bylem i ja - jak najwierniejsza kalka starej trylogii, a co dopiero czesci czwartej, nie traktujcie tego jako zarzut, mozna oczywiscie pisac i gadac, ze jest za duzo dejavu, zbyt bezpiecznie, zbyt nostalgicznie ale ja bylem dzieki temu niesamowicie zadowolony po seansie, znowu jest to kino przygody w kosmosie, ten sam cudowny feeling, a nie ten tragizm do puszczania na teletoon, ktory serwowal lucas w czesciach 1-3 (no ok w 3 juz bylo mniej tandetnie ale dalej kijowo)
potencjal jest, nowe glowne dobre postacie mi sie podobaja, ren wypadl imo swietnie, entuzjazm na dalsze czesci spory, calkiem co innego niz jego zanik po 30min ep1
co do rey