Ogólnie Irrational do tej pory nie uczy się na błędach. Jedynka też miała bajeczną fabułe i klimat, ale gameplay był toporny i trudny. Wepchane na siłe elementy RPG, jakaś popierdółkowata mini gierka i mozolne "szczelaniny". Nawet epickie potyczki z Tatuśkami (które pod koniec też się zaczęły nudzić) nie ratowały tytułu. W Infinite jest podobnie. Teraz jeszcze usunęli hakowanie, wszystko odbywa się za wciśnięciem kwadrata, gameplay jest jeszcze gorszy (jedynie Vigory są jak dla mnie fajniejsze od Plasmidów). IMHO jak dla mnie, to lepiej by się w to grało, jakby kamera była TPP i gra miała cover system... Przeciętny FPS z piękną grafiką i nieziemską fabułą. Tytuł nie jest zły, ale po dłuższych przemyśleniach na miano Gry Roku zdecydowanie nie zasługuje. Są i jeszcze będą o wiele lepsze tytuły.
Co do relacji Booker + Eli, średnio to wyszło, szczególnie jak się pogra w TLoU. W porównaniu z perypetiami J i E, rzucanie pukawek, drętwe dialogi o Paryżu i "złej wieży" a także okazjonalne brzdękanie na gitarce + śpiewanie wydaje się drętwe. Każdy mówi, że wokół TLoU się zrobił nieziemski hype. Przynajmniej twórcy sprostali zadaniu. Tutaj niestety nie wyszło.
Obejrzcie sobie dawne gameplaye. Przecież oni przynajmniej dwa razy wyzerowali mechanikę rozgrywki. Nie mają pojęcia do takich gier i tyle... Może niech Irrational się weźmie za przygodówki w stylu TWD?