A ja chciałbym wrócić do tego, w jaki sposób Dex znalazł się w tym kościele. Przecież to czysty debilizm. Człowiek, który cały życie był przezornie ostrożny, zawsze dbał o każdy detal, postanowił zabić gościa, którego ściga cała policja Miami w miejscu, gdzie raz: debra kazała mu zrobić tą całą analize, dwa: było to miejsce, gdzie policja, że tak powiem "naznaczyła teren". Na kij się on tam pchał? Przecież to całe spotkanie z Deb nie ma jakiegokolwiek sensu. Ale przynajmniej jest szansa, że przyniesie serialowi jakiś dobry powiew świeżości.