Skocz do zawartości

Gary

Użytkownicy
  • Postów

    113
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gary

  1. Gary

    Resident Evil 6

    Dlaczego? Pierwszy rozdział Chrisa to aktualne wydarzenia, w drugim nastepuje retrospekcja, a potem powrót do Chin. Wszystko ok.
  2. Gary

    Resident Evil 6

    Mnie osobiście cieszy, że gracze nie zniechęcają się krzywdząco niskimi ocenami i kupują tę grę dając przy tym Capcomowi kredyt zaufania. Ja postąpiłem podobnie i się nie zawiodłem, a z pewnością żałowałbym gdybym wycofał pre-ordera poprzez sugerowanie się niektórymi notami czy średnią z Metacritic. RE6 mimo wszystko zasługuje na to, żeby się dobrze sprzedać.
  3. Gary

    Resident Evil 6

    Gra skończona, wszystkie cztery kampanie. Całość na hardzie zajęła mi coś około 25 godzin. Zdanie oczywiście podtrzymuję - gra jest bardzo dobra. Wprawdzie zawodzi jako Resident, ale jako przedstawiciel gatunku TPS (tudzież action-adventure, jak kto woli) nie ma się absolutnie czego wstydzić. Tytuł długi, mocno rozbudowany, bardzo różnorodny i wykonany z wielkim rozmachem. Bardziej klimatyczny i trzymający w napięciu niż Resident Evil 5, a ze względu na liczne poprawki również przyjemniejszy w odbiorze. Cholernie filmowy, naładowany akcją, spektakularnymi scenami, w miarę strawną (na pewno znacznie lepszą niż w RE4) fabułą, ale co najważniejsze - wypchany po brzegi soczystym gameplayem, bez nadmiaru quick time events'ów (jest ich mniej więcej tyle samo co w czwórce, ale są lepiej przemyślane i bardziej interaktywne). Koniecznie trzeba też wspomnieć o solidnie wykonanej kooperacji - granie z drugim graczem u boku podnosi frajdę z szarpania ZNACZĄCO. Cofając się jednak trochę wstecz. Dzisiaj miałem przyjemność zacząć i za jednym dłuższym posiedzeniem ukończyć scenariusz Leona. Wrażenia? Całe szczęście, że za tą kampanię wziąłem się na samym końcu, bo nie wiem czy po niej miałbym jeszcze ochotę bawić się Chrisem i Weskerem-juniorem. Wprawdzie od drugiego chapteru widać już wyraźny spadek formy, ale to co się wyprawia w całym pierwszym rozdziale, to spełnienie marzeń każdego fana serii - miażdżący klimat (mimo braku naprawdę straszących motywów), świetni przeciwnicy, lokacje oraz sceny kompletnie ryjące beret. Miasto w trakcie epidemii, totalny mayhem na ulicach, walczący o przetrwanie ludzie, zalewający nas ze wszystkich stron nieumarli - po prostu ostry survival. Scena kiedy przedzieramy się przez zdemolowane miasto, a następnie z innymi ocalałymi barykadujemy się w sklepie z bronią i odpieramy atak mutantów, to jedna z najlepszych akcji jakich doświadczyłem w grach wideo. Kiedykolwiek. O takim właśnie Residencie marzyłem od czasu RE3. No, ale właśnie... to tylko jeden chapter. Później jest już gorzej, chociaż i tak na tyle dobrze, żeby wciąż móc uznać kampanię Kennedy'ego za najlepszą z całej gry. Miejscówki są strasznie ponure, zombiaki nie odpuszczają, pojawiają się ciekawe (choć niezbyt skomplikowane) zagadki, no i ostatnia walka (mimo kiepskiego designu mutanta) jak dla mnie uchodzi za najfajniejszego boss figtha w RE6. Po skończeniu tej kampanii dotarło do mnie jaki potencjał miała ta gra - gdyby w całości prezentowała się tak jak pierwsze dwie godziny u Leona, to nie byłoby raczej mowy o tak niskich ocenach. No, świetnie tak zachwycać się gierką, ale niestety nie można udawać, że jest idealna. Wad nie brakuje, a za niektóre ludziom z Capcom należy się soczysta fanga w ryj. Poważnie. Z grubej rury - jak można było tak spieprzyć split-creen, to dla mnie zagadka. Mimo, ze najlepiej gra się w to właśnie w multi, to przez podzielony ekran zabawa staje się mocno irytująca, okienka są stanowczo zbyt małe - na niewielkich rozmiarów TV zwyczajnie nie da się tak grać, na większych po czasie może i idzie się przyzwyczaić, ale wcale nie zmniejsza to rozmiaru porażki. Idąc dalej - kamera zasysa. W singlu jest ustawiona zbyt blisko postaci (na oko połowa ekranu), przez co utrudnia rozeznanie na polu walki, a przy większej rozwałce nie wyrabia za graczem i zaczyna się gubić - prezycyjne wymierzanie ataków melee w takiej sytuacji staje się cholernie uciążliwe. Respawn przeciwników w niektórych lokacjach to jakiś żart, tym bardziej, że amunicji przez cały czas jest niewiele, co prowadzi nieraz do absurdu, kiedy magazynki stają się puste i nie mamy już jak radzić sobie z napierającymi z każdej strony wrogami. Niby do takich sytuacji dochodzi sporadycznie, ale jednak są i wkurzają. Same ataki melee natomiast są zbyt przepakowane, widać to zwłaszcza u Leona, który trzema kopnięciami potrafi zmiażdżyć zombiaka. No i w końcu powtarzające się fragmenty podczas rozgrywki - przykładowo: gramy najpierw Leonem i walczymy z bossem, a potem rozgrywając scenariusz Jake'a musimy raz jeszcze uczestniczyć w tym samym, identycznym starciu. Naprawdę nie dało się tego inaczej wykombinować? Rzecz ostatnia - grafika. Wizualnie RE6 w żadnym wypadku nie powala, grafa jest bardzo nierówna - zdarzają się ładne momenty (gra pokazuje pazur głównie podczas starć z bossami), ale też nie brakuje brzydkich widoków - spora część lokacji jest mdła kolorystycznie i straszy kiepskimi teksturami. Design przeciwników też nie powala. To ta gorsza strona medalu, druga mimo wszystko błyszczy jasno i winduje całość wysoko w górę. Cztery doładowane scenariusze to masa grania, już choćby ze względu na czas gry oraz ilość atrakcji tu władowanych gościom z Capcom należą się brawa. Przynajmniej 3 głośne klaśnięcia na zmianę z jednym strzałem w mordę za każdą obecną tu wadę. Mimo wszystko, ja patrzę na RE6 i widzę ogrom pracy. To zdecydowanie nie jest najlepszy Resident w dziejach serii, ba! - dla wielu okaże się pewnie najgorszym z tych pełnoprawnych, ale i tak nic nie zmieni faktu, że jest równoczesnie najbardziej rozbudowany i... najzwyczajniej w świecie można przy nim spędzić wiele przyjemnych chwil. Grunt, to odłożyć na bok sentmenty i uprzedzenia oraz nie dać sobie przesłonić zalet wadami. Ja bawiłem się na tyle dobrze, że zaraz po napisaniu tego ch*ja wartego tekstu odpalam konsolę i zaczynam przygodę ponownie. Love it or hate - Twój wybór. Plusy: + 7 postaci, cztery kampanie, bonusy = MASA grania + różnorodny gameplay (strzelanie, prowadzenie pojazdów, ucieczki/pościgi, skradanie, QTE) + tryb kooperacji z drugim graczem + wykonana z rozmachem fabuła, widowiskowość, pakiet najważniejszych postaci w serii + walki z bossami + elastyczne sterowanie + różnorodne miejscówki + muzyka oraz voice-acting Minusy: - tragicznie wykonany split-screen - niedopracowana kamera - nierówna oprawa graficzna - design niektórych mutantów - okazyjny respawn przeciwników 8/10
  4. Gary

    Resident Evil 6

    Ciężko mi brać na poważnie recenzję, w której redaktor uważa, że scenariusz RE6 jest gorszy od czwórki (nie ważne, że jest dłuższy, bardziej rozbudowany i bogatszy w twisty fabularne), a sterowanie zostaje totalnie zjechane, mimo że w poprzedniej części było sto razy gorsze, a wtedy jakoś to - o dziwo - tak bardzo nie przeszkadzało. No i ponownie te długie, pięknie zbudowane zdania, w których autor koniecznie musi odnosić się do poprzednich dokonań w serii (które to z kolei zdaje się gloryfikować), wytykając wszystkie najmniejsze wady, a o plusach jakby "przypadkiem" zapominając... a nie, czekaj, jest jeden akapit. Piszę teraz o recce z Giant Bomb, Polygona już nawet nie mam siły zaczynać, bo jestem na 99% pewny, że trafię na identyczną ścianę tekstu. Luz, autorowi zdania nikt nie ma prawa odberać, tak samo jak nikt nie może odebrać mi zdania na temat jego recenzji. A ta, podobnie jak na Destructoidzie - zajeżdża mi tu niespełnionymi oczekiwaniami i wielkim rozczarowaniem, które przesłania faktyczną wartość tytułu. 4/10 to nota wciąż zarezerwowana dla crapa i jest tylko trochę mniej zabawna niż 3/10 od Jima.
  5. Gary

    Resident Evil 6

    Jasne, że może się nie podobać, ale to nie zwalnia redaktora z obowiązku solidnego ogrania tytułu i sprawiedliwego go ocenienia. Po przeczytaniu recki tego nieszczęsnego Sterlinga i sprawdzeniu wystawionej przez niego noty oraz zweryfikowaniu tego co napisał z rzeczywistym stanem jakoś nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że kolo potraktował nowe dziecko Capcomu fair. Część zarzutów kompletnie z pupy, o zaletach ledwo raczył wspomnieć (a to i tak bardzo niewielki fragment całości tekstu), ocena z kosmosu. Koleś albo był z góry uprzedzony do gry, albo... nigdy w życiu nie grał w prawdziwego crapa, skoro wystawił RE6 notę z praktycznie najniższego możliwego pułapu. Na obecnej generacji są setki gorszych gier, a on sam niektórym z nich dawał znacznie wyższe oceny. Tak się czepiam redaktora Destructoida, ale fakt faktem, że wielu innych też się nie popisało.
  6. Gary

    Resident Evil 6

    Tak niska średnia dla tak dobrej gry jest troszkę podejrzana. Jaja jajami, ale ja przynajmniej teraz już wiem, których redaktorów nie muszę traktować poważnie.
  7. Gary

    Resident Evil 6

    Fakt, mało kto po kolejnym pełnoprawnym RE spodziewał się tylko przyzwoitej gry. Ja już swoje zdanie przedstawiłem - jestem trochę zawiedziony, ale i tak czerpię sporo frajdy z grania, więc nie mam zamiaru psioczyć i płakać po kątach. Na pewno też bawię się przy tym Residencie lepiej niż przy piątce, która notabene również okazała się małym rozczarowaniem. No i zdecydowanie nie jest to taki fail Capcomu jakim swego czasu było DMC2 Wiem, takie trochę głupie pocieszanie się. Po Resident Evil 7 chyba każdy spodziewa się solidnego powrotu do formy.
  8. Gary

    Resident Evil 6

    Niech będzie i tak. Jak ktoś chciał znaleźć pretekst, żeby zjechać grę, to na pewno nie miał z tym problemu, samo Capcom faktycznie też trochę ułatwiło im w tym momencie robotę. Zresztą, wali mnie to. Odkładając na bok wszelkie zapowiedzi, mydlenie oczu, obiecanki-cacanki, fantazje i cholera wie co jeszcze - liczy się to jaki produkt został ostatecznie wypluty. RE6 w porównaniu do poprzednich odsłon (zwłaszcza fenomenalnej czwórki) wypada blado, natomiast jako gra sama w sobie jest naprawdę przyzwoita.
  9. Gary

    Resident Evil 6

    Na pewno dobrze to robisz? W sumie nie jestem pewny czy od początku można ładować wszystkie sloty, bo przez większość gry byłem przekonany, że jest tylko jedno okienko (na resztę kompletnie nie zwróciłem uwagi, lol), i dopiero przy graniu drugą postacią zorientowałem się, że można wrzucić więcej niż 3 skille. Bardzo możliwe, że na początku jest jakaś blokada. Teraz zaczynam grać trzecim bohaterem i mam już aktywne wszystkie okna.
  10. Gary

    Resident Evil 6

    Da się nawet i ze 20.
  11. Gary

    Resident Evil 6

    Capcom jak to Capcom, ostro kręciło w zapowiedziach - kto poczuł się oszukany finalnym produktem, ten niech sobie teraz ponarzeka, tego nikomu nie bronię. Nie rozumiem tylko czepiania się czegoś co od początku było oczywiste. Jak już pisałem - trailery, gameplaye i demo wskazywały jednozncznie na to z czym będziemy mieć do czynienia, a niektórzy redaktorzy w recenzjach dali upust swojemu zaskoczeniu, jakby przez ostatnie kilka miesięcy żyli gdzieś głęboko pod ziemią i oczekiwali kompletnie innej gry. Dla mnie goście z Capcom wywiązali się z jednej rzeczy - mianowicie wypuścili świetny tytuł. Owszem, daleki od tego czego się wszyscy spodziewaliśmy, z licznymi błędami, ale mimo to naprawdę grywalny i na poziomie. O tym chyba właśnie niektórzy zapominają, oceniając RE6 nie na podstawie tego jaki jest, ale na podstawie tego jaki chcieliby, żeby był.
  12. Gary

    Resident Evil 6

    Końcówka Jake'a to chyba najefektowniejszy kawałek gry, Ustanak miażdży.
  13. Gary

    Resident Evil 6

    No coś w tym jest Zwyrol, ostatnio porobiło się tych "kontrowersyjnych" ocen.
  14. Gary

    Resident Evil 6

    Czyli bardzo Ci się podobało, ale dajesz 3+/10?
  15. Gary

    Resident Evil 6

    Czytałem całą recenzję z Destructoida - subiektywzim subiektywizmem, ale pan Sterling skupił się tutaj ewidentnie tylko na przedstawianiu wad gry, niemal całkowicie pomijając jej zalety (lub przeznaczając im minimum miejsca), tak jakby za cel postawił sobie całkowite oczernienie RE6. Bardzo, ale to bardzo niesprawiedliwa recenzja, w moim odczuciu kompletnie pozbawiona profesjonalizmu, bo nawet jeżeli danemu redaktorowi gra się nie podoba, to i tak ma obowiązek rzetelnie ją opisać - tutaj tej rzetelności brakuje. O ocenie już nie wspomnę. Dla mnie w tym momencie kolo stracił jakąkolwiek wiarygodność. Inne negatywne recenzje prezentują się już mniej żenująco, chociaż oceny końcowe i tak budzą niesmak. Capcom ma w zwyczaju ściemniać w zapowiedziach, podobnie było w przypadku RE5 i wielu innych ich gier. Zresztą nie tylko Capcom można się tu czepiać, bo wielu developerów stosuje taką taktykę. Serio kupowałeś w ciemno wszystko to co mówili przed premierą? No i wspominałeś coś o low ammo. To nie są żadne farmazony, w RE6 amunicja jest nam dawkowana bardzo oszczędnie, co stanowi spory plus tej gry.
  16. Gary

    Resident Evil 6

    Dużo. Cały scenariusz Chrisa jest napompowany akcją, a im dalej w grę tym robi się to wszystko bardziej intensywne i spektakularne. Podobnie u Jake'a. Jeżeli więc nastawiasz się na spokojniejszą rozgrywkę, to sobie odpuść. Powiem tak - nie wiem jak to wygląda u Leona, bo dopiero będę zaczynał granie tą postacią, ale mam za sobą całe kampanie Redfielda i Weskera juniora i stwierdzam, że zarzut jakoby w grze było za dużo QTE, to totalny bullshit. Jest ich w sam raz, pojawiają się głównie przy ostrzejszych akcjach i co najważniejsze - to nie tylko durne mashowanie guzików, ale często wymagające i całkiem interaktywne czynności (np. skillowe hakowanie zabezpieczeń czy komendy do wklepania wymieszane z jednoczesnym celowaniem z pistoletu itp.), w dodatku wymagające udziału dwóch postaci (z żywym graczem QTE zdecydowanie zyskują). Fajny motyw. Dwie postacie skończone, tryb hard, niecałe 20 godzin na liczniku - masa miodu. RE6 jest bardzo grywalne, ale żeby cieszyć się nim w pełni trzeba zaakceptować jego mocno rozwalankowy charakter. Fabuła dupy nie urywa, chociaż potrafi zaskoczyć (vide ending Chrisa), strzelanie jest całkiem taktycznie (przynajmniej na wyższych poziomach trudności), nie ma mowy o debilnym rozdawaniu ołowiu na lewo i prawo, a jeżeli chodzi o efekciarstwo, to ta odsłona serii bije na łeb dwie poprzednie razem wzięte. RE6 jest tak napełnione contentem, że spokojnie możnaby to rozbić na dwie, a może nawet i trzy części. Dzieje się sporo, ale na szczęście gameplay i filmowość idą ze sobą w parze, mamy tu ok. 70% czystego grania i 30% oglądania filmików. Także bez obaw, można nieźle pograć. MGS2 to nie jest. Póki co jedyną naprawdę irytującą rzeczą jest ten nieszczęsny split-screen, o grafice też ciężko pisać w superlatywach - jest poprawna, jednak nie ma mowy o wizualnym orgaźmie. Do tego dochodzi szereg mniej wkurzających elementów, ale z wypominaniem ich wstrzymam się do ukończenia gry. Narazie ocenę podtrzymuję: mocne 8/10. Chciałbym tylko wiedzieć na jakich grzybach byli recenzenci oceniający RE6 na 4/10. Do Jima Sterlinga z Destructoida (przypominam: 3/10) specjalnie nawet chyba wykonam telefon, żeby zorientować się jak mocne g*wno wziął przed pisaniem recki.
  17. Gary

    Dark Souls

    No właśnie. Na swoje usprawiedliwienie dodam też, że starałem się całą grę przechodzić bez używania opisu czy jakichkolwiek podpowiedzi (udało się, chociaż momentami krew mnie zalewała, kiedy nie mogłem czegoś rozkminić). Miałem tak samo. Został ostatni łeb, którego ni ch*ja nie mogłem załatwić, gdyż był poza moim zasięgiem, a żadnej broni do walki na odległość nie posiadałem :>
  18. Gary

    Resident Evil 6

    Skończyłem Chrisa - ostatnia walka całkiem spoko, natomiast takiego zakończenia kompletnie się nie spodziewałem. Mocarne. Zdanie co do reszty tej kampanii podtrzymuję, jest bardzo efektowna i filmowa, ale bez nadmiaru QTE, po prostu czysta akcja w bardzo przyzwoitym wydaniu. Teraz jestem w połowie Jake'a i tak jak się spodziewałem - ten scenariusz bryluje dzięki "Nemesisowi 2.0". Ucieczki na złamanie karku, daremne próby powtrzymania bestii, skradanie się, chowanie po kątach - KLIMAT. Stwór może nie ma tak upiornego designu jak oryginalny Nemesis, ale bije go na głowę, jeżeli chodzi o siłę oraz natarczywość. Kampania Weskera-juniora jest też najbardziej zróżnicowana jeżeli chodzi o gameplay - poza tradycyjną rozwałką i ucieczkami przed Ustanakiem mamy tu elementy stealh, jazdę na skuterze czy bardziej rozbudowaną walkę wręcz. Póki co scenariusz Jake'a > scenariusz Chrisa.
  19. Gary

    Dark Souls

    Hehe, wychodzi na to, że masz rację, bo przeciwników, z którymi Ty miałeś problem dosłownie zmiażdżyłem przy kilku podejściach, natomiast z Seathem się zdrowo namęczyłem. Moje top 3 największych madafaków w Dark Souls? 1. Centipede Demon - głównie ze względu na lokację i wredne ataki. Bez pomocy dodatkowej postaci (w grze, nie drugiego gracza), chyba bym go nie pokonał. 2. Seath the Scaleless - dopiero po ładnych kilkunastu zgonach zorientowałem się, że nie da się go zabić od razu w konwencjonalny sposób. 3. Smought & Ornstein - chyba każdy wie dlaczego.
  20. Gary

    Dark Souls

    No to dziwne, u mne ustawiali się w kolejce po fangę w ryj i atakowali pojedyczno A największy, jak Ty to piszesz - minduck - jest z Seath the Scaleless. Chociaż i tak nie aż taki trudny do rozkminienia.
  21. Gary

    Resident Evil 6

    Oczywiście, że nie. Przynajmniej nie w mojej wersji gry.
  22. Gary

    Dark Souls

    Zależy z czym miałeś konkretnie problem. Chodzi o tego bossa w ruinach z duchami, tak? Tam gdzie wpadasz do przepaści i automatycznie zostajesz wciągany przez ciemność? Jeżeli z tym miałeś problem, to wystarczyło założyć stosowny pierścień (w opisie tego przedmiotu było napisane, że zabezpiecza przed pochłonięciem). No chyba, że coś źle zrozumiałem i Twój problem polegał na samym starciu z tym przeciwnikiem, ale on akurat był dosyć prosty, więc nie wiem gdzie tu ten mindfuck
  23. Gary

    Resident Evil 6

    Co do Metacritic - średnia ze wszystkich ocen daje jako-takie wyobrażenie o grze, chociaż jeżeli ktos twierdzi, że jest to najlepszy materiał dający odpowiedź na to czy gra faktycznie jest crapem czy hitem, to gratuluję rozumu. W branży nie brakuje tytułów przehajpowanych, ze zdecydowanie zawyżonymi notami (MGS 2, Halo 3, GTA IV), tak samo jak niedocenionych perełek (z nowszych chociażby Deadly Premonition czy Shadows of the Damned, od Mikamiego właśnie), dlatego sugerowanie się podobnymi źródłami i na tej podstawie wyrabianie sobie opinii na temat danej gry zahacza wręcz o głupotę. W skrócie - Metacritic stanowi fajną ciekawostkę, na którą można zwrócić od czasu do czasu uwagę, ale IMO nie jest to żadna wyrocznia.
  24. Gary

    Resident Evil 6

    Kolega Bansai wrzucił Ci odpowiedniego screen-shota. Ja tylko dodam, że jest to największa pomyłka w całej grze, zdecydowanie największa wada RE6. Gram razem z bratem właśnie na splicie, na 36 calowym TV i nawet na tak dużym ekranie te śmieszne okienka prezentuja się żałośnie. Rozwiązanie strasznie niewygodne, bardzo ciężko się do tego przyzwyczaić. Dlatego mimo iż osobiście stawiam kanapowe granie na splice ponad rozgrywkę online (bo z "realnym" ziomalem u boku z reguły jest fajniej), to w tym przypadku wszystkim to odradzam. Nie rozumiem czemu nie dali takiego widoku jak w RE5. Wiesz co? Wręcz przeciwnie - ja bym tu zaryzykował stwierdzenie, że gdyby nie presja tytułu, to gra zostałaby o niebo lepiej przyjęta. Tak to wielu spodziewało się jakiegoś wielkiego objawienia, ósmego cudu świata, bo to w końcu kolejny Resident Evil, "a może nawet w końcu survival-horror?!" - jak niektórzy z pewnością mylnie zakładali. I zonk, bo gra nie spełniła oczekiwań. Bez tego całego hajpu, tej presji mogałby zostać cieplej przyjęta. Tak przynajmniej ja to widzę. Patrzę na cyferki, ale recenzje też czytam i to z nich głównie wyciągam wnioski. Mimo wszystko dzięki za radę, może komuś się przyda. Nie pamiętam dokładnie czy Capcom faktycznie zarzekał się, że CAŁA gra będzie stanowić powrót do korzeni czy tylko kampania Leona, ale nie od dziś wiadomo, że zapowiedzi developerów i hasła reklamowe ich gier, to jedno, a rzeczywistość, to drugie. RE4 oraz RE5 również były promowane na horrory (nawet na tyle pudełek tych tytułów masz zabawnie brzmiące slogany), ale żaden rozgarnięty gracz nie dał się na to nabrać. RE6 też od początku nie zapowiadało się na horror. Odłóżmy własne wyobrażenia oraz naiwność na bok, a nie będziemy się czuć zaskoczeni. A czy tak czasem nie jest? Nie widzę akurat konkretnego związku między brakiem amunicji, a horrorem, jednak jedno jest pewne - przez nieustanny niedobór nabojów gra potrafi utrzymać w napięciu i jest momentami naprawdę trudna. Nie liczę już nawet ile razy z bratem kłóciliśmy się o to czy lepiej od razu wykorzystać najlepszy arsenał czy lepiej zaoszczędzić na później. Gramy na hardzie, a amunicji i medykamentów zawsze starczy na styk. I to jest naprawdę fajne, bo nie można już sobie wesoło rozdawać pocisków na lewo i prawo, tylko trzeba planować. Do tego dochodzi motyw kupowania skillów - moim zdaniem ciekawy i sprawnie zastępujący dopałki do broni.
  25. Gary

    Dark Souls

    Wystarczy czytać opisy pzredmiotów Dark Souls jest trudną grą, ale jeżeli gra się w miarę uważnie, to spokojnie można ją przejśc bez jakiejkolwiek solucji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...