Castlevania Lords of Shadow 2 - to jeden z tych tytułów których z niewiadomych dla mnie przyczyn, nigdy nie zakupiłem ani nie ukończyłem, a dzieki Forumkowej akcji i mojej Wishliscie na steamie nadażyła się taka okazja, to stwierdziłem ze czas nadrobić. Czy była to gra warta 16h nabitych godzin przed ekranem telewizora? Po zakończeniu i zabiciu ostatniego bossa stwierdzam z ulgą że tak, bo wiele opini które słyszałem na temat następczyni świetnej części pierwszej były raczej mało zachęcające, no ale może zacznijmy od początku.
Gra która po samym prologu i wprowadzeniu ponownie w świat Gabriela Belmonta mnie zmiażdzyła, mroczny klimat Drakuli który wylewał się po prostu z ekranu przemawiał do mnie w stu procentach, zostajemy zbudzeni do życia bo jeden z naszych wrogów obawia sie o powrót Szatana na ziemie czyli naszego głownego antogniste z poprzedniej części, wiedząc że tylko my jesteśmy w stanie pokonać odwieczne zło. No i tutaj zaczyna się świetna historia, która w jednym momencie nawet mnie zaskoczyła i do samego końca trzymała mnie przy grze. Gra jest niby tym czym była jedynka, ale rozumiem dlaczego tak wiele osób na nią narzezkało i skąd padły negatywne opinie. Dla mnie to co najbardziej kulało w tej grze to bardzo powtarzalne schematy przechodzenia poziomów, ale głównie tych w czasach teraźniejszych tj. zamień się w szczura -> omiń strażników ( którzy zabijaja od razu jeśli zrobisz inaczej ) -> zdobądź dostęp do drzwi -> kontyynuj przygode - do tego dochodzi dość małą ilością samego miodu rozgrywki czyli walki a na sam koniec to co według mnie w ogóle nie trafiło w klimat gry to właśnie momenty w teraźniejszośći - strasznie słabe, w ogóle nie pasującę do całej gry, a przede wszystkim bardzo kiepsko zaprojektowane. Był moment w którym miałem ochote wyłączyć gre i po prostu do niej nie wracać, serio. Na szczęscie zaparłem się i dzięki klimatowi który gra w sobie ma oraz etapom w zamku Drakuli, dokładając do tego jeszcze walki z bossami ( a ich jest naprawde sporo ) udało mi się wytrwać do końca, i nie żałuje, więc jeśli ktoś poległ przez monotonie początki gry - to warto wrócić bo potem jest tego zdecydowanie mniej, a sama gra jest warta świeczki. Jeśli chodzi o efekty audio wizualne to graficznie gierka nawet po tych 3latach od premiery potrafi zrobić jakieś tam wrażenie, na pewno na plus cała stylistyka przeciwników i poziomów w zamku. Etapy w mieście strasznie przypomiały mi Batmana od Rocksteady i nie że tam było coś źle, ale tutaj po prostu pasowało to jak (pipi)ie gacie. Muzyka nie zapadła mi jakoś szczególe w pamieć, a jeśli chodzi o slashery to zazwyczaj coś tam mi w ucho wpadnie, ale dużo utworów było strasznie łudząco podobne do muzyki z różnych filmów, np ten jeden kawałek który leci podczas walk, pierwsze kilka sekundy brzmią jak któryś utwór z Matrixa ( albo sobie coś ubzdurałem ). Ten utwór
Co tu wiecej pisać, rozwój postaci a bardziej oręża które przychodzi nam dzierżyc jest przyzwoity - mamy główną broń którą używamy cały czas a do tego dochodzą dwa dodatkowe narzędzia mordowania piekielnych pomiotów które możemy używać po naładowaniu potrzebnej energi, a do tego każda z broni ma swoje Masteries, czyli przy odpowiednim używaniu kombosów ładujemy dany skill, dzięki któremu potem możemy podbić poziom danego orężu. Ocena końcowa to 7/10 Gdyby nie walki z bossami i etapy w zamku to podejrzewam że nie ukończył bym tej gry bo bym sie zanudził na śmierć. Tutaj kilka screenów na które warto rzucić okiem.
Reszte daje w spoiler