
Treść opublikowana przez Quake96
-
Zakupy growe!
Kolejne łupy
-
Zakupy growe!
Moja druga FATka również się tu ciężko wciska, a obudowa nie domyka. Za to na 2xxx mojej kobity wszystko pasuje jak ulał. Widocznie ten case jest pod slimkę, tylko jakiś głąb chciał go do FATa. No nic, chyba zrobię z nią zamiankę i wezmę ten jej "piórnik", wszak też robiony z myślą o PSP i pasuje do FATa.
-
Zakupy growe!
Nie, nie, bateria dobra, nawet mam dwie różne. Sprawdzę jeszcze jak będzie z drugim PSP, czy to może wejdzie lepiej. Zakładam ten case chyba dobrą stroną, bo jest tu wyraźne wycięcie na włącznik, ale sam nie wiem, może te wkładki trzeba wyjąć. No, ale skoro piszesz, że nie, no to nic już nie kumam
-
Zakupy growe!
Dokładnie ten. Niby pod FATkę, bo ma wyraźne wyprofilowanie, ale coś nie mogę konsoli w to wcisnąć. O ile na siłę wejdzie jakoś (wiadomo to ma trzymać konsolę cały czas), to nie mogę tego domknąć. Tu trzeba coś wyjąć, czy co?
-
Zakupy growe!
U mnie handheldowy dzień Na początek... Kolejny deal miesiąca, czyli sprawne PSP za 45zł Kupione jako "kiedyś działające" z prawdopodobnie tylko rozładowaną baterią, bo obecnie się nie uruchamiało. I faktycznie tak było, bo wziąłem ze sobą swoją baterię, podmieniłem zaraz po zakupie i konsola bez problemu się uruchomiła. Do kompletu dostałem ten dziwny pokrowiec, który niby do PSP FAT, ale ciężko jest konsolę w to wcisnąć, a jak już wcisnę to i tak nie da się domknąć... Pewnie robię coś źle, ale to szczegół teraz Poza pokrowcem była też sama płytka z NFS MW 5-1-0, która okazuje się uszkodzona, bo gra zatrzymuje się po logo PSP. Na szczęście sam napęd UMD w konsoli śmiga, bo przetestowałem go na swoim tekkenie. NFSa mi nie szkoda, bo i tak mam już dawno swój egzemplarz Oczywiście konsola dostała od razu update do 6.60 i CFW, oryginalną kartę pamięci SONY 1gb i plugin spolszczający menu konsoli. Ciężko się na razie do tego PSP przyzwyczaić, bo to "europejczyk" i zatwierdzanie ma pod "X", podczas gdy moja biała piękna FATka to japończyk pełną gębą i zatwierdzanie ma pod "O". Wiem, można to pozmieniać gdzieś w menu CFW, ale chcę zostać przy oryginalnych rozwiązaniach obu konsolek Dobra, była przystawka, to czas na to na co czekałem Spełnienie moich dziecięcych marzeń, czyli Game Boy Advance. Do zestawu dostałem grę "Iniemamocni". Oprócz tego zamówiłem sobie dwie gry - Pokemon Saphire i Super Mario Advance, bo czym innym Nintendo stoi jak nie Pokemonami i Marianem? Poza tym Pokemony dobrze wspominam z czasów mojego GB Pocket i wersji "Red".
-
Zakupy growe!
Ten symulator rekina daje radę
-
Zakupy growe!
Przystawka: I danie główne: 6 dyszek za takie cudo to deal miesiąca! Pad używany, ale praktcznie idealny, oczywiście jak na używany Gałki pracują jak nowe, gumki na nich wyglądają jak nowe, a jedyne co można mu zarzucić, to raptem niewielkie ślady tarcia od spodu pada, charakterystyczne dla używanych kontrolerów. Nawet ich jest tak mało, że można pokusić się o stwierdzenie, że ktoś używał tego sporadycznie, albo krótko. Zdjęcie w spoilerze niechaj będzie małym potwierdzeniem autentyczności stanu tego pada
-
własnie ukonczyłem...
W inne nie grałem, bo XO póki co nie mam, ale mogę tylko powiedzieć, że ogólnie to pierwszy Horizon jest naprawdę spoko. Grafika to już hi-end jak na 360, klimat super jak i ogólne wrażenia z grania.
-
Zakupy growe!
Kolejna dostawa
-
własnie ukonczyłem...
@Plugawy - Tak, masz rację drogi kolego Najlepsze jest to, że ja sam ukończyłem grę bez tego BFG, choć nie wiem jak to możliwe, że go po drodze nie znalazłem, bo starałem się choć trochę eksplorować levele. A co do tematu, to ten, tego, nie żebym znowu coś ukończył.. Tym razem nie było to ukończenie od zera, tylko raczej domknięcie zaległej sprawy, bo grę zacząłem około roku temu, gdy ją kupiłem. Niby miałem tylko kilka czy kilkanaście wyścigów do końca, bo miałem zarówno złotą opaskę, jak i mapkę wyczyszczoną z prawie wszystkich "zaległych" wyścigów, ale jednak trochę do pościgania się miałem. Do tego jeszcze ostatnia "melina" wyścigów ulicznych do zaliczenia od zera i tak to sobie zleciało W ogóle najbardziej zniszczył mnie ten finałowy wyścig, na którym zdobywamy tytuł mistrza. Ot odpaliłem sobie kolejny wyścig z mapki, przechodzę, a tu ZONK! Dostałem chyba 5 milionów kredytów i tytuł :o Normalnie śmiać się chciało No, ale skoro już tak przysiadłem do gry, to wciągnęło mnie też załatwienie kilku pobocznych aktywności, których mi brakowało i tym samym skończyłem grę z następującymi statystykami:
-
Co teraz męczysz na PSX`ie
Tym razem wróciłem do szaraka i postanowiłem zabrać się za Metal Gear Solid. Grę już raz ukończyłem, ale było to dawno temu, jeszcze na "piracie", więc w końcu jest okazja by za to odpokutować. Niechaj moją pokutą za tamtego pirata będzie fakt, że tym razem gram na oryginalnej grze w języku... niemieckim. Jeszcze żeby było mało, gra ma nie tylko niemieckie napisy, ale i dubbing Póki co jestem po przejściu pierwszej walki z Master Raven, na tym śniegowym placu, gdzie musiałem rzucać granaty do czołgu. Grę będę sobie raczej dawkować, a nie przechodzić przy jednym-dwóch posiedzeniach. Ciekawe jak daleko zabrnę bez pomocy poradnika, bowiem pierwsze ukończenie gry było dla mnie możliwe właśnie dzięki korzystaniu z solucji. Teraz mimo niemieckiej oprawy językowej, mam trochę łatwiej, bo co rusz przypominam sobie kolejne fragmenty rozgrywki i mniej-więcej kojarzę co mam robić, podczas gdy tamtym razem grałem "w ciemno" i jechałem z poradnikiem prawie od początku.
-
własnie ukonczyłem...
No i kolejna gra dołączyła do listy "ukończone" Jest to oczywiście Spider-Man na PS2. Mam dość mieszane uczucia. Z jednej strony nastawiłem się do tej gry pozytywnie i cały czas pozostaję przy opinii, że jest to gra, która chciała być dobra, ale z drugiej strony wiem, że nie koniecznie jej się udało. Zacznę więc od tego co mi w tej grze "zagrało". Po pierwsze - grafika. Jest okej. Nie wiem co tu więcej powiedzieć, po prostu mi się podoba i nie za bardzo mam się tu do czego przyczepić. Po drugie - gameplay. No tutaj mam pewne poważne zastrzeżenia do niektórych elementów, ale poza nimi gra dawała mi nawet jakąś przyjemność z grania. Misje choć śmiesznie krótkie, to oferują jakąś tam odrobinę różnorodności. Są pościgi, jest akcja i jest skradanie. Po trzecie - filmowość. Pierwszego Spider-Mana nie oglądałem od wieków, a mimo to podczas gry, szybko kojarzyłem fakty i zauważyłem że tytuł ten jest dość wierny swojemu filmowemu odpowiednikowi. Niestety cały wątek wydaje się być potraktowany po łebkach i można by tu upchnąć coś więcej. No i tutaj zaczyna się moja lista skarg i zażaleń... Największa wada tej gry? STEROWANIE! Ogólnie sam układ klawiszy jest jak najbardziej w porządku. Problem polega na współpracy sterowania postacią z pracą kamery. Gdy postać stoi w miejscu, to wszystko jest okej. Sterowanie dostosowuje się do tego gdzie patrzy kamera. Wszystko jednak zmienia się, gdy postać jest w ruchu. W normalnej grze, naturalnym jest to, że sterowanie podąża za kamerą. Tutaj jednak jest inaczej. Sterowanie podczas poruszania się postaci jest przywiązane do tego gdzie patrzy postać, a nie nasza kamera. W związku z tym, gdy podczas ruchu obrócimy kamerę np. w lewo, postać nie skręci, tylko dalej będzie ślepo iść przed siebie, dopóki albo się nie zatrzymamy, albo nie skręcimy analogiem w lewo, by obrócić postać w kierunku kamery. Nie mam pojęcia kto to tak wymyślił, ale jest to tak duże utrudnienie, że mogłoby to stawać w konkury ze sterowaniem z Quake 2 na PS1. Sterowanie to jednak nie jest jedyny problem. Sama praca kamery momentami kuleje, więc są chwile, gdy kamera nagle zmienia kąt widzenia i wprowadza totalny chaos, bo postać robi swoje a kamera swoje. Do tego czasem, w wybranych lokacjach sterowanie pracą kamery częściowo się wyłącza i bywa, że możemy jedynie rozglądać się na boki, co potrafi trochę utrudnić grę. To nadal nie koniec moich zażaleń. Czepić się jeszcze muszę samego poziomu trudności gry. Grać zacząłem na poziomie "Normal" (2 z 4), ale po dojściu do pierwszego bossa i kilku przegranych pod rząd, stwierdziłem że nie będę się frustrował, bo nie dość, że przeciwnicy są przesadnie mocni, a boss to jakiś przekoks ze strzelbą, to jeszcze samo sterowanie jest wystarczającym utrudnieniem, które samo w sobie podnosiło poziom trudności gry o jeden stopień. Tak więc, radośnie cisnąc na easy, gra stała się nieco prostsza, choć pierwszy boss nadal był moim zdaniem przesadzony. Ta jego strzelba zabierała nam mnóstwo życia i skutecznie utrudniała walkę w zwarciu. Żeby chociaż dało się go ubić pajęczynami, ale nie... Próba oplątania bossa kończyła się fiaskiem, a wystrzeliwanych w jego kierunku kul pajęczej sieci skutecznie unikał. Niemniej jednak, pierwszy antagonista padł, a dalej gra w dużej mierze stała się wręcz śmiesznie łatwa. Oczywiście nie do końca, bo nadal bywały momenty, które doprowadzały mnie do frustracji, tutaj jednak głównie ze względu na to cholerne sterowanie. Tym samym gra była trudna, nie ze względu na inteligencję wrogów, a walkę ze skopanym sterowaniem. Oprócz tego, podczas jednej z misji (pościg za Green Goblinem), dostawaliśmy od gry potężnego plaskacza w twarz. Misja polegała na ciągłym gonieniu za przeciwnikiem, gdzie na drodze stawało nam oczywiście po raz kolejny sterowanie, oraz jak mniemam jakiś durny skrypt postaci. Ze sterowaniem problem był taki, że przy automatycznym namierzaniu przeciwnika (co by go nie zgubić), kamera sztywno trzymała się wroga, nawet jak ten był za budynkiem. Aby dogonić oponenta trzeba było uciekać się do korzystania ze "skrótów", więc kamera skutecznie to utrudniała. Jedynym sensownym wyjściem było wyłączenie automatycznego namierzania, tak aby kamera podążała za nami. To jednak nie koniec problemów. Wspominałem o czymś w rodzaju skryptu postaci. Otóż w pewnym momencie pościgu, gdy między nami a goblinem nie ma żadnych przeszkód czy budynków, a droga jest praktycznie prosta, nasz przeciwnik nam po prostu ucieka. Gość goni jakby miał motorek w dupie, a my nie możemy nic poradzić, bo Spider-Man jest od niego wyraźnie wolniejszy. Nie ma tu też możliwości skrócenia sobie tego odcinka pościgu, bo jak wspomniałem, nic nie staje nam na drodze. Zacząłem już powoli załamywać ręce, gdy w końcu opracowałem sposób na tę misję. Skoro gra chciała oszukać mnie, to ja musiałem oszukać ją. Wyuczyłem się części trasy na pamięć, więc zanim pojawiał się ten oskryptowany moment pościgu, to nie ja goniłem za Goblinem, a on nie nadążał za mną, bowiem korzystałem z wszelkiej maści skrótów, które pozwoliły mi zyskać przewagę. Tym samym udało się dokończyć ten durny pościg i stanąć do finałowej walki, która potrwała może z minutę, albo dwie. Serio, pościg za tym gamoniem to była katorga, ale sam pojedynek to śmiech na sali. Wiadomo, grałem na easy jak lamus, ale wszystko to przez nieuczciwość gry, która czasem stawała się wyraźnie trudniejsza niż zazwyczaj. Niemniej jednak, grę ukończyłem w jakieś 4, może 5 godzin. No nie wiem czy mam się teraz z tego śmiać, czy narzekać, że gra jest tak żałośnie krótka. Jak wspominałem, bazuje ona na filmie, ale wydaje się pomijać, bądź skracać wiele wątków, więc dałoby się z tego wyciągnąć trochę więcej zawartości. Do tego gdyby dopracować sterowanie i zrównoważyć poziom trudności, to byłaby to całkiem niezła gra. A tak w mojej opinii, pozostaje ona tytułem, który chciał być czymś więcej, ale nie został należycie dopracowany. Trochę jak taka beta, czy demo, które robi smaka na więcej i lepiej. Na koniec mam tylko jedno pytanie - Jakim cudem Treyarch mogło tak zmarnować potencjał tej gry?! Przecież to oni byli chyba odpowiedzialni za fantastyczną grę o przygodach komiksowego Spider-Mana na pierwszego plejaka, wydaną bodajże dwa lata wcześniej. Czyżby to magia "gry na licencji filmu" sprawiła, że do tego tytułu podeszli na totalnej olewce, lub ukręcili ją na prędce, by zdążyć opchnąć trochę pudełek na fali popularności kinowego hitu? Naprawdę szkoda mi tak zmarnowanego potencjału, ale mimo to z pewnością będę chciał dorwać część drugą, by sprawdzić jak seria ewoluowała, bo na półce od dawna czeka też część trzecia. Dla tych którzy nie lubią dużo czytać, streszczenie tego co powyżej - Gra niedopracowana technicznie, ze skopanym sterowaniem i nierównym poziomem trudności, spowodowanym głównie przez wymienione właśnie sterowanie, do tego strasznie krótka, możliwa do ukończenia w kilka godzin.
-
własnie ukonczyłem...
No to temat Quake 2 zamknięty Walka z ostatnim bossem to ogień. Nie dość, że boss jest "podwójny", to jeszcze czasem atakuje jakimś zielonym "orbem" zadającym obrażenia jakimś laserem, który to potrafi nas sięgnąć nawet zza rogu. Ale to jeszcze nic. Wisienką na torcie jest to wspaniałe sterowanie, które w połączeniu z ogromnym stresem, potrafiło być większym przeciwnikiem niż sam finałowy przeciwnik.
-
Co teraz męczysz na PSX`ie
Ogólnie nie byłoby może tak źle, gdyby nie to, że w tych bardziej dynamicznych momentach zaczynam mylić klawisze i np. zamiast strafe'ować patrzę jak debil w górę i w dół Niemniej jednak gra się cudownie. Nie bez powodu pokochałem ten tytuł (no kto by pomyślał skąd mój nick...). Zaczynam właśnie 4 z 5 misji, więc jest plan aby grę niebawem ukończyć. Kurde, tak po latach jak zasiadam do swoich klasyków na PS1 to aż chce się to przechodzić. Najpierw Darkstone, teraz Quake 2.
-
Zakupy growe!
To dobrze, że kupiony przeze mnie wcześniej "Shrek Treasure Hunt" na szaraka przeszedł tutaj bez echa Dwójka nie jest taka zła. Pamiętam ją raczej z peceta, bo tutaj to jakaś inna gra i czy będzie dla mnie choć podobnie przystępna co wersja PC to się okaże.
-
Zakupy growe!
Kolejna dostawa growych dobroci
-
Zakupy growe!
U mnie małe popołudniowe zakupy Xboxowe gierki po dyszku za sztukę, a przygody zielonego ogra za 9zł. Swoją drogą zdziwiłem się trochę po małym ograniu tego Shreka, bo spodziewałem się tego co pamiętam z peceta, ewentualnie z dodatkiem tych minigier wspomnianych na pudełku, a okazuje się, że to raczej trochę inna gra.
-
Co teraz męczysz na PSX`ie
No powodzenia jak wgram to w oryginalny nośnik i odpalę na nieprzerobionej konsoli Tak, są ludzie którzy nie mają przerobionego szaraka Ale dzięki za chęci, jak patrzę to byłoby to idealne sterowanie.
-
własnie ukonczyłem...
Ok zrozumiałem, fakt, mogłem się niejasno wyrazić Już nie będę wracał do tej argumentacji, więc naprostuję tylko, że poniekąd zgadzam się z zarzutami wobec gry, ale osobiście to co teoretycznie jest niedopracowane, jak np. fizyka, mi się podoba, takie jakie jest. Nie uważam, że jest to zrobione idealnie, ale na akceptowalnym dla mnie poziomie.
-
własnie ukonczyłem...
Nooooo. Przesiadka z GTA IV na V zabolała. W czwórce dużą część funu dawała mi zabawa z ragdollem i modelem zniszczeń, a samo prowadzenie pojazdów po opanowaniu było moim zdaniem lepsze. Piątka zeszła na ziemię, pojazdy są jak z betonu, ludzie też już tak radośnie nie latają jak się ich rozjeżdża, a i samochody prowadzą się jak karton. Jedni nazywają to "powrotem do klasyki" znanej z części przed czwórką, ja nazywam to uwstecznieniem i nie ukrywam, że to było moje największe rozczarowanie.
-
własnie ukonczyłem...
Ale ja nigdzie nie staram się wymieniać jako takich zalet produktu, tylko swoją opinię Nie negowałem tego co napisałeś, bo nie zamierzałem kontrargumentować wymienionych przez ciebie wad, tylko wytłumaczyć jak osobiście się na nie zapatruję i co kwestii tych rzeczy uważam, więc stwierdzenie "przypadła mi do gustu" pasuje mi tutaj jak ulał Nie przeczę, że technicznie fizyka może i jest słaba, ale staram się wyrazić to, że mi taki stan rzeczy mimo wszystko odpowiada i osobiście nie widze w nim problemu. Inni jak najbardziej mogą mieć inne zdanie co do tego. No tu się mogę nawet zgodzić, choć po raz kolejny wtrącę trochę prywaty Osobiście GTA V mnie tak nie urzekło. Co do tej gry miałem już chyba pewne oczekiwania, które się nie spełniły i byłem nieco zawiedziony. Fabuła to po raz kolejny wielka opowieść o władzy i pieniądzach, co w serii GTA jest już praktycznie standardem i z większych części to chyba tylko czwórka się tutaj wyróżniała. Męczą mnie już te gangsterskie klimaty i kolejny raz to samo, tylko w innym opakowaniu. Tutaj fabuła WD wychodzi mi na przeciw, bo jest to zupełnie inne podejście do głównej postaci i tego czym się kieruje przez całą grę. Podobnie miałem z GTA IV, które było dla mnie mega ciekawe i wciągające. Także z opinią jest jak z dupą, każdy ma swoją. Ja zwyczajnie należę do tego drugiego obozu, który wolał odejście od sztampy i nieco bardziej stonowaną otoczkę fabularną Aaa i tak propos fizyki w piątce, to w moim odczuciu mogę tylko stwierdzić Jeszcze na PS3/X360 zrozumiem te zubożenie silnika fizycznego względem części poprzedniej, ale na next-genie nie zmieniło się pod tym kątem nic. Grałem w piątkę na PS3 i na PS4 i za wiele dla mnie się te gry nie różniły. No dobra, na next-genach dodano jakieś pierdoły, kamerę FPP i poprawiono trochę oprawę, ale ten model zniszczeń pojazdów i fizyka postaci dalej mnie śmieszą
-
własnie ukonczyłem...
No to by w sumie wyjaśniało sprawę. Jeszcze tylko pozwolę się odnieść jak osobiście widzę te wady, co w sumie wyjaśni, dlaczego mi ta gra mogła się tak spodobać. - Scenariusz po przygodach w GTA osobiście przypadł mi do gustu. Ciężko mi tu coś więcej powiedzieć. - Fakt, Aiden szczytem charakteru nie jest, ale sam fakt, że postać jest taka poważna a nie "gangsta" mi chyba wystarczył. Ot cała ta poważna otoczka fabularna przypomina mi trochę GTA IV, które uwielbiam. - No tu mam zdecydowanie inne zdanie. Fakt, że Ubi raczej dużego doświadczenia w projektowaniu modelu jazdy nie ma, ale osobiście prowadzenie bardzo przypadło mi do gustu. Owszem, można uznać je za dość "proste" i miejscami niedopracowane, ale ja widzę to po prostu jako "luźne, arcadowe sterowanie". - No i tu może być pies pogrzebany. Ot nie miałem żadnych konkretnych oczekiwań względem tej gry, nie ogarniałem też jak Ubi ją zapowiadało, a jak wyszło w porównaniu do obietnic. Po prostu podchodziłem do gry na świeżo, bez żadnej większej wiedzy o niej. - Tu jak zawsze uważam, że ciężko mi opiniować o grafice, bo nie jestem wymagający pod tym względem. Moim zdaniem jest ładnie, gra nie wali pikselami po ryju, więc jest okej. Jeśli na poprzedniej generacji wyglądałoby to identycznie, to spoko, nie będę płakał że na PS3 miałbym to samo Ba, miałem wersję PS3, ale mało z niej pamiętam, bo praktycznie w nią nie grałem. Żeby nie było, nie neguję powyższych argumentów, bo nawet po zapoznaniu się z recenzją gry, wiele z nich zdaje się pokrywać. Ja tylko postanowiłem przedstawić różnicę między "opinią publiczną" a swoim zdaniem. A filmik kieeeeeedyś widziałem, ale dopiero teraz mi o nim przypomniałeś To zapewne między innymi z niego wzięły się moje przekonania co do bugowatości gry.
-
własnie ukonczyłem...
No to po szarakowym Darkstone przyszedł czas na skok o kilka generacji wzwyż i mój osobisty "hidden gem" w postaci Watch_Dogs. Uwaga! W poniższym tekście będę rozpływał się nad miodnością tego dzieła sztuki, więc jeśli ktoś ma z tego powodu stulejkę, bądź może go popiec tam gdzie nie powinno, polecam wziąć na luz i potraktować moje wywody jako "fanatyczne (pipi)enie". Dziękuję, a teraz do rzeczy Ta gra to absolutny kozak. Cały czas zachodzę w głowę, co ludziom w tej grze tak bardzo nie odpowiada, że w opinii publicznej uznawana jest za crap, bądź w najlepszym przypadku "mocnego średniaka". Do tej pory byłem przekonany, że ta gra słynie z bugów, ale szczęśliwie przekonałem się o tym, że albo wersja PS4 została pod tym względem poprawiona, albo ja mam tyle szczęścia, że największe zło jakie mnie tu spotkało to kilku przechodniów wtopionych w ziemię i jeden tańczący breakdance samochód. Fabuła - Tutaj jestem pod mega mocnym wrażeniem. Z początku nie przywiązywałem do niej aż tak dużej uwagi, bo skupiałem się na kilku pobocznych aktywnościach (co potem zaprocentowało, bo moja postać była zboostowana na tyle, że misje szły mi jak po maśle), ale w chwili gdy gra zaczęła się rozkręcać (czyt. od porwania siostry Aidena), przerzuciłem większość uwagi na wątek fabularny, choć dalej nie przestałem robić też niektórych rzeczy poza fabułą. Nie chcę tutaj dużo spoilerować, bo zaraz mnie ktoś zjedzie, ale powiem tylko tyle, że postacie które nam towarzyszą są bardzo charakterystyczne i moim zdaniem ciekawe. Nie brakuje tu też swojego rodzaju zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń. Ogólnie fabuła wciągnęła mnie bardziej niż sztampowe historyjki z GTA, które wychodzą mi powoli bokiem. Tutaj wreszcie doznałem czegoś świeżego, innego, w dużej mierze za sprawą faktu, że cała gra obraca się wokoło świata hakerskiego, czyli czegoś czego próżno szukać u konkurencji. Gameplay - Gra i od tej strony mnie nie zawiodła. Jak pisałem, spodziewałem się pewnie tony bugów, a spotkałem się z bardzo przyjemną i przystępną grą. Nie napotkałem na większe przeszkody w czerpaniu przyjemności z gry, czemu niech dowiedzie fakt, że do gry zasiadłem wczoraj około 12-13, a skończyłem grać niedawno, jakoś około 6 rano. W międzyczasie robiłem tylko krótkie przerwy, więc nawet jakby podsumować czas faktycznej rozgrywki, to wyniósłby on kilkanaście godzin. Nie wiem co tu więcej napisać, więc przejdę do jeszcze jednego zagadnienia. Świat gry - Mapa moim zdaniem dość pokaźna, choć dzisiejsze gry raczej śmiałyby się z tego stwierdzenia. Jak dla mnie jest w zupełności wystarczająco duża. Jest tutaj co robić, bo aktywności pobocznych nie brakuje. Sam skupiłem się na kilku z nich, a kilka innych z kolei kompletnie olałem, bo akurat nie miałem chęci ich rozgrywać. Bawiłem się przednio, bo ten cały hakerski system daje całkiem fajne możliwości. Nic mnie tak nie bawiło jak uprzykrzanie życia przeciwnikom poprzez detonowanie ich granatów, sprowadzanie ich na wybuchające elementy otoczenia, czy ogólna zabawa w tajniackie akcje rodem ze Splinter Cella Podsumowując - Dawno nie spędziłem tyle czasu przy jednej grze podczas jednej sesji. To o czymś świadczy
-
W co teraz grasz..?
Watch_Dogs - Wiele osób dość wyraźnie skrytykowało ten tytuł, a dla mnie on okazuje się być czymś w rodzaju "hidden gema". Cała ta zabawa w hakowanie to czysta przyjemność, a aktywności poboczne tylko skutecznie podbierają mi czas, który powinienem poświęcić na główny wątek. Nie ma to jak zrobić tajniacką akcję rodem ze Splinter Cella i pobawić się trochę z przeciwnikami. Przy rozbudowanym wachlarzu możliwości hakowania, można się naprawdę dobrze ubawić. Może to chore, ale wysadzanie przeciwników ich własnymi granatami mnie po prostu bawi do łez A nie wspomnę już o innych możliwościach, bo jest tego sporo i w całokształcie więcej frajdy daje zabawa "po cichaczu" niż bezczelny wjazd z buta do bazy wroga
-
własnie ukonczyłem...
Klasyk z czasów małolata w końcu został ukończony Ostatnia walka to ogień w doopie, ale po obczajeniu patentu na pokonanie złego smoka, poszło gładko jak po maśle. Moje osobiste 10/10 - POLECAM!