Zobaczyłem opening z Horyzonta, stwierdziłem że to kolejny sandboks i do dziś nie nadrobiłem. Raczej nieprędko to zrobię. Dość wyraźnie widać, jak zmieniły się trendy w tworzeniu gier na przestrzeni ostatnich 20 lat - do zabawy wkracza kolejne pokolenie graczy z sandboksem na ustach i trzeba ten typ klienta zadowolić. Albo sandboks, albo MOBA/battle royale itp. Przy większości gier AAA mam wrażenie, że proces twórczy wygląda tak:
'- no panowie deweloperzy, tutaj zrobimy taką i taką mapę, ale koniecznie większą, powtarzam WIĘKSZĄ niż w poprzedniej części, bo tak powinno być, gra musi być większa bo automatycznie staje się lepsza'.
' - dobra, robimy, będzie fajnie'
' - ale czekaj czekaj, pa na to *typ wyciąga paczkę draży*'
' - no korsarze kokosowe, wyborne.'
' - to patrz na ten myk *typ rozsypuje paczkę draży na mapę świata nowego asasyna* - widzisz? Z draży zrobiłem znajdźki! Tam gdzie spadła słodycz, umieścimy tonę niepotrzebnego goowna żeby gracz wiedziony za nos metodami pawłowa zbierał to wszystko dla niepotrzebnego pucharka/achievementa'
' - łooooo!'
' - to jeszcze nie koniec *typ wyciąga mieszankę studencką wpyerdalając ją na mapkę* - o, a to będą questy poboczne. Rodzynki - fetche, nerkowce - fetche ale z walką i jakimśtam twistem, nerkowców jest mało to ogarniecie, orzeszki ziemne - nooo, czasówki, tak, zrobimy czasówki!'
' - YEBANY GENIUSZ!'
Nie jestem w stanie grać w nowe gry od dużych deweloperów. Dlatego jarando Switchem jest u mnie mocne to raz, a dwa, bardzo - jako kolekcjonera tony goowna, które kurzy się na półce - cieszę się, jak bardzo różnorodna i obfita w świetne gry AA czy też indyki jest teraz biblioteka pudełkowych gier na PS4. Czasy 360/PS3? Generyczne strzelanki i sandboxy od dużych wydawców. Teraz? Uczta dla miłośników jRPG, kozackich indyków i odjechanych pomysłów.