasem zaśmieca mi taki efekt: Drugi babol jest raczej z gatunku tych bekowych, bo ostatnio chyba przez te kałużowe kradzieże na Akili podupadła gospodarka i trzeba było przyciąć na mundurach dla strażników, patrolujących teren: Najlepsze jest to, że po wizycie w tym westernowym miasteczku, podsłuchałem rozmowę strażników na marsjańskiej Cydonii o tym, że na tej Akili noszą fajne stroje i też by chcieli takie u siebie
-
Wyszło na DVD/BD to kupiłem do kolekcji i obejrzenia, oczywiście wszystko poprzedzone powtarzaniem poprzednich dziesięciu części. O k#rwa, jakie to było gówno Co prawda powinienem się tego spodziewać po tym jak seria od kilku części stacza się w odmęty żenady i absurdu, a po "Hobbs&Shaw" i "F9" już w ogóle nie należało mieć żadnych oczekiwań, ale słyszałem opinie, że tu jest lepiej i że Momoa w roli złego robi niezłe show, więc warto. No więc - nie warto. Tak, Momoa był najjaśniejszym punktem tej szmiry, ale to nie znaczy, że jakoś wybitnie ten szajs uratował - ot taki Joker z Mrocznego Rycerza, tylko w wersji light. Drugim jasnym punktem było nawiązanie do chyba najlepszej w serii "piątki" i wykorzystanie kilku z niej ujęć, ale w ogólnym rozrachunku to tylko pokazało, jak ta seria się od tamtej pory popsuła pod wieloma względami i tylko pogłębiło mojego doła. No i to doklejanie nowych postaci do starych scen robi się już nudne i mogliby przestać. Podobnie jak ze wskrzeszaniem uśmierconych kiedyś bohaterów, bo to też zahacza o mem i całkowicie niweczy trudy scenarzystów, którzy chcieli przemycić nam jakieś głębsze feelsy. Zresztą scenarzystów tu chyba i tak nie ma, bo nie chce mi się wierzyć, że ktoś na serio bierze pieniądze za te wszystkie macho-one-linery, bicie się przy akompaniamencie sypiących się wieżowców i nieśmiertelnych bohaterów, przy których robi się ekstra żenująco, jak wjeżdża jakaś dramatyczna muzyka i Vin Diesel trzyma kogoś "śmiertelnie" rannego w ramionach, mówiąc że wszystko będzie dobrze. No k#rwa raczej - koleś wali wielopiętrowe parkingi jednym tupnięciem, burzy wielometrowe, betonowe konstrukcje, pociągając za łańcuchy, przeżył już przysypanie gruzem, wybuch reaktora nuklearnego i utonięcie, więc nie mam pojęcia, czemu jeszcze ktoś czasem próbuje przedstawiać go, jako czowieka, któremu może stać się krzywda. I te jego czułostki oraz mądrości życiowe stuletniego mnicha Shaolin... Mam poważne podejrzenia, że typ sam sobie pisze teksty i kreuje tego Toretto, żeby zrekompensować małego siura czy coś, bo jest on tak przesadzony, że chyba tylko przenosiny do uniwersum Marvela mogłyby uzasadnić jego super-moce. Nie kupuję tłumaczeń typu "czego się spodziewałeś, to ma być fajna, efektowna rozrywka" - wszechobecne CGI, przekraczanie granic absurdu, nieśmiertelni bohaterowie - to już nie jest dobra rozrywka, a przynajmniej nie dla kogoś z mózgiem. To kreskówka dla dzieciaków do lat 6, bo chyba tylko oni mogą się tym bezrefleksyjnie jarać - ten sam poziom, co Sharknado, tylko tam przynajmniej wiedzieli, że robią pastisz, a tutaj takie samo gówno próbują wcisnąć z poważną miną Diesela, który chyba naprawdę wierzy, że jest cool i robi zajebistą robotę. Z synka tez miałem bekę, bo raz, że momentami zrobiło się z tego jakieś kino familijne to jeszcze chłopak z części na część jest coraz ciemniejszy i na miejscu Dominica poważnie bym porozmawiał z Hobbsem Cieszę się, że mam to już za sobą, bo przynajmniej wiem, że kolejne części, zarówno tej dziesiątkowej trylogii (bo podobno samej dziesiątki mają być trzy odsłony), jak i całej serii, mogę sobie odpuścić, bo to, co tu zobaczyłem, jest wręcz kumulacją tego, czego w dzisiejszych, wysokobudżetowych blockbusterach nienawidzę - nie tędy droga i trzeba wrócić do punktu wyjścia (w tym przypadku do części piątej, która nieodwracalnie zmieniła serię), ale wiem, że wybujałe ego Vina Diesela na to nie nie pozwoli i pewnie w kolejnych odsłonach znowu polecą w kosmos, albo cofną się w czasie, ścigając się rydwanami w starożytnym Rzymie, albo np z raptorami w cross-over z Jurassic World - Delorean się pojawił, więc widzę tu nieograniczone możliwości.
-
Mam dokładnie to samo - o niczym innym nawet nie myślę, tylko rozkminiam, za który quest się wezmę, jak tylko usiądę do konsoli. Może i gierka ma swoje za uszami, ale jak sprawia, że jestem wciągnięty i nie mogę doczekać się kolejnej sesji to znaczy, że jest zajebiście Dziś wreszcie zrobiłem quest Mantis, więc będę się bujał nową "furą".
-
Nie no k#rwa szanujmy się Przecież to jest jeden z najbardziej generycznych bezpłciowców, jakie w życiu widziałem. Wygląda jak połączenie Forspoken z tymi fragmentami FPP z Anthem - od samego początku miałem odruch wymiotny, jak to widziałem.
-
Ty jesteś wystarczająco dziwny i bez tego zakupu
-
Tak jak pisałem wcześniej - ta odsłona to jakieś jaja z klienteli. Brzydsze to niż Unity/Syndicate i ogólnie widać, że była to część większej gry w stylu tych nowych odsłon, ale postanowili z dodatku zrobić osobną grę. Jak ktoś to kupi w miesiącu, w którym wychodzi Alan Wake II, Spiderman 2, The Lords of the Fallen i Forza Motorsport to uznam, że jest fhooy dziwny
-
Tylko ten kombinezon chujowy z wyglądu, a podobno najlepszy w grze
-
Nie wiem, jak wstawić film z linka mobilnego, ale tu właśnie Akila i możliwość ojebania vendora przez kałużę na środku drogi https://youtu.be/fHEvVMNpOBM?si=zct0H6A_fgFhTijc
-
Dla mnie to ogólnie jest taki tytuł, o jakim marzyłem od czasów Amigi i tego wektorowego wszechświata, zamkniętego na jednej dyskietce z napisem Frontier. Jasne, mam ELITE Dangerous, które jest dokładnie tym, tyle że nieporównywalnie nowocześniejszym, ale zawsze brakowało mi opcji wyjścia ze statku i śmigania z buta. Miał być ten dodatek Odyssey, który tę sprawę załatwia, ale postanowili olać konsole i tylko PC dostał, a i tam nie wiem, jak to się sprawuje, bo podobno jakieś problemy były. Niby był No Man's Sky, ale tamta gierka jest bardziej umowna - owszem, ma w sumie wszystko, oprócz tego realistycznego sznytu, ale jest bardziej takim Minecraftem niż tym, na co czekałem (choć również bardzo ją lubię). No i teraz mam tego Starfielda, któremu dla odmiany brakuje tej swobody w lataniu/startowaniu/lądowaniu/dokowaniu, ale za to ma wszystko to, czego tamtym tytułom brakowało (fabuła, questy, bezpośrednie starcia, ogrom kosmosu zarówno w ogóle jak i w szczególe) i wszystko, co musiałem sobie wyobrażać we Frontier/ELITE, co było tylko suchym opisem na ekraniku naszego pokładowego komputerka, tutaj ma swoją fizyczną formę. Dziś siedzę na Marsie, zrobiłem parę pomniejszych questów, wspiąłem się na wielką wieżę w nocy (przepiękny widok) i ogólnie zachwycam się widokami, jakie co chwilę gra mi oferuje (mega fajna sprawa z tą galerią i tym, że gra wykorzystuje nasze screenshoty podczas ekranów ładowania). A poniżej nie Mars, ale dowód, że nawet pustkowia potrafią wyglądać zachwycająco i klimatycznie: A! No i znów bym zapomniał - gierki Bethesdy mają chyba najlepsze dźwięki, ogłaszające wbicie nowego poziomu - uwielbiałem to "ka-ching" w Falloutach, podobie jak te "u-ha!" w Skyrim i teraz też uwielbiam, jak wjeżdża ta melodyjka
-
@Dr.Czekolada Nie - to kasyno na tej mroźnej planecie i wyścig do czerwonego przycisku w towarzystwie przelevelowanych jaszczurów, o którym pisałem kilka stron temu. Plus jeszcze kłęby jakiegoś gazu i to skutecznie sprawiło, że gra zaczęła klatkować. @KOMARZYSKO, jak gruby nie wykorzystał jeszcze dziennego limitu to przygotuj się na czerwoną strzałkę w dół
-
Tak było, też to miałem - od razu przypomniały mi się moje przygody w F3 i F:NV na PS3 i poczułem się jak w domu przy tych stabilnych 10fpsach
-
I cyk - minusik od schabka, a zaraz wpadnie pewnie drugi pork-chop (o! już jest - jakież to było proste do przewidzenia) No niestety masz rację - wychodzi na to, że jednak rycerze PlayStation mają z tym tytułem największy problem.
-
Ogólnie w przypadku Starfielda to jest masa wielkich problemów z potężnym bólem dupy na czele. Co scrolluję facebooka i widzę jakiś clickbaitowy news o tym tytule (od PPE, XGP, gram.pl, eurogamer) to wiem, że w komentarzach będzie niesamowity śmietnik i banda liżących się po fiutach hejterów, którzy nakręcają się takimi gówno-newsami, samemu o grze pojęcia nie mając i powtarzają często zmyślone problemy, albo wyolbrzymiają te istniejące. Co chwila czytam, że to gówno na 2/10 itp i ogólnie narracja, jakby to drugi RedFall był. Chyba nigdy wcześniej nie widziałem takiej ilości pomyj wylewanych na jakiś tytuł i strasznie mnie to wkurwia, bo gra absolutnie nie zasłużyła na takie traktowanie.
-
"I won't become the thing I hate" Do dziś pamiętam tę piosenkę Stabbing Westward z intro do Time to Kill - to i Land of the Babes to były moje ulubione odsłony przygód "księcia" - zakup obowiązkowy.
-
Mi się już zdarzyło - opuszczone labolatorium na Kreet i na Marsie to dokładnie ta sama miejscówka, włącznie z rozłożeniem pierdół typu pokrywka od kubka na kawę Samo oddanie broni nic nie zmienia, ale będąc w jego ekwipunku wciśnij Y, żeby mu daną broń ustawić (podobnie z ekwipowaniem kombinezonu itp) - tak, im lepsza giwera tym bardziej pomocny jest towarzysz. Do tego daj mu/jej jedną sztukę amunicji i np jeden granat - towarzysz nakurwia tym w nieskończoność, mimo że ma tylko jedną sztukę. Kontrabandę możesz sprzedać w systemie Wolf, na stacji kosmicznej Den, która orbituje przy planecie Chthonia. Wolf znajduje się dokładnie pomiędzy Alpha Centauri i Narion, na wschód od "naszego" układu słonecznego (Sol). Swoją drogą to przydałaby się jakaś wyszukiwarka, jak w Elite Dangerous, gdzie na gwiezdnej mapie możesz wpisać nazwę interesującego nas układu/planety/stacji.
-
Każdy wie, jakie są tu wady, że loadingi co chwila, że brak swobodnego startu/lądowania, że manekiny w rozmowach itp i takie rzeczy to ja mogę wypisywać na koniec, jak już się z grą rozprawię, uznam za ukończoną to wtedy wiadomo, że wszystko w podsumowaniu się pojawi, ale póki co po prostu jestem przytłoczony wolnością i swobodą, tak typową dla gier Bethesdy.
-
Ludzie calaki wbili, a ja mam ponad 20h, może ze dwie misje wątku głównego zrobiłem, a tak to "ahoj przygodo" Dziś spędzam czas na skanowaniu planety z różnymi biomami i tak sobie wylądowałem na sawannie, żeby dobić brakujące zwierzaki, a tu jakiś kompleks badawczy, pilnowany przez bandę tych Va'ruunów - już na wejściu znalazłem skrzynkę z lockiem Master, a w niej 7 walizek z kontrabandą, każda o wartości ponad 15k (choć w skupie będzie koło 2k przy moich obecnych statsach, bo można perkami trochę to wyrównać). W budynku zejście do podziemi, a tam jakiś zamrożony kompleks laboratoryjny na kilka pięter w dół i notatki o projekcie "Marzanna" (normalnie, po polsku napisana nazwa, mimo że gram po angielsku i menu konsoli też). Ludzie co piszą, że brak tu eksploracji są jacyś pojebani - ten moloch oferuje zawartości na lata
-
-
Ja pierdzielę, nie wiem, kiedy ja tego molocha skończę, bo jak w każdej grze Bethesdy, tak i tutaj daję się porwać przygodzie i zwiedzam, lecę, odkrywam... Od ponad 3h jestem na planecie Niira (mega klimatyczne złomowisko wielkich mechów), zwiedzam, unikam k#rewsko przelevelowanych Siren (ja level 6. one na 19 i 30), staram się opierdzielić każdy budynek, znalazłem jakichś scrapperów, których okradłem z czego się dało (niestety dwa sejfy są poza moimi możliwościami aktualnie), zgarnąłem kilka mocno wartościowych walizek z kontrabandą i teraz muszę wykminić, jak to sprzedać, zanim mnie zeskanują po wyjściu z nadświetlnej Oczywiście poleciałem tam ot tak sobie - żadna misja czy coś, po prostu zobaczyłem, że niby mój level to zaznaczyłem. Piękna gra
-
Standardowo czekam na pudełko, które ma niedługo być. Podobno bardziej nastawiony na fabułę shooter w stylu CHORVS niż rogalik, jak część poprzednia, więc w sumie spoko, bo tamto mi nie podeszło za bardzo. Aktualnie w gamepassie, więc można obadać w ramach abonamentu.
-
Ogólnie jest, ale jak sprowokujesz taką większą zadymę to może nie być
-
Tak jeszcze wracając do mojej wczorajszej opowieści to już nie dziwię się, że gra chodzi w 30fps (choć nie za bardzo widzę tu jakiekolwiek usprawiedliwienie, mimo że jest nawet ładnie). Jak spierdzielałem przed kilkoma tymi jaszczurami, a do tego jeszcze pojawiły się obłoki gazu, to nagle poczułem się jak w bethesdowym domu, kiedy ścięło mi performance do stabilnych 10-12 klatek