Lokacje są w porządku, dopóki nie zdasz sobie sprawy z tego, że cały świat jest pokryty śniegiem i różnych dungeonów jest kilka na krzyż (las, góry, jezioro, jaskinia, starożytna świątynia). Co więcej, możliwość swobodnej podróży dostajemy dopiero pod koniec gry (przed ostatnim dungeonem). Żeby tego było mało, ostatnia grywalna postać dołącza do teamu
Fabuła tylko na początku i na końcu nieco intryguje, w międzyczasie są banały na zasadzie "o nie, on jest chory, co możemy zrobić?" -> odpowiedź: "musimy znaleźć kogoś, kto go uleczy".
Walki w większości nie wymagają żadnej strategii, można spamować podstawowymi kombinacjami w 95% przypadków (chyba nigdy nie użyłem kombinacji z 3 postaciami). A jak trzeba było to wolałem trochę podlevelować zamiast szukać przedmiotów do kupowania kolejnych kamieni.
Pojekty przeciwników są w porządku. Kolejnym plusem jest muzyka, której przyjemnie się słucha, ale jednocześnie nie zapada w pamięć.
Framerate momentami spada poniżej 30 klatek - czy to w walkach (ostatni boss to lekka patologia), czy w trakcie scenek, gdy pojawiają się wszystkie postacie.