Calosciowo bossowie z 3jki > bossowie ze wszystkich innych mgsow (TO JEST MOJA OPINIA OCZYWISCIE), ale jakby tak selektywnie zaczac wybierac walki no to przeciez wiadomo ze w kazdej czesci znajda sie walki lepsze (the end, the boss, sniper wolf, liquid) oraz gorsze (the pain, fatman XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD)
Nie rozumiem jednak tego zapotrzebowania backstory u WSZYSTKICH bossow, ej serio, masz misje, nagle spotykasz wroga, i co, chcesz uslyszec przed walka lub po nad zimnym truchlem jego zyciowa historie? Serio? Podejrzewam ze gdyby taki The End usiadl i zaczal opowiadac ponad 100 lat swojego zycia to:
a) umarlby ze starosci w trakcie
b) gracz by zasnal w miedzyczasie
Pomijam juz fakt ze caly oddzial Kobry byl glownie aktywny podczas drugiej wojny jako jeden squad, wiec w pewnym momencie ich historie by sie zaczynaly przeplatac co by bylo bez sensu, sluchac 4 razy tego samego.
Jak jest sens to bardzo chetnie poznam motywy wrogow, ale tylko tych ktorzy sie naprawde licza, czyli glownych antagonistow.
Powiedzialbys ze B&B byly antagonistkami w MGSie 4? [male spoilery z 4ki] No ... nie, to byly tylko zwykle przeszkody, po zabiciu ow przeszkod Drebin tylko zaczynal opowiadac pisana na kolanie 5 minutowa historie przez codec i za kazdym razem jak tego sluchalem zastanawialem sie... eee po co ja tego slucham? <skip> Zobaczylem ją raz czy dwa razy na ekranie, zabilem, ide dalej, nie obchodzi mnie ze tata ja bil czy matka zupe za slona jej dawala.
Interesuja mnie historie takich postaci jak Liquid, The Boss, Volgin, Ocelot a nie jakis trepow z wieksza iloscia HP ktorzy tak naprawde nie maja zadnego realnego wplywu na wydarzenia.