X-men Origins: Wolverine (2009) - jezus maryjo przenajświętsza, jak mogli tak koncertowo spier.dolić ten film.
nawet nie wiem od czego zacząć.
pg-13 już tak chamsko yebało po oczach, przez cały film Wolverine komuś ostrza we wnętrzności wsadza a tu ni kropli krwi, no myślałem, że wyłączę. Gambit piękny kur.wa gej im wyszedł, zresztą nie cierpię Taylora Kitscha. Deadpool to jakaś parodia, zarówno w wersji z Reynoldsem jak i ten finalny cudak, no co to ma być ja się pytam? W ogóle tyle akcji z du.py to ja dawno nie widziałem,
mógłbym tak wymieniać chyba cały dzień, ale nie chce mi się.
zrobili film jeszcze groszy od X-men 3, a to nie lada wyczyn, oba te filmy nie maja prawa istnieć.
Co mi się podobało to oczywiście Jackman, no i Liev Schreiber jako Sabretooth był naprawdę spoko.
Ale reszta...
3/10