Skocz do zawartości

LeifErikson

Użytkownicy
  • Postów

    3 075
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LeifErikson

  1. Wydaje mi się że przeceniasz skalę odzewu na taką ankietę.
  2. Tak, na tym się już CDA trochę przejechało, bo ich pierwszy numer jako kwartalnika był właśnie mocno nastawiiony na publicystykę i szybko się z tego wycofali, wracając do większej ilości recek. Hejt był spory.
  3. Uuu, no to jeśli już takie potencjalne sytuacje mogły być grane to tym bardziej niebywałe szczęście, że korporacja Perez Publishing zainteresowała się tym skromnym polskim magazynem.
  4. Śmiechy śmiechami ale z drugiej strony tak sobie pomyślałem, że jakaś cześć patronów może odpłynąć po tej zmianie (tych co wspierali bardziej Lapusza niż Szmatlawca). Ze trzech czy czterech.
  5. Zobaczymy ile by trzeba dopłacić przy wymianie grubasa na prosiaka, ale jak do tysiaka to bym rozważył...
  6. A ja mam pytanie, którego chyba jeszcze nikt nie zadał, a może być niewygodne - co z Duchem Pixela?
  7. Co do tych dojazdów jeszcze, bo zauważyłem że często pada takie stwierdzenie (jako argument za mieszkaniem poza miastem, i to nie tylko tutaj), że "do miasta X jest Y minut jazdy". Spoko, tylko że to niewiele znaczy, bo na co dzień istotne jest to ile się będzie jechało do konkretnego miejsca do którego się regularnie dojeżdża (np. do pracy, a to sie zapewne wielokrotnie zmieni), i co z tego wtedy że do miasta X dojadę w pół godziny jak później po tym mieście będę się przeciskać przez korki 45 minut. Sam mam takich znajomych którzy się wyprowadzili poza duże miasto bo przecież pociągiem dojadę w 30 minut. No spoko, pociąg jedzie 30 minut, tylko trzeba jeszcze dotrzeć na dworzec u siebie pod miastem, poczekać na pociąg, jechać tym pociągiem, później się przesiąść na komunikację miejską, dojechać do roboty i dojść do niej z przystanku. A po robocie to samo w odwrotnej kolejności. I potem zdziwko że to w sumie jednak nie jest pół godziny tylko prawie półtorej "door to door" w jedną stronę, a wydatek czasowy to tylko część tematu bo jest jeszcze wydatek energetyczny na takie wojaże. A alternatywa to utrzymywanie dwóch samochodów i turlanie się w korkach żeby z półtorej godziny uciąć może pół. Sam przez długi okres życia dojeżdżałem autem do roboty ponad godzinę w jedną stronę i myślę że niewiele osób zdaje sobie sprawę jakie to jest na dłuższą metę męczące. Plus poczucie uzależnienia od maszyny która jak to maszyna - jest zawodna. No nie tęsknię za tymi latami ani trochę, choć oczywiście ogromne gratulacje dla każdego kto podejmie taki krok i że w ogóle na taki krok go stać.
  8. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że rozkwitający wątek o kioskach jakoś nam przez tego niusa zgasł, a tam jeszcze taki potencjał drzemie...
  9. A tak z ciekawości, o ile to nie jest zbyt wnikliwe pytanie, wchodzisz w to Perez na full time i porzucasz wszystkie dotychczasowe zajęcia, czy będziesz łączył prezesowanie z tym co robiłeś dotychczas bodaj na Meczykach, o ile dobrze pamiętam?
  10. To było do przewidzenia że 4letnie indeksowane inflacja w obecnej sytuacji już nie mają raczej sensu. No chyba że nagle znowu z cenami coś się podzieje, ale np. odmrożenie VATu 5% na żywność nie powinno jakoś mega boostowac inflacji.
  11. No jakby wjechały do sprzedaży archiwa w postaci mniej więcej pierwszej setki to klękajcie narody, musiałbym sobie limit na karcie ustawić bo bym poszedł z torbami.
  12. No ja na przykład regularnie czekam przynajmniej 2-3 tygodnie, ostatni rekord to 25 dni od nadania, więc w takich przypadkach, których jak wiemy jest więcej, 3 dni wte czy wewte wiele nie zmieniają Ale to nic, najważniejsze info, że pociąg jedzie dalej i jestem przekonany że z tak zaangażowanym sternikiem zajedzie jeszcze bardzo daleko.
  13. O żesz, Perez Publishing, tego to się nie spodziewalem. Ciekawe skąd mial na to pieniążki. A tak serio, gratuluję dopięcia deala i trzymam kciuki! Patronite oczywiście trzeba będzie odnowić.
  14. U mnie na osiedlu na którym się wychowałem kiosków było bardzo dużo, takich charakterystycznych bodaj żółto-zielonych blaszaków. W zasięgu paru minut spaceru były ze trzy, po których od wielu lat nie ma już śladu, w ich miejscu jest po prostu trawnik i jak ktoś nie wie że tam stały to ta jakby nigdy ich nie było. W sumie przykre bo za dzieciaka witryna kioskowa była takim okienkiem do innego, kolorowego świata. Ja tam polowałem często na samochodziki, ale pamiętam że były marnej jakości (takie w zbiorczych opakowaniach, jakby tekturowych tackach po kilka sztuk), no i z prasy to wtedy głównie CDA i inne magazyny z płytą, bo na pierwszą komunie wjechał komp a budżet był bardzo ograniczony więc takie gazety z kiosku były na wagę złota. Pamiętam nawet takie wieloplytowe wydawnictwa na tekturze zapakowane w folie, gdzie nawet nie było normalnego pisma tylko taka jedna kolorowa kartka z opisem co na płytach, a głównie była tam masa jakichś slabych demek i darmowych albo trial gierek/oprogramowania. Cały ten elektroniczny swiat fascynował mnie za dzieciaka bardzo, więc spacer z kiosku ze świeżo zakupionym magazynem pełnym ciekawych informacji i rozrywki do dzisiaj jest bardzo jaskrawym wspomnieniem. Może to brzmieć dziwnie, ale kiosk jest dla mnie nieodłącznym elementem tego gierkowego klimatu dzieciństwa jeszcze z ery przedinternetowej. Kiosk jako źródło treści był wtedy takim internetem...
  15. No i stosując Twoja retoryke można by powiedzieć, że życie w mieście to przecież nie musi być siedzenie na wielkim betonowym placu przy ruchliwej drodze w 30 stopniach. Dla mnie podczas szukania mieszkania mega ważna była bliskość parku i maksymalnie duża odległość od drogi. Wymaga to trochę zachodu, ale da się takie mieszkanie znaleźć skoro mnie się udało, a nie są to żadne premium apartamenty tylko zwykle bloki. Oczywiście nie jest to substytut domu pod miastem (bo i zupelnie nie ten budżet), ale też nie ma co demonizować, bo mieszkanie w mieście nie musi być wcale złe, hałaśliwe i śmierdzące, tylko trzeba z głową dokonywać wyboru. A czesto się zdarza że ludzie kupują dziurę w ziemi na jakimś gigantycznym blokowisku z balkonem nad drogą która tysiące sąsiadów jeżdżą wte i z powrotem, a potem wydaje im sie ze każdy w mieście tak żyje.
  16. Oczywiście, nie ma jednego idealnego rozwiązania. W ogóle i tak trzeba mieć mega farta w zyciu żeby prowadzić takie rozkminy. Moim zdaniem małe miasta tak do 100k mieszkańców są najlepszym kompromisem, ale to trzeba mieć luksus pracy zdalnej/hybrydowej albo po prostu cale zycie tam prowadzic lacznie z zawodowym i zapomniec o wojewódzkich molochach. Bo nawet mieszkajac niby kawałek od granicy dużego miasta możesz znaleźć robotę po drugiej stronie tegoż i z 20 minut dojazdu robi się godzina albo lepiej.
  17. Cieszę się że mogłem dołożyć do niego cegiełkę w postaci striggerowania zacytowanym pytaniem.
  18. Widzisz @Roger jakie anegdotki? Zajebisty temat do retro.
  19. Kiosk pod blokiem? Juz zdążyłem zapomnieć że w ogóle takie miejsce było. A za dzieciaka były to magiczne budki, działające na wyobraźnię, pełne kolorowych pism, zabawek, samochodzików... No i odwieczna zagwozdka - gdzie ta pani kioskarka chodzi sikać? Swoją drogą, może to fajny temat na jakiś retro nostalgiczny artykuł do Szmatławca?
  20. A może akcja z DCX była po to aby opłacić jakieś fakturki? Można gdybać w nieskończoność, a i tak nikt nie wie na jakim to jest etapie. Dobrze że w ogóle jest ktoś zainteresowany. Tak w ogole to Roger pieknie rozgrzał forum Informacją ze w ogole taki proces sie odbywa. Równie dobrze moglo się nie pojawić żadne info aż do ostatecznej decyzji.
  21. LeifErikson

    NETFLIX

    Kolejny, siódmy sezon Black Mirror zapowiedziany. Różnie bywało z forma, ale ja się jaram, bo jestem fanem wyobraźni Brookera i zawsze chętnie wsiąkam w te jego porąbane światy.
  22. Jak to mówią: pieniądz lubi ciszę. A tutaj w grę wchodzą prawdopodobne grube miliony.
  23. Jeśli pracuje się zdalnie albo hybrydowo to można porozważać różne opcje, ale jak dla mnie codzienne przeciskanie się do roboty przez korki jakie są w miastach wojewódzkich to duże obniżenie komfortu. Najlepiej to w ogóle się pożegnać z dużym miastem i żyć w Polsce powiatowej, ale to też wymaga specyficznych warunków zawodowych, czyli 100% zdalna praca albo coś na miejscu.
  24. "Smród miasta" to też trochę skrajne spojrzenie. Życie w mieście nie oznacza przecież koniecznie, że masz mieszkanie przy ruchliwej drodze, dworcu, spalarni śmieci, elektrociepłowni czy co tam jeszcze można podciągnąć pod smród miasta. Wiele jest osiedli w fajnych, zielonych i zacisznych miejscach. Wiem, bo sam na takim mieszkam, mając 15 minut komunikacją do centrum, a 5 minut piechotą do dużego parku. Nie wiem czy dla mnie taka oczywista byłaby wyprowadzka poza miasto i skazywanie się na 2x samochód i godzinne dojazdy w korkach.
  25. A jeśli nie będzie nowego wydawcy?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...