Początkowo wydawało się, że Westworld wrócił na właściwe tory, ale im dalej w las z tym sezonem, tym więcej zastrzeżeń zaczynam mieć.
Będą lekkie spoilery, więc uwaga.
Sceny akcji wyglądają co raz gorzej, dobija mnie, gdy już drugi albo trzeci raz Dolores ma włączony god mode a wytrenowani żołnierze nie są jej w stanie trafić w bezpośrednim starciu. Wątek Williama w psychiatryku kompletnie nieciekawy, niczego nowego nie wnosi a jego postać jest już niepotrzebna w tym serialu.
Kolejna z dópy scena z wybijaniem Nazistów przez Maeve, a ona sama dostała kolejną supermoc, ech.
Caleb grany przez Aarona Paula tylko łazi za Dolores, wypełnia jej rozkazy i został kolejnym Teddy'm.
Moim zdaniem skończyły im się już dobre pomysły na ten serial, jakiś sezon temu.