Po pierwszej godzinie gry bylem rozdarty. Z jedej strony ladny korytarzyk, srednia walka, pierwszy boss rzeczywiscie jak z Dragon Balla ale imo za duzo razy zabierano mi kontrole nad postacia. Z drugiej strony zdaje sobie sprawe ze to bylo tylko wprowadzenie do gry, cinematic experience zrealizowane na najwyzszym poziomie, prawie jak w Hollywood. Ulomne skakanie po skalach tez imo dodane na sile.
No i to by bylo na tyle mieszanych uczuc bo pozniej juz bylo tylko lepiej. Gram na normalu i gra jest dla mnie trudna. Ginalem juz kilka razy na zwyklych walkach. Podoba mi sie w jaki sposob gra przedstawia nowych przeciwnikow i sami musimy ogarnac jak z nimi walczyc. Juz widze jak to wszystko rzuca sie na mnie w jednym momencie i robi gangbang. Zdobylem pierwsza rune, popatrzylem na drzewko rozwoju postaci i armoru i bedzie co w tej grze robic. Walki sa emocjonujace i jak narazie przy kazdej sie napocilem
O dziwo podoba mi sie tez relacja ojca z synem. Widac ze mlody chowany pod spodnica matki chuya wie o swiecie, tak samo jak Kratos chuya wie o gowniaku.
Chyba tylko RDR2 moze przebic nowego Boga Wojny jezeli chodzi o GOTY 2018