Chybiona analogia: W przypadku spraw frankowych chodzi o to, że banki zastrzegały w umowach klauzule zgodnie z którymi mogły dowolnie ustalać kurs po jakim kredytobiorca spłacał kredyt, w oderwaniu od obiektywnych mierników - w tym przypadku umowy odsyłały po prostu do tabel kursowych ustalonych przez bank, który miał tutaj totalną swobodę. Ponadto kredyty były przeliczane po cenie kupna, a raty po cenie sprzedaży. W skrajnych przypadkach na podstawie treści umowy nie można było ustalić w jakiej kwocie kredyt został udzielony. Wychodzi tutaj po prostu zwykła pazerność banków, które zawyżały raty kredytów najpierw przez ustalanie kursów walut powyżej średniej rynkowej, a do tego po kursie sprzedaży zamiast kupna (czyli tak jak był przeliczany wypłacany kredyt).
A jeżeli chodzi o Sapkowskiego, to sprawa jest prosta. Jak chcesz żeby zyski rosły wraz z marką to bierzesz procent albo wynagrodzenie mieszane, a nie ryczałtową kwotę, a po 20 latach pitolisz, że jednak chcesz procent (bo tak de facto policzyli te 60 mln, jakby zamiast ryczałtu wziął jednak procent). No ale ma tutaj furtkę, chociaż z kwotą przestrzelił i to mocno. Nikt go w tym przypadku nie oszukał ani nie wykorzystał jego niewiedzy. CDP samo proponowało mu korzystniejszy wariant, to odmówił i to świadomie.
Jak dawali mu 6% albo 35.000 zł to mógł np. powiedzieć ok. żebym nie został na lodzie jak zbankrutujecie to dajcie mi 15.000 zł + 3% od przyszłych zysków.