-
Postów
41 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Właśnie ukończyłem swoje życie jako gracz. Jasne, że można wbić kolejną platynę, ale żadna z nich nie da tyle frajdy co pierwszy calak w Mario i Contrze. NES to miłość, NES to życie W tym miesiącu zaliczyłem pierwszy gamingowy reset życia i powoli, dzień po dniu, calak na RetroAchievements po calaku na RA, przypominam sobie dlaczego tak w ogóle jestem graczem. Tyle frajdy z grania nie miałem od wieków.
-
-
Najpierw zakładasz konto na Retro Achievements. Jeśli używasz Exophase jako hubu dla wszystkich twoich profili, to możesz połączyć go też tam. Wtedy wszystkie gry masz w jednym miejscu. RA pozwala na używanie obrazów posiadanych płyt. Jeśli jednak nie masz ich pod ręką, to konieczne jest znalezienie właściwego obrazu interesującej cię gry Na stronie masz emulatory do ściągnięcia. PSone, PS2 i PSP ma własne. Są też zbiorcze takie jak Retroarch, które posiadają rdzenie konsol Nintendo aż do GCN, Segi i innych firm. Osiągnięcia działają w dwóch trybach. Pierwszy, Softcore, pozwala na robienie manualnych sejwów i przewijanie gier w dowolnym momencie. Jeśli nie chcesz zasuwać od nowa dziesięć pięter w jakimś lochu, bo załatwił cię boss, to robisz sejwa przed walką. Proste. Drugi, Hardcore, to wyzwanie przy którym wymiękną najwięksi soulsowi wymiatacze. Gry z NESa na jednym życiu? Żaden problem. Zapętlenie klasyka dwa lub trzy razy bez zgonu? Żaden problem. Ninja Gaiden z NESa bez żadnych obarażeń? RA lubi to. Dla kogo to jest? Wyobraź sobie, że jesteś totalnym maniakiem jakiegoś klasyka. Wezmę tu na przykład najczęściej kończoną przez siebie grę, Resident Evil 3 z PSone. Dla mnie remake nie ma startu do oryginału ze względu na wyciętą zawartość, brak trybu Mercenaries i tragicznego, oskryptowanego Nemesisa. Jasne, że można zdobyć platynę w rimejku, natomiast nie zrobisz tego w oryginalnej trylogii RE. Jeśli gramy na PSN czy GOGu, bo na RA klasyczne Residenty mają ponad sto osiągnięć i żeby wbić w nich calaki, to musisz się napocić. Więc jeśli masz jakiś ulubiony klasyk z dzieciństwa, szukasz angielskich wersji gier, które nigdy nie wyszły poza granice Japonii, to jest to coś dla ciebie. Czasem dwie osoby się pokłócą i sprawy licencyjne zablokują jakiś remaster czy remake na zawsze. Jakaś firma zamknie serwer w swojej grze i już nigdy nie zagrasz w nią z innymi graczami, no chyba, że natrafisz na pasjonatów, którzy przykładowo mają prywatne serwery w klasykach z PS2 lub PSP. RA jest rajem dla retrograczy.
-
Parasite Eve (PSone) Calak #254 (#3 RetroAchievements) Grafika: Tetsuya Nomura Muzyka: Yoko Shimomura Miodność: Hideaki Sena, Hironobu Sakaguchi, Takashi Tokita W życiu każdego gracza są tytuły, które chodzą za nim całe życie. Jednym z nich jest dla mnie klasyk Squaresoftu zatytułowany Parasite Eve. Jest to połączenie rpga turowego, survival horroru i strzelaniny. Wcielamy się w nim w młodą policjantkę z Nowego Jorku, Ayę Breę, która począwszy od Wigilii z 1997 roku przeżyje najkoszmarniejszy tydzień swojego życia. Producentem Parasite Eve jest ojciec Final Fantasy, Hironobu Sakaguchi. Gdy Squaresoft jeszcze istniał, poczciwy Hironobu zawsze pragnął, aby w jego firmie powstawały nowe, konkurencyjne dla FF marki. Parasite Eve była właśnie jedną z nich, chociaż częściej była ona porównywana do klasycznych gier z serii Resident Evil. Muzykę do gry skomponowała Yoko Shimomura, której utwory możemy usłyszeć m.in. w klasycznych rpgach z Mario, Street Fighterze II, Legend of Manie, Kingdom Hearts, Xenoblade Chronicles, Radiant Historii czy Final Fantasy XV. Rzadko zdarzają się horrory w których można usłyszeć techno. Yoko nic sobie z tego nie robiła i totalnie rozłożyła mnie na łopatki swoimi kompozycjami. Za projekty postaci odpowiadał zaś Tetsuya Nomura, a więc ten sam człowiek, który w zasadzie narysował najbardziej rozpoznawalne postacie z cyklów Final Fantasy i Kingdom Hearts. Gra ma już na karku swoje lata. Dzisiejszemu graczowi bardziej będzie kojarzyła się z jakąś skamieliną, na którą nie warto nawet splunąć. Dla cebulaków będzie to przede wszystkim dobra okazja, żeby zarobić trochę grosza. Tytuł nigdy nie został wydany w Europie i nawet jego niekompletne egzemplarze kosztują coraz więcej. Dla mnie jest to przede wszystkim historia z niesamowitym wręcz klimatem, który jest nie do podrobienia ze względu na tematykę genetyczno-biologiczną poruszaną w scenariuszu oraz ścieżką dźwiękową, której w dzisiejszych grach już nie usłyszymy. Muzyka bardzo się zmieniła przez te wszystkie lata. O Parasite Eve wspominam także dlatego, że ludzie ze Square Enix i sam autor książki na podstawie której powstał ten klasyk zrobili naprawdę sporo, aby gracze zapomnieli o ślicznej Ayi. Nawet cyfrowe wydanie Parasite Eve z PS3 nie dotarło nigdy do naszego pięknego kontynentu. Ubolewam nad tym faktem. Ubolewam na tym faktem tym mocniej, bo wiele takich perełek jak ta chociażby nigdy nie doczekała się remake'u z prawdziwego zdarzenia. Nie można też zdobyć w niej platyny, bo klasyki z PSone na PS3 takowych jeszcze nie miały. Gdy weźmiemy pod uwagę fakt, ile chłamu na PSNie ma platyny, to po prostu ręce opadają. To tak jakby te korporacje warte miliony nie chciały naszych pieniędzy. Dlatego jestem pełen podziwu dla pasjonatów, którzy robią wszystko, by gracze nie zapomnieli o klasykach. Wyobraźcie sobie, że wystarczy zapomnieć o Square Enix, wystarczy zapomnieć o PlayStation, cofnąć się w czasie o parę a może trochę więcej lat i niemożliwe staje się możliwe. Okazuje się bowiem, że na świecie żyją pasjonaci, którzy sami z siebie dodają osiągnięcia do trochę starszych gier i można się z nimi bawić po trochu po dzisiejszemu, a po trochu zupełnie tak jak wtedy, gdy PlayStation było czymś nowym a twórcy musieli się postarać, by nas czymś zaskoczyć.
-
Podczas gdy Sony skutecznie popsuło ten weekend milionom posiadaczy PS4 i PS5 ja wyruszyłem w podróż do przeszłości i zagrywałem się w najlepsze w serię Tekken. Począwszy od jedynki, poprzez Tagi, aż po szóstkę. Do szczęścia brakuje mi już tylko Tekkena 8. Kilka Tekkenów kupiłem już wcześniej, więc nie ma ich na zdjęciu. Musiałem też zwrócić Hybrid za niezgodność towaru z opisem. Nie zmienia to faktu, że sprawdziłem przez ten tydzień dziesięć gier z tej serii i wbiłem platynę w pierwszym Tekkenie. Czuję się jak nowo narodzony po takiej nostalgicznej wycieczce, chociaż smuci mnie to, że najlepszych z nich dalej nie da się splatynować i nie widać ich na profilu żadnego posiadacza PlayStation.
-
Witam wszystkich w Nowym Roku. Co jedenaście Kingdom Heartsów to nie jeden. Co dwanaście Street Fighterów to też w sumie nie jeden. Fajnie się czyta historię sagi Capcomu, o nowinkach w poszczególnych częściach, o tym jak dodawali kolejne postacie, opcję walki z samym sobą, o kultowej muzyce Yoko z SFII albo o tym, że kombinacje ciosów w bijatykach to tak naprawdę glicze. Żółto-niebiescy tak mają. Kiedyś przecież robili moda do Resident Evil i przez przypadek stworzyli Devil May Cry.
-
GOTY: Tsukihime: A Piece of Blue Glass Moon Remake połowy klasycznego Tsukihime, bez erotyki (niestety), z dubbingiem, z nowymi grafikami, dodatkową ścieżką fabularną i z osiemdziesięcioma nowymi utworami muzycznymi. A mówili, że Nasu nic nigdy nie wyda na Zachodzie. Wydał już niemal wszystko. Na szczęście lubi pieniądze. Runner up: Persona 3 Reload Persona 3 taka piękna, taka hiphopowa i wciąż taka słodko-gorzka i mroczna. Wreszcie można było zagrać z japońskimi głosami i w polskiej wersji językowej. Konkurencja zajmująca się gatunkiem jrpg niech się uczy jak to się robi. Rozczarowanie roku: Finał Fantasy XIV: Dawntrail Tak to się kończy gdy główna ekipa odpowiedzialna za magię Czternastki robi FFXVI a nowym rozszerzeniem zajmują się aktywiści polityczni pozbawieni talentu i wyobraźni. Najbardziej wyczekiwany tytuł 2025: Monster Hunter Wilds Okładanie po głowach wielkich stworów z Japońcami w kooperacji to jest to. Capcom kolejny rok w gazie. Na czym grasz? PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, VITA, PSP, WiiU, 3DS, NDS, Wii, GCN, SNES Mini, NES Mini, XSX, XOne, X360, Xbox, DC, And, PC. Nie gram tylko na tym czego zapomniałem odpalić albo kupić.
-
Indywidualne podsumowanie roku w grach.
squaresofter odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Moje podsumowanie 2024 znajduje się w linku poniżej. Udostępniam dla ciekawskich. Ściana tekstu jest za duża, by to wkleić jako post na forum. W co graliście w 2024? Od kilkunastu lat prowadzę zeszyt ukończonych gier, ale z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że coraz bardziej nie ma to sensu. Takie roczne listy są czysto umowne. Mogę się pochwalić calakiem w grze na cztery godziny według klucza kończonych gier, ale stosując tą metodykę nie wymienię FFXV, przy którym spędziłem 120 godzin, zdobyłem 30 czy 40 trofeów, ale gra się nie liczy, bo nie ukończyłem głównego wątku. Mógłbym też wymienić każdą grę na 10 godzin zaczętą w 2024 roku a nie wymienić Gears 5, które ogrywałem trzy lata a calaka wbiłem po ponad dwóch tysiącach godzin. Są gry ważne i ważniejsze. Sorry, taki mamy klimat. Czy w takim zestawieniu powinny się znaleźć pozycje, w których wbicie jednego trofeum trwa kilka miesięcy? Moim zdaniem tak, ale wtedy pisałbym takie podsumowanie pół roku. Dlatego dla mniej najlepszym rozwiązaniem jest prowadzenie profilu gracza na stronie Exophase, gdzie można dodać dosłownie każdą istniejącą grę na każdej istniejącej platformie. Moja lista to taki zwykły skrót myślowy. Jeśli nikogo ona nie interesuje, to napiszę tutaj w paru zdaniach o moim 2024 roku z grami wideo. Dwa pierwsze miesiące 2024 r. spędziłem na przypominaniu sobie klasyków, z których większość nigdy nie doczeka remastera. To była podróż w przeszłość, by przypomnieć sobie o tym, że gry wideo to coś więcej niż trofea i osiągnięcia. Grałem głównie w visual novelki/eroge i klasyki na PC. Zdobyłem też parę platyn i calaków. Zagrałem w kapitalne rimejki Persony 3 i Tsukihime. Wreszcie mogłem kupić Fate/stay night i Kanon, na których oficjalne zachodnie wydanie czekałem pół życia. Więcej takich prezentów już nie dożyję. Zmieniłem telefon i przeżyłem niemały szok przy Heaven Burns Red. Najwięcej czasu w grze spędziłem z Monster Hunter Rise/Sunbreak, który koił moje rozczarowanie tragicznym dodatkiem do FFXIV, Dawntrail. Dodatek Shadow of the Erdtree do Elden Ring to absolutny niszczator, do którego nie mają podjazdu 'pełne' gry na dwa dni za 350zł. Skończyłem Ni no Kuni...po dziesięciu latach. Lepiej późno niż wcale. Kilka takich gier nawet kupiłem, ale nie mam jak ich odpalić, bo brakuje mi miejsca na dysku. Jak kiedyś kupię drugie PS5, to może je w końcu ogram? 2024 był całkiem fajnym rokiem w giereczkowie, ale niech już się kończy, bo chcę zobaczyć MH Wildlands i GTAVI. Pozdrawiam wszystkich graczy i życzę jeszcze lepszych gier w Nowym Roku. -
-
-
Podziękowania dla wszystkich uczestników wspólnej zabawy. Gratulacje dla najlepszych i najgorszych gier. Oby ten rok był jeszcze lepszy niż poprzedni, jeśli chodzi o gry.
-
GOTY - Witch on the Holy Night (PS4). Najlepsza gra o wiedźmach od czasu Umineko: When They Cry. Pierwsza oficjalnie wydana na Zachodzie gra z gatunku visual novel od twórców Fate Stay Night. Szok. Runner Up - Elden Ring. Z początku mnie nie ruszył, ale po odblokowaniu zadania z Ranni i dotarciu do Leyndell po prostu odpłynąłem. Co za gra. Miyazaki bije na głowę całą konkurencję. Najwięcej nagród GOTY za grę w jednym roku w historii i blisko pięć razy więcej od drugiego w zestawieniu Ragnaroka jak najbardziej zasłużone. Rozczarowanie roku - God of War: Ragnarok. W 2018 roku gracze jeszcze dali się nabrać na nowego GoW, mając obok RDR2. Teraz na szczęście już nie. Niby gra o bogu wojny, a przez większość czasu zastanawiasz się czy odbić siekierę pod kątem czterdziestu pięciu stopni albo trzydziestu od jakichś kamieni, w międzyczasie szukając złomu po skrzynkach, jak jakiś śmieciarz. Średniak roku - Nie gram w średnie gry. Najbardziej wyczekiwany tytuł - Wo Long. Na czym grasz? - Na wszystkim co się da i nie jest zepsute.
-
Tytuły ograne dawno temu. Część z nich pożyczałem, a do innych nie posiadałem dodatków, a że calakuje ostatnio ze znajomymi Gears of War 2, to postanowiłem przy okazji domknąć parę niedokończonych spraw sprzed kilku lat.
-
Wysłali fakturę, kasę oddałem. Temat zamknięty.
-
Nie zrobiłem. Kupowałem przez sklep, o którym w życiu nie słyszałem (eStarland), ale oferowali grę o wiele taniej niż przykładowo można ją znaleźć na eBayu, więc chciałem sprawdzić. Kupuję od szesnastu lat i to jest pierwszy raz, gdy tracking umarł na dwa miesiące. Napisałem już maila do nich, bo to nie ich wina, że ktoś przetrzymał grę w centrum dystrybucji przez tak długi czas.