Ten film jest zwykle chuyowy.
I nie, nie jest aż tak chuyowy, że staje się zayebisty.
Jak banda randomów z ulicy w starych szmatach i z kałachami wchodzi bez problemu do najbardziej strzeżonego budynku świata (o czym to bohaterowie wręcz przypominają), plus milion innych buraków, to ja taki film miażdżę krytyką.