
Treść opublikowana przez ping
-
Zakupy growe!
"Rysy na obudowie i stan dobry" w moim przypadku to nie jest konsola wyglądająca jak wyciągnięta ze śmietnika, tylko po prostu jakieś drobne przetarcia wynikające z normalnego użytkowania - mam inne niż allegrowe kryteria oceniania .
-
Zakupy growe!
A jednak część retro dziś zjechała bez potrzeby gnania na pocztę. Przepraszam za double post, ale właśnie oddelegowałem kuriera: DSi w miętowym stanie. Początkowo miał zostać sprzedany na pchlim, ale pomimo tego, że mam drugiego w identycznym kolorze, ten jest tak śliczny (folie na ekranach, zero skaz), że zostawie sobie go na zapas. Lord of Apocalypse miałem ograć już dawno temu, ale jakoś nie było okazji na zakup. Teraz powolutku zacznę się rozglądać za Vitą TV, bo ciężko mi się gra na handheldach - skoro jest alternatywa, trzeba korzystać Wave Race - wiadomo. Magia Nintendo. Pac Man World - fenomenalny, choć niedoceniony platformerek, bardzo chciałem go mieć. Do tego Hermie Hopperhead w ramach eksperymentu. Ostatnie trzy tytuły to Suikoden II w nietypowym wydaniu PS One Books (opakowanie typu slim), tym oto zakupem stałem się posiadaczem wszystkich trzech japońskich wydań Suiko II. Final IX oczywiście w miętowym stanie, do kolekcji fajnali (nie miałem japończyka) - płyty lustereczko, w środku wszystkie papierki, spine card, miodzio . No i najbardziej dokokszona wersja Metal Gear Solid, wydanie Integral zawierające VR Missions i masę poprawek względem premierowego wydania. O dziwo gra ma angielski dub i napisy do wyboru - japoński/angielski. Tego wydania też mi brakowało do zbioru. Śliczny trzypłytowiec. Chętnych na zakup ostrzegam - gra nie ruszy na europejskiej konsoli z chipem (chyba, że są jakieś specjalne, ukrywające region konsoli, na mojej nie działa oprócz łażenia po menu, na szczęście mam też japończyki).
-
Zakupy growe!
PETARDA kolego, PETARDA. Tych gier bym chyba nigdy z folii nie wyciągnął i grał z backupów. Piękny zestaw! Aż wstyd teraz wrzucać swoje zakupy, no ale z dzisiaj - skromne pudełka dla Jedynego. A jutro odbieram trochę retro gratów.
-
HC ROOM'y
Najlepiej by było, gdybyś zamówił u stolarza mebel wedle własnego projektu. Sugeruję grid 2x5, na który sadzasz telewizor, a w 10 pustych półeczek układasz interesujące Cię konsole. Co do splitterów video - o ile w przypadku splitterów HDMI, różnica w jakości jest niezauważalna, tak w przypadku splitterów SCART widać spadek jakości obrazu - nie każdy to zauważy od razu, ale mnie to irytowało (testowane na splitterach za 15zł, jak i droższych za ~100-150), więc przepinam kabel w kineskopowcu ręcznie.
-
Zakupy growe!
Tak samo jak reaguje rodzina/znajomi/dziewczyna/żona na na przykład setki brutalnych, krwawych filmów na bluryju prężących się z szafek . Kwestia nie bycia prostym, zamkniętym na to co inne człowiekiem. @Mejm, zawsze możesz być samozwańczym ludologiem! Bycie ludologiem kosztuje około 150zł/rocznie. Ktoś zbija kasę na oferowaniu takiego tytułu pierwszemu lepszemu chętnemu...
-
Zakupy growe!
Onechanbara - chodzisz i siekasz. Senran Kagura - chodzisz i siekasz. Grisaia no Meikyuu - visual novelka. Takie 999 tylko bez nielogicznych zagadek. @Mejm trzeba było zostać ludologiem!
-
Zakupy growe!
ROZBIŁEŚ BANK! Na Onechanbarę też miałem ochotę, ale wersja na PS3 wciąż czeka w folii...
-
New 3DS z Australii - import
380AUD za sztukę = ~1120zł. Doliczmy do tego 23% VAT = 1377,6 + 3,5% cło od całej kwoty = 1425,81zł wedle średniego kursu google. Jeśli weźmiemy pod uwagę przewalutowanie na warunkach banku, to wyjdzie coś ponad 1.5k.
-
Zakupy growe!
Przed chwilą doszła Januszowska pasza odkupiona od kolegów z forum:
-
Zakupy growe!
A jaka to różnica? 10000 yen to w tym momencie 86.37$ lub 292,75zł. 86.37$ na złotówki to 292,75zł, więc wychodzi na to samo. Nawet jeśli nie daj boże byłaby różnica 10 groszy, to zapłaciłbyś jakieś 10zł więcej . To są naprawdę marginalne różnice.
-
Zakupy growe!
Kilka gó.wien obesranych - cieszę się z Avatara, bo to dość rzadka gra, niestety box i instrukcja po holendersku, ale nie będę wybrzydzał. Hot Pursuit też na propsie - pograłem chwilę dzięki japońskiemu PS Plus, ale przecież nie będę przechodził gry na platformie Sony. No ale najważniejsze jest to:
-
Fenomen Twitcha
Nie rozumiem, podobnie jak oglądania letsplayów. U Masorza wiadomo, fajowo, bo jest forumowy koloryt, ale ogólnie wolę tracić czas grając w gierki, niż oglądając jak ktoś gra. Wydaje mi się, że twitch i youtube to wynalazki dla gimbusów, którzy po prostu nie mają własnych pieniędzy i nie mogą sobie kupić każdej gierki, o której marzą, więc oglądają jak ktoś w nie gra. Inna sprawa, że masa ludzi streamuje free to playe takie jak League of Legends - nie ogarniam sensu oglądania gry dostępnej za DARMO.
-
Zakupy growe!
Maciomaniak prawdziwy zielony brat. Szanuję takich Xbotów. Przynajmniej mamy gry, nie to co na platformie Sony.
-
Zakupy growe!
Steambocik w folii, nice. Nie spodziewałem się, że w Islandii można bezproblemowo kupić starsze gierki.
-
Wasze kolekcje gier na wszystkie platformy
Dla mnie sprawa jest prosta - biorę platynę w lepszym stanie, a jak mnie w oczy kole, to po prostu dokupuję premierówkę. Zresztą ulubione gry mam w kilku wydaniach.
-
Zakupy growe!
To fałd skórny mojej grubej ręki, standardowe special edition z jedynką na pokładzie .
-
Zakupy growe!
Niestety większość obecnie produkowanych klonów to byle gó.wna - zrobiłem kiedyś testy funstation, na około 50 przetestowanych cartów Famicomowych ruszyły ze dwa, z czego jeden z przekłamaniami w grafice. Stary dobry pegazus z porządnymi bebechami odpali prawie wszystko, wprawdzie gry działają wyraźnie wolniej (50hz vs. 60hz) ale jest to dobra opcja tymczasowa jak ktoś nie może ogarnąć famicoma. A co do samego Famiego, najlepiej brać nieco droższą wersję AV, bo jakość obrazu po kablu antenowym nie powala, no i wszystko będzie w czerni i bieli, chyba że telewizor obsługuje sygnał NTSC po antenie (mój nowy kineskopowiec obsługuje NTSC ale tylko po scarcie, więc konsole z US/JP na wejściu antenowym odpadają). Chyba że ktoś ma smykałkę do lutowania, to zawsze starego Famicoma może zmodować wyprowadzając kabelki chinch. Rzuciłem okiem na artykuł, miałem wrażenie, że większość została przepisana słowo w słowo z innych tego typu rankingów. No i jak zobaczyłem, że autor pisze w kontekście gier na Segę Saturn o kartridżach to mi wici opadły . Do tego rozbicie tekstu na 17 stron... Takie teksty powinny pisać osoby, które w tym siedzą, a nie przepisują newsy z portalu na portal. Większość stuffu, o którym było pisane to rzeczy niedostępne dla zwykłego śmiertelnika, devowe carty/płyty nie powinny trafić do takiego rankingu. A wracając do tematu, zrobiłem sobie mały prezent:
-
Zakupy growe!
Marianik fajowy.
-
Zakupy growe!
Guernica Cię nienawidzi.
-
Zakupy growe!
Gratuluję dobrych wyborów, widzę, że coraz więcej zbłąkanych owieczek trafia do najwspanialszego obozu.
-
Ceny gier na konsole
Nie musisz. A jak gierka ląduje na półce to i tak te DLCki nie istnieją. No czasem nie istnieją, ale zdarza się, że już są na płycie, ale trzeba kupić w sklepiku. Anyway chodzi mi o to, że producentom chodzi o też o zatrzymanie nas przy danej produkcji mimo, że już nie jest nam potrzebna. Chciałbym sobie ograć dlc do Bioshocka, ale zanim one wyszły to już dawno sprzedalem te gó.wno obesrane bo nie lubie trzymać czegoś takiego na pólce. Capcom tak lubi. A co do trzymania przy produkcji to tak, jest to pewien mechanizm na zmniejszenie obiegu używek, ale z drugiej strony jak bym nie trzymał plastiku na półce to przechodziłbym taką gierkę, pchał dalej, odkupował po roku-dwóch jak już wydawniczy cykl DLCków dobiegnie końca, a w sklepach pojawia się wydanie GOTY. Ogólnie rzecz biorąc mnóstwo ludzi gardłuje w komentarzach na różnych portalach, że jest źle i dodupnie, a rozwiązanie trapiących ich problemów jest banalne.
-
Ceny gier na konsole
Nie musisz. A jak gierka ląduje na półce to i tak te DLCki nie istnieją.
-
Ceny gier na konsole
No dokładnie. Wydawcy chętnie ponieśliby ceny, ale rynek od dawna na to nie pozwala, dlatego doszły DLC i mikropłatności. Gdzieś muszą odbijać sobie koszty tworzenia gier (niestety). Ja myślę, że mikropłatności, DLC itd to nie jest zjawisko wywołane inflacją itp, tylko w głównej mierze tym, że pazerne świnie wyczuły grubą kasę w tej branży i starają się z niej wycisnąć jak najwięcej się da. Wielu tak myśli, ale nie. Prosta zależność. 30 lat temu zespoły developerskie pracujące nad grą liczyły po kilkanaście - kilkadziesiąt osób i gra w sklepie kosztowała 60$. Dzisiaj gra dalej kosztuje nominalnie 60$, siła nabywcza tej kwoty spadła tak ~trzykrotnie, a nad pojedynczą grą pracuje nawet do kilkuset osób + same gry są 10x bardziej złożone, a co za tym idzie droższe w produkcji (modelowanie, efekty, animacje itd.). Wiele z tej różnicy pokrywa zwiększona chłonność rynku, gry generalnie sprzedają się w dużo większych ilościach niż 20-30 lat temu, ale w pewnym momencie dochodzi się do ściany, gdzie utrzymanie nominalnej ceny gry na poziomie 60$ robi się trudne, więc developerzy obchodzą to przez DLC, mikropłatności itp. No, zobacz sobie instrukcję od gierki z psxa, czy nawet ps2 - tam często są pełne creditsy, po 15-20 osób. Pierwszego Tonego Hawka, w którego przegrałem setki godzin klepał team bodajże 15 osób. A teraz studia zatrudniają po kilkaset osób i po prostu pomiędzy produkcją jednej, a drugiej gry muszą coś dać tym ludziom do roboty. Dlatego robią DLC. Lepsze rozwiązanie, bo przynosi zyski, niż utrzymywanie 500 osób miesięcznie, które siedziały by w firmie i nic nie robiły. No chyba, że ktoś robi na kontrakcie, ale powiedzmy sobie szczerze - duże firmy developerskie to etaty. @Masamune Zgadzam się - dodatkowe stroje, czy super bronie to dla mnie gó.wno obesrane, a już totalnym rakiem płatnego contentu są tak zwane time saver packi, czyli zapłać 10 dolców, a odblokujemy Ci wszystko w grze, co możesz odblokować po prostu grając. Niestety są jelenie, którzy to kupują. Prawdziwe DLC z nowymi levelami propsuję, takiego syfu już nie.
-
Ceny gier na konsole
No dokładnie. Wydawcy chętnie ponieśliby ceny, ale rynek od dawna na to nie pozwala, dlatego doszły DLC i mikropłatności. Gdzieś muszą odbijać sobie koszty tworzenia gier (niestety). Ja myślę, że mikropłatności, DLC itd to nie jest zjawisko wywołane inflacją itp, tylko w głównej mierze tym, że pazerne świnie wyczuły grubą kasę w tej branży i starają się z niej wycisnąć jak najwięcej się da. A ja tam się z DLCków cieszę. Oczywiście nie tych chu.jowych typu kolorowy strój dla ziomka, którym się rozbijasz po grze, tylko konkretny content, całe levele. Za czasów PSXa po prostu marzyłem o tym, żeby do jakiejś gierki zrobili mission packa, dodatkowe lokacje, czy cokolwiek. Teraz mogę sobie to kupić jako DLC, albo olać totalnie. Oczywiście mnóstwo osób płacze, że te DLC by się znalazły w podstawce kilka lat temu, gdy branża growa nie była tak zepsuta. Prawda jest taka, że nie, nie pojawiłyby się. Zaraz ktoś wyleci z argumentem, że DLCki robią równolegle z całą grą i dymają graczy w kapsko, cóż, czasami faktycznie tak jest, ale przykładowo bardzo często chłopaki z level designu nie mają w co łapy włożyć pod koniec produkcji kiedy wszystko jest już dopięte na ostatni guzik, więc klepią sobie nowe mapki, plan biznesowy zakłada taką możliwość, to z niej korzystają by zarobić. To źle? Bardzo dobrze, ktoś sobie może za to kupić bułkę, opłacić mieszkanie i tak dalej. Z kolei jeśli się zmienię w Janusza grającego w jedną-dwie gry na krzyż, to po prostu będę miał ten komfort, że za symboliczne 20 dolców (season passy po tyle latają) dostanę kilkanaście godzin zabawy przy grze, która bardzo mi się podoba. Słabo? Zaje.biście. Swoją drogą te wszystkie sportówki typu FIFA i tak dalej, powinny być dystrybuowane w modelu abonamentowym, 30 usd na miesiąc - różnicę między Maddenem z 06 a 2012 widzę, jednak pomiędzy 2010 a 2012 już nie bardzo - zmiany kosmetyczne jak w update/patchu. Dla mnie prosta sprawa, kupuję albo nie, nikt mi klamki do głowy nie przykłada.
-
Ceny gier na konsole
Miałem to samo pisać. Zawsze tak jest na starcie generacji, a w obecnych czasach to akurat pół biedy, bo mamy większą siłę nabywczą, choć inflacja też zrobiła swoje (na szczęście ceny gier jej nie odzwierciedlają, są takie same od kiedy pamiętam). No i nikt nie każde wszystkim wyrzygiwać 269zł na premierę za każdą gierkę, można poczekać kilka miesięcy i kupić to samo, nowe w sklepie za stówkę, czasem nawet za pięć dych, nie mówię już nawet o używkach.