Yakuza: Kenzan!
No i stalo sie, wczoraj ukonczylem swoja pierwsza gre calkowicie w jezyku japonskim
Gre kupilem chyba 3-4 lata temu od Pinga i non stop lezala w szafie jako czesc kolekcji jednej z moich ulubionych serii. Nigdy jej nawet do napedu nie wlozylem bo ciagle balem sie ze calosc mnie przytloczy i bedzie wiecej frustracji niz zabawy, no i lezala tak sobie, kurzyla sie az w koncu, w zeszlym tygodniu, postanowilem sprobowac poniewaz po sytej i obszernej Yakuzie 5 mimo wszystko mialem jeszcze smaka na wiecej.
No i okazalo sie ze gameplay to uniwersalny jezyk i nawet krzaki nie sa straszne. Wystarczylo postawic przed siebie tableta z opisem misji pobocznych (nawet dialogi)/roznych treningow etc. a potem tylko przesuwac palcem w dol. Skonczylem prawie kazdy quest poboczny, postac wyuczona wszystkich skilli i za pasem najlepsze katany, a na poczatku podchodzilem z zalozeniem ze przelece gre na jana dla samej fabuly bo pewnie i tak nie bedzie funu, a no blad. Sama fabula to nic trudnego do ogarniecia, dodatkowo jeszcze na YT sa nawet scenki z napisami, wiec caly scenariusz wchlonalem jak gabka i wszystko zrozumialem.
Sama gra oczywiscie okazala sie za(pipi)ista, jesli ktos jest fanem okresu Sengoku/Edo to Yakuza Keznan obok serii Way of the Samurai jest dla takiej osoby mokrym snem, sporo rzeczy fajnie odwzorowanych, architektura, zwyczaje, pojedynki na miecze, no klimat feudalnej Japonii doslownie wylewa sie z ekranu. O samej mechanice nie bede nic pisal, bo to w sumie stara dobra Yakuza, bitka, tym razem na miecze [jeden lub dwa], swietne heat actions, mini-gierki, hazard no i epickie over the top story pelne twistow. Jak na gre z 2008 roku jestem zaskoczony tym jak zgrabnie przetrwala probe czasu.