-
Postów
113 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Gary
-
Psycho - Pass, Jormungand, Guilty Crown.
-
Ciekawe jak to rozwiążą w ostatnim rozdziale, kiedy Ada pilotuje helikopter - to jest już ewidentnie akcja przewidziana dla jednego gracza.
-
Kamera elegancko poprawiona, dano nam mozliwość bardzo dokładnego jej skorygowania (jeżeli tak komuś pasuje, to można znacznie oddalić postać od ekranu). Nowy poziom trudności (No Hope) daje radę - wszystkie skille są zablokowane, energia nie regeneruje się już po restarcie, giniemy bardzo szybko, a przeciwnicy są cholernie agresywni (zwłaszcza przed zombiakami ciężko uciec). Dobra motywacja do ponownego odpalenia gry.
-
Troszeczkę rozczarował Resident Evil 6, chociaż moim zdaniem rewelacyjny scenariusz Leona wystarczająco uratował tą grę. Jest natomiast taka jedna produkcja, która nigdy w życiu nie miała prawa zawieść, a została sp*erdolona wręcz koncertowo. Biję pokłony, bo żeby nawalić przy takiej serii, to już trzeba mieć naprawdę talent.
-
Lollipop Chainsaw - Suda51 ponownie (po No More Heroes oraz Shadows of the Damned) dostarczył fenomenalnego i nietuzinkowego szpila. Gra posiadająca własny styl i charakter (czyli coś czego brakuje większości dzisiejszych produkcji), z mistrzowskim humorem, wciągającym gameplayem i jednym z najleszych soundtracków w grach wideo. Gra więcej niż tylko udana. Catherine - kolejna mała perełka, która przyszła do nas z opóźnieniem. Bardzo fajny miks gry logicznej z... nazwijmy to "symulatorem życia towarzyskiego". Mimo oprawy przywodzącej na myśl wesołe anime i porąbanego humoru jest to całkiem dojrzała produkcja dla trochę starszych graczy - ogromny plus za fabułę.
-
Nie ma sensu wypisywać pierdyliona gier, więc podam po jednym totalnym debeściaku z każdego gatunku. IMO ofkors, chociaż nie wszystkie są exami. Najlepsza strzelanka: Resident Evil 4 Najlepszy slasher: Devil May Cry 3: Special Edition Najlepsza platformówka: Jak&Daxter Najlepsze wyścigi: Burnout 3 Najlepsze RPG: Final Fantasy XII Najlepsza przygodówka: Silent Hill 2
-
Resident Evil: Retribution - oglądałem z siostrą oraz koleżanką przy piwku i mieliśmy niesamowitą wręcz brechtę z tego filmu, a jako że siorka w temacie Residentów jest całkiem obcykana, to nie omieszkała przy niektórych scenach rzucać rozwalających komentarzy - "Ciekawe kiedy zabiją tego niedorozwiniętego klona i przyjdzie prawdziwy Leon" - I am so proud xD Przez dłuższy czas byłem przekonany, że to niemożliwe, że po prostu się nie da, ale Anderson jednak ponownie zaskoczył - znowu zrobił gorszą część od poprzedniej. Retribution redefiniuje znaczenie słowa "crap". Tutaj absolutnie wszystko jest zj*bane, począwszy do fabuły (w poprzednich częściach też była okropna, ale przynamniej jakoś trzymała się kupy, tutaj nic nie ma sensu), przez walki (krótkie, kiczowate, pozbawione efektowności), na odniesieniach do gier bynajmniej nie skończywszy. Postacie za nic nie przypomianją swoich gierkowych odpowiedników (wyglądają i zachowują się kompletnie inaczej, co najwyżej wdzianka mają podobne), potwory to jakaś żenada i w ogóle wygląda to wszystko na totalnie przypadkowy i wrzucony na siłę zlepek znanych graczom motywów. Ilość idiotycznych, pozbawionych wszelkiej logiki scen przyprawia o zawrót głowy. Reasumując - film idealny do piwka w dobrym i ogarniętym (tzn. znającym gry i poprzednie filmowe Residenty) towrzystwie, w taki sposób można bardzo miło spędzić około 1,5 godziny, kupa śmiechu gwarantowana. Jako komedia 9/10, jako ekranizacja gry wideo 1/10. Resident Evil >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Apocalypse > Extinction > Afterlife >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> Retribution. Nie mogę się doczekać kolejnej części, żeby sprawdzić jak bardzo Paweł Anderson da radę jeszcze tą serię sp*erdolić.
-
Oczywiście, że jest. Przed wyborem rozdziału pojawia się menu, w którym można włączyć tryb offline - wystarczy to zrobić i już mozna pauzować.
-
Martian Gothic spoko gierka, te marsjańskie potworki straszyły o wiele bardziej niż zombiaki w jakimkolwiek Residencie.
-
Recenzje RE6 to też w większości bullshit
-
Kto co lubi. Mnie wybijanie J'avo bawiło tylko za pierwszym razem, przy drugim zaczęła się wkradać irytacja (zwracanie uwagi na błędy, które przy pierwszym podejściu dało się jeszcze wybaczyć) oraz monotonia. I nawet granie w dwójkę niewiele tutaj pomaga. Scenariusz Leona to inna bajka, ten mogę powwtarzać wielokrotnie, pewnie dlatego że bliżej mu gameplayowo do kozackiego RE4 niż do jakiejś niedorobionej strzelanki ze śmeisznymi przeciwnikami. Kampania Ady w multi to dopiero będzie bullshit, nie rozumiem po co na siłę pchają tam drugą postać.
-
Jeżeli nowy Dante dla niektórych z Was jest p*zdą, to ja jestem ciekaw jak inaczej wyobrażacie sobie madafakerskiego młokosa? Wygląd ma raczej typowy na swój wiek, charakterek nie w kij dmuchał, wali naprawdę wulgarnymi tekstami i nie p*erdoli się z przeciwnikami. Że młodziak? No raczej skoro gra opowiada o początkach jego kariery pogromcy demonów, inaczej być nie mogło. Jak dla mnie to już bardziej madafakerski jak na dwudziesto-iluśtam-latka być nie może, chyba że poorać mu mordę bliznami i ubrać w dres. IMO co najwyżej to troszkę szkoda, że zrezygnowano z pierwotnego designu postaci (pierwszy trailer DmC), bo z obitą buźką i jako palacz wyglądał jeszcze groźniej.
-
Hehe, węszę identyczny hejting jak z Resident Evil 6. Wiadomo, że to już nie będzie równie wysoki poziom co DMC 1 czy 3, ale gra z pewnością i tak okaże się bardzo grywalna, a ja nie mam zamiaru odpuszczać sobie dobrej gry z powodu jakiegoś idiotycznego focha puszczonego na developera.
-
Dobra, zagrałem w końcu w demko, przeszedłem dwukrotnie - raz na nefilim i drugi na synu Spardy. Gra jest naprawdę bardzo miodna, a system walki daje radę. Jest dynamicznie, efektownie i co najważniejsze skillowo. Jedno się nie zmieniło od czasu DMC4 - gra rozwija skrzydła dopiero na wyższych poziomach trudności. Na son of Sparda trzeba już się wykazać pewnymi umiejętnościami - przeciwnicy nie tylko mają więcej energii, ale są też bardziej agresywni, potrafią nieźle blokować nasze ciosy, pojawiają się w silniejszych odmianach i mają bardziej zróżnicowane ataki - jak dla mnie rewelacja, oby tylko ten poziom był dostępny od razu, a nie dopiero po jednokrotnym przejściu gry. Co poza tym? Fajniejszy Dante, świetny design lokacji i przeciwników, zdecydowanie pasująca do tej sieki muza i z tego co widzę sporo poukrywanych bonusów. Super. Co mi się nie spodobało? Brak możliwości lockowania na przeciwnikach, starcia są przez to zbyt chaotyczne (chcesz walnąć jakiegoś przeciwnika, a trafiasz w kompletnie innego), no i turbo-przeciętna grafika. Ogólnie jestem zaskoczony, że aż tak fajnie się w to gra, spodziewałem się czegoś gorszego. To i tak nie będzie żadna konkurencja dla MGR, ale na pewno cholernie solidny i grywalny kawał slashera. Tylko niestety sytuacja podobna jak z Resident Evil 6 - zawartość trochę nie przystoi do tytułu.
-
Przeszedłem obie te kampanie, daję tylko do zrozumienia, że mają niemal zerowe replay-abilty Czytaj ze zrozumieniem.
-
Nowy Dante jest fajniejszy, naprawdę nie wiem jak ktoś może woleć japońskiego pedałka. Jeżeli bolki z Ninja Teory zrobią drugą część, która będzie rozgywać się w dalszej przyszłości, to z tego chłyska może wyrosnąć niezły madafaka. Natomiast Vergil fajniejszy był w DMC3, ten tutaj w śmiesznym kapelusiku, to jakiś przychlast.
-
Świetna wiadomość, oby to się potwierdziło. Specjalnie miałem kupować 3DS'a dla tego Residenta, ale widzę że może nie być takiej potrzeby.
-
Grubo ponad miesiąc od premiery i ponawiam pykanie w RE6. Dwóch rzeczy jestem pewien: - kampania Leona jest tak zajebista, że będę regularnie ją sobie odświeżał do czasu powstania kolejnego Residenta (tak jak to zawsze robiłem z RE4) - kampanii Chrisa i Jake'a w życiu już nie ruszę, jedno i drugie to przygoda ewidentnie na 1-góra 2 dwa razy, a następnie do wymazania z pamięci Jak dla mnie scenariusze Kennedy'ego i reszty postaci dzieli przepaść - nie ma to jednak jak madafaka Leon, zombiaczki, mroczne lokacje (metro, cmentarz, katedra, katakumby) i kupa nabojów pod ręką. Co by nie mówić, to ta kampania ma kilka naprawdę mega kozackich momentów - przedzieranie się przez miasto w trakcie epidemii albo walka ramię w ramię z Adą przeciw Simmonsowi na wieżowcu to jedne z najlepszych akcji w całej serii. Pisałem juz to kilka razy i powtórzę raz jeszcze, naprawdę SZKODA że cała gra taka nie jest.
-
Zdecydowanie. Ale i tak już wolę, żeby gra była brzydsza, ale przynajmniej pozbawiona backtrackingu.
-
Tak jak pisze Zwyrol, jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby takie DLC było darmowe dla wszystkich. Jednak jeżeli ewentualna cena będzie sprawiedliwie odpowiadać zawartości, to nie widzę żadnych powodów do narzekania.
-
Na PPE ludzie jak zawsze robią wiochę. Zapowiada się naprawdę soczysty dodatek, który ostro może przedłużyć grywalność, a ci narzekają... graby opadają. Pewnie najlepiej, żeby wszystko było za darmo. Vergil oczywiście kosi nieziemsko.
-
Dom w głębi lasu - grupa studenciaków postanawia zaszaleć w weekend, więc - jak to przystało na slasher - bolki wybierają się na totalne odludzie, gdzie będą mordowani na najróżniejsze, obowiązkowo krwawe, sposoby. W skład kamikaze wchodzą: głupiutka blondynka, napakowany cwaniaczek, słodka cnotka-niewydymka, pseudo-intelektualista oraz klasyczny joker. Prawda, że wydaje się strasznie schematycznie i mega oklepanie? No właśnie, WYDAJE SIĘ. Z grubej rury, bo nie mam czasu i muszę kupę - film jest genialny i przy odpowiednim nastawieniu dostarcza niesamowitej dawki wrażeń. Dom w głębi lasu to takie połączenie dowolnego teen-slashera z... uwaga, uwaga - Evil Dead oraz.... Truman Show. Tak, dokładnie to Truman Show, które masz teraz na myśli. Absolutnie nie chcę nic teraz spoilerować, więc napiszę w ten sposób - nawet jeżeli nie przepadasz za typowymi slasherami, to przemęcz pierwszą godzinę, bo to co się dzieje po niej przechodzi wszelkie pojęcie. Klimat wypiernicza się do góry nogami po czym obraca się o 180 stopni. Pomysłowość scenarzysty wbija w fotel. Zabawa konwencją miażdży. Nie pamiętam kiedy ostatnio oglądając jakiś film... ba, nawet czytając książkę czy grając w grę z dobrą fabułą - tak często łapałem się za głowę myśląc "no k*rwa nie wierzę". Aktorstwo nie powala (poza Hemsworthem, lepiej znanym jako Thor, praktycznie sami amatorzy), dialogi momentami wywołują uśmiech politowania, a ilość drobnych głupot jest wprost niezliczona... tylko co z tego skoro film autentycznie bawi. I to jak. Poważnie, ja tego filmu nie oglądałem. Ja go chłonąłem, od czasu do czasu tylko odrwacając uwagę, kiedy musiałem akurat podnieść szczękę z podłogi po jakiejś mocnej scenie. Nigdy nie uważałem się za jakiegoś znawcę kinematografii - ot taki ze mnie filmowy casual, który łyka to co przypadkowo wpadnie mu na tackę odtwarzacza. Od filmów wymagam tylko dwóch rzeczy: pomysłowości oraz czystego funu z oglądania. W jednym i w drugim "Dom..." spisuje się perfekcyjnie. Co ważne, jest to taki typ filmu, który albo totalnie przypadnie do gustu albo wywoła nieprzyjemny grymas na twarzy i krótką wiązankę przekleństw w stylu "co za debil mi to polecił? aha, Gary, przecież ten z*eb nie zna się na filmach". Weź też pod uwagę, że teraz pozbawiony jesteś elementu zaskoczenia - ja spodziewałem się średniaczka, zwyczajnej krwawej sieki jaki setki w kinie, Ty już wiesz, że to nie jest tylko kolejny klon "Piątku trzynastego". W każdym razie zdecydowana kategoria "love it or hate", ale obejrzeć moim zdaniem i tak trzeba. A miało być krótko. No nic. W mojej totalnie nie-obiektywnej, casualowej opinii 10/10. Jeden z najlepszych filmów jakie oglądałem. Kiedykolwiek. Oglądać albo w ryja!
-
Inaczej. 1/20 gry jest genialna, 19/20 już tylko dobra, lub bardzo dobra.
-
Pierwszy rozdział Leona jest bardziej residentowy niz ostatnie 4 pełnoprawne Residenty razem wzięte. Wielka szkoda, że cała gra tak nie wygląda, bo masakrator byłby przekonkretny.
-
No przecież wiadomo, że gra jest dobra. Co najmniej. Można się wkurzać na wady, na to, że to "już nie jest "ten" Resident", ale trzeba być już naprawdę najniższej kategorii hejterem, żeby nie potrafić docenić plusów tego tytułu i nazywać go szrotem.