Pograłem trochę w tego multiplayera, Sprawdziłem mapki i porównując do tego co ND pokazało w The Last of Us stwierdzam że jest bieda! Panie bieda! Ten online jest też jakiś taki bezcelowy że aż nie chce się w niego grać. Nie ma to żadnego celu i żadnej nagrody.
Pisze to osoba która nie lubi grać mecze online, mnie kręci przygoda. Ale pipi jego mać. W The Last of US było za(pipi)iście, byłem medykiem, trzymałem się z daleka, wspierałem zespół ogniem w przeciwnika z dystansu, gdy ktoś z mojego zespołu padał, podbiegałem, rzucałem koktajl jako zasłonę albo raczej odstraszenie przeciwnika żeby mieć miejsce i leczyłem kumpla. Będąc jednocześnie słabym wspierałem mocno drużynę. Oczywiście w każdym meczu w statystykach byłem na szarym końcu mając najmniej powaleń i najmniej zebranych supplies ale za to jakieś 80% meczy byłem w drużynach zwycięskich.
W U4 zaczynam mecz biegnę po skarb, po drugi po trzeci, wybieram apteczki, i lecę wspierać drużynę, gdy któryś padnie to rzucam te apteczkę i jednocześnie staram się trafiać przeciwników. Nie mam z tego takiej samej frajdy jak w The Last of US pomimo takiego samego stylu gry.
W kwestii przygody natomiast ND zaserwowało mi bombe atomową nawet lepszą niż w TLoU. Rozdziały mogę przechodzić zabijając przeciwnika albo po cichu, albo w walce otwartej albo omijając ich całkowicie. To pozwala przejść grę za jakiś czas innym stylem.
Czekam więc teraz spokojnie na jakieś konkretne fabularne DLC.