-
Postów
12 310 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wredny
-
No i to jest The Last of Us, a nie jakiś Moonlight z brodaczami Tyle rzeczy było tu 1:1 z gierki, że morda się sama cieszyła (suchary!), a to co nie było to też dodane zostało fajowo. Najlepszy odcinek póki co - oby więcej takich, a mniej jakichś autorskich wysrywów ze scenariuszem z Netflixa.
-
Było, w tym pokoju jeszcze dwa inne "kody" można wbić - za jeden dostajesz text log, a za drugi 2 Power Node'y.
-
Kurde, wypstrykałem się z kasy, HP oglądałem tylko 4 filmy, milion lat temu i byłem całkiem szczęśliwy, że średnio mnie ta gra interesuje i przynajmniej na tym zaoszczędzę, ale jak widzę ten ból dupy odklejeńców to mam ochotę polecieć do sklepu tylko po to, by podbić statystyki sprzedaży
-
Pewnie - w demo, które jak najbardziej jest reprezentatywnym przykładem całości, wbrew temu, jaki damage control próbowali uskuteczniać developerzy i wydawca. Recenzje ogarniętych ludzi (czyli żadne IGNy, Eurogamery czy inne gamespoty) potwierdzają, że bohaterka jest chujowa i cięzko ją polubić właśnie przez jej zjebane teksty i cringe'owe dialogi, a technicznie tytuł leży - czyli wszystko się zgadza, bo z dema wyniosłem dokładnie te same spostrzeżenia.
-
Dead Space Calak #11 (GS 1000/1000) Tak wiem, jest remake, sam też go przecież kupiłem O tym, że gierkę uwielbiam, pisałem już nie raz - jest to jedna z moich ulubionych gier ever i ponadczasowy klasyk, który nawet dziś jest mega grywalny. Na PS3 przeszedłem 7 razy, dwukrotnie wbijając moją pierwszą platynkę (zbanowane konto, więc powtarzałem na nowym). Nadal uważam, że remake jest absolutnie zbędny (choć jest zajebisty i zdecydowanie warto kupić jak najszybciej), bo "Martwej Przestrzeni" wystarczyłby tylko remaster 4K/60 i byłoby git - graficznie, dźwiękowo i gameplayowo to wciąż jak najbardziej współczesna produkcja, w którą można bez skrzywienia zagrać nawet teraz. Ja przeszedłem ją pod koniec zeszłego roku, wbijając wiekszość achievementów i rozpocząłem przejście na najwyższym poziomie trudności (Impossible), ale później Ragnarok, Callisto i tak DS poszło w odstawkę. Rozpocząłem remake na PS5, ale któregoś wieczoru ziomek namówił mnie na PUBG, w którego ciśniemy na XSX i po skończonej sesji z czystego lenistwa nie chciało mi się przełączać na PlayStation, więc zostałem na "klocuchu", odpalając Dead Space właśnie. O dziwo oczy nie zabolały zbyt mocno, a i te 30fps jakoś specjalnie nie przeszkadzały (takie miałem obawy po bezpośrednim przejściu z remake), więc kontynuowałem przerwane gdzieś w połowie przejście - i tak, rozdział po rozdziale, wczoraj dotarłem do finału i wbiłem ostatnie, najważniejsze osiągnięcie (Epic Tier 3 Engineer, warte aż 150G), tym samym dokumentując moje gorące uczucie do tego tytułu również na maszynce Microsoftu. O grze nie będę się zbytnio rozpisywał, bo każdy znać powinien, a jeśli chodzi o achevementy to zestaw raczej średnio-wymagający. Najgorsze są te za zabijanie po 30 nekromorfów różnymi giwerami, bo najlepiej mi się grało podstawowym Plasma Cutterem, a większość pozostałych broni to raczej ciekawostki i dziwolągi, aniżeli przydatne narzędzia mordu (z wyjątkami oczywiście, a remake podobno mocno ten aspekt poprawił). Upierdliwy jest też aczik za ulepszenie na maxa każdej giwery i ogólnie naszego ekwipunku, ale korzystając z pewnego glitcha na mnożenie wartościowego przedmiotu (Chapter 11., podnieść PENG telekinezą, ale go nie chować do kieszeni - jest kilka filmików na YT, sam nawet nagrałem jeden, może kiedyś wrzucę do sieci), można uzbierać wystarczająco kasy na wszystko. No i oczywiście przejście na Impossible - tu polecam tylko i wyłącznie Plasma Cutter - każdą inną giwerę schować do magazynu, dzięki temu gra będzie raczej dropić nam ammo tylko do aktualnie używanej pukawki, a wszystko inne na handel, dzięki czemu możemu kupić więcej ammo do naszej ulubionej broni oraz apteczki - te się przydadzą, bo momentami jest intensywnie. Reszta osiągnięć to obcinanie kończyn, zabijanie na różne sposoby, parę za poboczne aktywności (strzelnica, koszykówka), za znalezienie skarbu PENG, za zestrzelenie asteroidów z osłonami powyżej 50% (dużo osób na to narzeka - nie wiem czemu, tutaj wpadło mi za drugą próbą i to z dużo większym zapasem - dołączam screenshota) i za przejście gry tylko jedną, pierwszą bronią (wspomniany już wcześniej Plasma Cutter - nic trudnego, bo to najlepsza broń w grze i według mnie tak jest nawet łatwiej ze wspomnianych wyżej względów). Gra to wciąż niezmiennie 10/10 (choć muszę przyznać, że remake robi sporo rzeczy lepiej, więc może będzie update do oceny), a trudność w zdobyciu calaka to jakieś 5/10.
-
To też jest skopane w Performance, bo ogólnie tam oświetlenie i cienie są dużo słabsze. 30fps w Callisto nie boli, bo tu się praktycznie nie strzela, a podczas walki 1:1 kamerą nie ruszasz, tylko robisz uniki i nawalasz rurką. Reszta gry to powolne łażenie, przeciskanie się przez szczeliny, więc nawet nie zauważysz braku płynności, a lepszą oprawę od razu.
-
@KrYcHu_89 No ja piszę ze swojej perspektywy, przecież nie wypowiadam się za jakieś outlety - dla mnie survival horrory to kwintesencja gamingu i póki co DS jest moim GOTY 2023.
-
No gierka miała spore problemy z achievementami to może i wciąż coś jeszcze jest skopane
-
Dla mnie póki co DS jak najbardziej jest GOTY Oczywiście jest opcja, że RE4 wypchnie Isaaca z tronu, ale to się jeszcze okaże - oryginały to jedne z moich gier życia i póki co remake DS też trafia na tę listę.
-
Nie będzie - Callisto w performance to bardzo sterylne, wykastrowane z dobrego oświetlenia doświadczenie. Jasne, to nadal ładna gra, ale całościowo robi dużo gorsze wrażenie niż remake Dead Space, nawet jeśli ten drugi chodzi ogólnie w niższej rozdzielczości - w tych grach strasznie dużo robi światło i cień, a to w Callisto wygląda zajebiście tylko w trybie RT (30fps). Ale polecam tak właśnie grać, bo CP nie jest tak dynamiczną grą jak DS i można spokojnie te 30fpsów przeżyć.
-
Ciekawe, czy dadzą kolejne trofeum
-
Ale to niech się za to wezmą ludzie z pojęciem o game design, bo tyle złych decyzji i pośpiesznie kleconych rozwiązań dawno w dużej gierce nie widziałem. I nie mam na myśli nic odkrywczego - Callisto zawodzi w podstawowych sprawach, zwykłym QoL, rzeczach, które w grach od lat są normą, a tu nagle ktoś zapomniał o podstawach.
-
A zaraz Leoncjo w Hiszpanii i Rudy Dżedaj 2 - masakrycznie udany początek roku dla takich starych dziadów, jak my
-
Nie wierzę, że ktoś to mógł serio napisać. To jakaś dziwna forma zemsty za jechanie niektórych po Callisto, które z kolei Ty mocno zachwalałeś, czy po prostu ludzie piszący z chińskich telefonów nie mają gustu?
-
@Sylvan Wielki - chodziło mi o zły napis na pudełku - nawet PW Ci napisałem. Kupiłeś wersję na XONE zamiast XSX.
-
No ale chyba nie o tej samej grze piszemy, co już wcześniej, przy okazji filmiku od panny Pearce pisałem, a teraz ładnie @Szermac to ujął - w Callisto nie ma poczucia zagrożenia czy jakiejś konieczności ucieczki, bo to potwory mają się bać Jacoba, a nie na odwrót. W Dead Space spowolnisz stazą grupę przeciwników, bo od tego zależy Twoje kruche życie - wszystko dzieje się szybko, panicznie i człowiek poci się, próbując zwiększyć dystans do oddania kilku strzałów z bezpiecznej odległości, jednocześnie nie stojąc zbyt długo w jednym miejscu, bo zaraz coś innego może przeorać nam plecy. W Callisto ammo jest nieistotne, bo gra skonstruowana jest pod walkę wręcz, a broń palna to po prostu kolejny "cios", przedłużający combo, narzędzie, jak w Bloodborne. Moją opinię o Callisto można znaleźć w tym temacie - kupiłem na premierę, nie mogłem się oderwać, przeszedłem w weekend i wystawiłem pozytywną ocenę, mimo wad i wk#rwiających pomysłów, niedopatrzeń, błędów designerskich, zerowego poziomu straszenia itp. Jestem jednym z tych, którym gra się podoba i z chęcią wrócę ponownie, ale nie mam zamiaru być jej zaślepionym obrońcą, bo (zwłaszcza teraz) kiedy gram w remake Dead Space to jeszcze dobitniej widzę, jak niedoruchanym projektem jest TCP i trochę mam bekę ze Schofielda, że nie tylko nie dorównał swojemu własnemu magnum opus (być może trochę z winy wydawcy, ale bullshit sam mocno wciskał w wywiadach), ale również dlatego, że EA bez niego zrobiła lepszego Dead Space niż on kiedykolwiek stworzył (tak, z oryginałem włącznie - muszę przyznać, że remake jest lepszą grą od jednej z moich ulubionych gier ever).
-
Daj mu trochę czasu - w końcu to samuraj, a oni raczej się nie wspinają, nie skaczą przez płoty itp - chłop ledwo przestawił się na chodzenie w kucki, skradanie się i bieganie.
-
A ja lubię ten looter-shooterowy klimat Breakpointa i tylko dzięki różnokolorowemu badziewiu parłem przed siebie - zawsze była motywacja do wyczyszczenia kolejnej miejscówki. Jakbym to wszystko wyłączył to bym dostał drugie Wildladns (tylko, że technicznie lepsze - 60fps i wyższa rozdzielczość).
-
Ale to akurat prawda i tego się nie da wybronić - plus tu nie ma co "zgłębiać", bo "systemy" są tu raczej płytkie. Po prostu jak nie pójdzie raz, to człowiek kombinuje, jak z tego wybrnąć inaczej, aż w końcu się uda. Pierwsza grupka przeciwników, którą spotykamy tuż po wyjściu z celi to był właśnie źle zaprojektowany pojedynek - na pierwszym stealth, ale dwóch pozostałych zawsze nas zauważy i wtedy jeszcze dwóch przybiega - nie ma szans tego przeżyć w otwartym starciu, no chyba, że na Normalu/Easy. W końcu im uciekłem na piętro wyżej, aż załączył im się marker graniczny, stracili zainteresowanie i zaczęli wracać, skąd przyszli - wtedy wykończyłem całą resztę jeden po drugim zwykłym nożykiem w czachę. Rozgryzłem system, czy korzystając ze znajomości projektowania gier, wykorzystałem niedopracowanie kodu i w ten sposób poradziłem sobie z niesprawiedliwym starciem?
-
Jasne, Joe nie ma co brać na poważnie - zwłaszcza, że jego "recenzje" i tak pokazują się miesiąc po premierze gier, które omawia - ja oglądam go tylko z sympatii do jego dwóch ziomków i ogólnie dla beki, choć czasem trafnie punktuje niektóre gierki. Tutaj trochę wyglądało to tak, jakby się rozliczył z developerami za ich obietnice bez pokrycia, no i wiadomo, że musi być kontrowersyjnie. Polecam natomiast filmik tej oto uroczej i bardzo kumatej niewiasty, która w branży siedzi od dawna: Ciężko się nie zgodzić, że w Callisto raczej czujemy się jak Marcus z Gearsów, aniżeli zahukany Isaac z Dead Space i sporo decyzji designersko-scenariuszowych miało na to wpływ. Walka to chyba numer jeden - no fajny patent, w starciach 1:1, ale to właśnie odbiera resztki zagrożenia, bo mając swoją niezniszczalną, coraz to mocniejszą "pałę" i wiedząc, że system uników jest banalnie łatwy, wręcz chcemy, by widziany w oddali maszkaron do nas podbiegł, byśmy mogli spuścić mu wpyerdol. To raczej rąbanko nawalanka w mrocznym klimacie space/gore-horroru, aniżeli survival horror z krwi i kości. No i te nieszczęsne jump-scare'y, głośne i na cały ekran - to mogłoby działać, gdyby były one kumulacją jakiegoś narastającego napięcia, a one przewaznie atakują nas, gdy jesteśmy zupełnie wyluzowani i wtedy mamy je zupełnie gdzieś - ot coś yebło i pokrzyczało, a teraz idę nawalać potworki.
-
Ale z Callisto to żeś Pan wtopił chyba, bo nie ta wersja, a upgrade'u brak Paragon i oddawaj, póki nie jest za późno.
-
Ale Mendrka się nie da kochać Przypuszczam, że nawet mama go okłamuje
-
@Nyu, dwukrotnie platynowałem Underworld i nie pamiętam większych problemów. Chyba sobie sprawię na X360 i odświeżę w innym ekosystemie.