Skończone, Hard 18:51 minut. Nie miałem wrażenia obmacania każdej ściany, więc sporo jeszcze przede mną.
Muszę trochę wybiec w przeszłość.
Od najmłodszych lat jestem miłośnikiem gier. Kwintesencją rozrywki, emocji, elektronicznych przygód był dla mnie PSX (do tej pory na Xperii Play mam wielką kolekcję klasyków, które mimo swoich lat bawią mnie jak cholera). Medievil, Spyro, Residenty, Crashe, Silent Hill (brrr), aż wreszcie pokaz kunsztu MGS 1 (imo najlepsza część, dwójka oprócz zapowiedzi na E3 krótkiego gameplayu, podczas grania nie wywołała u mnie takich emocji jak jedynka, tym bardziej część trzecia, w której nie było efektu zaskoczenia (znowu kobieta, znowu tortury), ale mniejsza o to.
Ps2 – konsola posiadała słabszą bibliotekę gier, które zapadły mi w pamięci, oprócz Silent Hill 2, Jak and Daxter 1 oraz Ico, nie czułem już tej magii myśląc, że z gier wyrosłem.
Następna generacja - Xbox 360, szybko padła, szybko sprzedałem. Ps3 kupiłem niecały rok temu dla jednej gry - Uncharted. Później była druga część, która jest tylko "w porządku".
W końcu kupiłem "Last of Us, gdyż codziennie siedziałem na forum w poszukiwaniu informacji. Jest to moja pierwsza gra, którą kupiłem w dniu premiery, bowiem ciekawość przeplatała sie z wyrzutami sumienia, które spowodowane były ceną gry. Zawsze leciałem na używkach, czy żałuje wydanych pieniędzy? O tym później.
Moje spostrzezenia
1. Grafika - pierwsze co rzuca się w oczy to świetna grafika, chociaż zdarzają się spadku jakości (ale dla mnie grafika ma najmniejsze znaczenie - tak jak stwierdziłem, do tej pory szarpię w gry z pxa, dla mnie liczy sie całość).
Biorąc pod uwagę to, że gra nie jest podzielona na etapy, grafika jest pokazem możliwości konsoli (ale znajda się i maruderzy). Dla mnie klimat stworzony przez taką oprawę powala. Nie spodziewałem się aż tylu fajerwerków.
2. Muzyka, czym dalej tym lepiej. Świetna, stonowana, potęgująca emocje w chwilach akcji. Można o niej pisać wiele.
3. Gameplay - świetny, oczywiście nie ma tutaj nic nowego, jednak elementy skradankowe są opracowane rewelacyjnie, nigdy tak się nie skradałem (MGSy mogą się schować). Słowa uznania składam twórcom za poważne potraktowanie eksploracji, tak bardzo brak mi tego w nowych grach. Pamiętam czasy, kiedy grając w Silent Hill ze strachem biegłem w alejkę tylko po to, żeby znaleźć paczkę naboi. Tutaj tyle strachu nie ma, ale możliwości eksploracji są naprawdę godne pochwały.
Ilość przerywników filmowych nie przytłacza, pozostawiając na jak najwięcej czasu na prowadzenie akcji do przodu.
O innych elementach jak strzelanie, chowanie się, walka wręcz nie będę się rozpisywał, wszystko jak dla mnie jest na swoim miejscu.
Muszę przyznać, że po czasach PSX nigdy nie miałem chęci grać w jakąś grę non stop, teraz chęć ciągłego trzymania pada odżyła:)
4. Fabuła - zgadzam się z wieloma, jest dojrzała, piękna, wciągająca. Naughty Dog idzie ciągle do przodu i wytycza kierunki rozwoju elektronicznej rozrywki, mimo iż nie jest firmą innowacyjna i garściami czerpie inspirację z innych tytułów, robi to w sposób mistrzowski.
Jaka ocenę wystawiłbym grze? 10/10!
Za co? Za całokształt, za to co zostawiła mi w głowie, za dowód (nawet patrząc na ilość sprzedanych sztuk w pierwszym dniu), że gracze potrzebują czegoś więcej niż pustej strzelanki, za danie im tego, co było domeną dawniejszych gier przygodowych, za wskrzeszenie we mnie najwspanialszych uczuć towarzyszących grom.
Czytam opinie innych i zastanawia mnie, dlaczego osoby tak zawzięcie próbują przekonać innych do tego, że gra zasługuje na 10, inni , że na 9.
Przecież każdy ma własne odczucia i każdemu inna gra/film daje inną frajdę, ja np. nie wystawię wysokiej oceny za film „Skazani na Shawshank”, a z kolei dzieła Lyncha są dla mnie na 10.
Tak samo nie wystawię wielu grom 10, a TLOU wystawię.
Niech każdy ma prawo do własnej oceny, zróbcie ranking, wtedy wyjdzie średnia ocena.
Czy było warto wydać kasę? Z całą pewnością tak i jeśli takie gry będą dalej powstawały, dalej będę je kupował, dalej wspierał tytuły. Dla takich gier jestem w stanie kupić Ps4, czekam na kolejne gry od ND, niech inni tez się uczą jak się tworzy długą, poruszającą przygodę.
TLou jest dla mnie światełkiem w tunelu, małą iskierką nadziei dla przyszłości branży gier wideo, niech takich gier będzie garść, ale niech będą.