Dla mnie Let it die umarło na wyższych piętrach. bossowie są tak zrobienie, że jeśli nie masz sfarmionych grzybów na niewidzialność i niezniszczalność to nie przejdziesz dalej. Można zużyć ze 30 czaszek i tak nic to nie da bo jeden specyficzny boss jest tak zaprojektowany, żeby nie dało się go inaczej zabić. Niestety to nie soule.
Kolejnym straszliwym minusem jest odzyskiwanie postaci na wyższych poziomach, giniesz w jakiś durny sposób i odzyskanie postaci kosztuje setki tys kasy, no chyba, że ją odzyskasz zabijając drugą postacią (o ile masz ją wylevelowaną), jeszcze pół biedy by było z kasą gdybyś ją mógł w spokoju kolekcjonować, ale uzbierasz trochę więcej to od razu miałem z 10 inwazji i tyle zostało z uzbieranej kasy.
Let it die miało dla mnie ogromny potencjał i przez 2 tyg grało mi się fajnie, do momentu jak nie doszedłem do absurdów, gdzie mechanizmy tej gry sprzedają ci kopniaka w zadek. A marnowanie kilku godzin po pracy tylko po to żeby odzyskać postać straconą w jakiś durny sposób to nie dla mnie, tylko po to, żeby za 10 minut znowu głupio ją stracić.
Teksty w stylu git gut tutaj do mnie nie przemawiają bo w soulach "marnuje czas" żeby być lepszym. Tutaj marnuje się absurdalne ilości czasu, żeby w ogóle zacząć grać, od poziomów w których zginęliśmy.
Wszystko da się ogarnąć na dwa sposoby, karta kredytowa albo kupa czasu zmarnowana na farmę, gdzie ten czas moglibyśmy poświęcić na jakąś fajną grę.