nie czytałem książki, jarałem się pomysłem i trailerem, liczyłem, że serial zmiażdży. Nie zmiażdżył. Pierwsze 3-4 epizody oglądało mi się bardzo ciężko, zamiast scenariusza i przewodnika po uniwersum dostajemy mnogość scen, zawiłości, które sami musimy sobie poukładać. No i dostajemy ogromne miasto, ponoć jakieś planety, ale potencjał tego miasta i tych domniemanych planet nie jest kompletnie wykorzystany. Większość elementów które grać tu mają główną rolę, czyli cała ta nieśmiertelność nie jest rzetelnie wytłumaczona widzom. I kiedy już wszystko idzie ku dobremu, ep 7 rozwala nadzieje na wyjście z tego z twarzą, a samo zakończenie jest tak czerstwe, że głowa mała. Na plus spora ilość cycków, na minus główny bohater, w każdej powłoce jest drewnem z Klanu.