Ale nie chodzi w tej sytuacji o Jina, tylko o całą grę, która zmieniła się może nie w sposób super diametralny ale zrobiła tak duży krok do przodu że nie każdy był w stanie pokonać taki dystans. Mniejsza różnica była pomiędzy T2 a T3. Ale ludzie akurat w tamtym czasie podłapali zmianę jednej postaci jako główny wątek w Tekkenie. Czemu? Nie wiem. Może dlatego że jak już postać reprezentuje styl to dochodzą tylko ciosy a ten cały trzon pozostaje nadal rozpoznawalny. Jak wrestling u Kinga, gdyby nagle zmienił się w AiKido i takie rzucanie przeciwnikiem jak to robił Steven Segal w filmach to gracze też podłapali by to jako super wielki temat do rozmów. Ja już tak dobrze tamtych czasów nie pamiętam. Bo mniej grałem już w tekkena.
Ale T3 to było cudo. Tylu znajomych z którymi można było rozegrać partyjkę już w żadnej bijatyce później nie miałem. Grali niemal wszyscy, lepiej i się przegrywało, i gorzej to się wygrywało. Tydzień później były rewanże, spotkania pokazywał kto czego się nauczył, kanapowe turnieje.
Ciekawi mnie też co wyjdzie w Tekkenie 7, poczekam i zobaczę bo dziś tak to mogę sobie jedynie wspominać tamte czasy.