Bez polotu ta gra, kolejna wydmuszka po Division, która będzie może grywalna po roku patchy - czyli standard Ubisoftu, z For Honor zapowiada się tak samo.. Koncepcja rutynowa ale i tak fajna, lokacja miła dla oka, napyerdalanie się z kartelem było i ameryki (heh) nie odkryli, ale lepsze to niż GI.JOE walczący z arabem czy nazistowskim marsjaninem.
Jak dla mnie największym problemem tej gry jest kopia silnika Dywizji. Skoro model jazdy jest tak tragiczny, na pewno na to nie poszło dużo roboty. Fabuła w tych gierkach praktycznie nie istnieje, no to co oni robili? Gdyby mechanika rozgrywki przypominała Blacklista z elementami Ghost Reconów, grałoby się 10x przyjemniej - Division v2 w Bolivii natomiast to schematyczna pifpafka.
Jasne, można sobie latać dronem, skanować, skradać się(w prymitywny sposób), ale to było. Tej grze brakuje ZERO innowacji, zero nowego pomysłu. Wszystko to kopia innych "sandboxów" i szczelanek. Bez tych technicznych buboli może i można się było skusić, ale tak to nie widzę sensu.